„Potrzebujemy więcej głupich gier.” Zdaniem graczy wciąż za mało jest szalonych eksperymentów takich jak dość zapomniana odsłona Far Cry
Wydany 12 lat temu Blood Dragon pozostaje dla niektórych najlepszą częścią serii Far Cry, ale poziom absurdu, czyli jego największa zaleta, jest również powodem, dla którego dziś raczej próżno oczekiwać podobnej gry od dużego wydawcy.

Abstrakcja, groteska, komedia - tak z powodzeniem można by opisać samodzielny dodatek do Far Cry 3, czyli Blood Dragon, który Ubisoft zdecydował się wypuścić na rynek w 2013 roku. Od jego premiery minęło już 12 lat, a sama seria jest raczej dzisiaj synonimem przejmowania terenu przez pokonanie określonej liczby wrogów wokół anteny sygnałowej, aniżeli czymś innowacyjnym i godnym zapamiętania. Taki natomiast był Blood Dragon - zupełnie inny i do bólu abstrakcyjny, co po czasie zdecydowanie jest jego mocną stroną i podkreślają to fani serii.
Tytuł, którego dziś próżno się spodziewać
Akcja gry dzieje się w 2007 roku, ale jego wyobrażenie przypomina bardziej fantazję na temat przyszłości wysnutą w rozkwitających latach 80. Mamy więc tu mnóstwo laserów o stylistyce rodem z VHS-ów oraz Cybernetycznego Komandosa w roli głównego bohatera, który wzorowany jest oczywiście na ultra-macho znanych z kinowych ekranów tamtych lat. Jeśli dołożymy do tego historię o ratowaniu świata i osobistej wendecie za śmierć najlepszego przyjaciela, dostaniemy główny szkic Blood Dragona.
Do kompletu brakuje już tylko sporej porcji abstrakcyjnego humoru i niepoprawnej rozwałki, które po dziś dzień są sztandarowymi cechami tej produkcji Ubisoftu. No, może nie jest to poziom Postala, ale przyglądając się toczonym na Reddicie dyskusjom, można dojść do wniosku, że to właśnie aspekty, których brakuje dziś w grach wideo.
No bo powiedzmy sobie szczerze, kto by nie chciał pojeździć sobie na gigantycznym T-Rexie strzelającym z oczu laserami i rzucając przy tym teksty łamiące czwartą ścianę? Patrząc na zainteresowanie postem o grze sprzed 12 lat, takich osób jest całkiem sporo.
Potrzebujemy więcej takich głupkowatych gier jak ta. I mówię to jako hejter gier Ubisoftu.
Jedna z moich absolutnie ulubionych gier wszechczasów. Wszystko w niej jest po prostu idealne. Estetyka, ścieżka dźwiękowa, dialogi... cholera, nawet opisy broni i jej ulepszeń. Nic w tej grze nie było nietrafione. Czysta perfekcja.
Biorąc pod uwagę wydawane do tamtego czasu gry z serii Far Cry, łatwo zauważyć, że Blood Dragon znacząco różnił się od poprzedniczek. Można by więc stwierdzić, że Ubisoft niemało zaryzykował tworząc tak bardzo inną i komediową część cyklu. Ryzyko ewidentnie się opłaciło, ale powód dla którego nie dostajemy dziś takich gier od dużych wydawców jest dość prosty.
Problem w tym, że branżowi giganci wcale nie są dziś tak chętni, by ryzykować swoim „poważnym” wizerunkiem i wolą wydawać bezpieczne, niejednokrotnie powtarzalne molochy na ponad sto godzin, będące kontynuacjami dobrze sprzedających się cyklów. Przecież słupki w Excelu muszą się zgadzać, a zbędne kontrowersje wokół gier mogą tylko zaszkodzić sprzedaży.
- Różności
Komentarze czytelników
Cothalup Legionista
Nie chcą ryzykować wizerunkiem, a więc wydają kolejną gówno gierkę dla nieistniejącej nowoczesnych graczy, i pogrążają się w oczach odbiorców, bardziej niż można by sądzić. Nie mówiąc o tym że każda kolejna odsłona assassin's Creed, Far Cry, Elder Scrolls, Fallout, Resident Evil itp. jest coraz gorsza od poprzedniej. Moim zdaniem blue byte, miał dobry pomysł. Co dwie odsłony główna gra się zmieniała, zostawiając bazę gry, ale zmieniając oprawę graficzną, czy choćby rozwijając mechaniki, lub seria Anno która też pozwala sobie na pewne zmiany w obrębie swojego gatunku aby nie podawać kolejny raz tego samego.