Recenzja gry Bohemian Killing – pomysł świetny, z wykonaniem już gorzej

Rozpatrzyliśmy sprawę Alfreda Ethona, czyli bohatera sądowego dramatu autorstwa polskiego dewelopera. Czy Phoenix Wright ma się czego obawiać?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. oryginalny pomysł na rozgrywkę;
  2. przyzwoity wygląd lokacji;
  3. niezłe udźwiękowienie.
MINUSY:
  1. powtarzalność potęgująca nudę;
  2. nieciekawa historia i bohaterowie;
  3. toporna, prostacka mechanika;
  4. masa niedoróbek technicznych.

To miała być polska odpowiedź na serię Phoenix Wright. Dramat sądowy utrzymany w konwencji symulatora chodzenia, jednocześnie tajemniczy i oczywisty; poruszający ważne problemy społeczne thriller opowiadany głosem Stéphane’a Cornicarda. Jednym słowem – oryginalna, aspirująca do miana hitu produkcja biało-czerwonych. Taka gra nie może być po prostu dobra. Rzeczywiście – Bohemian Killing trudno nadać rangę nie tylko tytułu dobrego, ale nawet średniaka, bo wiele mu do tego brakuje – i to pod każdym względem. Jest raczej potwierdzeniem tezy, że dobry pomysł może zostać zaszlachtowany przez fatalne wykonanie, do udowodnienia czego nie potrzebuję nawet prawnika. Ale zacznijmy od początku.

Oto koniec historii - a zarazem jej początek.

Najpierw wszedłem po schodach

Pomysł na fabułę jest niebanalny. Protagonista, Alfred Ethon – z pochodzenia Rom, z zawodu wynalazca – zabija Marię Capet i za swój czyn staje przed sądem; to fakt. Zbrodnię – rękoma bohatera – popełniamy na samym początku gry i nie ulega żadnej wątpliwości, że to my za nią stoimy. Taki stan rzeczy podejrzewa również sąd, choć w przeciwieństwie do nas – pewności nie ma. Nasza głowa (dopóki jeszcze ją mamy) w tym, by nie rozwiewać jego wątpliwości, wręcz przeciwnie – pogłębić je i przekonać sędziego, że jedynym kłamcą w sali rozpraw jest prokurator. Rozpoczyna się ping-pong – pierwsza linia czasowa obejmuje przebieg rozprawy i wszelkie zmiany w jej trakcie zachodzące, w drugiej zaś przejmujemy nad Ethonem kontrolę i staramy się „odtworzyć” wydarzenia tak, by nie padł na nas nawet cień podejrzeń. Brzmi intrygująco? Niestety – to tylko pozory.

Na ławie oskarżonych biernie spędzimy sporo czasu.

Historia nie jest w najmniejszy sposób angażująca, a wypełniające ją postaci to mdłe i puste kukiełki, którym brakuje odpowiednio nakreślonych motywacji czy cech osobowości czyniących je choćby odrobinę interesującymi. Ethon – od którego w dramacie sądowym rozsądnie (jak mi się zdawało) oczekiwałem choćby namiastki psychologicznej głębi – bezustannie prawi o swoim geniuszu i głupocie sędziego, niepotrafiącego pojąć maestrii jego wynalazków, a czasem też o skazującym go na ostracyzm pochodzeniu. Takie podejście owocuje niewykorzystaniem nawet cząstki potencjału drzemiącego w niektórych wątkach opowieści. Miejscami odnosiłem wrażenie, że gra próbuje poruszyć problem nienawiści na tle etnicznym w porewolucyjnej Francji, kładąc szczególny nacisk na wątek niechęci żywionej do przedstawicieli mniejszości romskiej. Ale trudno o wiarygodność czy sensowność takich starań, gdy główny bohater jest żywcem wyjęty z rasistowskich pamfletów: Cygan-morderca, który najpierw zabija młodą socjalistkę, a później kłamstwami próbuje wymigać się spod ostrza gilotyny.

Bohemian Killing

Bohemian Killing

PC Nintendo

Data wydania: 21 lipca 2016

Informacje o Grze
4.0

GRYOnline

6.9

Gracze

6.0

Steam

5.8

OpenCritic

OCEŃ
Oceny

Niektóre lokacje mają swój urok.

