Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

War Thunder Publicystyka

Publicystyka 8 stycznia 2013, 12:33

autor: Adrian Werner

Test bety War Thunder - realistyczna riposta na World of Warplanes

War Thunder, gra twórców m.in. Wings of Prey, ma zapewnić dobrą zabawę zarówno fanom zręcznościówek lotniczych, jak i miłośnikom symulatorów. Wersja beta pokazuje, że ta karkołomna sztuka może się twórcom udać.

Dzięki takim tytułom jak Apache: Air Assault czy Wings of Prey studio Gaijin Entertainment wyrobiło sobie markę specjalistów od lżejszych symulatorów, które – choć oferują sporą dawkę realizmu – to jednak podchodzą do gatunku z delikatnym dystansem. Takie potraktowanie tematu sprawiło, że produkty firmy trafiły do szerszej publiczności i zapewniły sobie oddane grono wielbicieli. Teraz twórcy postanowili pójść dalej i wykorzystać swoje doświadczenie do stworzenia nastawionego głównie na tryb sieciowy War Thunder, który skierowany jest zarówno do fanów zręcznościowek, jak i wymagających symulatorów.

War Thunder - realistyczna riposta na World of Warplanes - ilustracja #2

W przyszłości gra zostanie rozwinięta o okręty, a także pojazdy naziemne.

Autorzy określają swoje dzieło mianem MMO, ale aspekt ten ograniczony został głównie do rozwoju postaci. Nie mamy tu wielkiego otwartego świata i zamiast tego gra koncentruje się na instancjonowanych starciach. Takie rozwiązanie może niektórych rozczarować, ale inaczej się po prostu nie dało. Tytuł posiada bowiem rozbudowany model fizyczny rządzący lotem każdej maszyny i wykorzystanie go w starciach tysięcy osób byłoby niemożliwe z powodów technicznych. Zamiast tego otrzymujemy mapy, na których mogą bawić się maksymalnie 32 osoby.

Akcja w War Thunder obejmie lata 1939-1953, dzięki czemu otrzymamy bitwy i samoloty zarówno z okresu II wojny światowej, jak i wojny koreańskiej. Drugi z tych konfliktów rzadko gości w grach, dzięki czemu produkcja studia Gaijin ma u mnie dodatkowe punkty. Na razie autorzy skoncentrowali się na II wojnie światowej – obecnie dostępnych jest ponad sto samolotów, a do dnia oficjalnej premiery liczba ta ma ulec podwojeniu. Maszyny należą do jednej z pięciu głównych nacji – Związku Radzieckiego, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Japonii lub Niemiec. Dodatkowo w lotnictwie brytyjskim znajdziemy kilka jednostek australijskich, a siły III Rzeszy uzupełniają wytwory włoskiej myśli technicznej. Czekają na nas myśliwce, samoloty wsparcia oraz bombowce. Zapewnia to dużą różnorodność wrażeń, zwłaszcza że każdy model posiada osiągi zgodne z rzeczywistością. Co godne pochwały, udostępniono jedynie te maszyny, które naprawdę brały udział w misjach bojowych. Nie znajdziemy tu zarówno prototypów, jak i efektów wyobraźni autorów.

Kokpity robią wrażenie poziomem detali. - 2013-01-08
Kokpity robią wrażenie poziomem detali.

Na tę chwilę tytuł proponuje trzy podstawowe tryby rozgrywki. Arcade Battle oferuje najniższy poziom realizmu. Ekrany zapełnione są pomocnymi ikonkami, a kontrolowanie samolotów jest łatwe i przyjemne. Starcia są fikcyjne, nie mają żadnych ograniczeń odnośnie nacji, jakie mogą znaleźć się w jednej drużynie. Zupełnym tego przeciwieństwem jest Full Real Battles. Tutaj liczy się przede wszystkim realizm. Odtwarzane są autentyczne bitwy znane z historii, za co płacimy utratą swobody w wyborze frakcji. Usunięto większość ikonek, a chwila nieuwagi wystarczy, aby stracić panowanie nad maszyną. Bardziej agresywne manewry mogą spowodować utratę przytomności pilota lub oderwanie się skrzydeł, a na osiągi naszego samolotu wpływają nawet takie elementy jak ciężar amunicji i paliwa. Ten typ rozgrywki przeznaczony jest dla najbardziej oddanych fanów symulacji, którym nie przeszkadzają wielominutowe loty bez żadnej akcji. Tutaj bardziej liczy się atmosfera i zaawansowana taktyka, a długie okresy spokoju wynagradzane są wielkimi emocjami, jakie pojawiają się, gdy wreszcie dochodzi do konfrontacji. Stadium pośrednim między tymi dwoma trybami jest Historical Battle, oferujący całkiem wysoki poziom realizmu, ale jednocześnie zapewniający mecze z licznymi starciami.

Teren pełen jest detali nawet na niskich wysokościach. - 2013-01-08
Teren pełen jest detali nawet na niskich wysokościach.

Gracze mogą ponadto tworzyć własne bitwy, co pozwala dowolnie ustalać szczegóły rozgrywki, w tym strony konfliktu, poziom realizmu czy zadania dla drużyn. Dostępny jest także tryb PvE, w którym maksymalnie czterech uczestników wspólnymi siłami rozgrywa samodzielne misje lub całe kampanie przeciwko sztucznej inteligencji. W przyszłości wprowadzona zostanie globalna sieciowa wojna, więc raczej nie będziemy narzekać na nudę.

Niezależnie od tego, jaki tryb wybierzemy, walka w War Thunder sprawia masę frajdy. Gra wspiera chyba wszelkie możliwe kontrolery. Nawet na najniższym poziomie realizmu zestrzelenie wroga nie jest łatwe i dzięki temu sprawia masę satysfakcji. System sterowania pozwala kontrolować ruchome elementy ogona oraz skrzydeł, w związku z czym doświadczeni gracze potrafią wyczyniać na niebie istne cuda. Do tego dochodzi doskonale opracowany model zniszczeń, za sprawą którego trafienie w śmigło wywołuje zupełnie inne efekty niż uszkodzenie silnika. Przy odrobinie szczęścia da się nawet zakończyć walkę jedną kulą, o ile trafi ona np. w zbiornik paliwa czy w samego pilota.

O utrzymanie zainteresowania graczy dba rozbudowany system rozwoju. Za zdobyte w walce lub zakupione za pomocą mikropłatności punkty można nabywać nowe samoloty i ulepszać już posiadane oraz trenować załogę, w tym pilotów, operatorów działek i obsługę naziemną. Jednocześnie profil gracza liczy karierę w każdej z nacji oddzielnie, więc sukcesy np. w mundurze pilota brytyjskiego nie zmieniają naszego poziomu jako Japończyka. Autorzy postawili na realizm historyczny, zatem nie ma tu sztucznego zbalansowania jednostek. Jeśli dany samolot miał istotną przewagę w rzeczywistości, to będzie ją miał również w grze. Dlatego początkujący gracze są najczęściej rozrywani na strzępy. Jednocześnie jednak symulacyjne podejście do sterowania i systemu zniszczeń powoduje, że po doszlifowaniu umiejętności aspekty technicznie kierowanych maszyn mocno tracą na znaczeniu. Tutaj nawet jedna kula może zakończyć starcie, więc kluczową rolę odgrywa doświadczenie samego gracza, a nie jego postaci. Widok weterana w dwupłatowcu zestrzeliwującego spitfire’a wcale nie należy do rzadkości.

W grze nie brak sekwencji startów i lądowań. - 2013-01-08
W grze nie brak sekwencji startów i lądowań.

Pisząc o War Thunder, nie sposób nie wspomnieć o wspaniałej oprawie wizualnej. Każdy samolot został odtworzony z niezwykłym przywiązaniem do detali, zarówno jeśli chodzi o kadłub, jak i kokpit. Równie dobrze prezentują się mapy. Nie znajdziemy tu płaskich jak placek terenów. Zamiast tego wszystkie są gęsto zapełnione cieszącymi oko obiektami i nawet przy lotach na niskich wysokościach wciąż prezentują się atrakcyjnie. W połączeniu z imponującymi efektami świetlnymi powoduje to, że War Thunder robi olbrzymie wrażenie. To zdecydowanie czołówka gatunku symulatorów i co ważne, cały ten wizualny splendor nie pociąga za sobą bardzo wysokich wymagań sprzętowych. Tytuł już na ten moment jest dobrze zoptymalizowany i wspiera szerokie spektrum konfiguracji.

War Thunder - realistyczna riposta na World of Warplanes - ilustracja #3

War Thunder może wydawać się bezpośrednią konkurencją dla World of Planes, ale gry te niewiele łączy poza lotniczą tematyką. Studio Wargaming.net stawia na czysto zręcznościowy model walki i nie zawraca sobie głowy realizmem historycznym. Natomiast w produkcji Gaijin Entertainment nawet trybem arcade rządzi rozbudowany silnik fizyczny, a autorzy włożyli dużo w wysiłku w odtworzenie rzeczywistych bitew.

Wrażenia z bety War Thunder mam bardzo pozytywne. Autorom udało się stworzyć produkcję, która zapewnia masę zabawy zarówno fanom symulatorów, jak i zręcznościowych strzelanek. Już teraz produkcja ta oferuje wielkie bogactwo samolotów, map i trybów, a w planach jest jeszcze wprowadzenie masy nowych elementów. Gra jest piękna i jednocześnie bardzo wymagająca, dzięki czemu szybko się nie nudzi. Obecnie największą jej wadą jest nieco zbyt inwazyjny system mikropłatności. Denerwujące jest zwłaszcza wymuszanie trwających godziny czasu rzeczywistego likwidacji zniszczeń. Oznacza to, że często nie mamy dostępu do ulubionego samolotu i pozostaje nam albo wybranie z hangaru innej maszyny lub zapłacenie za natychmiastową naprawę. Problem natarczywych mikropłatności zmniejsza się, gdy posiadamy już dobrze rozwinięty profil w kilku nacjach, ale nawet wtedy systemowi temu daleko do ideału. Wszystko to jest jednak co najwyżej powodem do okazjonalnej irytacji i nie przekreśla gry jako całości, zwłaszcza że do czasu premiery pełnej wersji wiele może jeszcze ulec zmianie.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

War Thunder

War Thunder