autor: Borys Zajączkowski
Wiedźmin - już graliśmy! - Strona 4
Po dorocznych targowych spotkaniach, zaliczaniu prezentacji i kolekcjonowaniu gadżetów przyszedł czas, by postacią płatnego zabójcy monstrów pokierować samodzielnie. Miałem na to ledwie godzinkę z hakiem, ale była to godzina spędzona mile.
Przeczytaj recenzję Wiedźmin - recenzja gry
Rozwój szermierczych umiejętności Geralta odbywa się na schemacie drzewka, którego każdy kolejny poziom odpowiada możliwości przedłużenia ataku o kolejną jego fazę, natomiast w ramach każdego poziomu, gracz jest w stanie poszerzać atak o nowe możliwości (np. zadawanie krwawiących ran) lub po prostu zwiększać jego siłę. Póki co samo korzystanie z tych możliwości bywa problematyczne, gdyż polega na przełączaniu myszką stosownego do sytuacji stylu walki oraz klikaniu na przeciwnikach. W ferworze walki nie zawsze we właściwym momencie jesteśmy w stanie zadać właściwy cios (czytaj: kliknąć myszką na wybranym przeciwniku), ale jest to przewidziane do poprawki, między innymi za pomocą koncentrowania się Geralta na wybranym celu. Trywialnie za to wyprowadza się ataki za pomocą znaków wiedźmińskich – prawy klawisz myszki i wszystko jasne.
Podobne drzewka rozwoju spotkamy również przy okazji zwiększania jego podstawowych charakterystyk (siła, zręczność, wytrzymałość i inteligencja, która w praktyce odpowiada za poziom wiedzy Geralta), a także zdobywania i poszerzania przez Geralta umiejętności magicznych. Tak, chodzi o wiedźmińskie znaki, których w grze zaimplementowanych zostało pięć: aard (fala uderzeniowa), igni (fireball), quen (bariera ochronna), yrden (rysowany na ziemi znak pułapki) czy axii (przejęcie pewnej kontroli nad ofiarą). Nieszablonowe techniki zyskują szczególne znaczenie podczas walk z bossami – będzie ich w grze blisko dziesięciu, a żaden z nich nie będzie się dał łatwo pokonać z pomocą li tylko ciachania mieczykiem. Każdy z nich będzie wymagał sposobu. Zresztą dość rzucić okiem na przerazę – pajęczycę o rozmiarze kopalnianego buldożera – by zrozumieć, że trzeba znaleźć jakiś jej słaby punkt, by był sens się jej na te kilkanaście par oczu pokazać.

O osobne wspomnienie prosi się alchemia, która rozwiązana została prosto i skutecznie – w zasadzie miksturę możemy zrobić na bazie dowolnych składników (przeważnie ziółek), lecz pewność, co otrzymamy, mamy tylko wtedy, jeśli postępowaliśmy w zgodzie z receptą. Każdy kwiatek, a rośnie ich wszędzie stosunkowo dużo (myślisz Gothic III i jesteś w domu) zawiera istotne dla alchemika składniki, poszczególne recepty natomiast nie wymagają konkretnych gatunków roślin, lecz tych składników właśnie. Jeśli zaś przygotujemy miksturę li tylko w oparciu o własne widzimisię (i na dowód odwagi wypijemy ją), okazać się może, że zmarliśmy tragicznie i niepostrzeżenie. Ale może zdarzyć się i odkrycie znacznie bardziej przydatne. Innym interesującym – może nawet bardziej od tworzenia mikstur – zastosowaniem alchemii jest przygotowywanie smarowideł na broń, swego rodzaju trucizn, które znakomicie potrafią ułatwić walkę z wybranym monstrum, dla przykładu.