Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 30 września 2011, 13:37

autor: Jerzy Bartoszewicz

Disney Universe - zapowiedź konkurenta dla Little Big Planet i LEGO

Nowa gra Disneya ma ambicje stanąć do walki z seriami LEGO i Little Big Planet. Czym Disney Universe chce zachęcić do siebie najmłodszych?

Rynek gier wideo ostatnimi czasy nie cierpi na przesyt dobrych przygodowych gier akcji dla najmłodszych. Poza tytułami od Nintendo w ciągu ostatnich lat na prowadzenie wysunęły się głównie produkcje z serii LEGO oraz marka Little Big Planet dostępna wyłącznie na konsolach Sony. Na tym lista hitów się kończy. Disney Interactive Studios ma zamiar to zmienić, wydając Disney Universe – grę familijną nastawioną na czteroosobową kooperacyjną rozgrywkę. Mieliśmy okazję przetestować ją podczas jesiennej konferencji CD Projektu, która odbyła się w Warszawie.

Na graczy czeka sześć pełnych przygód światów oraz 64 kostiumy postaci – wszystko na licencji Disneya, w tym filmy pochodzące ze studia Pixar. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, jak na pozycję adresowaną do dzieci przystało. Zły haker zaszkodził wirtualnym krainom Disneya i tylko gracze mogą pokrzyżować jego niecne plany. Pomogą im w tym wspomniane już przebrania, reprezentujące postacie znane z poszczególnych filmów. Poza walorami estetycznymi będą się one różnić specjalnymi zdolnościami, rozwijanymi w miarę postępów w grze. W trakcie pokazu w skład naszej drużyny wchodził Kot z Cheshire z Alicji w Krainie Czarów w reżyserii Tima Burtona, Pumba z Króla Lwa, Jack Sparrow z Piratów z Karaibów oraz Tron (awatar programu z filmu o tym samym tytule). Niewątpliwie w żadnej innej grze nie znalazło się dotychczas tylu bohaterów Disneya naraz.

Disney Universe najłatwiej określić jako połączenie cech serii LEGO i Little Big Planet. Z tej pierwszej zaczerpnięto sposób prezentowania rozgrywki, zaś z drugiej zabawę fizyką otoczenia oraz charakterystyczne uczucie „bezwładu” podczas wykonywania skoków. Na tym podobieństwa się kończą, gdyż w grze zawarto też wiele nowatorskich pomysłów. Ideą rozrywki jest bowiem zjawisko pozytywnej rywalizacji między zasiadającymi wspólnie przed telewizorem graczami Przechodzenie poszczególnych etapów wymaga współpracy, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by uprzykrzać kompanom życie. Na planszach porozmieszczane są bowiem różne znajdźki – zarówno pozytywne, jak i takie, które mogą innym zaszkodzić. Od nas zależy, czy nie podłożymy komuś przysłowiowej świni, chcąc przejąć jego zasoby punktowe. Zamiast rozwiązywać zagadki, na początku pokazu zadowoliliśmy się więc radosnym okładaniem się po głowach oraz ciskaniem podniesionymi przedmiotami, a nawet towarzyszami z drużyny.

Sterowanie oparto raptem na kilku przyciskach, celem dotarcia do osób niemających na co dzień do czynienia z kontrolerem. Zamiarem autorów Disney Universe jest bowiem stworzenie tytułu, w który rodzice bez przeszkód zagrają ze swoimi dziećmi. Przyznam, że to bardzo dobry pomysł, ponieważ dotychczas zapewne niejeden młody gracz zmuszony był ustąpić wobec niewiedzy swojej rodziny, gdy próbował wciągnąć ją do wspólnej zabawy. Poziom trudności ma być dostosowywany na bieżąco, dzięki czemu wspólne przygody nie powinny stać się ani zbyt łatwe dla czterech osób, ani za trudne dla jednej. Jest to istotne, bowiem niektóre zagadki wymagają współpracy kilku osób – na przykład, gdy w świecie Piratów z Karaibów należy opuścić most zwodzony i przepchnąć wielką armatę.

Co ciekawe, analizowanie przez program zachowań poszczególnych uczestników będzie rzutować na uzyskany na końcu każdego poziomu wynik. Może się zatem okazać, że ten, kto uzbierał najwięcej monet, znajdzie się na ostatnim miejscu podium, ponieważ nie brał udziału w akcjach kooperacyjnych i nie pomagał drużynie. Swoją drogą, nawet przy podliczaniu punktacji można wdać się w bójkę – mam przez to wrażenie, że Disney Universe stanie się popularne nie tylko wśród najmłodszych, ale i wśród całkiem dorosłych podczas domowych imprez.

Konsekwencją tych wszystkich rozwiązań jest, niestety, brak sieciowego trybu wieloosobowego. Umieszczenie go zaburzyłoby ponoć atmosferę rozgrywki. Wynika to z bardzo prozaicznej przyczyny – przez Internet nie moglibyśmy dać złośliwemu kompanowi kuksańca. Z racji wykorzystania mechanizmu dostosowującego poziom trudności autorzy zdecydowali się również zrezygnować z opcji dołączania do zabawy w dowolnym momencie. Będzie to możliwe jedynie przed rozpoczęciem etapów, co również jest zrozumiałe, skoro niektóre z występujących na nich elementów pojawiają się jedynie przy konkretnej liczbie śmiałków.

Od strony audiowizualnej Disney Universe prezentuje się zadowalająco. Jest to produkcja adresowana głównie do najmłodszych, więc nie musi powalać ilością rozbłysków i innych efektów na ekranie. Wirtualne krainy utrzymane są w prostej kreskówkowej stylistyce. Nie będą jednak świecić pustkami, gdyż w poszczególnych lokacjach odnajdziemy mnóstwo interaktywnych obiektów. Podczas prezentacji zwiedziliśmy jedynie wycinek świata Króla Lwa oraz wspomniany już poziom z Piratów z Karaibów. W obu przypadkach na pierwszy rzut oka można było rozpoznać z jakiego filmu pochodzą, co jest najważniejsze w tego typu dziełach.

Na podstawie krótkiej rozgrywki ciężko ocenić, jak Disney Universe sprawdzi się w trakcie dłuższych posiedzeń przed PC czy konsolą. Nie wiadomo również, jak wypadnie w starciu z popularnymi grami z serii LEGO czy bogatym w tysiące stworzonych przez fanów poziomów Little Big Planet. Umiejętnie wykorzystana licencja Disneya powinna jednak zrobić swoje. Za produkcję odpowiedzialne jest brytyjskie studio Eurocom, mające na koncie kilka dobrych pozycji, takich jak Dead Space: Extraction czy zeszłoroczne GoldenEye 007. Europejska premiera Disney Universe planowana jest na 28 października, a tytuł ukaże się na platformach PC, Xbox 360, PlayStation 3 oraz Wii.

Jerzy „Antares” Bartoszewicz

Disney Universe

Disney Universe