Czy postacie w grach fantasy coraz bardziej tracą swój urok? Internauci dyskutują na temat szkodliwego trendu wśród scenarzystów.
Czy The Elder Scrolls 6 kiedykolwiek wyjdzie? Cóż, wprawdzie od oficjalnego ogłoszenia minęło już siedem lat, ale Bethesda zdaje się być dobrej myśli – zwłaszcza że wciąż istnieje nieustannie rozwijane ESO, które umożliwia graczom powrót do uwielbianego uniwersum z całym zestawem nowości. Można pomyśleć, że wszyscy są zadowoleni i niepotrzebne są żadne poprawki, prawda? Otóż nic bardziej mylnego.
Pewien użytkownik Reddita postanowił zrzucić z siebie ciężar, jakim jest niezadowolenie ze spadku jakości dialogów w ESO. Gracz porównał do siebie dwie postacie – Viveca oraz Tanlorin. Vivec, dodany w 2017 roku jako część rozszerzenia Morrowind, rzeczywiście wyróżnia się na tle postaci współczesnych – jest on poniekąd obcy w kontekście obecnych oczekiwań i standardów. Widać, że pochodzi ze świata całkowicie innego niż nasz.
To samo można powiedzieć o innych NPC-ach poznanych na przestrzeni lat. W porównaniu z nimi Tanlorin, postać dodana w zeszłym roku, wypada jak przeciętny amerykański student. Problem tkwi nie tyle w osobowości Tanlorin, co braku kulturowego kontekstu wyjaśniającego współczesne zachowanie.

Mam po prostu wrażenie, że uniwersum The Elder Scrolls to idealne płótno dla PRAWDZIWEJ różnorodności kultur, pomysłów i systemów moralności, ale ten potencjał jest właśnie marnowany.
Dalsza dyskusja w sekcji komentarzy pokazuje, że sedno kłopotów z napisaniem postaci pod realia fantasy leży jeszcze głębiej. Internauci winią przede wszystkim powszechną kulturę memów tudzież marvelizację, które nakładają na scenarzystów presję stworzenia lekkiej i humorystycznie nacechowanej narracji – nawet jeśli nie pozwala ona na pełną immeresję w nowy świat.
To tak jakby scenarzyści bali się, że ich styl pisania zostanie wyśmiany, dlatego wyśmiewają siebie pierwsi, puszczając do gracza oczko i mówiąc: „Wiemy, że to nieco głupkowate”.
Nazywam to marvelizacją współczesnych historii fantasy/sci-fi. Scenarzyści nie mogą się zmusić do traktowania swojej opowieści poważnie, dlatego wypełniają ją głupimi, nieśmiesznymi one-linerami w stylu filmów Marvela. Szczerze mówiąc, w tych filmach też ich nie cierpię.
- fe1799
Szczerze wierzę, że to konsekwencja kultury memów. Scenarzyści chcą zażartować, a nie być obiektem żartu, dlatego sami piszą kpiący dialog, by samodzielnie stworzyć mema. Jeśli jesteś scenarzystą, błagam, pozwól fanom tworzyć memy. Spraw, by twoje uniwersum było immersyjne zamiast zmieniać je w amatorską noc dowcipów.
Jeszcze inny komentujący zauważa, że tego rodzaju dowcipy i dialogi pojawiały się znacznie wcześniej, bo w latach 90. Teraz jednak tamtejsze dzieciaki wyrosły na faktycznych twórców, a co za tym idzie, umieszczają znane sobie trendy w scenariuszu, nawet jeśli historia ich nie potrzebuje. Wniosek nasuwa się prosty: graczom brakuje poważnych światów fantasy, które nie opierają się na współczesnych trendach.
Sprawa dotyczy nie tylko ESO, ale także wielu innych współcześnie wydanych gier fantasy. Tytuły przytaczane przez graczy to chociażby Dragon Age: Straż Zasłony czy World of Warcraft. Jakie jest wasze zdanie na temat tego trendu? Myślicie, że produkcje fantasy rzeczywiście cierpią na zbyt duże uwspółcześnianie historii?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google

Autor: Aleksandra Sokół
Do GRYOnline.pl trafiła latem 2023 roku i opowiada o grach oraz wydarzeniach z ich świata. Absolwentka filologii angielskiej, która potrafiła poświęcić całą pracę naukową postaci komandora Sheparda z serii Mass Effect. Ma doświadczenie w pracy przy tłumaczeniach audiowizualnych, a obecnie godzi pracę anglistki z pasją, jaką jest pisanie. Prywatnie książkara, matka dwóch kotów, a także zagorzała fanka Dragon Age'a i Cyberpunka 2077, która pół życia spędziła po fandomowej stronie Internetu.