Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 2 listopada 2022, 12:07

Mount w WoW był wart 3,5 tys. dolarów, teraz będzie za darmo. Gracze podzieleni

Darmowy Feldrake z okazji premiery World of Warcraft: Dragonflight nie ucieszył osób, które wydały małą fortunę na tego wierzchowca.

Źródło fot. Blizzard Entertainment.
i

Prezenty w grach (i nie tylko) to skuteczny sposób na przyciągnięcie potencjalnych klientów. Jednakże zdarza się, że takie rozdawnictwo wzbudza spore kontrowersje. Przekonała się o tym firma Blizzard Entertainment po zapowiedzi darmowego wierzchowca, czym zirytowała część graczy World of Warcraft.

WoW: Dragonflight – jak zdobyć wierzchowca Feldrake i inne bonusy Twitch Drops?

Prezent, o którym mowa, to Feldrake – smok spaczony przez demoniczną energię. Wierzchowca będzie można zdobyć bezpłatnie w ramach Twitch Drops.

Warunkiem będzie przypisanie swojego konta Battle.net do Twitcha, a następnie obejrzenie co najmniej czterech godzin transmisji z dodatku WoW: Dragonflight od jego premiery 28 listopada od godziny 18:00 do 30 listopada do godziny 19:59 (podajemy według czasu polskiego).

Nie jest to jedyna nagroda za świętowanie debiutu nowego rozszerzenia na Twitchu. Niemniej mało kto zwraca uwagę na dwa pety lub fajerwerki. Gracze skupili się niemal wyłącznie na Feldrake’u i nie brakuje internautów krytykujących Blizzarda za tę decyzję.

Karta warta tysiące dolarów

Źródłem problemu jest niejako status Feldrake’a. Nie jest to bowiem nowy wierzchowiec, lecz jeden z najrzadszych mountów w grze. Pierwotnie był to bonus powiązany z karcianym World of Warcraft TCG, dostępny dla osób posiadających rzadki wariant karty z dodatku Timewalkers: War of the Ancients.

Aby go odblokować, należy wpisać 25-cyfrowy kod podany na fizycznym egzemplarzu karty na stronie promocji WoW-a. Po tym otrzymujemy kolejny kod, po użyciu którego możemy udać się do Landro Longshota w lokacji Booty Bay.

Mount w WoW był wart 3,5 tys. dolarów, teraz będzie za darmo. Gracze podzieleni - ilustracja #1
Feldrake to jeden z najrzadszych wierzchowców w grze. Do czasu.

Nietrudno zgadnąć, że tego typu zdobycz musi być bardzo rzadka. Karciany WoW zakończył żywot w 2013 roku, ale kody z kart nadal działają. Dochodzi do tego względnie niewielka liczba egzemplarzy Feldrake’a w tzw. wariancie Loot (karta miała trafiać się raz na 246 paczek Timewalkers: War of the Ancients).

W efekcie karta, którą jeszcze w 2014 roku można było kupić za mniej niż 200 dolarów (co jest dość standardową ceną za względnie rzadkie egzemplarze w kolekcjonerskich grach karcianych; via Cardmarket), w ostatnich latach była wystawiana na aukcjach nawet za około 3,5 tysiąca dolarów. Nawet najtańsze kopie sprzedawano co najmniej za 1,5 tys. dol (via eBay).

Oczywiście mowa o kartach w wariancie Loot z nieaktywowanym kodem – „zwyczajny” Feldrake nie kosztuje nawet ułamka tej ceny.

Feldrake po taniości oburzył bogaczy

Jak każdy rzadki i drogi przedmiot, Feldrake jest dla graczy WoW-a niejako symbolem bogactwa i posiadanie go jest dowodem prestiżu. Przynajmniej tak będzie do 28 listopada, kiedy to serwery gry zaroją się od świeżo zdobytych Feldrake’ów.

Pomijając obowiązkowe memy internautów rozbawionych decyzją Blizzarda, część graczy bynajmniej nie zachwyciła hojność twórców. Niektórzy z obecnych posiadaczy Feldrake’a nabyli go stosunkowo niedawno – na przykład jeszcze we wrześniu (via Twitter) lub nawet w zeszłym tygodniu (via Reddit). Trudno się więc dziwić ich reakcjom, które dobrze podsumowuje wątek w serwisie Reddit.

Mount w WoW był wart 3,5 tys. dolarów, teraz będzie za darmo. Gracze podzieleni - ilustracja #2
Przynajmniej sprzedawca ma powody do zadowolenia (Źródło: eBay).

Część internautów zwraca uwagę, że Blizzard albo mógł przygotować zupełnie nową nagrodę, albo „przemalować” Feldrake’a, by różnił się od oryginału, co pozwoliłoby przynajmniej częściowo zachować jego wartość. Tak uczyniono w przypadku Amani War Bear, który po wielu latach powrócił jako „pokolorowany” Amani Battle Bear.

Nie tylko Feldrake

Niektórzy zaczęli się zastanawiać (lub rzucać sugestie), czy Blizzard nie powtórzy tego zabiegu w przyszłości. Na przykład z widmowym tygrysem (Spectral Tiger) lub innymi cennymi Loot Cards z WoW: TCG. Zapewne niektórzy posiadacze najrzadszych kart rozważają już szybką sprzedaż swojej kolekcji.

Warto zauważyć, że nie tylko Feldrake jest względnie rzadką zdobyczą, która „nieco” straci na wartości pod koniec listopada. Zwierzak Dragon Kite i zabawka Perpetual Purple Firework również były do zdobycia za pośrednictwem TCG.

  1. Pierwszy z tych wkrótce-prezentów też miał własny wariant Loot Card. Niemniej karta Kiting jest nieporównywalnie mniej wartościowa od Feldrake’a. Za Dragon Kite’a zapłacimy 50 euro i nawet w szczytowym okresie jego cena nie przekroczyła 90 euro (via Cardmarket).
  2. Drugi można był zdobyć tylko za punkty UDE, czyli Upper Deck Entertainment – wydawcy WoW: TCG. Firma (będąca dywizją firmy Upper Deck) zakończyła działalność ponad dekadę temu (choć tylko tymczasowo). Perpetual Purple Firework wymagałoby zdobycia 3 tys. punktów. Każde pudełko z paczkami dodatków dawało tylko 2400 punktów, a fajerwerki były jedną z wielu nagród do zdobycia za punkty UDE.

„Proto-NFT”?

Rzecz jasna gracze, którzy nie posiadają żadnego z tych łupów, są w większości zachwyceni szansą na ich zdobycie, i to praktycznie bez wydawania pieniędzy.

Niektórzy uznają też posunięcie Blizzarda za kolejny dowód na to, że kupowanie wirtualnych dóbr za wielkie pieniądze to kiepski pomysł. Pojawiają się nawet porównania do NFT, które jak na razie nie podbiły rynku (wręcz przeciwnie). Niektórzy zwracają uwagę, że Feldrake nie jest też szczególnie unikalnym nabytkiem na tle ogromnej liczby smoczych wierzchowców.

Cenne łupy to tylko część kampanii promocyjnej World of Warcraft: Dragonflight. Blizzard udostępnia też kolejne filmiki przybliżające fabułę nowego dodatku. Najnowszy z byłym Smoczym Aspektem Nozdormu możecie obejrzeć poniżej.

Rozszerzenie zadebiutuje 28 listopada.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej