Ocena 6/10 może zrazić do dobrej gry, a wcale nie powinna
Czy gra opatrzona notą 6 na 10 może bawić? Czy jest może totalnym „crapem”? Zapraszamy na 30. odcinek podcastu GRYOnline.pl – o „średniakach” i zmieniającej się skali ocen gier wideo.

Od jakiej noty zaczynają się dobre gry? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, kiedy zostałoby ono zadane. Skala ocen bardzo się bowiem zmieniła się na przestrzeni lat. Niezłe produkcje dostają dziś „ósemki”, choć – powiedzmy – piętnaście lat temu skończyłyby z „marną szóstką”.
Nie żeby była to zła ocena – to taki odpowiednik szkolnej „trójki z plusem”. Uczeń bardzo się starał, trochę się pouczył, ale opanował tylko część materiału. Któż jednak choć raz nie wziął tej „trójczyny” z pocałowaniem ręki?
Dlatego też przyznawana grze ocena 6/10 w żadnym razie nie powinna jej dyskwalifikować w oczach graczy. O tym, dlaczego nie, rozmawiali Adam Zechenter, Karol Laska i Maciej Pawlikowski w 30. odcinku podcastu GRYOnline.pl. Podobnie jak poprzednich epizodów, wysłuchacie go w serwisach YouTube, Spotify, Apple Podcast i Anchor.fm. Linki do nich znajdziecie poniżej.
Podcast GRYOnline.pl w YouTube
Podcast GRYOnline.pl w Spotify
Podcast GRYOnline.pl w Apple Podcast
Podcast GRYOnline.pl w Anchor.fm
Na tapet zostały wzięte takie produkcje, jak Diablo Immortal, Anthem, Fallout 76, nowy Kangurek Kao – który za tydzień zostanie udostępniony za darmo w Epic Game Store – czy Mass Effect: Andromeda. Bazując na własnych doświadczeniach, nasi redaktorzy wskazują powody, dla których warto dać tym grom szansę – nawet jeśli ciągnie się za nimi zła sława, a ich oceny są średnie.
Stając w obronie „średniaków”, należy pamiętać, że przez różne osoby mogą one być odbierane na rozmaite sposoby. Dla jednego gracza takie Diablo Immortal będzie kompletną stratą czasu, gdyż „nawet nie stało obok hitów Blizzarda”. Inny znajdzie w nim jednak przyjemną rozgrywkę, której szukał – i to za darmo. O ile, rzecz jasna, wcześniej nie zraziły go niskie noty gry.
Problem współczesnej skali ocen jest Wam doskonale znany – często piszecie w komentarzach pod recenzjami, że tytuł X otrzymał o jedno czy dwa „oczka” za dużo tylko dlatego, iż wydała go duża firma Y, a „indyk” Z został pominięty lub niedoceniony. Dajcie więc znać, w jakie „średniaki” Wy lubicie grać, nie zważając na ich kiepską renomę. Natomiast następnych odcinków podcastu GRYOnline.pl możecie spodziewać się – tradycyjnie – w kolejne piątki.
Więcej:Spotify zmaga się z dużą awarią. Odtwarzanie muzyki jest praktycznie niemożliwe
Komentarze czytelników
MilornDiester Generał

