Netflix traci jedną z największych perełek wśród filmów science-fiction. Fani kaiju będą musieli pogodzić się z utratą spektaklu wyreżyserowanego przez Guillermo del Toro.
Mnogość platform streamingowych obecnie dostępnych na rynku sprawia, że ma miejsce ciągła rotacja filmów i seriali. Nie powinno być więc nic dziwnego w tym, że produkcja z miesiąca na miesiąc może po prostu zniknąć z oferty. Tak jest teraz w przypadku Pacific Rim, czyli jednego z najciekawszych filmów obracających się w tematyce kaiju.
Karty podarunkowe do Netflixa kupisz tutaj
Wraz z końcem miesiąca widowisko nakręcone przez Guillermo del Toro zniknie na stałe z Netfliksa. Jeśli więc nie mieliście jeszcze okazji obejrzeć tego filmu, to macie tylko kilka dni na nadrobienie zaległości.
Film, który zadebiutował w 2013 roku, opowiada o walce ludzkości z gigantycznymi stworzeniami, które wyłaniają się z głębin oceanu i sieją zniszczenie na całej planecie. Aby je pokonać, bohaterowie muszą kierować potężnymi Jaegerami, czyli gigantycznymi robotami, kontrolowanymi przez pary pilotów, którzy synchronizują swoje umysły i ruchy przez most neuronowy.
Pacific Rim spotkał się z całkiem ciepłym przyjęciem wśród krytyków, jak i widzów. Świadczą o tym między innymi dobre oceny na platformie Metacritic. Produkcja może pochwalić się tam średnią 65 punktów z 48 opublikowanych recenzji, a także oceną 7,5, wyliczoną z ponad 1700 opinii użytkowników.
Pomimo swoich wad Pacific Rim to jedna z najlepszych produkcji z kaiju ostatnich lat. Guillermo del Toro zebrał na ekranie bardzo dobrą obsadę. Widzowie mogli bowiem podziwiać popisy aktorskie Charliego Daya, Charliego Hunnama, Idrisa Elby, czy też Rinko Kikuchi i Rona Perlmana.
Niestety, ale niepowodzenie drugiej części serii sprawiło, że dalsze projekty w tym świecie zostały odłożone na półkę. Szkoda, ponieważ w kinie zawsze znajdzie się miejsce dla produkcji, w których roboty walczą z wielkimi potworami.
Może Cię zainteresować:
Film:Pacific Rim
premiera: 2013akcjasci-fiprzygodowy
30

Autor: Marcin Nic
Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.