Westworld to serial, który odszedł w zapomnienie. Dlaczego?

W 2016 roku wszystko zapowiadało, że Westworld będzie jednym z najlepszych seriali. Sześć lat później zainteresowanie nim jest znikome, a fanów nigdzie nie widać. Za tym upadkiem nie stoi jedna rzecz, a kilka decyzji.

nasze opinie
Zbigniew Woźnicki 28 czerwca 2022
14

Westworld przyciągał tym, że ukazywał bardzo nietypowy świat: mocno futurystyczną przyszłość połączoną z Dzikim Zachodem. Nie był to oczywiście prawdziwy Dziki Zachód, mieliśmy bowiem do czynienia z parkiem rozrywki. Mimo wszystko był to bardzo ciekawy miks, a historia w nim zawarta również przyciągała.

W końcu androidy, ich obecność w naszym świecie, a także świadomość Sztucznej Inteligencji jest tym, co pasjonuje i jednocześnie przeraża ludzi. W Westworld mamy to wszystko, ale na przestrzeni kolejnych sezonów miałem wrażenie, że scenarzyści nie do końca wiedzą, co zrobić z posiadanym materiałem i coraz bardziej się gubią. Aż w końcu doprowadzili do tego, że ich serial przestał obchodzić niemal wszystkich.

Pierwszy sezon to kompletna historia

Dobry odcinek pilotażowy to podstawa, i to się scenarzystom Westworld udało. Szczerze mówiąc, do pomocy nie był nawet potrzebny Anthony Hopkins w roli Roberta Forda, który dał Hostom świadomość. Serial był nowym podejściem do oryginalnego filmu z 1973 roku, a główną różnicą pomiędzy nim a filmem było to, że w oryginale głównymi bohaterami są odwiedzający, a w serialu – Hosty obsługujące park rozrywki.

Tak, można było się pogubić podczas oglądania (o czym za chwilę), ale ewidentnie było to celowe zagranie. Widz irytował się, gdy scenarzyści rzucali kolejne wątki i zwroty akcji, ale wszystko bardzo zgrabnie się zazębiało i współgrało.

Fabuła w teorii jest prosta: podupadły tematyczny park rozrywki stara się stanąć na nogi, a pomaga w tym wspomniany wcześniej Robert Ford. W trakcie wszystkich odcinków udaje się rozwiązać problem i wszystko jest gotowe na ponowne otwarcie i przyjęcie nowych gości. Świetlana przyszłość zostaje zniszczona przez bunt Hostów, któremu przewodzi Dolores Abernathy (Evan Rachel Wood), i na tym zwrocie akcji kończy się pierwszy sezon.

Czy potrzebna była kontynuacja? Według mnie nie. Takie zakończenie mogłoby być idealnym zamknięciem. Scenarzyści jednak zdecydowali, że trzeba to kontynuować. Niestety wyszło średnio.

HBO Max kupisz tutaj

Westworld na równi pochyłej

Bardzo często jednym z największych problemów jest utrzymanie efektu świeżości i zaangażowanie widzów w oglądanie kolejnych odcinków. W Westworld, według mnie, twórcy mieli dobre chęci, ale brakowało długoterminowego planu. Pierwszy sezon miał swoje problemy, w tym skomplikowanie, które można porównać do Lost – jeden przegapiony odcinek sprawiał, że człowiek mógł przestać orientować się w aktualnych wątkach. Mimo wszystko po obejrzeniu całości wszystko wydawało się kompletne.

Drugi sezon zaczął się bardzo dobrze – i w sumie to tyle. Nie wiem, czy sam start sezonu sprawił, że poprzeczka została zawieszona nazbyt wysoko, a może co było powodem, ale opowieść o rewolucji Dolores Abernathy, samurajach i pogoni Maeve Millay (Thandiwe Newton) za córką wydawały się chaotyczne i wciśnięte na siłę.

