autor: Bartłomiej Kossakowski
Naruto: Rise of a Ninja - przed premierą - Strona 2
Nie jest łatwo być nastoletnim ninja. Bo wiecie, samuraje to pozerzy, ale opanowanie ninjutsu to nie tylko nauka sztuki walki i akrobacji. To cała filozofia i sposób na życie.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Fabuła gry obejmuje okres od pierwszego do osiemdziesiątego epizodu serialu. Poznajemy więc bohatera, gdy jest jeszcze młodziutki. Zabawę zaczniemy w jego rodzinnej wiosce Kohona. Będziemy mogli zwiedzać ją do woli w poszukiwaniu kolejnych questów. Niektóre z nich to proste zadania, inne wymagają dalekich wypraw i stoczenia wielu walk. Samą wioskę znacie (lub nie) z serialu: została odwzorowana w najdrobniejszych szczegółach. Są tu setki budynków, dziesiątki uliczek. Jest akademia ninja, w której szkolą się młodzi wojownicy, a z niemal każdego miejsca widać przeniesiony do wirtualnej rzeczywistości, piękny monument Hokage (ten sam, który Naruto pomalował w pierwszym odcinku, by zwrócić na siebie uwagę). Trafimy nawet do ulubionej knajpki chłopca. Mimo że teren jest ogromny, twórcy gry obiecują, że będziemy go zwiedzać bez żadnych przerw na wczytywanie danych. Zawitamy także do okolicznych wiosek i innych lokacji znanych z serialu. Jeśli oglądaliście Naruto, na pewno nie raz widzieliście przeprawę bohaterów przez las z wielkimi drzewami, gdy skakali z jednego na drugie, nierzadko przez kilka minut, przyjemnie sobie przy tym konwersując. Tutaj zostało to zaprezentowane w formie ciekawej mini-gierki, polegającej na rytmicznym uderzaniu w odpowiedni przycisk i wskazywaniu analogiem kierunku skoku. Może to niezbyt skomplikowane, ale bardzo emocjonujące.

Dzień z życia Naruto
Jedno z pierwszych zadań, które przedstawili twórcy gry podczas specjalnego pokazu dla dziennikarzy, polegało na odnalezieniu w wiosce zagubionego Konhamaru (to wnuczek trzeciego Hokage). Naruto skakał po linach rozwieszonych nad budynkami, obserwując teren. Ludzie chodzili ulicami, niektórzy siedzieli na ławkach, inni oddawali się codziennym zajęciom, na przykład sprzątaniu. Uzumaki pędził jak szalony, nie zatrzymując się nawet na chwilę. Gdy trochę się uspokoił i zszedł na dół, przeprowadził wśród mieszkańców małe śledztwo. Nad głową każdego z NPC-ów pojawiał się symbol, mówiący o jego stosunku do bohatera. Jeśli ktoś go nie lubi – widać ikonę przedstawiającą fioletową twarz z groźnym grymasem. Dodatkowo oznaczeni są ci, którzy mogą udzielić mu jakiejś cennej informacji. No i ktoś w końcu to zrobił – jeden z mieszkańców wskazał swoim kunai (sztylet używany przez wojowników ninja) miejsce, w którym ostatnio widział Konhamaru. Na ekranie, tuż nad głową Naruto, pojawiło się ostrze zwrócone w kierunku, w którym powinniśmy podążać. A teraz najlepsze: jako że Naruto jest strasznie roztrzepany, to mamy tylko chwilę, by odnaleźć zgubę, bo bohater szybko zapomni wskazówkę. Pomysłowe i zabawne.
Inne zadanie polegało z kolei na uzbieraniu w wiosce odpowiedniej liczby piórek. Takie właśnie drobne wyzwania czekają na nas, by po wykonaniu każdego z mini-questów uzupełnić pasek symbolizujący potencjał chakry (energii) bohatera. Gdy jest pełny, wskakujemy na wyższy poziom doświadczenia i możemy udać się do mistrza, by nauczył nas nowej techniki walki. Ważne będzie także nawiązywanie kontaktów towarzyskich. Pamiętajmy, że Naruto nie jest zbyt lubiany przez mieszkańców wioski. Proces jego uspołeczniania jest niezbędny dla prawidłowego rozwoju chłopca.