Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 sierpnia 2011, 10:18

autor: Szymon Liebert

Battlefield 3 - graliśmy w 64-osobowy Podbój na PC!

Battlefield 3 może mieć najlepszy tryb kooperacji w historii, ale i tak tym, na co wszyscy czekamy, jest pełnoprawny multiplayer dla 64 graczy. I właśnie to pokazało nam studio DICE na targach gamescom.

Kölnmesse, godzina poranna. Bramki na gamescomie zostają otwarte i rzesza fanów udaje się prosto do hali nr 6, gdzie w głębi, za kilkoma innymi gorącymi tytułami, rozstawiono stanowiska z grą Battlefield 3. Produkcja, która przyciągała ogromne tłumy, została pokazana w dość imponujący sposób – w 64-osobowych potyczkach trybu Conquest na nowej mapie Caspian Border. Nie mogliśmy ominąć stoiska DICE, szczególnie po budzącym mieszane uczucia spotkaniu z trybem kooperacji na PlayStation 3. Wrażenia z rozgrywki wieloosobowej na PC można podsumować krótko: rewelacja.

Po odczekaniu kilkunastu minut udało nam się w końcu dostać do jednego z wielu pecetów z grą, ustawionych w wydzielonym boksie pilnowanym przez kilkunastu pracowników firmy. Szczegółowe opisanie udostępnionej mapy jest niemożliwe, bo była ona po prostu ogromna, a przy tym niezwykle urokliwa (przekonacie się o tym oglądając ten zwiastun). Lokacja została przedzielona tytułowym przejściem granicznym – kilkoma szeregami wysokich siatek na terenie wykarczowanym z drzew. Próby przejścia przez tę część stanowiły spore ryzyko, bo chociaż wszelkie przeszkody można było swobodnie przeskoczyć (wciskając spację) lub zniszczyć (atakując nożem), to brak osłon sprzyjał wykryciu przez przeciwników.

Mapa okazała się pełna detali i ciekawych miejsc. Walki toczyły się w bazach wojskowych z lotniskami i hangarami, na parkingach miasteczek, nieopodal stacji benzynowej i w pobliżu wysokiej wieży przekaźnikowej. Nie zabrakło też zielonych drzew, nierówności terenu, skał, rzeczki i mnóstwa innych tego typu elementów. Przebiegnięcie na piechotę całej długości obszaru zabierało wieczność, chociaż z drugiej strony raczej nigdy nie było to konieczne. Drużyny mogły przejmować punkty odradzania się i oczywiście korzystać z pojazdów. Kaspijska granica została zdewastowana przez jeepy, czołgi (M1 Abrams), helikoptery i samoloty odrzutowe. W tak obszernym i szczegółowym środowisku niezwykle istotne było oznaczanie celów (za pomocą klawisza Q). Dzięki temu mogliśmy w prosty sposób wskazać sprzymierzeńcom pozycję innych żołnierzy. Dostrzeżenie przeciwników nie było może trudne z ziemi, ale stanowiło pewien problem z powietrza.

Większość czasu w grze spędziliśmy jako inżynier, bo przeciwna drużyna upodobała sobie używanie helikopterów, na które najlepszą bronią była wyrzutnia naprowadzanych rakiet. Karabiny w Battlefieldzie 3 są potężne, dzięki czemu niemal czuć siłę odrzutu. Jednocześnie można było trafić wroga z naprawdę dużej odległości, o ile tylko stał w miejscu. Nie potrzeba więc snajperki, żeby pozbyć się delikwenta czającego się ciągle w tym samym punkcie i polującego na mniej uważnych graczy. Remedium na snajperów jest także kamera pokazująca osobę, która nas zabiła. Mimo otwartego terenu nie będą oni mieli lekkiego życia. Z drugiej strony dla użytkowników preferujących działanie z jak największej odległości przygotowano kilka świetnych dziupli – najlepszą z nich jest wspomniana wieża przekaźnikowa, na którą można się wspiąć.

Poszczególne klasy cechują unikalne umiejętności, dzięki którym obejmują one konkretne funkcje w drużynie, chociaż w tak przypadkowej grupie osób, które dopiero poznają grę, trudno było to wyegzekwować. Tym, co robi największe wrażenie w Battlefieldzie 3, oprócz niesamowitego klimatu bitwy, jest mnogość możliwości i stylów prowadzenia walki. W jednym momencie pędzimy jeepem na tyły wroga, a w innym chowamy się przed czołgiem w kruchych murach budynków. Później sami zasiadamy za sterami pojazdu pancernego i z satysfakcją roznosimy w pył punkty, w których mogą czaić się przeciwnicy. W innej sytuacji przemykamy pomiędzy skałami, polując na snajperów, by kilka minut później toczyć podniebną batalię w kokpicie odrzutowca. Najlepsze jest to, że każdy z tych elementów został przygotowany w niemal perfekcyjny sposób.

Battlefield 3 daje poczucie uczestniczenia w zorganizowanej operacji i nieustannie dostarcza nowych wrażeń. Od kameralnych potyczek w drużynie (jest nawet system przywództwa) aż po szalone rajdy na pozycje wroga. To zdecydowanie nowa jakość, jeśli chodzi o rozmach walk, ich widowiskowość oraz niepowtarzalność. To z kolei powinno gwarantować długie godziny zabawy. Na pecetach nie było też mowy o problemach, jakie pojawiły się w przypadku trybu kooperacji na PlayStation 3.

Przebywanie na polu bitwy Battlefielda 3 było niezwykłym doznaniem. Zapomnijcie o mikropotyczkach z Modern Warfare 3, w których czujemy wyraźnie, że to tylko prosta zabawa. Rozmach mapy i specyfika rozgrywki sprawiają, że szwedzki produkt jest niezwykle wciągający i naprawdę trudno było odejść od monitora po wyznaczonych kilkunastu minutach przypadających na każdy mecz i grupę uczestników. Przy tym wszystkim produkcja wygląda i brzmi fenomenalnie, a bardziej zaawansowany system destrukcji robi w dalszym ciągu piorunujące wrażenie. DICE poszedł na kilka kompromisów w przypadku swojego nowego dzieła, ale w dalszym ciągu pozostaje graczem ze ścisłej czołówki w lidze twórców wieloosobowych strzelanin.

Szymon „Hed” Liebert

Battlefield 3

Battlefield 3