Hitchcockowskie trzęsienie ziemi otwierające produkcję nie angażuje, a zamiast tego – kiedy już przekonamy się, jak mocno ogranicza rozgrywkę – psuje zabawę. Mnie doprowadziło do sytuacji, w której Bohemian Killing miałem dość po zaledwie dwóch podejściach, z czego przy drugim udało mi się wyjść obronną ręką ze starcia z prokuratorem i niemal całkowicie oczyścić się z zarzutów. Ujawnienie prawdy nie tylko eliminuje atmosferę niepewności, ale też wywołuje odwrotny do zamierzonego efekt, czyli brak ciekawości – zamiast tworzyć wrażenie, że możemy decydować o wszystkim, wiemy, że nie zdecydujemy o niczym oprócz zmiany wyroku. Pozostaje nam więc tylko cierpliwe testowanie nowych podejść i mozolne planowanie – wciąż od nowa – kolejnych posunięć bez jakiejkolwiek pewności, że nasz wysiłek się opłaci.

Później skorzystałem ze schodów

Bohemian Killing cierpi najmocniej przez dwa zasadnicze problemy – powtarzalność i kulejącą mechanikę. Pierwszy z nich można by rozpatrywać w kategorii zalety, a nawet uznać (co uczynili twórcy), że to na nim opiera się cała idea produkcji. I rzeczywiście – koncept sam w sobie sprawia wrażenie interesującego, a wymóg wielokrotnego doświadczania historii celem zmanipulowania sędziego prezentuje się całkiem przystępnie na papierze. Pojawia się jednak przeszkoda, której studio The Moonwalls nie zdołało przeskoczyć – brak motywacji. Do rozgrywania przygody jeszcze raz, a potem jeszcze raz i jeszcze raz zniechęcają niemal wszystkie aspekty gry, od historii począwszy, przez mechanikę i niedociągnięcia techniczne, na braku odpowiednio kuszącej nagrody kończąc. Cierpliwość do odkrywania nowych ścieżek straciłem w momencie, gdy po raz setny usłyszałem zeznanie Ethona o wejściu po schodach (tak, protagonista bezustannie informuje sędziego o wszelkich czynnościach, jakie podejmował w trakcie wieczoru – pogratulować pamięci do szczegółów). A jako że finał opowieści znałem, szybko zaczął doskwierać mi brak bodźców skłaniających do dalszej zabawy; nie pomagało nawet dokonanie jakiegoś fabularnego „odkrycia”.

To część nieruchomego przerywnika filmowego...

Pierwsze podejście (poza zaznajomieniem się z topornym interfejsem) okazało się nauką – zarówno mechaniki, jak i konsekwencji podejmowanych w trakcie zeznawania działań. Jeden z huczniej zapowiadanych walorów produkcji stanowiła bowiem całkowita nieliniowość i możliwość nawiązywania interakcji z „niemal każdym elementem otoczenia”. Pierwszy z aspektów miał wiązać się z nieograniczoną liczbą możliwych „przejść” produkcji, uzyskaną dzięki równie nieograniczonemu zestawowi dostępnych ścieżek i efektów naszych poczynań. W praktyce oddziaływać na przebieg historii możemy w zakresie ograniczonym, a nawet dość liniowym. Istnieje oczywiście miejsce na skrajności – jak położenie się spać zaraz po rozpoczęciu gry czy bezpośrednie przyznanie się do winy – ale opcje pośrednie (na przykład wrobienie w zabójstwo sąsiada) w mniejszym lub większym stopniu sprowadzają się do identycznego rezultatu, jakim jest zmniejszenie dotkliwości wyroku. Niewiele w tym finezji.

...a to już gameplay - i błąd powodujący zablokowanie widoku w pozycji pionowej.

Interaktywność oznacza natomiast przeklikiwanie się przez niektóre interaktywne obiekty, najczęściej celem włączenia ich do przemawiającego na naszą korzyść materiału dowodowego (choć jego zgromadzenie wcale nie gwarantuje, że lżej nas potraktują przy wydawaniu wyroku). Część służy też przyspieszaniu upływu czasu – zachowanie chronologii i odpowiedniego tempa akcji to bowiem aspekty, do których prokurator przywiązuje szczególną uwagę. Niestety, na tym wszelkie interakcje się kończą, pozostawiając za sobą tylko niespełnioną obietnicę większej różnorodności.

Co jakiś czas nasze zeznania prześwietla sędzia.

