Act of War: Direct Action - zapowiedź
Mieszanka dobrej fabuły, fotorealistycznej grafiki, przemyślanych zasad rozgrywki konsultowanych z doświadczonym strategiem. Czegóż chcieć więcej od RTS-a?
Piotr Deja
Zapewne nie słyszeliście o francuskiej firmie Eugen Systems. Kierowana jest przez dwóch braci – architekta i inżyniera oprogramowania, i produkuje teraz RTS-a o nazwie Act of War: Direct Action. Radzę zwrócić na ten produkt uwagę, gdyż prócz obrazków przedstawiających świetnej jakości grafikę, są jeszcze inne ciekawe informacje.
Zazwyczaj trudno twórcom gry powiedzieć coś o niektórych aspektach swego dzieła – piszą, że będzie wspaniała fabuła, muzyka, grafika, grywalność i tak dalej... Lecz jak gracze mają sprawdzić, czy nie są to tylko czcze obietnice? W przypadku Act of War jest trochę inaczej. Za scenariusz odpowiada były kapitan, a jednocześnie sławny pisarz techno-thrillerów – Dale Brown. Muzyką zajmie się grupa Nimrod (współtworzyła ścieżki dźwiękowe do takich filmów, jak Gwiezdne Wojny, Władca Pierścieni, Harry Potter czy Troja). Natomiast przerywniki filmowe będą domeną Beyond FX, również znanej i cenionej firmy. Jednak to i tak za mało, by wiedzieć, czy na grę można zaczynać odkładać pieniążki. Dlatego też postaram się odpowiedzieć na to pytanie w tej właśnie zapowiedzi.
Choć w RTS-ach z przyczyn technicznych właściwie zawsze fabuła jest liniowa, nie oznacza to, że nie może być dobra i wciągająca. Nikt nie oczekuje potężnej liczby sub-questów, ani kilkunastu możliwych zakończeń, jednak np. niespodziewane zwroty są jak najbardziej mile widziane. Nazwisko znanego pisarza dobrze zwiastuje fabułę, jednak przydałoby się ją odrobinę przybliżyć. Wszystko kręci się wokół tajemniczej i niezwykle bogatej organizacji o nazwie Konsorcjum. Zamierza ona przejąć kontrolę nad światowymi zasobami energii – jedyną przeszkodą są Stany Zjednoczone. Wynajęcie najemników i zbombardowanie San Francisco przez organizację jest powodem, dla którego prezydent ściąga wszystkich żołnierzy z zamorskich placówek w celu obrony kraju przed atakami terrorystycznymi. Ty, jako oficer wywiadu, wiesz że to nie terroryści, lecz Konsorcjum stoi za atakami. Wyruszasz do Egiptu, by szukać śladów prowadzących do tajemniczej organizacji. Prócz San Francisco i Egiptu, odwiedzisz m.in. także Libię, Rosję, Londyn, Waszyngton. To wszystko w piętnastu misjach, poprzetykanych filmikami z żywymi aktorami i prawdziwą sceną. Wystąpienia prezydenta, programy informacyjne ogłaszające zatrważające wieści – wszystko ma budować klimat gry i nie pozwalać graczowi oderwać się od monitora.
A skoro ma nie mieć, jak się oderwać, musi mieć na co popatrzeć. Tym zajęli się graficy. Choć engine wymaga jeszcze dopracowania, jednak już teraz wygląda wyśmienicie. Wystarczy spojrzeć na screeny lub obejrzeć trailer, by wiedzieć, że mamy do czynienia z najwyższej jakości grafiką oraz niesamowitą ilością szczegółów. Większość misji rozgrywa się w miastach, gdzie już po samej architekturze można się zorientować, gdzie jesteśmy. Jeśli mieszkasz w Waszyngtonie, to bez problemu rozpoznasz ulice otaczające Instytut Nauki Smithsona czy też gmach pałacu prezydenckiego (który został opanowany przez terrorystów). Podobnie ma się rzecz z animacjami wszelkiej maści jednostek, a także efektami specjalnymi – wybuchami itp. Przypomnijcie sobie, co się działo w Warhammer 40,000: Dawn of War, kiedy atakowaliśmy bazę przeciwnika. Tu ma być tak samo dobrze, a nawet lepiej.
Szczególną uwagę należy zwrócić na architekturę. Choć będą misje rozgrywające się np. na pustyniach Egiptu, to jednak osią gry ma być walka w mieście. A w miastach są budynki, parki, ulice, pojedyncze domy, wieżowce, parkingi, linie wysokiego napięcia, światła, latarnie, drogowskazy... Wszystko dopracowane jest do najmniejszych szczegółów i nie chodzi tu tylko o doskonałość modeli 3D, lecz także o architektoniczny punkt widzenia. Budynki można równać z ziemią, można także ukryć w nich żołnierzy albo postawić ich na dachu – by mieć lepszy widok na sytuację poniżej. Strzelanie z okien daje pewną ochronę, podobnie jak ukrywanie się za samochodami na parkingu. Zawsze to lepsze niż odsłanianie się na polu bitwy. Jednak nawet budynki nie ochronią, jeśli np. nalot bombowy zniszczy naszą kryjówkę. A engine gry ma bardzo dokładnie symulować niszczenie budynków – zobaczymy, co z pięknym miastem może zrobić kilka zrzuconych przez samoloty bomb.
Mechanika Act of War nie będzie odbiegać od standardów wyznaczonych przez inne tego typu gry. Jednostki przygotowane zostały według schematu papier-nożyce-kamień, czyli jeden oddział jest świetny w walce z drugim, lecz nie radzi sobie z rodzajem trzecim. Zadaniem gracza będzie odpowiednie przygotowanie oddziału, by wyeliminować słabe strony i wyeksponować w walce te mocne. Dale Brown nie tylko napisał scenariusz, lecz także z nim konsultowano typy jednostek i uzbrojenia, jakie mogłyby być zawarte w grze. Zresztą, rodzaj broni i sprzętu zależy jest od strony konfliktu, którą wybierzesz. Przez większą część gry będziesz dowodził tajemniczą grupą uderzeniową Talon, która raporty ze swych działań daje jedynie prezydentowi i nie posiada zwierzchnictwa Pentagonu. Armia amerykańska nie chce współpracować z kimś takim, co wprowadza jeszcze więcej zamieszania w całą sytuację.
Lista jednostek obejmuje sprzęt nie tylko istniejący dzisiaj, lecz także będący w stadium projektowania. Choć niektóre mogą trącić klimatem science-fiction, to autorzy zarzekają się, że wszystko albo jest, albo ma być produkowane, albo istnieje tylko na tablicach i w postaci planów. Do dyspozycji zostaną nam oddane takie jednostki jak helikoptery typu Blackhawk i Apache, czołgi Abrams, Paladin czy Bradley, bombowce B-2, oraz różnego rodzaju piechota. Ciekawie też zapowiada się „oferta” grupy Talon, posiadająca m.in. niewykrywalne jednostki, programowalne roboty-sondy oraz żołnierzy ze specjalnymi egzo-szkieletami.
Ekonomiczny aspekt gry także zostanie rozwinięty. Pierwszy surowiec to olej, wydobywany z rafinerii zbudowanych na źródłach oleju. Jednak te źródła szybko się wyczerpują. Podobnie jest z przechwytywaniem banków w mieście przeciwnika. Można też łapać jeńców, przetrzymywanie ich przynosi pieniądze, za które możemy kupować nowe jednostki. Jednak można również torturować więźniów, dzięki czemu uzyskujemy np. informacje o mapie czy misji. Nawet kierowca samochodu przeciwnika może być takim jeńcem. Autorzy umieścili w grze stawianie budowli, jednak proces rozbudowy będzie raczej zautomatyzowany. Do tego dochodzą także ogromne możliwości naukowe i opracowywanie nowoczesnych technologii, przydatnych w walce – jednostek, broni itp. Całą akcję będziemy obserwować z góry, choć zoom jest możliwy. Jednak takiej swobody, jaka była w Dawn of War, niestety nie uświadczymy.
Niewiele wiadomo o rodzajach misji, jakie przyjdzie nam wykonywać w grze. Jedyny przykład, jaki udało się wyłapać, to kampania w Egipcie rozpoczynająca się od przeprowadzenia udanych nalotów bombowych na pozycje wroga, by później założyć własną bazę na oczyszczonym terenie. Pewnikiem natomiast jest tryb multiplayer i skirmish. Tutaj wszystkie trzy frakcje są dostępne. Będziesz musiał zdecydować co jest dla ciebie lepsze. Czy opłacani najemnicy (Konsorcjum), nowoczesne technologie (grupa uderzeniowa Talon) czy też stary i dobry sprawdzony sprzęt wojskowy oraz doskonałe naloty bombowe (armia Stanów Zjednoczonych)? Multiplayer ma obsługiwać do ośmiu graczy, przez LAN czy Internet. Do tego wszystkiego należy doliczyć prosty edytor misji (mam nadzieję, że chodzi tu o misje, a nie tylko o mapy multiplayerowe), co przedłuży przyjemność płynącą z obcowania z grą.
Osobiście czekam na tą grę z niecierpliwością, i to nie tylko z powodów wyżej wymienionych. Przejadły mi się już bowiem RTS-y w realiach I, a przede wszystkim II Wojny Światowej. Ileż można? Act of War wnosi powiew świeżości w typ RTS-ów, na razie zdominowany praktycznie przez serię Command & Conquer. Wydanie gry planowane jest na rok 2005, choć dokładnej daty – nawet miesiąca – nie podano. Przypuszcza się, że może to być marzec lub kwiecień. Nie zapowiada się na rewolucję (chociaż, kto wie?) – jednak mi wystarczy perspektywa zagrania w „tylko” wciągającą i klimatyczną gierkę. A Act of War taką gierką z pewnością będzie.
Piotr „Ziuziek” Deja