Windows XP - to nie jest mój faworyt. Ranking Windowsów - wspominamy systemy Microsoftu
- Najlepszy Windows? Wspominamy, jak zmieniał się system Microsoftu
- Windows 98 – najstarszy nie oznacza najgorszy
- Windows XP - to nie jest mój faworyt
- Windows 7 – tym razem Microsoft się popisał
- Windows 8/8.1 – wykafelkowany lepiej niż niejedna łazienka
- Windows 10 - krok w bardzo dobrym kierunku
Windows XP - to nie jest mój faworyt
5 NAJWAŻNIEJSZYCH NOWOŚCI W WINDOWS XP:
- wprowadzenie antypirackiego zabezpieczenia – potrzebę aktywacji systemu (no cóż, nie okazało się to zbyt skuteczne),
- interfejs Luna upiększający środowisko Windows
- ulepszenie obsługi dysków twardych (Service Pack 1)
- obsługa urządzeń USB 2.0 (Service Pack 1)
- dodanie Centrum zabezpieczeń systemu Windows i nowej zapory (Service Pack 2)
Popularny XP-ek budzi we mnie grozę. Być może to jednak ja sam stworzyłem tego potwora. Zanim przejdę do najgorszych wspomnień, zacznę od tych dobrych. System zainstalował mi kolega mojego dużo starszego brata. Tuż po tym procesie po raz pierwszy odpaliłem demo Splinter Cell i jakiejś numerowanej odsłony MotoGP. Sam Fisher uzbrojony w cały zestaw niesamowitych gadżetów robił wtedy ogromne wrażenie. Tak samo, jak futurystyczna oprawa graficzna.

Sama Windows też cieszył oko i był niezwykle lekki – zajmował niewiele pamięci RAM. Po przejściu z 98 na XP zachwyciła mnie przede wszystkim „gładkość” nowego interfejsu. Okienka nie były już takie surowe i robiły użytek z większej liczby kolorów. Doskonale pamiętam też domyślną tapetę - mowa oczywiście o porośniętym soczystą trawą pagórku. Do gustu przypadł mi również pasek zadań podobny do tego z 98=ki. Za każdym razem, gdy instaluję od nowa współczesne wersje Windowsa (czy to na swojej maszynie, czy pecetach znajomych), wyłączam ukrywanie etykiet przy ikonkach aplikacji, aby pasek wyglądał tak samo, jak w XP-eku.

Na WinXP po raz pierwszy połączyłem się z Internetem. Czasy hałasujących modemów telefonicznych mnie ominęły. Moja domowa przygoda z siecią www zaczęła się od DSL-a Neostrady o zawrotnej prędkości 256 kbit/s. I w tym momencie dla mojego systemu operacyjnego zaczęły się ciężkie czasy. Nie wiem na pewno, ale podejrzewam, że zaczął mi się on wysypywać z powodu ściągania z internetu różnych dziwnych rzeczy. Niektóre z nich okazywały się szkodliwe, a inne tylko złośliwe. Tak czy inaczej, moją receptą na rozwiązanie problemów było w ówczesnym czasie robienie formatu. W czasach Windowsa XP reinstalowałem system nawet co miesiąc. Niestety, gdy nauczyłem się mądrzej korzystać z Internetu, niebieskie ekrany śmierci nadal były częstym widokiem. Nie wiem, ile razy w sumie formatowałem dysk systemowy, ale pewnie należałoby to liczyć w dziesiątkach. Cała sytuacja była absurdalna, zwłaszcza że wcześniej Windowsa 98 nigdy nie udało mi się zepsuć na dobre. Czysta instalacja była wtedy wymuszana tym, że system zaczynał zamulać, a nie całkowicie odmawiał współpracy.

Zainstalowanie XP było dość łatwe. Cała operacja nie wymagała już dyskietki rozruchowej, a sam proces nie trwał też zbyt długo. Tak naprawdę problemy zaczynały się dopiero chwilę po udanej próbie. Młodsi czytelnicy muszą zdać sobie sprawę z tego, że w czasach, o których jest mowa, sterowniki nie instalowały się wraz z systemem operacyjnym. Tym samym na starcie dostępna była tylko niewielka rozdzielczość ekranu, a dźwięku nie było w ogóle. Tym samym konieczne stało się posiadanie paczki ze wszystkimi niezbędnymi „sterami” do podzespołów wchodzących w skład zestawu komputerowego.
Doprowadzenie blaszaka do stanu używalności trwało więc znacznie dłużej niż dzisiaj. Z uwagi na fakt, że musiałem to robić kilkadziesiąt razy, uważam Windowsa XP za najgorszy system Microsoftu. Przesiadka na kolejną wersją była jak zbawienie.

WINDOWS VISTA – NAJWIĘKSZE ZŁO ŚWIATA?
Znak zapytanie nie jest tu umieszczony przypadkowo. Bezpośrednio nigdy nie zetknąłem się bowiem z Windows Vista. Pamiętam jednak doskonale hejt wylewany na te okienka niedługo po premierze. System był mocno krytykowany przez moich znajomych i m.in. to przekonało mnie, że straciłem ochotę sprawdzenia go na własną rękę. Z powszechnie lubianym XP-ekiem miałem fatalne doświadczenia. Co w takim razie działoby się z oprogramowaniem, którym gardzili niemal wszyscy? Na to pytanie nie poznałem odpowiedzi również ze względu na to, że mój ówczesny komputer nie grzeszył już wydajnością. Vista miała spore wymagania sprzętowe. Szczególnie gdy porówna się je z poprzednikiem.