Bohemian Killing to przede wszystkim symulator chodzenia, do czego usilnie przekonuje nie tylko gracza, ale i samego siebie. Jak to możliwe, że Gone Home, w którym poza odkrywaniem historii nie dzieje się nic, wywarło na mnie znacznie większe wrażenie, a jego atmosfera zapadła w pamięć? Odpowiedź jest prosta – produkcji studia The Moonwalls brakuje duszy, jakiegoś pomysłu na siebie, głębi czy choćby uzasadnienia zaprojektowania gry w taki właśnie sposób. Nawet chodzenie (które uczciwiej chyba jednak nazwać pływaniem), czyli kluczowy element mechaniki, niejednokrotnie grzęźnie w gęstwinie baboli – czasem sprawiających, że bohater bez wyraźnej przyczyny blokuje się w miejscu, innym razem całkowicie uniemożliwiających ruch do przodu lub do tyłu. Nie pisałbym o takich małych wpadkach, gdyby nie fakt, że ponowne uruchomienie gry nie likwiduje błędu i konieczne jest rozpoczęcie rozgrywki od nowa.

Ekrany ładowania (których samo istnienie w lokacji o tak niewielkiej powierzchni jest grzechem śmiertelnym) psują tempo rozgrywki. Wciśnięcie pauzy w trakcie cutscenki wspaniałomyślnie przewija ją do początku – żebyśmy na wszelki wypadek mogli odświeżyć sobie przydługą mowę prokuratora. Z kolei opcja pominięcia linii dialogowej w trakcie rzeczonej cutscenki powoduje przeskoczenie całej sceny. Prawda jest więc taka, że albo słuchamy całości, albo nie słuchamy niczego.

Wyrok nie musi zaraz oznaczać śmierci.

Na koniec zszedłem schodami

Na deser pozostaje otoczka audiowizualna. Malowniczy (w zamyśle) kąt, do którego wrzucono bohatera, choć ma swoje momenty, na ogół świeci pustkami. Od czasu do czasu w miejscu akcji (wielkości jednej czwartej hubu z Deus Ex: Bunt Ludzkości) napotykamy tylko brzydkie modele kluczowych dla fabuły postaci. Pomijam robotę designerską, o której istnieniu trudno nawet mówić – steampunkowa w założeniach lokacja nie ma w sobie nic ze steampunku, może poza nienaturalnie połyskującymi elementami otoczenia. Ratuje ją na szczęście wygląd poszczególnych lokacji, na których czasem można zawiesić oko, ignorując pomniejsze, choć wszechobecne, niedociągnięcia graficzne.

Szczęśliwie nieco lepiej sytuacja prezentuje się od strony udźwiękowienia. Stworzona przez Marcina Maślankę ścieżka dźwiękowa – choć ascetyczna – jest przyjemna dla ucha i jednoznacznie przypomina, że znajdujemy się w kraju bagietek i sera pleśniowego. Radę daje też podkładający pod Ethona głos Stéphane Cornicard, ale nie mogę z czystym sumieniem stwierdzić, by w swojej roli błyszczał. Po prostu wykonał swoją robotę.

Alfred Ethon za całe zamieszane może (ale nie musi) winić tylko siebie.

Dożywocie

Nie wiem, czy zadziałał deficyt funduszów, przerost ambicji, za duża pewność siebie czy wszystkie z powyższych. Jedno jest pewne – Bohemian Killing dobrze sprawdziłoby się jako darmowa gra przeglądarkowa (i może nawet na lepsze by to tytułowi wyszło), ale w obecnym stanie nie potrafię zarekomendować jego zakupu. Produkcja Marcina Makaja to – wbrew reklamującym ją sloganom – w gruncie rzeczy gra na jedno niezbyt angażujące posiedzenie. Nawet pisząc recenzję, odnosiłem wrażenie, jakbym przez kilka godzin obcował z demem, wycinkiem jakiejś większej całości, częścią czegoś poważnego. W Bohemian Killing niedociągnięcie goni niedociągnięcie, a ofiarą tego pościgu pada niewinny, dobrze zapowiadający się pomysł. Jeśli pierwsze podejście do historii uznacie za samouczek, a przy drugim odblokujecie któreś z ośmiu zakończeń, prawdopodobnie stwierdzicie, że nic tu po was. Szkoda, że taki właśnie wyrok przyszło mi w tej sprawie wydać.

Podobało się?

