Gracze z Zachodu nie okazali się znacznie bardziej łaskawi dla Wo Long: Fallen Dynasty niż ich koledzy z Azji. Mimo negatywnych ocen gra pobiła jednak rekord aktywności NiOh 2, które do tej pory było największym pecetowym przebojem studia Team Ninja.
Przedwczoraj w krajach azjatyckich, a wczoraj w pozostałych regionach świata, w tym w Polsce, zadebiutowało Wo Long: Fallen Dynasty, czyli RPG akcji studia Team Ninja, znanego z serii NiOh. Z powodu problemów technicznych gra spotyka się z bardzo negatywną reakcją, a mimo to cieszy się dużą popularnością.
Abonament Game Pass kupisz tutaj
Widać więc, że gracze narzekają, ale mimo to zagryzają zęby i grają w Wo Long: Fallen Dynasty. Pozostaje mieć nadzieję, że autorzy naprawią niedogodności patchami.
Oczywiście, są także gracze, którym mimo wszystko Wo Long: Fallen Dynasty przypadło do gustu. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że w chwili pisania tej wiadomości wszystkie recenzje na Steamie w języku polskim są pozytywne. Poniżej przytaczamy dwie z nich:
Nie wystraszcie się ogromem negatywnych recenzji. To tylko nasi przyjaciele z Chin, którzy masowo narzekają na sterowanie myszą w grze. Tak, jest fatalne przy celowaniu z broni dystansowych, ale mi to absolutnie nie przeszkadzało.
Wiecie, czym jest Wo Long: Fallen Dynasty? Fantastyczną grą soulslike, dynamiczną, pełną akcji, z klimatyczną i baśniową wręcz fabułą z masą nawiązań do chińskiego folkloru. Gdybym miał skrótowo podsumować, czym jest ta gra, powiedziałbym, że Wo Long: Fallen Dynasty jest dla serii NiOh tym, czym Sekiro jest dla serii Dark Souls. Cudownym przedłużeniem, pełnym urozmaiceń i niuansów. Rozgrywką nastawioną mniej na elementy RPG-owe i konkretny build postaci, bardziej na dynamikę walki i refleks, w której dobre statystyki są jedynie dopełnieniem potrzeb i zamierzonego stylu rozgrywki gracza.
Mi się podoba jak diabli.
I tak, sterowanie myszą jest fatalne, ale do przeżycia, a jak gracie na padzie, to problem jest rozwiązany totalnie.
No i nie da się ukryć, że za brak rodzimego języka powinno się tłuc po palcach.
Rewelacja. Jest to duchowy spadkobierca NiOh, ale z większym naciskiem na parowanie, które nie tylko chroni przed oberwaniem od przeciwnika, ale również wytrąca tegoż przeciwnika z równowagi. Rozgrywka tradycyjnie jest szybsza niż w „Soulsach”, a wrogowie, szczególnie ci silniejsi, potrafią wyprowadzać grad ciosów. No i mamy pomagierów. Nie są to, na wzór Elden Ring, prochy, które można przywołać. Tu pomagier po prostu jest. Przy czym bardziej służy do odwracania uwagi przeciwnika niż do rzeczywistej walki.
Czekałem na tę grę i mnie nie zawodzi póki co.
Język polski jest w tej grze językiem nieznanym, co jest smutne, bo w NiOh był. Szkoda, że wydawca ma węża w kieszeni. To nie jest gra za 5 złotych i można od niej oczekiwać pewnych standardów.
Gram na padzie. Serdecznie odradzam grę na klawiaturze, ponieważ gra jest ewidentnie robiona pod pada. Nie mam żadnych problemów z optymalizacją czy włączaniem gry, ale mój komputer przewyższa wymagania zalecane.
Przypomnijmy, że Wo Long: Fallen Dynasty ukazało się na PC oraz Xboksie One, Xboksie Series X/S, PlayStation 4 oraz PlayStation 5. Gra dostępna jest również w ramach abonamentu Game Pass – zarówno na PC, jak i konsolach Xbox. Jak już zwrócili uwagę autorzy powyższych recenzji, produkcja nie oferuje polskiej wersji językowej.
GRYOnline
Gracze
Steam
7

Autor: Adrian Werner
Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.