Marcus Lehto, który niedawno zakończył swoją przygodę z firmą Electronic Arts, nie ma zbyt dobrego zdania o byłych już pracodawcach.
Niespełna miesiąc temu branżowe media niczym błyskawica obiegła informacja o ustąpieniu ze stanowiska reżysera kampanii fabularnej Battlefield 7, Marcusa Lehto. Choć początkowo deweloper nie chciał wyjawić powodów swojego odejścia ze zlokalizowanego w Seattle oddziału firmy Electronic Arts – studia Ridgeline Games – teraz postanowił rzucić na sprawę nieco światła.
W opublikowanym na portalu X wpisie twórca jasno dał do zrozumienia, że współpraca z EA daleka była od ideału. Lehto nie omieszkał również wspomnieć o pladze zwolnień w branży, która dosięgnęła także jego zespół.
Niewiele się tutaj wypowiadałem, ponieważ nie mam do powiedzenia nic pozytywnego na temat EA, mojego niedawnego odejścia i tego, jak wiele osób, w tym mój zespół, cierpi z powodu gwałtownych zwolnień w branży – brzmi treść postu.

Przypomnijmy, że zaledwie kilka dni po tym, jak media dowiedziały się o odejściu Lehto z Electronic Arts, korporacja ogłosiła restrukturyzację, w wyniku której zwolniono około 670 osób (5% załogi). Cięcia kosztów nie przetrwało niestety wspomniane wyżej studio Ridgeline Games, które było odpowiedzialne za kampanię fabularną Battlefielda 7.
Branżowy dziennikarz, Tom Henderson, również zabrał głos w kwestii aktualnej sytuacji owej strzelanki. Stwierdził, że „na pierwszy rzut oka kolejna gra z serii wydaje się być »bezpieczna« i »pewna«.”
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
Więcej:„Jak śmiecie dawać nam taką papkę?”. Fani Battlefield 6 są wściekli na EA za jakość nowych grafik
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
41

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.