Niantic obiecał zadziwić graczy Pokemon GO w 2023 roku, ale na razie zaskakuje ich błędami i mało atrakcyjnym sklepem internetowym.
 
Niantic niespecjalnie stara się uspokoić graczy Pokemon GO, którzy w ostatnich miesiącach znajdują coraz więcej powodów do narzekania na firmę. Można wręcz odnieść wrażenie, że twórcy gry celowo (?) dolewają oliwy do ognia. Otwarcie sklepu internetowego Pokemon GO w wybranych regionach stanowczo nie poprawiło nastroju graczy poirytowanych ostatnimi zmianami.

Założenia inicjatywy są proste. Na stronie będą pojawiać się oferty ograniczone czasowo na przedmioty w Pokemon GO, których nie znajdziecie w sklepie w grze.
Logowanie do strony odbywa się z wykorzystaniem konta, z którego korzystamy w Pokemon GO.
Jeśli Niantic liczył, że ten pomysł zainteresuje graczy, to mocno się przeliczył. Przynajmniej sądząc po opiniach w sieci, a choć nie zawsze pokrywają się one z rzeczywistością, w tym przypadku społeczność jest wyraźnie niezadowolona ze sklepu internetowego Pokemon GO.
Problemem nie są nawet oferty, choć te również nie zachwyciły fanów (podobnie jak ostatnie pakiety przedmiotów w grze):
Tym, co naprawdę rozeźliło graczy, był niefortunny czas otwarcia sklepu. Gracze nadal są wściekli na studio Niantic po zmianach w zdalnych rajdach. Dla przypomnienia: ich cena wzrosła prawie dwukrotnie, a do tego wprowadzono dzienny limit pięciu zdalnych przepustek (Remote Raid Pass). Stąd część graczy przestała wydawać pieniądze w grze (a przynajmniej tak twierdzą).
Co gorsza, 18 maja Niantic wreszcie odniósł się do akcji #HearUsNiantic, zapewniając, że studio ciężko pracuje, by zachwycić graczy w 2023 roku. Tak twierdził Michael Steranka, reżyser gry, w wywiadzie dla serwisu Dot Esports. Ubolewał też, że Niantic „musiał” wprowadzić zmiany w zdalnych rajdach.
Teraz gracze cytują jego słowa lub nawiązują do nich w prześmiewczych wpisach, bo otwarcie mało imponującego sklepu nijak nie pasuje do obietnic „zadziwienia” graczy.

W połączeniu z coraz częstszymi błędami w oficjalnych ogłoszeniach i problemach z wydarzeniami w grze internauci uważają, że dobitnie to pokazuje, jak bardzo Niantic dba o rozwój gry. Niektórzy pół żartem, pół serio dumają, czy aby studio nie chce porzucić gry na rzecz kolejnego projektu (niekoniecznie gry), co miałoby wyjaśniać – zdaniem fanów – aktywne psucie PoGO przez studio.
Pojawiają się też zarzuty, że sklep internetowy powstał głównie po to, by Niantic mogło odrobić straty po zmianach ze zdalnymi rajdami i zarabiać na PoGO bez płacenia prowizji (30%) Apple i Google. Fakt, że w zamian gracze otrzymują tylko około 5% więcej monet (przy najtańszych zestawach, czyli tych, które interesują większość graczy), nieszczególnie zachęca fanów do wznowienia wydatków na grę.
0

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).