Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 4 lipca 2005, 12:24

autor: Michał Basta

Call of Duty 2 - zapowiedź

Call of Duty 2 ponownie ma szansę stać się jednym z najlepszych produktów w swojej kategorii. Doskonała grafika, polepszona sztuczna inteligencja, duża swoboda poczynań gracza oraz podatne na zniszczenia środowisko nie dają się przecenić.

„Jeszcze jeden Niemiec i szybko spadam do tego cholernego bunkra. O, nie, skąd oni wzięli tę artylerię, teraz trzeba lecieć do oddziału schowanego za tamtą kępą krzaków. Uff, w końcu chwila wytchnienia. Małe wychylenie łepetyny i co widzimy? Szwabów próbujących wyprzeć nas z naszych cieplutkich pozycji. Chłopaki łapać za broń i wystrzelać ich do nogi. Williams bierz ten cholerny karabin maszynowy, ja z Jonesem wezmę się za czołg z lewej...”

Takie i im podobne myśli przewijały się u niejednego gracza, który chociaż raz zagrał w Call of Duty. Nic w tym dziwnego, jeśli wziąć pod uwagę to, co oferował nam ten tytuł. Ogromna ilość akcji, chaos pola bitwy, wsparcie kompanów, wspaniała miodność płynąca z rozgrywki, a nade wszystko epickie starcia – to tylko część elementów składających się na sukces tej produkcji. Jak można było się spodziewać, autorzy od razu poszli za ciosem i po około półtorarocznej przerwie wydali dodatek o nazwie United Offensive. Niestety ofensywa wyszła średnio. Wprawdzie gra była całkiem niezła, ale zabrakło jej tego czegoś, co posiadał poprzednik. Widząc to, Infinity Wars zastopowało (w przeciwieństwie do konkurencyjnego Medal of Honor) produkcję przy kolejnym add-onie, skupiając się jednocześnie nad pełnoprawnym sequlem. W taki sposób pełną parą ruszyły prace nad Call of Duty 2.

Jednym z głównych mankamentów pierwszej części Call of Duty była liniowość rozgrywki. Element ten występował już w wielu pierwszoosobowych shooterach, ale tutaj irytował na tyle, że momentami chciało się ochrzanić autorów za rozwiązania, które narzucili graczom. Tym razem takich problemów ma już nie być, a wszystko przez swobodę, którą będzie oferować produkcja. Tylko od gracza ma zależeć, w jakiej kolejności wykona postawione przed nim zadania oraz w jaki sposób się do nich zabierze. Masz zniszczyć baterię przeciwlotniczą, znajdującą się w samym centrum wrogiego miasta? Nic prostszego, wystarczy, że ominiesz porozrzucane w terenie zabudowanym garnizony i uporasz się z działem z zaskoczenia. Wolisz taktykę Johna Rambo? Więc nie będzie żadnych przeciwwskazań, aby wraz z oddziałem rzucić się do frontalnego ataku przez główną bramę miasta. Nie oznacza to bynajmniej, iż otrzymamy swobodę znaną z Operation Flashpoint, ale i tak miło, że możliwe będzie kilka rozwiązań danej sytuacji.

Znacznemu polepszeniu ma ulec sztuczna inteligencja przeciwników i sojuszników. Tym razem nie będą to żadne schematyczne skrypty, tylko zachowania generowane w czasie rzeczywistym. Już nie raz i nie dwa słyszeliśmy tego typu obietnice, ale teraz wszystko ma chodzić jak w szwajcarskim zegarku. Powodem jest lekka zmiana w podejściu do tego tematu. Autorzy nadal zapewniają, że kompanii i przeciwnicy mają reagować odpowiednio do zaistniałej sytuacji i kiedy np. znajdą się pod ogniem karabinu maszynowego zaczną szukać najbliższego schronienia oraz odpowiadać ogniem. Natomiast przygwożdżony do ziemi gracz może się spodziewać, że niedługo na jego tyły lub flankę wyjdą wrodzy żołnierze. Nie można tego nazwać inaczej, jak powtarzaną w kółko, utartą zagrywką. Na szczęście nie jest to jedyny składnik, odpowiedzialny za sztuczną inteligencję. Otóż dla naszych współtowarzyszy broni zostanie przygotowanych około dwudziestu tysięcy linii dialogowych, ściśle powiązanych z sytuacją na polu bitwy. Pamiętacie, jak w poprzedniej części żołnierze krzyczeli, że widzą Niemców lub że udało im się kogoś ubić? Wprawdzie sprawiało to fajne wrażenie, ale jakby nie patrzeć w samej rozgrywce zbytnio nie pomagało. Tym razem ma być inaczej i kiedy ktoś z twojego zespołu wypatrzy jakiegoś nazistę, postara się podać jak najdokładniejsze namiary na jego pozycję (np. szwab w lewym oknie lub Niemiec za pobliskim murem).

