Testowaliśmy Revelation Online – MMO bez większych rewelacji
Revelation Online zapowiada się, jako jeden z największych tytułów MMORPG tego roku. Niestety, po zapoznaniu się z nim z ramach beta-testów jesteśmy sceptyczni – dzieło studia NetEase raczej hitem nie będzie.
Michał Marian

- gra MMORPG z Chin;
- atrakcyjna oprawa graficzna;
- sześć klas postaci;
- ciekawe w teorii rozwiązania („wyłączanie” innych graczy, latanie)…
- … które w praktyce mogą okazać się słabe;
- silnie mangowy klimat;
- premiera w 2017 roku.
Choć gry MMORPG przechodzą w ostatnich latach kryzys, to kolejne tytuły wyrastają jak grzyby po deszczu. Na czym więc polega paradoks? Jeśli cofniemy się do czasów, w których królowały (przynajmniej na naszym rynku) takie tytuły jak World of Warcraft (notabene wciąż trzymający dawny poziom) czy Lineage II i dokonamy porównania z obecnym stanem rzeczy, to dostrzeżemy przykrą zależność – dawniej pula produkcji była zdecydowanie uboższa, jednak wszystkie miały pazur i wciągały na setki (jeśli nie tysiące) godzin.
Aktualnie nie sposób zliczyć gier MMORPG, choć oprócz niekwestionowanego króla (jest sens wspominać, że chodzi o WoW-a?) i kilku pretendentów do tronu znakomita większość to dzieła co najwyżej przeciętne, które wabią graczy obietnicami rewolucyjnej mechaniki i systemów, robią wokół siebie mnóstwo medialnego szumu, a wszystko tylko po to, by zainkasować wpływy z (jakże typowych dziś) founders packów i beauty shopów, zanim wszyscy zrozumieją, że za pięknym opakowaniem kryje się jedynie rozczarowujące wnętrze. Niestety, Revelation Online znacznie bliżej do tej mniej chlubnej grupy, choć deweloperom z chińskiego NetEase nie można odmówić kilku interesujących pomysłów.
Typowe (nierewelacyjne) początki
Po wystartowaniu produkcji (odpalanej za pomocą platformy My.com) wita nas nieco enigmatyczne intro, po którym od razu przystępujemy do tworzenia bohatera. W świat Revelation Online wkraczamy, prowadząc jedną z 6 dostępnych klas. Twórcom nie sposób odmówić sporej dozy kreatywności – nie znajdziemy tu typowych warriorów, rangerów czy wizardów. W ich miejsce do wyboru mamy następujące profesje – occultist (ranged magic DPS / support healer), spirit shaper (healer / summoner), vanguard (melee tank), blademaster (melee DPS / support tank), gunslinger (ranged DPS), swordmage (ranged magic DPS). Każda z klas charakteryzuje się, oprócz rzecz jasna innego wyglądu i dostępnych umiejętności, różnym stopniem trudności – przykładowo spirit shaper reklamowany jest jako nieskomplikowana klasa, przyjazna nowicjuszom, zaś blademaster winien być prowadzony wyłącznie przez doświadczonych graczy.
Kolejną ważną decyzją, jaką przychodzi nam podjąć, jest wybór preferowanego sposobu sterowania – jeden ze znaków rozpoznawczych tej produkcji. Mamy tu: combo WSAD + myszka sterująca kamerą (standardowe dla niemal wszystkich MMO), point-and-click (niczym w dobrym hack’n’slashu) oraz non-target (tak jak w grze TERA). Twórcy podrzucili kilka sugestii (np. że non-target będzie najlepszy dla gunslingera, blademastera i vanguarda), ale ostateczna decyzja należy oczywiście do gracza. Tu jednak kończy się cała magia – poza naszą własną wygodą mechanika (reklamowana jako rewolucyjna) nie wpływa jakoś znacząco na samą rozgrywkę, ot – taki ukłon w stronę co wybredniejszych użytkowników.

Profesje dostępne w Revelation Online różnią się na niemal wszystkich płaszczyznach, wliczając w to wygląd i poziom trudności prowadzenia.
