WoW Burning Crusade Classic, czyli jak „zero zmian” zmieniło się w „trochę zmian”

Premiera Burning Crusade Classic za nami. Tłumy graczy przechodzą przez Mroczny Portal, a Blizzard topi się w pieniądzach. Nie mija jednak doba, a po serwerze biegają już postacie z maksymalnym poziomem. Miało nie być zmian, ale jednak ich nie brakuje.

Patryk Manelski

Dzisiaj zaserwuję Wam trochę moich złotych myśli. Dzięki Burning Crusade Classic uruchomiłem bowiem wehikuł czasu i cofnąłem się do roku 2007, kiedy to debiutowało The Burning Crusade, czyli pierwszy dodatek do World of Warcraft. Były to okres dominacji króla MMORPG, który dumnie rozsiadł się na swoim tronie i nic nie zapowiadało, by ktokolwiek mógł mu zagrozić. Sytuacja ta utrzymuje się do dzisiaj, chociaż korony nie nosi już niezrównany młodzian, tylko styrany życiem staruszek, któremu przydałaby się emerytura.

Może wycieczka do czasów jego świetności oraz powspominanie, jak to kiedyś było (a teraz to nie ma), zadziała niczym cudowny balsam odmładzający? Nie – i nie ma co się oszukiwać. Dzisiejsze Burning Crusade Classic to nie ta sama gra, która podbiła serca tłumów (oraz ich portfele) 14 lat temu. Winę za to ponosi jednak nie tylko Blizzard, ale również my, gracze, chociaż nikt o zdrowych zmysłach się do tego nie przyzna. Przecież wszystko, co złe, to wina Blizzarda! I tym jakże pozytywnym wstępem zapraszam Was dalej, przez Mroczny Portal na Rubieże zwane Outland.

TO NIE JEST RECENZJA

Jak bowiem recenzować produkt sprzed 14 lat, który już miał recenzję? Gdyby był to remaster czy remake, sprawa wyglądałaby inaczej, ale w tej sytuacji uznaliśmy, że zamiast recenzji otrzymacie felieton. Trudno bowiem przejść obojętnie obok Burning Crusade Classic, zwłaszcza że w gatunku MMORPG to zdecydowanie jedna z najgorętszych premier roku. Co jest ironiczne samo w sobie, w końcu mówimy o starej grze, ale niestety – ten typ tak po prostu ma, a dowodzi to jedynie tego, że potrzeba tutaj rewolucji. Zanim (o ile) jednak ona nastąpi, wrócimy do klasyki, by wyciągnąć z niej naukę.

Miało nie być zmian, ale zmiany są

Burning Crusade Classic wystartowało z aktualizacji 2.4.3, w związku z czym pewne zmiany względem początków The Burning Crusade są zwyczajnie nieuniknione i nie ma co na to narzekać. Kręcić można jednak nosem na długość aktualizacji wprowadzającej do tego dodatku. Pre-patch dostępny był jedynie przez dwa tygodnie, więc gracze zainteresowani omawianym rozszerzeniem mieli niewiele czasu, by się przygotować.

Za tym portalem czekają na nas Rubieże.

Takich osób było sporo i w pełni je rozumiem. Aktualizacja wprowadzająca dodała bowiem istotne zmiany klasowe, ułatwiła expienie oraz ogólnie wygładziła grę. Dzięki temu stara zawartość World of Warcraft stała się zwyczajnie przyjemniejsza. To zatem idealny moment, aby rozpocząć swoją przygodę w Azeroth. Czy to oznacza, że w ciągu dwóch tygodni nie dało się przygotować postaci od zera do nowego dodatku?

Skądże znowu! Pamiętajcie, że World of Warcraft to leciwy staruszek, który został rozpracowany na wszelkie możliwe osoby. Jeśli zatem ktoś się uparł, mógł w tym czasie bez przeszkód wyexpić postać do 60 poziomu. Zwłaszcza gdy zapragnął grać paladynem po stronie Hordy lub szamanem jako reprezentant Przymierza. Co prawda możliwość ta została wprowadzona dopiero wraz z premierą The Burning Crusade, ale Blizzard pokusił się tutaj o zmianę na korzyść graczy.

Ładny ten Półwysep Piekielnego Ognia.

A lagi som? Nje som!

No dobra, Mroczny Portal się otworzył i szarańcza (znaczy gracze!) została wpuszczona na Rubieże (z uporem maniaka będę używał oficjalnego tłumaczenia nazwy Outland, musicie mi to wybaczyć). Jak zatem nowa kraina wytrzymała ten nadmiar poszukiwaczy przygód? Całkiem sprawnie, chociaż nie obyło się bez pójścia na łatwiznę ze strony Blizzarda.

