20 poziom i to wszystko? Poważnie?. To MMO byłoby wspaniałe, gdyby było w nim co robić
- Phantasy Star Online 2: New Genesis byłoby wspaniałe, gdyby było w nim co robić
- 20 poziom i to wszystko? Poważnie?
20 poziom i to wszystko? Poważnie?
Obecna zawartość Phantasy Star Online 2: New Genesis jest, niestety, dalece niewystarczająca i zupełnie niesatysfakcjonująca. Maksymalny poziom ustawiono na 20, a misje kampanii fabularnej kończą się około 15 levelu. Do tego mamy tylko jedną mapę z kilkoma strefami, garść wyzwań w postaci kokonów i wież (specyficzny odpowiednik dungeonów) oraz codzienne zadania. I to właściwie byłoby tyle – całość wystarcza na jakieś 15–20 godzin powtarzalnej zabawy.
Oczywiście można wycisnąć z tego więcej, bowiem urok New Genesis polega nie tylko na stworzeniu swojej „waifu”, ale również na min-maxowaniu. Będziecie zatem zabijać setki potworów, by wydropić najrzadszą broń (aktualnie czterogwiazdkową, przy czym kiedyś będzie to dwunastogwiazdkowa), następnie upewnicie się, że to jej najlepszy wariant, potem wpakujecie w nią wszystkie wzmocnienia, a do tego „zenchantujecie” całość. Wszystko po to, by Wasz heros był nieco mocniejszy. Jednym słowem czeka Was grind lub kupienie sprzętu od graczy, jeśli jesteście leniwi jak ja.
Siła bohatera reprezentowana jest przez Battle Power, czyli współczynnik biorący pod uwagę moc naszej głównej broni, nasz poziom czy liczbę skill pointów. Te ostatnie zdobywamy, zaliczając wyzwania we wspomnianych wieżach oraz kokonach. Drzewka zdolności naszej postaci w tym momencie są ubogie i realnie każda klasa ma po dwie umiejętności aktywne oraz garść pasywnych. Nie ma w czym wybierać, ale z czasem ma to ulec zmianie – tak obiecują twórcy.
Sporą zaletą okazuje się możliwość dobrania subklasy, czyli klasy dodatkowej, z części profitów której będziemy mogli korzystać. Dotyczy to również wspomnianych zdolności, co pozwala na ciekawe kombinacje. Na dodatek istnieje opcja tworzenia „multibroni”, czyli łączenia dwóch narzędzi zagłady w jedno. W ten sposób mamy szansę dobrać umiejętności z dwóch różnych broni w jeden zestaw. Świetna sprawa, gdy nie wykorzystujemy w pełni każdego ataku, jaki oferuje dana zabawka.
Ja przykładowo, grając klasą ranger/force, pokusiłem się o połączenie karabinu maszynowego z wyrzutnią rakiet. W ten sposób mogłem szybko atakować pojedynczy cel i zasypywać go gradem pocisków lub wypuszczać potężne pociski, gdy przeciwnik był osłabiony albo w jednym miejscu zebrało się odpowiednio dużo wrogów. Wprowadza to sporo możliwości kombinowania, ale jest jeden problem – aktualnie nie ma na czym tego sensownie testować.
Przedłużony tutorial, który udaje grę
Największym problemem Phantasy Star Online 2: New Genesis jest brak zawartości. A raczej jej aktualny brak, bowiem nowości zostały zapowiedziane. Już niedługo pojawi się kolejna klasa postaci – braver. Poza tym będzie można zgarnąć kolejne przedmioty kosmetyczne, dostaniemy też sezonowe warianty znanych już przeciwników czy broń związaną z żywiołami – na pierwszy ogień pójdzie błyskawica.
Na papierze może i wygląda to imponująco, ale w rzeczywistości tej zawartości nie ma wcale tak dużo. Nowy region pojawi się dopiero za pół roku i wtedy będzie można mówić, że Phantasy Star Online 2: New Genesis ma cokolwiek do zaoferowania. W tym momencie wszystko, czego dostarcza gra, to w zasadzie wstęp do czegoś większego. Przedstawiono podstawowe systemy rozgrywki, to, jak wygląda walka oraz na czym w ogóle polega całość. Jest to zatem taki przedłużony tutorial, który nieudolnie udaje grę.
Po tygodniu zabawy nie ma już co robić, a po dwóch człowiek zastanawia się, dlaczego w ogóle zainteresował się tym tytułem. Jeśli koniecznie chcecie go sprawdzić, polecam casualowe granie bez pośpiechu – wskakujcie do New Genesis okazjonalnie na góra dwie godzinki w tygodniu i będzie w sam raz. Ewentualnie zaczekajcie te pół roku na prawdziwą aktualizację z zawartością. Wtedy produkcja ta zaoferuje o wiele większy wybór atrakcji oraz aktywności. Zróbcie zatem sobie i grze przysługę – poczekajcie, aż faktycznie wyjdzie, bo to, co jest teraz, zwyczajnie zmarnuje Wasz czas.
Jeszcze będzie dobrze, jeszcze będzie normalnie
W całym tym swoim narzekaniu jestem jednak przekonany, że... będzie dobrze. Poważnie, z Phantasy Star Online 2 było bowiem podobnie. Widocznie SEGA nie uczy się na błędach oraz jest przekonana, że taki system wydawania gier się sprawdza. Dopiero po latach PSO2 otrzymało tyle zawartości, że ta wręcz się z gry wylewała, dzięki czemu było co robić. Jestem zatem przeświadczony, że podobnie zadzieje się i w przypadku New Genesis.
Powiem więcej, czekam, bowiem jest na co. Aktualna ilość atrakcji nie zachwyca, niemniej zapowiedziane już nowości pozwalają wierzyć, że gra się rozwinie. Fundament ma bowiem dobry i na tyle interesujący, iż warto poczekać. Chciałbym, aby inne MMORPG postawiły na tak dynamiczny system walki. Klasyczny „TAB-target” jest już nudny, a „non-target” nie wszędzie się sprawdza. Rozwiązanie zaproponowane w Phantasy Star Online 2: New Genesis działa z kolei wyśmienicie i starcia z większymi przeciwnikami to prawdziwa poezja.
Czy jest zatem sens w tym momencie uruchamiać ten tytuł? Tak, jeśli koniecznie chcecie spędzić kilkanaście długich minut w kreatorze postaci oraz przetestować zachwalany przeze mnie system walki. W przeciwnym wypadku zalecam wstrzymanie się i poczekanie na obiecywaną zawartość. Braki w tym zakresie to aktualnie największa bolączka gry, ale wierzę, że zostanie to nadrobione. Wtedy z przyjemnością wrócę i zdam Wam drugi raport z Phantasy Star Online 2: New Genesis, zachwycając się tym, jakie jest wspaniałe. A przynajmniej taką mam nadzieję.