Potem następuje jeszcze krótki instruktaż, w trakcie którego zostajemy wprowadzeni w tajniki samej rozgrywki, nieróżniącej się niczym od szablonu serwowanego przez gatunek MMORPG od lat – znajdź NPC, zaakceptuj zadanie, ukończ je, wróć do / znajdź kolejnego NPC. To właściwie podsumowuje znakomitą większość zabawy w Revelation Online – gra płynnie prowadzi nas od kolejnych „dawców” questów do ich „biorców”. Twórcy pokusili się nawet o popularnego ostatnio trackera, który po prostu „biegnie” za nas w wymagane miejsce. Działa on, nawiasem mówiąc, naprawdę dobrze – nie zdarza mu się błądzić albo gubić szlak, potrafi nawet korzystać z dostępnych teleportów i skrótów. W kilku miejscach, gdy gra wymaga pewnej eksploracji, zostajemy o tym momentalnie poinformowani, by móc przejąć stery.
Azjatycko aż do bólu
Podczas zabawy w Revelation Online trudno nie zauważyć obecnego wszędzie mangowego klimatu. Spotykane przez nas postacie cechuje typowo azjatycka kreska – każdy, kto grał w Blade & Soul, z pewnością zrozumie, co mam na myśli. Dla fanów mangi i anime to prawdziwa gratka, w przypadku wszystkich innych na dłuższą metę może się to okazać męczące. Sama oprawa graficzna jest jak najbardziej poprawna – animacje umiejętności oraz poruszania się czy modele postaci i tekstury otoczenia – wszystko zostało wykonane estetycznie i z dbałością o szczegóły (a następnie przepuszczone przez mangowy filtr). Twórcy (zapewne przekonani o wysokiej jakości własnej pracy) pokusili się także o arcyciekawy zabieg – jeśli obejrzymy dany przerywnik filmowy do końca, otrzymamy tzw. story point, umożliwiający nabycie specjalnych przedmiotów.
Skoro już mowa o mangowym klimacie, warto wspomnieć także o hordach przeciwników, z którymi przychodzi nam się mierzyć. Gigantyczne żabopodobne stworzenia, orientalne bestie, wszelkiej maści egzotyczne zwierzęta, a nawet legendarny kraken – to jedynie ułamek tego, co oferuje Revelation Online. Sama walka z nimi w niczym nie odbiega od utartych schematów – w większości przypadków sprowadza się do tzw. fortepianu, czyli mozolnego klikania wszystkich umiejętności dostępnych na pasku. Przeciwnicy rzadko kiedy sprawiają poważniejsze problemy, jedynie ci, z którymi mierzymy się w ramach instancji, potrafią stanowić większe wyzwanie, choć (o dziwo) możemy poradzić sobie z nimi nawet w pojedynkę.
Rewolucyjne, ale nie rewelacyjne pomysły
Revelation Online, choć w gruncie rzeczy jest absolutnie typowym reprezentantem swego gatunku, wprowadza kilka ciekawych i nietypowych rozwiązań, które po dokładniejszym zbadaniu okazują się, niestety, niezbyt trafione. Na pierwszy plan wysuwa się możliwość „wyłączenia” innych graczy – wystarczy nacisnąć F10, by przełączyć się pomiędzy kilkoma trybami owego „wyłączenia”. Każdy, kto miał do czynienia z lagami wynikającymi z przeludnienia danego obszaru w jakiejkolwiek grze MMO, na pewno uzna to za świetny lub przynajmniej interesujący pomysł. W praktyce jednak staje się to przyciskiem single player – wciskamy i de facto zapominamy, że gramy online – zwłaszcza że prowadząca nas za rękę mechanika Revelation Online jeszcze potęguje to uczucie.
To prowadzenie za rękę to kolejna bolączka gry. Wbudowany tracker porusza się za nas, zadania po prostu przeklikujemy, jeśli zdobędziemy przedmiot lepszy od obecnie posiadanego, gra nie omieszka poinformować o tym na samym środku ekranu z opcją umożliwiającą jego natychmiastowe założenie, kolejne umiejętności odblokowywane są za nas automatycznie, walka sprowadza się jedynie do ich klikania, a jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, mamy w zapasie sporo mikstur, które natychmiast w pełni nas uleczą. Wszystko to sprawia, że grając w Revelation Online, mimowolnie wyłączamy myślenie i przechodzimy przez etapy, zdobywając następne poziomy doświadczenia, bez choćby grama frajdy z samej gry.
Zmarnowany potencjał?
Po świecie Revelation Online możemy poruszać się m.in. za pomocą wierzchowca lub specjalnych skrzydeł, do których uzyskujemy dostęp po osiągnięciu 29. poziomu doświadczenia. Choć idea jest pozornie interesująca, w praktyce nie „rozwija skrzydeł” – koniec końców jedyne, co się zmienia, to sposób, w jaki tracker przemieszcza nas z jednego miejsca na drugie. Być może mechanika latania ulegnie wzbogaceniu wraz z rozwojem hucznie zapowiadanego systemu podniebnych walk. Podobnie wygląda sprawa quick time eventów, którymi gra, w początkowych fazach, notorycznie przerywa animowane cut-scenki – po pierwszych kilku razach staje się to już lekko nużące.

Revelation Online dba, byśmy nie zapomnieli o wymienianiu na bieżąco posiadanego ekwipunku na lepszy.
Największą zagwozdkę w ocenie Revelation Online sprawił mi jeden z zabiegów non stop stosowany przez autorów – łamanie czwartej ściany. Chińscy deweloperzy próbują stworzyć grę z tzw. jajem, tj. zabawną, na luzie, z polotem. Personalne zwracanie się do gracza, odwołania do Dragon Balla, karykaturalna postać Akuty czy zadanie, w którym podglądamy zaklinaczkę w kąpieli (poprzedzone przerywnikiem filmowym – serio!) – wszystko to, zamiast bawić, wprawia raczej w lekkie zażenowanie. Nie wiem, czy to kwestia kulturowa, być może to, co śmieszy Azjatów, niekoniecznie trafia w europejskie gusta.
Revelation Online wciąż znajduje się w fazie testów, twórcy mają więc jeszcze czas, by poprawić niektóre rzeczy lub usunąć elementy niepasujące do reszty układanki. Niestety, większość bolączek gry jest głęboko zakorzeniona w mechanice, co pozwala przypuszczać, że zobaczymy je także w pełnej wersji tej produkcji. Niemniej tytuł NetEase to całkiem zjadliwa pozycja, zwłaszcza jeśli ktoś jest fanem mangi i anime. Również rosnący odsetek graczy, którzy lubią bawić się w gry MMO samotnie, może tu znaleźć swoją bezpieczną przystań – zwłaszcza przy wykorzystaniu magii przycisku F10.
Gdyby usunąć ze świata Revelation Online kilka nietrafionych pomysłów i nieco utrudnić rozgrywkę, mielibyśmy do czynienia z solidną produkcją, która bez problemu znalazłaby własną niszę na rynku. Tytuł ma do zaoferowania naprawdę sporo różnorakiej zawartości – problem w tym, że będąc przez cały czas prowadzonym za rękę, trudno odkryć coś, co wymaga trochę samodzielnej eksploracji. Jedno natomiast jest pewne – niektóre nowatorskie rozwiązania z Revelation Online niewątpliwie pojawią się w kolejnych produkcjach z gatunku, choć prawdopodobnie w nieco zmienionej i ulepszonej formie. Szkoda, że chiński zespół może nie zdołać odciąć kuponów od własnej innowacyjności.
O AUTORZE
Z Revelation Online poznałem się bliżej podczas drugiej tury zamkniętych beta-testów. Choć kilkudniowa znajomość to za mało, by w pełni poznać świat produkcji, czas ten pozwolił mi wyrobić sobie zdanie na temat dzieła studia NetEase. Chińscy deweloperzy stworzyli niemal szablonowe azjatyckie MMO – gdyby nie kilka innowacji, ich tytuł po prostu przepadłby w natłoku bliźniaczych produktów. Niestety, Revelation Online daleko do legend koreańskiej szkoły – Lineage II czy TERA pozostają daleko poza jego zasięgiem.
ZASTRZEŻENIE
Klucz do beta-testów gry Revelation Online otrzymaliśmy od agencji PR Marchsreiter Communications.