Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 20 lipca 2022, 16:59

Ta gra to nadal jedna z najlepszych strategii czasu rzeczywistego w historii

Każda gra chciałaby zapisać się w historii swojego gatunku złotymi zgłoskami, lecz udaje się to niewielu. Dawn of War może pochwalić się nie tylko tym osiągnięciem, ale także faktem, że w ogóle się nie zestarzało.

RTS to gatunek, który dość szybko osiągnął szczyt popularności. W drugiej połowie lat 90. i na początku pierwszej dekady XXI wieku rynek był zasypywany kolejnymi strategiami, które podbijały serca graczy. Nie da się jednak ukryć, że coraz częściej gry te zdawały się nie mieć na siebie pomysłu. W wielu produkcjach w sztampowy sposób budowaliśmy bazę, zbieraliśmy jednostki i bez większych dylematów posyłaliśmy je w stronę wroga.

Cały nurt zdecydowanie potrzebował rewolucji lub chociażby wyczuwalnego powiewu świeżości. Nie będę nikogo trzymał dalej w napięciu – powiew ten, a właściwie wicher, nadszedł w 2004 roku. Wiązał się zaś z premierą pierwszej części Warhammera 40,000: Dawn of War studia Relic Entertainment. Echa debiutu tejże gry słychać w gatunku do dziś i mimo upływu lat nadal utrzymuje ona bardzo wysoki poziom. Bez większego zastanowienia powiem nawet, że to wciąż jeden z najlepszych RTS-ów, w jakie możecie dzisiaj zagrać.

Rewolucja wywołana jedną zmianą

Większość strategii czasu rzeczywistego ze złotej ery gatunku można podzielić na dwie grupy. Jedne stawiały na dynamiczną rozgrywkę, która w pewnym momencie sprowadzała się jednak do jak najszybszego realizowania wyuczonych schematów. Drugą grupę stanowiły zaś produkcje, w których musieliśmy wykazać się sporą cierpliwością. Bitwy były dopiero finałem, a przed starciem należało odpowiednio się okopać, zebrać surowce i na samym końcu zgromadzić potężną armię.

Deweloperzy z Relic Entertainment postanowili zaś obie te zasady wyrzucić do kosza. Ich nowe dzieło miało z jednej strony oferować złożony gameplay oparty na rozbudowie i ulepszaniu bazy, a z drugiej wykorzystywać mechaniki, które zmuszą graczy do prowadzenia starć od samego początku. Osiągnęli to zaś jedną kluczową decyzją, która wpłynęła na całą grę – głównym surowcem jest tu rekwizycja.

Ta gra to nadal jedna z najlepszych strategii czasu rzeczywistego w historii - ilustracja #1
Frakcje w DoW są bardzo zróżnicowane i preferują inne taktyki.

No dobra, a co to takiego? W sumie trudno określić, czym właściwie owa rekwizycja jest, ponieważ nie ma ona żadnej materialnej postaci. Istotny okazuje się natomiast sposób jej „wydobywania”. Surowiec ten generują bowiem zajęte przez nas punkty strategiczne na mapie. Rozsiane są po całej jej powierzchni, ale przy naszej bazie znajdziemy ich raptem kilka. Tymczasem rekwizycja jest wyjątkowo ważna, ponieważ to właśnie dzięki niej wznosimy kolejne budynki oraz rekrutujemy żołnierzy.

Jak więc ją zdobyć? Trzeba jak najszybciej opuścić bezpieczną siedzibę. Dawn of War zmusza graczy do momentalnej ekspansji. Chcąc zwiększać liczebność swoich wojsk, należy zajmować kolejne punkty. Bez niektórych z nich nie odblokujemy nawet poszczególnych jednostek lub struktur. W tej samej sytuacji znajduje się zresztą nasz przeciwnik. A to oznacza, że mechanika ta sprzyja regularnym starciom już od początku rozgrywki. Nie mamy wyboru. Jeśli chcemy wygrać, musimy walczyć o każdą strategiczną lokację na mapie.

To prawdopodobnie najważniejsza decyzja kreatywna twórców z Relic Entertainment. Przebudowując system gromadzenia surowców, dogłębnie zmienili znany gameplay. Dawn of War nadal wymagało poświęcania uwagi bazie, ulepszania jednostek i zastanawiania się, w jaki sposób odpowiedzieć na działania przeciwnika. Nie dawało jednak graczom żadnych okazji do nudy. Walka trwa tu bowiem cały czas i aż chciałoby się powiedzieć, że tytuł ten jest swoistym action RTS-em.

Gra starzejąca się jak wino

Rewolucja wywołana przez Dawn of War zdecydowanie wpłynęła na cały gatunek. Jej ślady widać nie tylko w kolejnych dziełach studia Relic (np. Company of Heroes), ale także w produkcjach innych deweloperów, które również zaczęły zmuszać graczy do podejmowania zdecydowanych działań. Czy jednak DoW wytrzymuje porównania z tytułami, które przez lata doskonaliły sprawdzone mechanizmy? Odpowiedź na to pytanie brzmi: zdecydowanie tak!

Od premiery gry minęło już prawie osiemnaście lat i nadal zapewnia ona masę rozrywki. Wszystko dzięki temu, że to po prostu wybitnie grywalna produkcja. Wróciwszy do Dawn of War ze wszystkimi dodatkami miesiąc temu, znowu zostałem absolutnie pochłonięty. Spędzałem długie godziny w kampaniach i prowadziłem niezliczone potyczki niemal każdego wieczora. Ostatecznym wnioskiem na temat gry była zaś myśl, że jedynym jej elementem, który się zestarzał, jest oprawa graficzna (tu po prostu nie mogło być inaczej).

Ta gra to nadal jedna z najlepszych strategii czasu rzeczywistego w historii - ilustracja #2
Stopniowy podbój całej planety jest bardzo satysfakcjonujący.

Przede wszystkim na uwagę zasługują dwa ostatnie rozszerzenia, czyli Dark Crusade oraz Soulstorm. Gry te oferują dostęp do nawet dziewięciu frakcji, które znacznie różnią się od siebie. Niektóre preferują walkę w zwarciu, a inne na dystans. Jedne wolą siły pancerce, kolejne stawiają na piechotę. Pewna armia zajmuje punkty strategiczne w specyficzny sposób, a następna dysponuje zdolnościami kamuflażu całej swojej bazy.

Te znaczne różnice przekładają się zaś na pogłębienie gameplayu. Nie ma mowy o schematycznym wykonywaniu wyuczonych ruchów. Oczywiście możemy wykorzystywać pewne sprawdzone podstawy, ale ostatecznie, by zwyciężyć, musimy dostosować się do przeciwnika. Fakt, że w grze występuje aż tyle frakcji, które dodatkowo oferują różne możliwości, sprawia, iż kombinacji strategicznych jest naprawdę wiele i nigdy nie wiadomo, na jakich rywali właściwie trafimy.

Na uwagę zasługuje zresztą również kampania dla pojedynczego gracza (szczególnie ze wspomnianych dodatków). Pozwala ona bowiem na naprawdę dużo swobody. Gra przenosi nas na planetę (lub planety) podzieloną na sektory, które okupują wrogie względem siebie frakcje. My zaś wybieramy, kim chcemy sterować, i tylko od nas zależy, w jakim kierunku poprowadzimy ekspansję. Zwycięstwo każdego ze stronnictw przynosi inne zakończenie fabularne, co zachęca do wielokrotnego przechodzenia gry.

Silne są także jej fundamenty. Występujące w Dawn of War jednostki okazują się bardzo zróżnicowane, a przy tym dobrze zbalansowane. Dotyczy to zresztą także całych frakcji. Oferują one odmienne możliwości, jednak trudno powiedzieć, by jakaś była silniejsza od innych. Niektóre mogą być dla nas jedynie prostsze lub trudniejsze w kierowaniu, co również jest zaletą, ponieważ sprawia, że łatwo przywiązujemy się do wybranej armii.

Ta gra to nadal jedna z najlepszych strategii czasu rzeczywistego w historii - ilustracja #3
Potyczki dają masę frajdy – nieważne, czy walczymy z AI, czy z innym graczem.

Gra zasługuje na piątkę z plusem nawet pod względem czynników spod znaku „quality of life”. Skrótów klawiszowych jest tu sporo i zostały one rozsądnie skonfigurowane, interfejs okazuje się prosty i intuicyjny, a powiadomienia czytelne i łatwe do zauważenia. Wszystko to razem sprawia, że w dzisiejszych czasach w Dawn of War grało mi się tak samo dobrze, jak grałoby mi się te 18 lat temu.

Pozycja obowiązkowa

Dzieło Relic Entertainment to projekt dopięty na ostatni guzik. Trudno tu znaleźć jakiekolwiek rażące wady lub błędy i jest to naprawdę wyjątkowe osiągnięcie. W końcu w grach tego typu łatwo skopać balans lub potknąć się, próbując nadmiernie skomplikować gameplay. Większość twórców stara się wzbogacić gatunek o autorskie pomysły, jednak rzadko mamy do czynienia z tak genialnym w swojej prostocie rozwiązaniem jak to zastosowane przez kanadyjskich deweloperów.

Dawn of War wraz z dodatkami stanowi zestaw gier, których wykonanie zasługuje na masę pochwał. Tytuły te niemal w ogóle się nie zestarzały i nadal są pozycjami obowiązkowymi dla fanów gatunku. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji się z nimi zapoznać, czas wyciągnąć z kieszeni te parę złotych i je zakupić. Jeśli zaś spędziliście z Dawn of War dziesiątki lub setki godzin, nic nie stoi na przeszkodzie, by jeszcze nieco poprawić ten wynik. Zapewniam Was, że będziecie bawić się tak samo dobrze jak wcześniej.

Przemysław Dygas

Przemysław Dygas

Na GRYOnline.pl opublikował masę newsów, nieco recenzji oraz trochę felietonów. Obecnie prowadzi serwis Cooldown.pl oraz pełni funkcję młodszego specjalisty SEO. Pierwsze dziennikarskie teksty publikował jeszcze na prywatnym blogu; później zajął się pisaniem na poważnie, gdy jego newsy i recenzje trafiły na nieistniejący już portal filmowy. W wolnym czasie stara się nadążać za premierami nowych strategii i RPG-ów, o ile nie powtarza po raz enty Pillars of Eternity lub Mass Effecta. Lubi też kinematografię i stara się przynajmniej raz w miesiącu odwiedzać pobliskie kino, by być na bieżąco z interesującymi go filmami.

więcej