Piosenkarka Duffy wyraziła w liście otwartym do Netflixa swoje niezadowolenie związane z popularyzowaniem, jej zdaniem, szkodliwego filmu pod tytułem 365 dni.

Według piosenkarki Duffy 365 dni ma być nośnikiem negatywnych wartości w związku z jawną gloryfikacją gwałtu i handlu seksualnego, które widoczne są na ekranie. Jest to o tyle bolesne dla artystki, że sama przyznała się do tego, iż została odurzona narkotykami, porwana i wykorzystana przez mężczyznę.
Gwiazda ma pretensje nie tylko do samych twórców filmu, ale i Netflixa za to, że utrzymuje produkcję w swojej ofercie (co równa się z jednoczesną zgodą na promowanie szkodliwych motywów). W związku z tym wystosowała ona list otwarty do CEO Reeda Hastingsa, w którym głośno wyraża swoje oburzenie całą sytuacją.
Nie jestem w stanie zrozumieć, jak Netflix mógł przeoczyć bardzo nieostrożne, niewrażliwe i niebezpieczne oblicze tego dzieła. Skłoniło ono nawet niektóre młode kobiety, by zapytać Michele’a Morronego, głównego aktora w filmie, czy nie mógłby ich porwać. […] Wszyscy wiemy, że Netflix nie pozostawiłby na platformie materiału, który gloryfikuje pedofilię, rasizm, homofobię, ludobójstwo czy inne zbrodnie wobec ludzkości.
Duffy jasno zaznacza, że film boli przede wszystkim osoby, które musiały przeżyć gwałt na własnej skórze. Uważa, że taki rodzaj rozrywki jest niemoralny, a żadne pieniądze nie są jej warte. Krótko mówiąc, usunięcie tytułu z Netflixa byłoby pierwszym krokiem w celu zminimalizowania szkód przez niego wyrządzonych.
Przypomnijmy, że 365 dni zadebiutowało 7 lutego 2020 roku w polskich kinach i stało się kasowym hitem. Następnie wylądowało na polskim Netfliksie, aby stać się popularnościowym numerem jeden. Gdy platforma postanowiła opublikować dzieło także za granicą, odbiło się ono szerokim echem na całym świecie, szybko stając się internetowym fenomenem.
Film:365 dni(365 Days)
premiera: 2020dramatromans
70

Autor: Karol Laska
Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.