Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Starlink: Battle for Atlas Publicystyka

Publicystyka 6 lipca 2018, 13:41

Starlink: Battle for Atlas – No Man's Sky z zabawkami

Ubisoft za pomocą Starlinka atakuje podupadający rynek gier wykorzystujących do działania zabawki, na którym wcześniej polegli tacy giganci jak LEGO czy Disney. Szaleństwo? Niekoniecznie, bo za tą kosmiczną grą akcji stoi całkiem ciekawy pomysł.

CZYM JEST STARLINK?
  • zręcznościowy kosmiczny sandbox;
  • fabuła opowiada o inwazji armii maszyn na system planetarny Atlas;
  • walka za sterami statku kosmicznego w przestrzeni i atmosferze planet;
  • możliwość modyfikowania statków przez modyfikowanie fizycznych zabawek.

Toys-to-life, rodzaj gier komputerowych wykorzystujących oddzielnie kupowane figurki, które następnie przenoszone są do wirtualnych światów, najlepsze lata ma już za sobą. Zaczęło się od oszałamiających sukcesów serii Skylanders od Activision, która od 2016 roku nie daje znaków życia . Podbicie tego rynku nie udało się też LEGO Dimensions, a z projektu Infinity wycofał się dwa lata temu Disney – i nie pomogło tu nawet wsparcie takich marek jak Marvel czy Star Wars. Już tylko Nintendo regularnie wypuszcza jeszcze kolejne rodzaje amiibo.

Dziwić może więc, że Ubisoft zamierza wkroczyć na rynek, który wygląda na wyeksploatowany, od dawna niespecjalnie rokujący i na którym sparzyły się już znacznie mocniejsze marki. Szaleństwo? Niekoniecznie, bowiem za Starlinkiem stoi całkiem ciekawy pomysł, dzięki któremu będące częścią doświadczenia zabawki przestaną być tylko ładnie wyglądającymi zbieraczami kurzu, a staną się bezpośrednim elementem samej gry.

Starlink: Battle for Atlas – zabawki nowej generacji - ilustracja #1

CO SIĘ DZIEJE Z SERIĄ SKYLANDERS

Skylanders od Activision było w swoim czasie jedną z najlepiej zarabiających gier wideo na rynku. Seria zadebiutowała w październiku 2011 roku, a już w lutym 2013 ogłoszono, że sprzedaż gier i zabawek przyniosła miliard dolarów przychodu. Kolejne części wychodziły regularnie co roku aż do Skylanders: Imaginators z 2016. Potem Activision ogłosiło, że marka pozostaje żywa, ale nowej odsłony na razie nie zobaczymy. W tej chwili trwają testy beta mobilnego Skylanders: Ring of Heroes a na Netfliksie można oglądać dwa sezony animowanego Skylanders Academy.

Do góry skrzydłami

Starlink: Battle for Atlas będzie zręcznościową grą akcji w otwartym świecie, w której przyjdzie nam kierować jednym z kilku dostępnych statków kosmicznych. W grze znajdziemy sporo z No Man’s Sky, Star Foxa (w tym i samego tytułowego lisa, jeśli zdecydujemy się na wersję na Switcha) i X-Winga.

O ile jednak sama rozgrywka zapowiada się na miks typowych dla gatunku rozwiązań, wyróżnikiem Starlinka mają być kompatybilne z nim zabawki, reprezentujące dostępne w grze pojazdy. W typowych pozycjach toys-to-life dokupowane figurki kładzie się na skanerze żeby odblokować nową zawartość czy pojazd i na tym ich rola się kończy. Oprócz tego mogą co najwyżej zostać wyeksponowane na półce bądź użyte do tradycyjnej zabawy.

W Battle for Atlas modele statków będą cały czas istotnym elementem rozgrywki. Zabawki mają być modularne i składać się z odczepianych skrzydeł oraz broni o różnych właściwościach, którą swobodnie zmienimy w środku walki – jeśli zechcemy, to nawet bez pauzowania gry. Twórcy mocno przyłożyli się do tego aspektu, stawiając na bardzo dużą swobodę łączenia elementów. Nic nie stanie na przeszkodzie, by na przykład do skrzydła doczepić kolejne skrzydło, a do niego dołączyć jeszcze jedno, albo by zamontować broń odwrotną stroną i stworzyć statek, który pruć będzie ogniem za siebie.

Aby powalić takiego niemilca, będziemy musieli zlokalizować jego słabe punkty. - 2018-07-06
Aby powalić takiego niemilca, będziemy musieli zlokalizować jego słabe punkty.

Eksperymentowanie z nieoczywistymi rozwiązaniami ma być zabawą samą w sobie, wyzwalającą naszą kreatywność. Nie tylko poszczególne moduły statku, w rodzaju skrzydeł i broni, różnić się będą właściwościami. Unikatowe cechy mają mieć także same pojazdy oraz sterujący nimi piloci, których również będziemy mogli wymieniać w locie. Przykładowo jeden z nich będzie w stanie na parę chwil spowolnić czas, a jeden z dostępnych statków wyróżni się na tle pozostałych osiąganiem oszałamiających prędkości podczas podróżowania po powierzchni planet.

W kosmosie nasz statek będzie znacznie szybszy niż na powierzchni planety. - 2018-07-06
W kosmosie nasz statek będzie znacznie szybszy niż na powierzchni planety.
Starlink: Battle for Atlas – zabawki nowej generacji - ilustracja #4

Star Fox w Starlinku

Starlink w wersji na Switcha zostanie wzbogacony o dostępne na wyłączność pojazdy i postacie znane z kultowej serii Star Fox. Na tegorocznych targach E3 widzieliśmy w akcji Foxa McClouda i jego statek Arwinga, ale oprócz tego potwierdzono, że zobaczymy także inne zabawki oparte na klasycznej marce Nintendo.

Co ciekawe, choć wykorzystanie zabawek ma być główną atrakcją Starlinka, równie dobrze będziemy mogli całkowicie się bez nich obejść – używanie akcesoriów to jedynie ciekawa opcja, a nie konieczność. Raz zeskanowane elementy wyposażenia zostaną odblokowane w grze i równie dobrze ekwipunek statku zmienimy z poziomu dostępnego w trakcie zabawy menu.

Ścieżka Atlasa

Nawet jeśli perspektywa majstrowania przy zabawkach niespecjalnie nas rajcuje, Starlinka wciąż warto mieć na oku, zwłaszcza jeśli z rozrzewnieniem wspomina się X-Winga, a No Man’s Sky nawet po wszystkich aktualizacjach wciąż nie jest grą, która zaspokajałaby nasze potrzeby eksploracji kosmosu.

W Battle for Atlas przyjdzie nam zwiedzić sporej wielkości otwarty świat (jakżeby inaczej, skoro za produkcją stoi Ubisoft), na który złożą się planety tytułowego systemu Atlas oraz przestrzeń pomiędzy nimi. To, jak wyglądać będzie odwiedzane przez nas uniwersum oraz sama rozgrywka, w dużej mierze uzależnione zostanie od tego, z którymi z licznych kosmicznych ras postanowimy zawrzeć sojusz.

Planety prezentują się dość różnorodnie. - 2018-07-06
Planety prezentują się dość różnorodnie.

Tak jak w No Man’s Sky otrzymamy tu możliwość płynnego przechodzenia od eksploracji gwiezdnej próżni do wchodzenia w atmosferę wybranego globu i następnie podróżowania tuż nad jego powierzchnią. Podobnie też jak w produkcji Seana Murraya szybkie zbliżanie się do planety wiąże się z mało przyjemnym widokiem nagle dorysowujących się na naszych oczach obiektów – przynajmniej tak to wygląda na udostępnionych materiałach z gry.

Dziwi mnie, że twórcom tak bardzo zależy na umożliwieniu graczowi płynnych przejść z kosmosu na powierzchnię planet, skoro dzisiejsze urządzenia ewidentnie sobie z tym nie radzą i efekt częściej razi brzydotą, niż imponuje. Nie licząc tego nieprzyjemnego elementu, Starlink wygląda w porządku, choć opadu szczęki raczej nie wywoła. Oprawa jest dość kolorowa, a planety zdają się cechować sporą różnorodnością wizualną.

Szybko, podrzuć mi miniguna!

Gra oferować będzie powoli wymierający w dzisiejszych czasach lokalny tryb multiplayer, umożliwiający zabawę dwóm graczom na podzielonym ekranie. Twórcom bardzo zależało, żebyśmy mogli fizycznie wymieniać się modułami statków.

Oprawa graficzna jest dość kolorowa. - 2018-07-06
Oprawa graficzna jest dość kolorowa.

Bitwa o kosmos

Większość czasu ze Starlinkiem spędzimy walcząc. Starcia prezentować się będą inaczej w zależności od tego, czy dojdzie do nich na powierzchni planety, czy w kosmosie. Przy tym drugim wariancie nasz pojazd poruszać się ma znacznie szybciej, żebyśmy nie zasnęli podczas podróży od jednego ciała niebieskiego do drugiego, ale w zamian nasze możliwości manewru zostaną ograniczone.

Wśród naszych oponentów wyróżnią się większe bestie. Powalczymy na przykład z czworonożnym gigantem, którego powalenie wymagać ma ostrzeliwania konkretnych słabych punktów – te pozostaną odsłonięte jedynie przez parę krótkich chwil. Pomiędzy takimi większymi bestiami oczywiście plątać będzie się także zwyczajne mięso armatnie.

W kosmosie nie będziemy sami. - 2018-07-06
W kosmosie nie będziemy sami.

Jeszcze zabawki nie umarły?

Starlink: Battle for Atlas na pierwszy rzut oka wygląda na mocno spóźniony projekt, który miał podczepić się pod sukces Skylandersów, ale jego produkcja za bardzo się wydłużyła i całość przespała najbardziej dogodny moment na rynkowy debiut. Po bliższym przyjrzeniu się temu tytułowi stwierdzam jednak, że jest tu potencjał, który ma szansę wskrzesić zapomnianą modę na łączenie światów gier elektronicznych i zabawek. Nie da się przy tym nie zauważyć, że to pierwsza gra tego typu, skierowana do dzieci raczej po „trzydziestce”.

Modułowość modeli statków kosmicznych, dzięki której stanowiące część doświadczenia akcesoria nie będą służyć jedynie do zbierania kurzu, a staną się częścią zabawy, ma szansę okazać się właśnie tym, czego ten rodzaj rozrywki potrzebował. Sama rozgrywka wygląda natomiast mniej oryginalnie, ale za to całkiem solidnie, co na gatunkowym bezrybiu może wystarczyć, by do zabawy przyciągnąć także starszych odbiorców, spragnionych po prostu porcji solidnej kosmicznej akcji.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

Starlink: Battle for Atlas

Starlink: Battle for Atlas