Miało być klasycznie, ale jednak zdecydowano się na szybszy respawn mobów. Nie wszystkich, tylko tych najistotniejszych, dzięki czemu teoretycznie sprawniej wykonywało się questy. W praktyce, gdy nie byliście uważni, mogliście zostać zaatakowani przez większą liczbę przeciwników, niż ustawa przewiduje. Natychmiastowe wskrzeszenia mobów sprawiły, że kilkakrotnie wracałem do ciała, ale uznajmy, że jestem masochistą i bawiło mnie to niemiłosiernie.

Umieranko to rzecz normalna. Najzupełniej. Poważnie!

Mniej zabawna była optymalizacja rozgrywki ze strony graczy. Co bardziej doświadczone osoby lub te, które zjadły zęby na The Burning Crusade, grając na prywatnych serwerach, wiedziały, co robić. Gracz o nicku Hazec potrzebował 13 godzin, aby jako pierwszy na świecie wbić poziom 70. Do tego osiągnięcia niezbędna była koordynacja grupy osób, grind mobów oraz wykonywanie w kółko dungeonów.

W niecałe 25 godzin od startu dodatku gildia wspomnianego pana, czyli Progress, wyczyściła wszystkie aktualnie dostępne raidy. Kiedy rozszerzenie debiutowało, gracze potrzebowali 40 dni, aby poradzić sobie z Gruul’s Lair. Gdzie zatem ta zachwalana trudność starego World of Warcraft, o której tyle się mówi?

Postrach graczy w pierwszej krainie Rubieży – nie zaczepiajcie go.

Odpowiedź jest prosta – mamy rok 2021, a nie 2007. Minęło 14 lat, w tym czasie społeczność opracowała mnóstwo poradników i miała tysiące okazji, aby przygotować się do wyzwań. Do tego trudność starego World of Warcraft opierała się przede wszystkim na czasie. Trzeba było wygrindować poziom, zdobyć odpowiedni ekwipunek, wyfarmić reputację, spełnić wymagania do dungeonów oraz raidów, a potem jeszcze mierzyć się z nieznanym. Teraz wszystko podane mamy na srebrnej tacy, więc to już nie kwestia trudności, tylko odrobienia (a w zasadzie skorzystania z cudzej) pracy domowej.

World of Warcraft: The Burning Crusade Classic

World of Warcraft: The Burning Crusade Classic

PC

Data wydania: 2 czerwca 2021

Informacje o Grze
6.8

Gracze

OCEŃ
Oceny

Pieniądze nie śmierdzą i Blizzard o tym wie

Wielki szok oraz oburzenie wywołała informacja, że Blizzard będzie chciał zarobić na The Burning Crusade Classic. Wypuścili dodatek za darmo i wymagają opłacenia abonamentu, aby móc grać – i jeszcze im mało! Dlatego pokusili się o wydanie edycji Deluxe z fantami oraz – o zgrozo! – boosta do postaci. Przecież kiedyś tak nie było, więc dlaczego firma się na to zdecydowała! Miało nie być zmian, ale jednak trochę ich jest.

Zaznaczam w tym miejscu, że nie zamierzam bronić Blizzarda. Wprowadzenie płatnego boosta do The Burning Crusade, w ramach którego nasza postać awansuje do 58 poziomu oraz dostaje kilka rzeczy na start (w tym odrobinę golda), to sprawa kontrowersyjna. Tak samo jak płatna edycja Deluxe, w której otrzymujemy garść gadżetów, a wśród nich unikalnego wierzchowca do tej wersji gry (Shadowlands dostaje osobnego). I to takiego, którego nigdy w The Burning Crusade nie było!

Taką zabawkę otrzymają posiadacze wersji Deluxe.

Gracze zapominają przy tym, że na BlizzConie również można było zgarnąć unikalnego wierzchowca, który normalnie nie był dostępny w grze. Więc podejście do monetyzacji ze strony Blizzarda wcale tak mocno się nie zmieniło – po prostu stało się bardziej wyraźne i oczywiste. Bądźmy jednak poważni – czy można się twórcom dziwić?

Popyt napędza podaż, a sądząc po liczbie wyboostowanych postaci, które przeszły przez Mroczny Portal, to Blizzard łzy smutku z powodu lamentów graczy ociera teraz banknotami. Gdyby nie było chętnych na boosta oraz związane z nim profity, produkt by się nie sprzedał. Dotyczy to również edycji Deluxe – wkraczając na Rubieże, na palcach mogłem policzyć graczy na zwykłych wierzchowcach, gdyż było ich tak mało. Zresztą widać to również w każdym zakątku Azeroth!

W większości przez Półwysep Piekielnego Ognia (oficjalne tłumaczenie nazwy Hellfire Peninsula) przetoczyło się stado unikalnych wierzchowców ze wspomnianej edycji. Czemu więc oczekiwać od Blizzarda, że ten odmówi sobie możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy, skoro gracze DOBROWOLNIE rzucają w niego banknotami?

Na początku startu dodatku gracze unikali PvP, aby skupić się na expieniu.

Nostalgia to miecz obosieczny

Sam powrót do The Burning Crusade uważam za udany. Wyznam szczerze, że mimo tych wszystkich zmian, które zostały wprowadzone, bawię się zadziwiająco dobrze. Niemniej padłem również ofiarą tej niebezpiecznej przypadłości, która szerzy się wśród leciwych osób – nostalgii. Kiedyś to w końcu były gry, teraz ich nie ma, prawda? Wyidealizowany obraz pierwszego dodatku do World of Warcraft towarzyszył mi od lat i sam uważałem, że kiedyś król MMORPG był lepszy.

Kilka godzin z Burning Crusade Classic szybko sprowadziło mnie na ziemię. Słowo „lepszy” zamieniłbym na „inny”. Stary i współczesny WoW to zwyczajnie dwie, zupełnie różne gry, co było już widać przy World of Warcraft Classic, a Burning Crusade Classic jedynie to przypieczętowało. Co więcej, widać to również po samych graczach, którzy ulegli takiej samej przemianie.

Żmudnie, długo i ciężko, czyli tak, jak lubię!

Gdy internet raczkował, MMORPG dopiero się kształtowały i nikt nie myślał o tym, że może być coś poza grindem. Głównie dlatego, że szlaki nie były przetarte, a gracz nie wiedział, że coś może wyglądać inaczej niż w The Burning Crusade. Wieczna farma i grind, minimum fabuły oraz zabawa drużynowa, a nade wszystko pożeranie w ogromnych ilościach naszego czasu.

Współczesne World of Warcraft bardziej przypomina gry z Facebooka, do których możecie zaglądać z doskoku i zawsze jesteście na bieżąco ze wszystkim. Do tego nie potrzebujecie nikogo, by radzić sobie z podstawowymi wyzwaniami, a więcej od Was wymagających rzeczy nie robicie, bo nie ma po temu powodu. W zasadzie to bardziej singleplayerowy tytuł z elementami multiplayera, czy to w formie kooperacji, czy rywalizacji.

Upewnijcie się, że wiecie, na co się piszecie

Wyobraźcie sobie zatem teraz graczy wychowanych na takim podejściu lub przyzwyczajonych do niego, którzy przybyli do Burning Crusade Classic. Nagle następuje zderzenie ze ścianą. Jest topornie, jest drewniano, nie ma tylu ułatwiaczy i rzeczy nie robią się za nas same. Jakim cudem zwykły mobek jest w stanie nas zabić?! Sprawa wygląda jeszcze gorzej, gdy skorzystamy z boosta i bez przygotowania oraz obeznania z naszą klasą przekroczymy Mroczny Portal.

Nie zdziwiłbym się, gdyby po kilku godzinach sporo osób odpuściło sobie granie – rozczarowanych, że to kultowe The Burning Crusade wcale nie jest takie fajne, jak wszyscy mówią. W końcu miał to być najlepszy dodatek do World of Warcraft! Obrzydzić życie może również nadmiar graczy w początkowej strefie, zwiększony respawn mobów, przez który będziecie nadmiernie umierać, a także przeciwna frakcja, niejednokrotnie zachodząca Wam za skórę. Witamy w Azeroth, bawcie się dobrze!

Polecam jak najszybciej udać się do Shattrath – ułatwi to Wam później zabawę.

Stąd mój mały apel. Jeśli pragniecie grać w Burning Crusade Classic – droga wolna, serdecznie zapraszam. Tylko zastanówcie się, czy wiecie, na co się piszecie. Nie będzie to spacer po lesie, ale wyboista droga pełna grindu oraz frustracji. Niejednokrotnie się zirytujecie i będziecie wyzywać na czym świat stoi.

Jeśli jesteście tutaj nowi, odkryjecie naprawdę wspaniałą grę, kładącą nacisk na wspólną zabawę oraz umiejętności gracza. Starzy wyjadacze wiedzą, czego się spodziewać, są przygotowani, mają opracowany swój build i nic ich nie zaskoczy. Może się wydawać, że nie będą się przez to za dobrze bawić, ale zapewniam, że jest inaczej – to osoby, które zwyczajnie wiedzą, czego chcą od tej gry. Dlatego zanim i Wy przekroczycie Mroczny Portal, mocno się nad tym zastanówcie.

Podobało się?

0

Patryk Manelski

Autor: Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl