Star Wars Jedi: Survivor na PC brakuje mocy - recenzja techniczna
Star Wars Jedi: Ocalały nie wyróżnia się z tłumu. Produkcja dołącza do grona tegorocznych gier AAA, których optymalizacja pozostawia wiele do życzenia. Trzeba się szykować na tygodnie solidnego łatania nowej przygody Cala Kestisa.

Nowa gra Respawn Entertainment udowadnia, iż nie można w pełni sugerować się wymaganiami sprzętowymi. Star Wars Jedi: Ocalały ma problemy w osiągnięciu stabilnych 60 klatek na sekundę, nawet w przypadku spełnienia zalecanych wymagań sprzętowych. I nie ma tu znaczenia rozdzielczość, ponieważ nawet „antyczne” Full HD sprawia grze kłopot.
W tym tekście skupiamy się na technicznych aspektach gry. Recenzję Star Wars Jedi: Survivor autorstwa DM-a znajdziecie tutaj.
Najbliższy czas powinien stać pod znakiem łatania produkcji, by ta była zdolna w pełni wykorzystać możliwości współczesnego sprzętu. Na szczęście, to nie tak, że Star Wars Jedi: Ocalały jest niegrywalnym kawałkiem kodu. Ale zdecydowanie mogłoby być lepiej. Tym bardziej, iż podobne problemy męczyły pierwszą część cyklu - Star Wars Jedi: Upadły zakon.
Star Wars Jedi: Ocalały ogrywałem na sprzęcie o następującej specyfikacji:
- procesor - AMD Ryzen 7 3700x, 8 rdzeni/16 wątków, taktowanie 3.6 GHz (4.4 GHz w trybie turbo),
- karta graficzna - AMD Radeon RX 6700 XT, 12GB VRAM GDDR6
- pamięć RAM - 32 GB, DDR4 3600 MHz
- dysk – SSD SATA III 1 TB
Star Wars Jedi: Ocalały jest niestabilną grą
Jakiś czas temu w zalecanych wymaganiach sprzętowych gry na Steamie pojawiła się karta graficzna Radeon RX 6700 XT. Sam takową posiadam, dlatego tym bardziej ciekawiło mnie, jak nowa gra od Respawn Entertainment będzie działała na moim komputerze. Niestety nie jest zbyt dobrze. Nawet przy uruchomionym FSR 2.0 średni klatkaż rzadko kiedy przekraczał 60 klatek na sekundę. W przypadku najniższych ustawień z wyłączonym ray tracingiem udało mi się osiągnąć średnio 65 fps. W przypadku najwyższych ustawień z ray tracingiem wspomniane wcześniej 60 fps, to najwyższa wartość, jaką udało się zdobyć. Średnio było to zaledwie 45 klatek na sekundę. Auć.
Raczej nikogo to nie zdziwi, ale w rozdzielczości 4K nie jest lepiej. Tu z pomocą przychodzi zmiana FSR 2.0 na Ultra Performance, żeby osiągnąć średnią klatek na poziomie ok. 60. To dotyczy rzecz jasna najniższych ustawień graficznych. FSR Quality nie odbiegało zbyt mocno od poprzedniego ustawienia, dając średnio około 55 fps-ów, ale jednocześnie widoczne były chwilowe spadki do zaledwie 4 klatek na sekundę, co nie pomagało w rozgrywce.


Porównanie obrazu na najniższych (po lewej) i najwyższych ustawieniach (po prawej).
Najwyższe ustawienia w 4K brzmiały jak prawdziwa rzeźnia dla mojego biednego peceta, ale szczerze mówiąc sądziłem, że będzie znacznie gorzej. Średnia klatek z wyłączonym ray tracingiem wyniosła 39 fps, a z włączonym 29. Można więc powiedzieć, iż rozgrywka 30 klatkach jest realna, ale niestety będzie to bardzo niestabilne doświadczenie, ponieważ Star Wars Jedi: Ocalały ma bardzo duży problem z płynnością w 4K.
Porzucając te już dosyć suche fakty. Nawet jeśli średni klatkaż wygląda obiecująco, to już sama rozgrywka „na żywo” sprawia zdecydowanie gorsze wrażenie. Nawet drobne spadki fps-ów są odczuwalne i gra „chrupie” mając czasami nawet sekundowe (!) przycięcia. Odczuwalne jest to zwłaszcza na bardziej otwartych obszarach i podczas szybkiego przemieszczania się po mapie. W niektórych miejscach „Ocalały” oferuje dosyć otwarte i swobodne w eksploracji fragmenty planet. W takich miejscach jeszcze bardziej czuć spadki, a jeszcze słabiej wygląda to w walce. Kompletnie niezrozumiały jest dla mnie brak obsługi DLSS i nawet ciężko powiedzieć, dlaczego nie został umieszczony w grze. Posiadacze kart Nvidii mieliby alternatywę, a dla wspomnianego wcześnie FSR-u AMD, który zazwyczaj wygląda gorzej od techniki „Zielonych”.
Biedne śledzenie promieni, którego mogłoby nie być
Jak każda szanująca się gra AAA, tak i Star Wars Jedi: Ocalały oferuje wspomniany wcześniej ray tracing. Niestety sama implementacja jest bardzo przeciętna. Do wyboru mamy tylko włączenie lub wyłączenie śledzenia promieni. Nie ma żadnych bardziej rozbudowanych opcji, nawet tak podstawowych, jak w wydanym niedawno Hogwarts Legacy. Głównym efektem uruchomienia wspomnianego ustawienia jest widoczny spadek klatek na sekundę – bez widocznej poprawy wizualiów.


Porównanie obrazu na najniższych (po lewej) i najwyższych ustawieniach (po prawej).
Zwiedzając świat gry, bardzo trudno jest zauważyć efekty ray tracingu. Co prawda cienie są łagodniejsze i nie wyglądają, jak ciemne plamy, ale znacznie gorzej jest w przypadku odbić na powierzchniach. W szybach lub lustrach zobaczymy rozmyte fragmenty otoczenia i samego Cala. Natomiast na taflach wody nie ma dosłownie zupełnie nic. Drzewa, zwierzęta i inne postacie rzucają na rzeki lub stawy płaskie, nieciekawe cienie, a ich sylwetki w ogóle nie odbijają się od powierzchni wody. Twórcy przygotowali stosowne, predefiniowane odbicia, które widać bez względu na to, czy śledzenie promieni jest włączone, czy też nie.
Gra pod tym względem mogłaby oferować więcej, zwłaszcza, że bardzo mocno obciąża podzespoły komputera. Najmocniej obrywała karta graficzna, ale zdecydowanie coś było nie tak. Wykorzystanie procesora nie przekraczało w trakcie rozgrywki nawet 50%. Wydaje się wręcz niewiarygodne, żeby produkcja miała tak słabą wydajność na każdych ustawieniach poza niskimi przy spełnieniu zalecanych wymagań sprzętowych.


Porównanie obrazu na najniższych (po lewej) i najwyższych ustawieniach (po prawej).
Teoretycznie przy każdym uruchomieniu gra na nowo kompiluje shadery. Czy faktycznie to robi, ciężko powiedzieć, ponieważ problemy z ładowaniem ich i charakterystyczne „ścinki” w trakcie rozgrywki występują cały czas i tak naprawdę nie widać znaczącej poprawy w wydajności gry po skompilowaniu shaderów. Swoje do powiedzenia ma także tutaj być może Denuvo, ale z jego obecnością niestety trzeba się pogodzić.
Star Wars Jedi: Ocalały popełnia grzechy poprzedniej gry i najwyraźniej je potęguje. Projekt jest zdecydowanie większy od poprzednika, ale wydaje się wręcz niemożliwe, że drugi raz pojawiły się te same błędy. To tak, jakby za grę odpowiadała całkowicie nowa ekipa, która ponownie musi się wszystkiego nauczyć, a nie drugi raz ci sami deweloperzy. Moim zdaniem, tak jak w przypadku wielu pecetowych premier z przeszłości, najlepiej poczekać kilka miesięcy z zakupem, żeby dać deweloperem czas na naprawę przynajmniej części problemów z wydajnością. Na razie Star Wars Jedi: Ocalały mnie nie oczarował i będę uważnie przyglądał się kolejnym patchom.
Więcej:Deweloper nie zmieni okładki gry po tym, jak oskarżono go o użycie AI. „Pójdę z tym statkiem na dno”

Star Wars Jedi: Ocalały
Star Wars Jedi: Survivor
Data wydania: 28 kwietnia 2023
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
Komentarze czytelników
kikiko18 Pretorianin
Albo się starzeje, albo świat zdziczał. Za czasów PS1, PS2 i komputerów w tym czasie, jakoś nie zwracałem uwagi na to czy gra działa w takiej czy innej rozdzielczości, czy ma 30, 50 czy 1000 FPS. Poprosu się grało. Teraz ludzie narzekają "bo nie natywna rozdzielczość, bo skalowanie, bo 59, a nie 60fps, bo dlss, bo sranie w banie". Kur.. zamknij się i graj, a nie narzekaj że za mało fpsów na konsoli. Na starym kompie grałem w obliviona w 20 FPS i jakoś dało się grać. Teraz ? 1fps mniej i padaka w internecie bo optymalizacja zjebana. Ludzie... ileż można czytać narzekania. Przerywnik filmowy w 30fps a sama gra w 54... boże miej ten naród w opiece.
Link Senator
zanonimizowany1376576 Generał
"Bzdura w komentarzach na konsoli PS5 nie ma praktycznie żadnych problemów"
Nawet zatwardziali konsolowcy którzy nie mają klapek na oczach sądzą inaczej
Raptor77 Legionista

może problemem jest ilość ramu jaką zjadają shadery ? po zabawie w StarCitizen mam ustawiony cache dla shaderów na 10GB - domyślnie jest bez ograniczeń - może dlatego nie mam przycięć ?
w 4k, ustawienia epickie zajetość ramu ok. 22GB, na GPU 15GB
wafel_15_84 Konsul

Kolejny przykład gry która wygląda słabo,rozgrywka średnio,działa beznadziejnie ale mimo to bardzo dobrze się sprzedaje,brawo.