Jak przystało na prawdziwą kontynuację, Call of Duty 2 ma zostać znacznie podrasowana graficznie. I rzeczywiście patrząc na dostępne screeny i trailery człowiek już nie może się doczekać, kiedy produkcja trafi w jego łapki. Modele postaci, pojazdów oraz całe otoczenie sprawiają świetne wrażenie. Patrząc na wszędobylski piasek i gorące słońce podczas misji rozgrywanych w Afryce, człowiek zaczyna dosłownie się pocić, z kolei przeglądając obrazy z lądowania w Normandii zastanawiałem się, czy to nie były kadry wyjęte wprost z Szeregowca Ryana. Autorom zapewne nie udałoby się stworzyć tak dobrego widowiska, gdyby nie naszpikowanie całości efektami specjalnymi takimi jak światła, cienie, wybuchy oraz dym. Całość dopełni wyśmienicie wykonana animacja postaci. Żołnierze cały czas będą rozglądać się na boki w poszukiwaniu przeciwnika, a kiedy dojdą do narożnika budynku nie wylezą przed siebie jak barany na rzeź, tylko dyskretnie zorientują się, co w trawie piszczy. Panowie z Infinity Ward wzięli przykład z wydanego nie tak dawno Brothers in Arms i również obiecują fotorealistyczne oddanie pojawiających się w grze mundurów, uzbrojenia oraz lokacji. Mnie natomiast najbardziej ucieszyła wiadomość o tym, że krajobrazy po bitwie mają wyglądać jak... krajobrazy po bitwie. W jedynce epickie starcia były na porządku dziennym i co do tego nie ma dwóch zdań, ale przypomnijcie sobie, co się działo, kiedy milkły ostatnie wystrzały. Wszędzie pustka, zero śladów walki, ani nawet pocisków w ścianach. Tym razem po zakończeniu starcia będziemy mogli, na podstawie kul w budynkach, policzyć, kto ile zużył amunicji oraz ilu zabił Niemców. Wiem, że mam zapędy na sadystycznego rzeźnika, z dziwnym zboczeniem zachwycania się obrazami po wielkich starciach (Sudden Strike rox), ale jestem przekonany, że pod tym względem nie jestem wśród graczy osamotniony.

Walki ponownie będą toczyć się w każdym możliwym typie terenu. Dzięki temu nasze bojowe umiejętności sprawdzimy zarówno na rozległych, otwartych przestrzeniach, jak i w transzejach, bunkrach oraz obszarach zabudowanych. Ważną rolę w niektórych potyczkach ma stanowić zasłona dymna, dotychczas pomijana przez twórców. Umożliwi ona przebrnięcie przez newralgiczne punkty oporu oraz szybki odwrót ze stratami ograniczonymi do minimum. Jeśli chodzi o samo uzbrojenie to wielkich cudów oczekiwać nie możemy. Ponownie zetkniemy się ze starymi, dobrymi zabawkami takimi jak: garand, thompson, schmeiser, browing, MG-42 oraz radziecka pepesza itp.

Podobnie jak w pierwowzorze twórcy przygotowują trzy kampanie – amerykańską, brytyjską oraz radziecką – rozgrywane w latach 1941-1945. Każda z nich będzie różnić się postawionymi przed nami zadaniami oraz teatrami wojennymi. I tak wcielając się w sołdata z Rosji możemy być pewni, że nie ominą nas ogromne bitwy z dużą ilością żołnierzy i pojazdów. Inaczej sytuacja będzie wyglądać w przypadku Brytyjczyków, starających się załatwiać swoje sprawy małymi oddziałami. W przeciwieństwie do jedynki, w sequelu otrzymamy pewną swobodę w wykonywaniu kolejnych zadań, dzięki czemu jeśli zatniemy się np. na którejś misji w kampanii amerykańskiej, to nie będzie żadnego problemu, żeby przeskoczyć do równoległej bitwy u Rosjan.

Jak widać Call of Duty 2 ponownie ma szansę stać się jednym z najlepszych produktów w swojej kategorii. Niestety na chwilę obecną nie ma zbyt dużo informacji o trybie multiplayer, ale do października bieżącego roku (kiedy to planowana jest premiera tytułu) na pewno jeszcze o nim usłyszymy.

Michał „Wolfen” Basta

Call of Duty 2

Call of Duty 2