7

4.0
słaba

Bohemian Killing

Bohemian Killing to bardzo ciekawy pomysł na nieliniową rozgrywkę, który został pogrzebany pod masą niedociągnięć. Tytuł dobrze sprawdziłby się jako darmowa gra przeglądarkowa, bo w obecnym stanie nie potrafię zarekomendować jego zakupu. Przygodówka ta jest przeżyciem na jedno niezbyt angażujące posiedzenie. Całość sprawia wrażenie wersji demonstracyjnej, wycinka jakiejś większej całości, a szkoda, bo jest tu potencjał.

Bohemian Killing

Recenzujący:
Maciej Żulpo
Platforma:
PC Windows PC Windows
Data recenzji:
26 lipca 2016

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Gry Przygodowe
2016-07-26
13:16

JemSeCiasto Centurion

👎

O cho, widzę że przy recenzjach tytułów AAA jesteście mniej konsekwentni i wymagający i nie wiadomo jakie by to gówno było - za samą nazwę, studio, duży marketing, osobę, fakt bycia grą AAA wasza ocena jest w przedziale z kolorem zielonym (przyklad - failout 4), a przy grach indie się w ogóle nie pierdolicie i sypiecie czerwone jak pojebani wymagając od tak małych studiów poziomu nawet o wiele wyższego niż wymagacie od gier AAA. A to na odwrót powinno być, no ale wiadomo, że takie studia nie dawają pieniędzy do rączek za to aby być "trochę" wybaczającym, nie jak studia gier od AAA.
P.S. ppdacie kiedyś jaki u was jest cennik za oceny zielone i czy naprzyklad ubi$hit ma inny cennik od bugtesdy?

Komentarz: JemSeCiasto
2016-07-26
13:45

zanonimizowany579358 Senator

😁

Hehe Pokemony dostały 6,5 a ambitna gra niezależna tylko 4. :D Jak widzę coraz większe problemy z konsekwencją oceniania. No, ale redaktorzy GOLa znaleźli sobie sprytne wytłumaczenie w formie dewaluacji ocen i w ten sposób wycofują się z ocen, których się wstydzą po latach. Też zauważyłem, że gry dużych wydawców i ogromnych studiów deweloperskich mają tutaj jakąś taryfę ulgową, a gry niezależne jechane są za najmniejszy błąd. Powinno być chyba na odwrót. Wiadomo, takie studia nie wykupują reklam na łamach GOLa a duzi wydawcy i owszem.

MINUSY:
- powtarzalność potęgująca nudę;
- nieciekawa historia i bohaterowie;
- toporna, prostacka mechanika;
- masa niedoróbek technicznych.

Przecież te minusy wyglądają jakby były z każdej gry Bethesdy wydanej po Morrowindzie, a mimo to gry Beci dostają wysokie, jeśli nie maksymalne noty. A już pomijam fakt, że Wiesiek 3 nie był wcale powtarzalny z tym ciągłym wykorzystywaniem wiedźmińskich zmysłów w każdym queście.

Komentarz: zanonimizowany579358
2016-07-26
15:04

zanonimizowany1187012 Senator

powtarzalność potęgująca nudę;

Skyrim, który od Was dostał dychę.

nieciekawa historia i bohaterowie

Skyrim, chyba nie ma gry, w której npc są bardziej nudni.

toporna, prostacka mechanika;

Skyrim.

masa niedoróbek technicznych.

:) I F4 czy Unity.

Komentarz: zanonimizowany1187012
2016-07-26
17:12

TheMoonwalls Junior

👎

Cześć! Marcin Makaj z tej strony - twórca Bohemian Killing.

Absolutnie do Autora nie mam pretensji - doskonale sobie zdaję sprawę, że gra jest bardzo niszowa i nie każdemu przypadnie do gustu. Jeden z moich kolegów, który ogrywał wersję przedpremierową stwierdził, że gra mu się nie podoba, bo jest za dużo tekstu i go głowa od tego boli :)

