Sapkowski twierdzi, że twórcy serii Wiedźmin „w cudowny sposób pomnożyli liczbę szkół wiedźmińskich”, choć on sam uznał, że nie warto
Idea wiedźmińskich szkół opiera się na jednym zdaniu, które przypadkiem trafiło do książek. Sapkowski nie jest jednak pewny, czy chce ją w przyszłości rozwijać.

W świecie Wiedźmina znajdziemy kilka szkół, w których odbywają się mutacje i szkolenia przyszłych łowców potworów. Najlepiej znana jest ta, do której należał Geralt, czyli Szkoła Wilka, ale istnieją też szkoły Kota, Gryfa czy Niedźwiedzia. Ba, w Wiedźminie 4 zaistnieje nowa szkoła, o którą jeszcze niedawno toczyły się dynamiczne spory. A przynajmniej tak jest w grach, ponieważ książki to nieco inna historia.
Idea szkół opiera się na jednym zdaniu
Wczoraj na Reddicie odbyła się sesja AMA (Ask Me Anything), w której udział wziął Andrzej Sapkowski, autor książkowego Wiedźmina. Odpowiedział on na sporą liczbę pytań, a jedno z nich dotyczyło właśnie szkół. Pisarz stwierdził, że cała ta koncepcja opiera się na jednym przypadkowym zdaniu i przetrwała tylko dlatego, że „ludzie od gier” nie chcieli z niej zrezygnować.
Do Ostatniego życzenia przypadkiem trafiło jedno zdanie o jakiejś „szkole Wilka”. Później uznałem je za niegodne rozwinięcia i błędne narracyjnie, wręcz szkodliwe dla fabuły. Dlatego w późniejszych książkach nigdy więcej nie wspominałem ani nie odwoływałem się do żadnych wiedźmińskich Gryffindorów czy Slytherinów. Nigdy. Jednak to jedno zdanie wystarczyło. Adaptatorzy, szczególnie ludzie od gier, uczepili się tej idei z zadziwiającą uporczywością i w cudowny sposób pomnożyli te „szkoły wiedźmińskie”. Zupełnie niepotrzebnie.
Nie da się jednak ukryć, że wiedźmińskie szkoły mocno zakorzeniły się w świadomości fanów. Sapkowski ma więc trudny orzech do zgryzienia. Z jednej strony może całkowicie je odrzucić, a z drugiej – spróbować rozwinąć tę ideę. Na razie jednak sam autor zdaje się nie wiedzieć, w którą stronę pójdzie.
Wciąż nie mam pewności, co z tym zrobić. Być może, idąc po linii najmniejszego oporu, wykreślę wzmiankę o „szkole” z przyszłych wydań Ostatniego życzenia. A może będę chciał w kolejnych książkach rozwinąć i doprecyzować tę kwestię? Być może rzucę trochę światła na sprawę wiedźmińskich medalionów, ich znaczenia i powiązania z poszczególnymi osobami? Możliwości jest wiele, a tylko niebo jest limitem.
Każda adaptacja istnieje samodzielnie
Sapkowski odpowiedział także na wiele innych pytań. Z ciekawszych, wypowiedział się ogólnie na temat adaptacji jego dzieł, podkreślając, że nie mają „żadnych zależności ani punktów stycznych z literackim oryginałem”. Stwierdził, że każda z nich – czy to gra, czy serial – istnieje samodzielnie i „nie da się przełożyć słów na obraz bez utraty czegoś”.
Co więcej, adaptacje to w większości wizualizacje, czyli przekształcanie zapisanych słów w obrazy, a nie ma potrzeby udowadniać wyższości słowa pisanego nad obrazem – to oczywiste. Słowo pisane zawsze i zdecydowanie góruje nad obrazem, a żaden obraz – animowany czy nie – nie dorównuje sile słowa pisanego.
Jeżeli jesteście ciekawi, podczas AMA poruszono również kilka kwestii dotyczących Wiedźmina, jak np. wiek Ciri czy ulubiona postać poboczna Sapkowskiego. Całość możecie przeczytać na Reddicie.