W powrocie Deadpoola i Logana widzę tylko jeden poważny problem

O tym, że Deadpool wróci w trzeciej części, już pod skrzydłami Disneya, wiedzieliśmy. Nie spodziewaliśmy się natomiast, że Reynolds nakłoni Hugh Jackmana do ponownego zagrania Wolverine’a. To rodzi tyle samo nadziei, ile obaw.

nasze opinie
Hubert Sosnowski 30 września 2022
8
Źrodło fot. Deadpool, materiały promocyjne, 20th Century Fox oraz kanał YT Ryana Reynoldsa
i

Marvel przeżywa ostatnio dziwny okres. Z jednej strony pieniądze i popularność wciąż się zgadają, pojawiają się nowe filmy i seriale, większe lub mniejsze, ale jednak hity. Nawet jeśli nie wszyscy są szczęśliwi (bo np. nie podobał im się Thor: Miłość i grom), to wielu z nas czeka na którąś z premier Domu Pomysłów – sam wypatruję trzecich Strażników. A jednak po Avengers: Endgamie coś się skończyło, ten prawdziwy szał i fascynacja superbohaterami. MCU stało się elementem popkulturowej codzienności.

Chyba tylko powrót Tony’ego Starka odpaliłby te fajerwerki na nowo. Starka albo innego starego znajomego, choćby z innej marvelowej stajni. I tak się składa, że chwilę temu Ryan Reynolds, odziedziczony przez Disneya w spadku po FOX-ie, zapowiedział trzeciego Deadpoola. Tego się spodziewaliśmy, ale że wyprosi w końcu powrót Hugh Jackmana w roli Logana, brutalnego czempiona X-Menów – to już jak zrzucenie na nas ładunku masowego wrażenia. Powrót antybohaterów jest zbyt ważny, by to skopać – cieszy i martwi jednocześnie. Ale nie z tych powodów, o których myślicie.

Błazen-rebeliant

Jest rok 2016. Krajobraz kina superbohaterskiego wygląda trochę inaczej i mniej różnorodnie niż dziś. Dominuje śmieszkujący Marvel, DCEU próbuje być dojrzałe i groźne pod kierownictwem Zacka Snydera, ale własne ograniczenia i szefowie studia nie bardzo pomagają. Pod nogami plącze się pogubiony FOX z X-Menami, gdzie na jeden sukces przypadają tak ze dwa średniaki. Niemal nikt nie wyciąga ręki po wysokie kategorie wiekowe, a za eksperyment uważa się Zimowego Żołnierza.

I wtedy drzwi z napisem „R” wyważa Deadpool. Przemocą, niewybrednymi żartami, seksem i ostrą akcją zrealizowaną za budżet przeciętnego akcyjniaka z Netflixa – zmienia zasady gry. To dzięki temu prostemu filmidłu dostaliśmy takie perły jak Logan, The Boys, Legion, Doom Patrol – projekty śmielsze i niepatrzące na wiek widzów. Wystarczył jeden rozbrykany klaun, który zarobił kilkaset milionów dolarów.

Deadpool był prosty, punkowy, wulgarny, ale też szalenie zabawny i romantyczny. Świeży. Ewidentnie powstał z miłości do postaci – i to po tym, jak studio omal nie pogrzebało jej kiepskim obrazem X-Men Geneza: Wolverine. Reynolds później śmiał się z tego. Jak już dopiął swego i po tajemniczym wycieku zwrócił uwagę na potencjał takiego filmu jak Deadpool. Miał dość samozaparcia, by zrealizować ten projekt wbrew studiu kręcącemu nosem. Ewidentnie kochał tę postać.

W powrocie Deadpoola i Logana widzę tylko jeden poważny problem - ilustracja #1
Deadpool, reż. Tim Miller, Fox 2016

I gdy dostał szansę, by Wade Wilson mógł wypłynąć na szerokie wody – już jej nie wypuścił. Dba, walczy o Deadpoola, podejrzewam, że z Disneyem też mocno szarpał się o godne warunki i środowisko dla swojej flagowej postaci. Skąd więc obawy, że nie wszystko pójdzie dobrze?

Deadpool musi cierpieć

Reynolds broni Wade’a za bardzo. Teoretycznie rozumie tę postać, ale czasem nie umie się powstrzymać i przesładza, przebajerowuje swój występ – oraz cały film z pozycji producenta – widać to w Deadpoolu 2. Druga część przygód pyskatego najemnika to przyjemne „oglądadło” z dużą dozą humoru, brutalnego burzenia czwartej ściany, przemocy i sympatycznymi cameo. Mimo to film okazał się przefajnowany, zabrakło tej punkowej szczerości, prawdziwego rozbrykania, niby zostawiał widza z przesytem, a jednak z niedosytem. Najbardziej „deadpoolowo” wypadły sceny po napisach.

Reynolds doprowadził do zmiany na fotelu reżysera przed wypuszczeniem Deadpoola 2. Prawdopodobnie zrobił to w dobrej wierze, a David Leitch, współtwórca Johna Wicka, ostatecznie „dowiózł”. Problem w tym, że zbyt bezpiecznie, mimo bezczelności i krwi chlapiącej na prawo i lewo. Kontynuowanie tego kierunku może Disneyowi pasować. Nawet jeśli pozwoli na czerwoną farbę i żarty niedozwolone dla przeciętnego fana Myszki Miki – to jest to już diabeł oswojony, bez ryzyka wtopy, z odrobiną kontrowersji wkalkulowaną w tabelki. A szkoda.

W powrocie Deadpoola i Logana widzę tylko jeden poważny problem - ilustracja #2
Deadpool 2, reż. Ryan Reyn… David Leitch, Fox 2018

Widzicie, najlepsze historie komiksowe o Deadpoolu były mroczne i tragiczne (szczerze polecam album Dobry, zły i brzydki – ewentualnie Deadpool and Death Annual vol. 1 z 1998 roku – by zrozumieć, o czym mówię). Wiodły i tak już niestabilnego bohatera na skraj przepaści, demolowały, odbierały wszystko, co dla niego ważne. Łączyły czarny jak smoła, eksplozywny humor z bardzo ludzkim dramatem, pokazywały bohatera, który błaznuje, bo to jego reakcja obronna na, cóż, wszystko. Wygłupy czy dokuczanie innym służyły Wade’owi zarówno do zabawiania widza, jak i by odreagować, przepędzić demony, które go nękały. Były mieczem, tarczą i grzechotką jednocześnie.

Pierwszy filmowy Deadpool mniej więcej zachowywał równowagę i nawet kiedy skręcał w stronę bezsensownego komizmu, to z tą radosną, rebeliancką energią. Drugi Deadpool ten balans zatracił. A to błąd. Już kiedyś gdzieś to pisałem, ale powtórzę: Deadpool musi cierpieć. Bo najlepsze, najbardziej szczere, najzabawniejsze komedie biorą się z tragedii. Wynikają z próby oswojenia czegoś bolesnego, strasznego i niewyobrażalnego. Oswojenia czegoś, czego obawia się wielu z nas. A jako że Wade Wilson nie ma zbyt mocnych hamulców – satysfakcja gwarantowana. Przy odpowiednim wyważeniu składników. Moja główna obawa zasadza się na tym, że Deadpool Reynoldsa nigdy już tej równowagi nie osiągnie.

Ale szczerze? Boję się tylko tego. Cała reszta argumentów przemawia akurat na korzyść filmu.

Zły i brzydki

Jeśli najnowszy film będzie się umiejętnie opierał na duecie Wade i Logan, to może z tego wyjść samo dobro. Po pierwsze, obu panów od dawna łączy specyficzna, ale silna więź (w komiksach). Po drugie, błazeństwo Deadpoola może się świetnie dopełniać z mrokiem, jaki przyciąga Wolverine. Obaj aktorzy są zaangażowani w kreowanie wizerunku swoich bohaterów i widać, że zwyczajnie lubią grać tych łobuzów z zakątka X-Menów.

W powrocie Deadpoola i Logana widzę tylko jeden poważny problem - ilustracja #3
Logan, reż. James Mangold, Fox 2017

Wiem, że część fanów zaniepokoiła się takim odgrzewaniem Rosomakowego kotleta – w końcu pożegnaliśmy go bardzo godnie i ze wzruszeniem przy znakomitym Loganie. I rzeczywiście, film ten wydawał się idealną kropką nad i. Z drugiej strony, jeśli dobrze się zastanowić... to tak naprawdę Wolverine wcale nie powiedział ostatniego słowa. Wprawdzie Rosomak błyszczał w starych X-Menach, ale potem z chwały ograbiły go X-Men Geneza i The Wolverine. Jeden był katastrofą, drugi średniakiem z niewykorzystanym potencjałem. Jeśli dopiero trzecia część trylogii, samo pożegnanie, do czegoś się nadaje, to może jednak trzeba jeszcze postaci dać poszaleć – zwłaszcza że i tak została stworzona do dłuższej jazdy niż tylko kilka produkcji.

A kultowy – nie bójmy się tego słowa! – antybohater ma wystarczająco wielu adwokatów, którym zależy (zarówno Reynolds, jak i Jackman), by to wyszło. I którzy powalczą z Disneyem o odpowiednie podejście. Nawet przeciwko obawie o brak balansu między komizmem a tragizmem można wytoczyć jeden prosty kontrargument – Deadpoola ostatni raz widzieliśmy w akcji dość dawno. Obok pochwał pojawiły się też głosy krytyczne. Te cztery lata (w dniu premiery będzie już pięć) – to dość czasu, by dobrze przemyśleć, co się chce przekazać filmem. Marvel zaś może potrzebować tego „powrotu” i rozumieć, jak ważny jest on dla fanów – mam nadzieję, że Wade znowu wykręci numer na miarę tego z 2016 roku.

W końcu, jeśli czegoś nauczyłem się z co lepszych komiksów o Deadpoolu, to tego, że potrafi ocalić wszystkich w najczarniejszej godzinie. Najczęściej wtedy, kiedy sam został skreślony.

OD AUTORA

Uwielbiam Deadpoola od lat wielu, fascynowała mnie ta postać na długo przed pojawieniem się filmu, bo szukałem „swojego” bohatera w Marvelu – i Wade długo nim dla mnie był, ale raz że kilku komiksiarzy go zajechało jak starą kobyłę, a dwa, że uważam, że nie można pozostawać bezkrytycznym wobec swoich ulubionych postaci.

Chcesz ze mną o tym pogadać? Zapraszam na mój fanpage, twittera lub instagrama.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

Kto jest złoczyńcą w Deadpool and Wolverine? Wyjaśniamy, jakie powiązania z X-Menami, genezę i moce ma Cassandra Nova

Kto jest złoczyńcą w Deadpool and Wolverine? Wyjaśniamy, jakie powiązania z X-Menami, genezę i moce ma Cassandra Nova

James Gunn przyznał, że zmęczenie superbohaterami istnieje po Avengers: Koniec gry i wyjaśnił dlaczego: „Jeśli film zamieni się w stek bzdur..."

James Gunn przyznał, że zmęczenie superbohaterami istnieje po Avengers: Koniec gry i wyjaśnił dlaczego: „Jeśli film zamieni się w stek bzdur..."

Najlepsze komedie 2024, nasze top 10

Najlepsze komedie 2024, nasze top 10

Sand Land - recenzja filmu. Anime twórcy Dragon Balla przypomniało mi o dzieciństwie

Sand Land - recenzja filmu. Anime twórcy Dragon Balla przypomniało mi o dzieciństwie

Czy X-Men ’97 należy do MCU?

Czy X-Men ’97 należy do MCU?