Paradoksalnie, mimo tej chaotyczności, serial stał się jednocześnie dosyć przewidywalny, a wszystkie sceny zdają się do siebie podobne. Dobrze to określił redaktor Joel Golby, pisząc dla The Guardian. Podzielił on owe sceny na trzy kategorie:

  1. Dwie postacie grożą sobie nawzajem, ale niebezpośrednio,
  2. Dwie postacie docierają w jedno miejsce, do którego doprowadziło ich inne, po czym rozmawiają o nim jak jacyś kosmici,
  3. Dolores Abernathy (Evan Rachel Wood) marszczy brwi i dociera do prawdy.

Jest to smutne podsumowanie tego, czym stało się show i jak bardzo zabrakło scenarzystom sił lub materiału na większą kreatywność.

Trzeci sezon Westworld jest oderwany od reszty

Jednym z większych problemów był też sam sezon numer trzy. Miał najmniejszą liczbę odcinków (osiem zamiast dziesięciu), a średnia oglądalność wyniosła zaledwie 800 tysięcy osób. Jest to połowa wyniku drugiego sezonu, co pokazuje zmęczenie widzów już w trakcie jego oglądania.

Trzecia przygoda androidów całkowicie porzuca park rozrywki i zaczyna przechodzić w jakąś inną, globalną intrygę. To jest problem wielu seriali, które odchodzą od pierwotnych założeń, zaczynają kręcić, szukając sobie nowej tożsamości, i nie umieją jej znaleźć. To właśnie stało się z Westworld. Show HBO całkowicie porzuciło założenia, za które pokochali je fani, i postanowiło stworzyć coś całkowicie odrębnego.

Twórcom prawdopodobnie ciężko było wymyślić coś świeżego, co mogłoby się nadal dziać w parku rozrywki. Ale może lepiej było po prostu zakończyć kręcenie serialu? Po co doić krowę aż do jej śmierci, gdy można ją zostawić w spokoju zdrową? Jako taka mogła by zostać pozytywnie zapamiętana przez fanów.

Westworld był serialem z potencjałem i pierwszy sezon to pokazał. Tak naprawdę kolejne sezony były całkowicie zbędne. Prawdopodobnie wyglądałyby one lepiej, gdyby były osobnymi serialami osadzonymi w tym samym uniwersum. Niestety postanowiono inaczej – po trzecim dziwnym sezonie nadchodzi czwarty, na który chyba mało kto już czeka. Szkoda, ponieważ jest to ciekawa wizja dystopijnego świata i rozmyślania nad przyszłością człowieka, jego relacją z maszyną i tego, gdzie w tym układzie byłoby jej miejsce.

Zbigniew Woźnicki

Zbigniew Woźnicki

Przygodę z publicystyką i pisaniem zaczął w serwisie Allegro, gdzie publikował newsy związane z grami, technologią oraz mediami społecznościowymi. Wkrótce zawitał na GRYOnline.pl i Filmomaniaka, pisząc o nowościach związanych z branżą filmową. Mimo związku z serialami, jego serce należy do gier wszelakiego typu. Żaden gatunek mu nie straszny, a przygoda z Tibią nauczyła go, że niebo i muzyka w grach są całkowicie zbędne. Przed laty dzielił się swoimi doświadczeniami, moderując forum mmorpg.org.pl. Uwielbia ponarzekać, ale oczywiście konstruktywnie i z umiarem. Na forum pisze pod ksywką Canaton.

Najlepsze komedie 2024, nasze top 10

Najlepsze komedie 2024, nasze top 10

Sand Land - recenzja filmu. Anime twórcy Dragon Balla przypomniało mi o dzieciństwie

Sand Land - recenzja filmu. Anime twórcy Dragon Balla przypomniało mi o dzieciństwie

Problem trzech ciał - recenzja. Serial Netflixa to niezła adaptacja trudnego do przełożenia SF

Problem trzech ciał - recenzja. Serial Netflixa to niezła adaptacja trudnego do przełożenia SF

Rozmawiamy z Marią Dębską, Maciejem Musiałem oraz twórcami serialu Kiedy ślub?

Rozmawiamy z Marią Dębską, Maciejem Musiałem oraz twórcami serialu Kiedy ślub?

Rojst Millenium - recenzja. To świetne zakończenie, które rozwiązuje problemy serialu

Rojst Millenium - recenzja. To świetne zakończenie, które rozwiązuje problemy serialu