Dlatego też podkreśliłem, że mówię przede wszystkim o kwestiach scenariuszowych. Wiadomo, że jeśli jakaś gra jest przyjemna gameplayowo to można jej więcej wybaczyć w kwestiach fabuły bo przecież gry to w dużej mierze (a czasem nawet przede wszystkim) rozgrywka. Tutaj ogólnie jest dodatkowa trudność wynikająca z tego, że gry są niesamowicie szerokim medium - niektóre to produkcje oparte ściśle na rywalizacji, gdzie głównym celem jest po prostu wygrać grę, podczas gdy inne aspirują do opowiadania jakichś historii. Trochę to wygląda tak jakbyśmy w jednym medium starali się zamknąć piłkę nożną oraz "Ogniem i Mieczem" Sienkiewicza. Porównywalny rozziew mamy między, dajmy na to Fifą a Disco Elysium.
(Swoją drogą dlatego uważam, że przy rozdawaniu nagród za gry roku, powinno się przede wszystkim stworzyć osobne kategorie dla "Najlepszej Fabuły" oraz "Najlepszej Mechaniki" - ale to tak na marginesie)
Problem w tym, że jak wspomniałem wcześniej, wiele gier AAA reklamuje się właśnie fabułą. Reklamy nie mówią nam - "świetne mechanizmy rozrywki, które pozwolą poczuć się jak mistrz Jedi" tylko "Przeżyj przygodę jako mistrz Jedi" - w wielkim skrócie. Nawet gry takie jak BF czy COD, najbardziej efektowne zwiastuny mają na podstawie kampanii singlowej, która jest przecież drobnym dodatkiem do głównego dania jakim jest multi. A skoro wydawcy reklamują swoją grę tym, że ma wciągającą opowieść, to uważam, że powinno się tę opowieść traktować bez taryfy ulgowej i usprawiedliwieniami typu "to i tak tylko pretekst dla zabawy".
Zwłaszcza, że nie do końca zgodzę się z tym, że gry AAA z marszu gwarantują przyjemność z grania, przynajmniej na poziomie, na którym granie nie męczy. Osobiście pamiętam wiele gier AAA (tutaj króluje Ubisoft ale nie tylko), w których dosłownie męczyłem się z wykonywaniem kolejnych zadań po to aby popchnąć fabułę do przodu i dotrzeć do kolejnej cut-scenki. I w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że przecież poziom tych cut-scenek i generalnie warstwy fabularnej nie stoi na poziomie, który usprawiedliwiałby godziny męczenia się z mechanikami skoro w tym samym czasie mogę obejrzeć film, który da mi lepszą jakościowo fabułę i to bez konieczności przebijania się przez uciążliwe zadania (tu na myśl od razu przychodzi mi ACIII gdzie do znudzenia robiło się powtarzalne zadanka typu "złap kogoś" "zabij x ludzi", "przebiegnij trasę X w Y minut" tylko po to by obejrzeć nudny przerywnik fabularny).
I oczywiście to nie jest tak, że to jest nieuniknione w branży gier. Są produkcje, gdzie zarówno gameplay jest przyjemny jak i fabuła wciągająca co sprawia, że całość zamiast być podwójnie nudna, jest podwójnie wciągająca. Z tym, że jest to naprawdę, naprawdę rzadkie. W idealnej produkcji powinno to funkcjonować w ten sposób, że otoczka fabularna jest ściśle zespolona z warstwą mechaniczną gry w ten sposób, że jednocześnie "czujemy" jakbyśmy byli daną postacią ponieważ takie wrażenie wywierają na nas mechaniki oraz "wiemy", że nią jesteśmy ponieważ tak nam mówi fabuła. Dla przykładu - nie wystarczy, że gra nam mówi, że jesteśmy Wiedźminem ale też konstrukcja mechanik każe nam podświadomie wręcz przyjąć schemat myślenia Wiedźmina (tutaj niestety W3 też niedomaga bo zdejmuje z nas wiele ciężarów takich jak myślenie o miksturach, przygotowaniu do walki, szukaniu informacji o przeciwnikach itd.). Dobrym przykładem może być CKII gdzie dopracowanie mechanik każe nam dosłownie myśleć w kategoriach średniowiecznego władcy (aczkolwiek trudno tam mówić o jakiejś fabule) lub Gothic, gdzie rozwój bohatera znajduje odzwierciedlenie w warstwie mechanicznej.
Nie mówię, że są to gry 10/10 ale, że opisana zależność między warstwą fabularną a mechaniczną powinna być absolutnym minimum żeby w ogóle grę rozważać do ocen na poziomie 8-10.
Gra 10/10 powinna być grą, która nie dość, że ma doskonałe rozwiązania mechaniczne oraz warstwę fabularną na poziomie takim, że można ją porównywać z klasykami z bardziej doświadczonych form to jeszcze powinna mieć tak powiązane z sobą obie te dziedziny, że wzajemnie wzmacniają swój wpływ na gracza.
Natomiast obecnie mamy gry, które mają świetną fabułę przy przyzwoitych mechanikach (RDR2, Wiedźmin 3, Hellblade). Gry, które mają przyjemny gameplay i tragiczną fabułę (Fallen Order) oraz gry, które mają oba elementy wahające się od miernych do średnich (Assassin's Creed, Dragon Age Inkwizycja). I wszystkie te gry dostają naprzemiennie 8, 9 i 10.
Krwiopijca Generał

Umowy z reklamodawcami dają kilka dodatkowych punktów.
zanonimizowany768165 Legend
Dla mnie najlepszym przykładem była różnica ocen w przypadku starych gier Lariana, gdzie Divine Divinity miał niższą ocenę od Beyond Divinity.
Dla tych co nie grali - ta pierwsza gra to klasyk podczas gdy ta druga to kompletny gniot.
CyberNat2000 Konsul

a wy przypadkiem kao nie daliście 4/10?
pawel1812 Generał
Bez żartów, to w recenzjach 6/10 nie jest poza skalą ? A tak zupełnie serio. To Anthem to słaby przykład któremu należy dać szansę, bo była to gra usługa, która miała zawartości na 3-6 godzin unikalnej rozgrywki. Była za 250zł na starcie, jedynym update'm był zdaje się event świąteczny jakiś czas po premierze, którego nikomu nawet nie chciało się ściągnąć przez rok. Zresztą nie było sensu za bardzo ściągać, bo gra była niegrywalna solo, nawet na łatwym poziomie (pomijając, że wymuszała jakieś gigantyczne czasy czekania w lobby, na graczy, których nie było już w tej grze).
Anthem sam sie zarżnął, przez swoje głupawe mechaniki rozgrywki, wymuszające coop. Gdyby nie to, pewnie nie musieliby zamknąć serwerów z powodu braku graczy, bo gra mimo wszystko coś tam oferowała. Przez swoje mechaniki, była niegrywalna, chyba, że miało się znajomych z tą grą. No bo jak rozgrywki było na 3-6 godzin, ogólnie 2-3 misje na krzyż były, to po ile godzin można było zrobić w tej grze ? A mało ludzi*mało godzin=mały online, już po pół roku od premiery, na tyle mało, że do lobby 3 osób nie mogło znaleźć.