Co do fabuły - Autor pisze o nieciekawej historii i bohaterach - tu muszę polemizować. Zdaję sobie doskonale sprawę, że to kwestia bardzo subiektywna, ale:
1. Bohemian Killing otrzymało nagrodę Best Story Pixel.Awards 2016 na Pixel Heaven 2016 (tę samą nagrodę w edycji 2015 otrzymało Zaginięcie Ethana Cartera).
2. Legandarny dziennikarz - Marcin Borkowski (m.in. naczelny słynnego magazynu Top Secret) na łamach ostatniego numeru Pixel, opisywał swoje wrażenia z wersji przedpremierowej gry i stwierdził, że w/w nagroda była w pełni zasłużona.
3. Żadne nazwisko, data, nazwa ulicy, tytuły własne itp. w grze nie są przypadkowe. W Bohemian Killing są setki nawiązań m.in. do słynnych spraw sądowych i zagadek kryminalnych z historii Francji (m.in. do sprawy Alfreda Dreyfusa, sprawy Dominicich, sprawy François Claudiusa Koëningsteina i dziesiątek innych). Do tego nieprzypadkowo wybrany został tytuł sztuki na jakiej główny bohater był w dniu premiery (w grze jest więcej nawiązań do Prometeusza, również w fabule). A napis na zegarku kieszonkowym głównego bohatera to słynna łacińska sentencja prawnicza, której przetłumaczenie odkrywa drugie dno fabuły.
4. W grze jest kilka godzin voice-overów. Nie wiem jak długo Autor grał w grę, ale na podstawie tekstu wnioskuję, że nie odkrył nawet połowy fabuły i wszystkich możliwych dialogów.

Co do motywacji do gry i przechodzenia jej kolejny raz - to już kwestia podejścia i zainteresowań. Ja jestem wielkim fanem Johna Grishama, dramatów sądowych, paradokumentalnych programów których akcja dzieje się w sądzie itp. i uważam, że jeżeli ktoś ma podobne zainteresowania, to jego zakończenia będą interesować (zwłaszcza, że w grze można nie tylko otrzymać karę śmierci, albo wieloletniego pozbawienia wolności, ale również zostać uniewinnionym bo zwaliliśmy winę na kogoś innego, uniewinnionym bo zabiliśmy kobietę w samoobronie, możemy ją również zabić w tzw. afekcie, pod wpływem środków odurzających, a nawet próbować uciec z więzienia, itp. itd.). Można również przyjąć każdą, logiczną linię obrony - na YouTubie jedna dziewczyna ogrywa Bohemian Killing przyjmując strategię rodem z "50 twarzy Greya" - pełną namiętności i kłótni kochanków - i bardzo dobrze jej to idzie :)

Co do aktora - Stephane Cornicard to doskonały profesjonalista z doświadczeniem w filmach (m.in. dość istotna rola w Szeregowcu Ryanie Stevena Spielberga), oraz grach (m.in. Dragon Age, Napoleon Total War, Metal Gear Solid) - i wszyscy się jego rolą w Bohemian Killing zachwycają.

Muszę również zwrócić uwagę na dwa mniej profesjonalne aspekty recenzji:
1. W tekście pojawił się dość duży spoiler (bez oznaczenia, że jest to spoiler), który zdradza fragment fabuły gry.
2. W tekście podana została nieprawdziwa informacja, jakoby pauzowanie gry w trakcie cut-sceny wiązało się z koniecznością obejrzenia jej od nowa. Pomijając fakt, że w grze jako takich cut-scene nie ma (wszystkie są realizowane podobnie jak w grze Half-Life 2), to zapauzowanie gry w trakcie takiej "cut-sceny" nie powoduje przewinięcia jej do początku - zapauzowanie gry w trakcie wypowiedzi jakiejś postaci podczas "cut-sceny" powoduje, że po odpauzowaniu gry powtórzeniu podlega tylko i wyłącznie ta wypowiedź.

Co do ew. bugów, to chciałbym dać znać, że obecnie pracuję nad aktualizacją, która poprawi zgłaszane błędy (np. związane z poruszaniem się) i powinna być ona dostępna na Steam jeszcze dzisiaj, lub jutro.

Komentarz: TheMoonwalls
2016-08-09
13:03

Nolifer Legend

Nolifer

No właśnie, mnie też to ciekawi, kiedy taki skyrim czy fallout też nie mają ciekawych postaci, mają prostacką, toporną mechanikę i po jakimś czasie zaczyna doskwierać nuda, a dostają wysokie oceny, Gdyby było więcej takich sprostowań przy recenzjach jak pana Marcina Makaja, to nie tylko podlegalibyśmy bardzo subiektywnej, odchodzącej od rzeczywistości oceny gry. :)

Komentarz: Nolifer

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl