Popełniłam błąd, oglądając Wikingów: Walhallę Netflixa już teraz
Ja ze swojej lekcji nie mogę już skorzystać, ale może innym przyda się ta rada: trzy pierwsze sezony Wikingów: Walhalli powstawały jako całość, i tak też najlepiej będzie się je oglądało – jako całość.

Po pełnym akcji finale pierwszego sezonu Wikingowie: Walhalla wrócili z nowymi odcinkami. Harald, Leif i Freydis, zmuszeni do opuszczenia Kattegat, muszą przegrupować się i opracować nowy plan, tym bardziej że w brutalnej walce stracili wielu sojuszników. Pierwszy sezon serialu był obiecujący, dlatego chętnie przysiadłam do seansu dalszej części opowieści, gdy ta zadebiutowała na Netfliksie. Niestety, kontynuację dotknął problem, który dowodzi, że ten serial o wiele lepiej będzie się oglądało dopiero wtedy, gdy zadebiutuje trzeci sezon. Na czym ten problem polega?

Sezon 1, 2 i 3 utworzą spójną całość
Są seriale, których sezony strukturą przypominają kolejne tomy powieści, to znaczy opowiadają osobne historie, będące częścią większej opowieści. Są też takie, których sezony można porównać do następnych rozdziałów, i do tej drugiej kategorii zaliczyłabym Wikingów: Walhallę od Netfliksa. Zresztą Jeb Stuart podczas wywiadu dla portalu Collider sam przyznał, że trzy pierwsze sezony powstawały jako jeden blok, a po nim, jeśli Netflix na to pozwoli, ma nadejść kolejny, składający się z nowej trylogii.
Rozmawialiśmy o pierwszym, drugim i trzecim [sezonie] jako o jednym bloku, a potem, mam nadzieję, będziemy mogli zrobić czwarty, piąty i szósty, bo historia jest… Po obejrzeniu drugiego i trzeciego sezonu przekonasz się. To prawie jak powieść.
Już samo to, w jaki sposób ta produkcja powstawała, może sugerować, jak została zbudowana. I to pomimo tego, co Stuart dodał później we wspomnianym wywiadzie, twierdząc, że kolejne sezony poradziłyby sobie jako samodzielne twory. Jestem innego zdania. Widać, że drugi sezon jest bezpośrednią, silnie powiązaną kontynuacją pierwszego, i to na tyle, że pierwszy odcinek tegorocznej serii można określić jako zagubiony fragment poprzedniej. I po tym, jak zakończył się drugi sezon, można przypuszczać, że podobnie będzie w przypadku trzeciego, który na początku powinien domknąć drugi akt.

Nie spoilerując niczego, napomknę tylko o tym, że drugi sezon zakończył się w momencie dalekim od punktu zwrotnego, który można by było uznać za wyraźne zakończenie pewnego etapu historii i początek kolejnego, naprowadzający nas na to, dokąd historia będzie zmierzała. I właśnie przez wzgląd na taki podział, gdzie zakończenia kolejnych aktów nie przypadają na koniec poszczególnych sezonów, ale na początek lub jeszcze dalsze części kolejnych, uważam, że nowych Wikingów oglądałoby się najlepiej dopiero po premierze trzeciego sezonu, mając dostęp już do całości.
W tej chwili, po zakończeniu drugiej serii, widzowie zostali pozostawieni w miejscu, w którym wciąż mają więcej pytań niż odpowiedzi, a okres ciszy przed burzą, którym były te spokojne, nieco dłużące się odcinki, nie został jeszcze w żaden sposób wynagrodzony. Po kilku godzinach oczekiwania na tę burzę przyjdzie im – a raczej nam, ponieważ również znajduję się w tym gronie – poczekać jeszcze rok, jeśli nie dłużej. W zależności od tego, kiedy Netflix zdecyduje się udostępnić nowe odcinki.
I to też zwraca uwagę na pewien problem z budową tego serialu. Ze względu na to, że na cały drugi sezon przypadł okres, w którym bohaterowie wylizują rany, odbudowują siłę i szukają nowych sojuszników, wydaje się on mocno oderwany od głównej osi fabularnej, do której najpewniej powróci w kolejnym akcie. Twórcy mocno przeciągnęli ten okres, który podczas seansu okropnie się dłuży i sprawia wrażenie przegadanego, a najgorsze wydaje się to, że przetrwanie tego nie zostaje w żaden sposób wynagrodzone. I po obejrzeniu tych ośmiu odcinków aż chce się zapytać – to tyle? Nie dzieje się nic, co mówiłoby: „Właśnie na to, widzu, czekałeś przez te kilka godzin”. Zamiast tego dowiadujemy się, że na cokolwiek czekaliśmy, poczekamy znacznie dłużej.

Tego problemu nie byłoby, gdyby serial miał inną budowę albo gdybym wstrzymała się z seansem do premiery trzeciego sezonu, na który najpewniej zaplanowany jest jakiś punkt kulminacyjny, biorąc pod uwagę to, że ma on zakończyć ten blok historii. Sama z tej lekcji już nie skorzystam, ale jeśli ktoś jeszcze zastanawia się nad przystąpieniem do oglądania Wikingów: Walhalli, to warto jeszcze trochę się z tym wstrzymać. Trzeci sezon dostał już zielone światło od Netfliksa, zatem wiemy na pewno, że powstanie, i jeśli twórcy wyrobią się z nim w takim samym czasie, co z drugim sezonem, to możemy spodziewać się, że obejrzymy go w 2024 roku. A wtedy będzie można przystąpić do oglądania go tak, jak do czytania dobrej powieści – zamiast wyrywkowo zapoznawać się tylko z częścią jej rozdziałów, które bez zakończenia nie mają wiele sensu, od razu pochłonąć całość.
Serial:Wikingowie: Walhalla(Vikings: Valhalla)
premiera: 2022akcjaprzygodowydramatwojna i polityka
Zakończony Sezonów: 3 Epizodów: 24
Wikingowie: Walhalla to dystrybuowany przez Netflix dramat historyczny, stanowiący fabularyzowaną opowieść o dziejach najsłynniejszych wikingów w historii. Przedstawione w serialu wydarzenia rozgrywają się 150 lat po tych ukazanych w pierwszej serii pt. Wikingowie. Wikingowie: Walhalla to dramat historyczny autorstwa Jeba Stuarta, którego akcja rozgrywa się 150 lat po wydarzeniach przedstawionych w Wikingach. Serial opowiada o losach trzech bohaterów: przybyłego z Grenlandii Leifa Erikssona (granego przez Sama Corletta), jego zawziętej siostry Freydis Eriksdotter (w roli tej Frida Gustawsson) oraz nordyckiego księcia Haralda Sigurdssona (Leo Suter). W czasie gdy Harald decyduje się na pomszczenie ofiar dokonanej na angielskich ziemiach masakry, na jego tereny przybywają Grenlandczycy. Sigurdsson dostrzega w nowo przybyłych potencjał na cennych sojuszników.
Komentarze czytelników
kaagular Generał
Jak ja podziwiam ludzi, którzy są w stanie oglądać odcinkami czy nawet jedną serię... katorga. Poczekać kilka lat i ciachnąć wszystko (lub sporą porcję) i na co to ciągłe czekanie.
Aeglos Gil-Galada Generał

Ja też popełniłem błąd, ale to główne dlatego że 2. sezon jest mega słaby.
xin666 Chorąży
Spoiler alert : to nie są vikingowie , tak się nie ubierali , bab na viking nie brali, hełmy na łbach nosili i jak nie nowiuśkie kolczugie ( to z samych swoich dla debili wyjaśniam ) to choć przeszywki , a skórzane to bardziej porzymskie loriki albo karaceny , a pan Murzyn w wareskich gaciach to nie wiem czy bardziej aberracja czy groteska.
Edit: Northman - tam jest true i pro;D
Edit: Oczywiscie jak komuś się podobał Blood Origin to i vikingowie valhalla mogą być fajni , przepraszam zatem jak kogoś obraziłem ale stoję na stanowisku że jak robisz serial o świerszczach to nie filmujesz żuczków gównotoczków.
Nirgar Pretorianin

Obejrzałem te dwa sezony, powiem tak, jest według mnie lepiej niż w Vikings. Faktycznie w pierwszym sezonie wszystko powoli się rozwija, ale drugi sezon jest naprawdę miodny. Z wielką chęcią obejrzę trzeci i mam nadzieję, że przedłużą.
Nie wiem czy jest sens czekać rok na 3 sezon, jeśli ktoś lubi te czasy, to bym oglądał już dzisiaj.