Na Steamie zapanowała nowa moda. Uważajcie, bo jeszcze wylądujecie na czarnej liście niepoprawnych graczy!
Kiedy się pracuje w dziennikarstwie gamingowym, widzi się i czyta najróżniejsze rzeczy. Od najbardziej wybujałych fantazji fanów popularnego cRPG-a, przez zaskakująco kreatywne i dobrze opracowane mody, aż po filozoficzne i naukowe refleksje nad światotwórstwem w tych bardziej rozbudowanych uniwersach ze świara gier.
Często to także w większości uzasadniona krytyka ukochanych tytułów. Mogłoby się wydawać, że wszyscy robimy to, bo w głębi serca kochamy gry i chcemy, żeby były coraz lepsze. Co się jednak dzieje, kiedy ta miłość robi się zaborcza i jadowita?
Odpowiedź na to pytanie brzmi: pojawia się loża kuratorów do spraw nie-woke’owatości. Jej motywy? „Umożliwianie graczom podejmowania świadomych decyzji dotyczących produkcji, które konsumują”. Ich metody? Wykrywanie wszelkich przejawów kultury woke i opracowywanie list, w których pojawiają się uzasadnienia, dlaczego akurat ten tytuł znalazł się na tej niejako czarnej liście.
O ile rozumiemy, że niektórzy gracze mają wyjątkowo niską tolerancję na pewne motywy i treści, tak większość z tych uzasadnień po prostu śmieszy. Tak oto właśnie gra Wolfenstein: Youngblood znalazła się na jednej z list z następującą diagnozą:
Zastąpili kozackiego protagonistę z poprzednich odsłon jego krindżowymi córciami tylko po to, żeby wcisnąć nam girlbossy do gardła!
A dalej jest tylko lepiej: jakieś 90 procent kolejnej, chyba najbardziej ze wszystkich wyczerpującej listy jest zaznaczone na czerwono lub żółto, co w praktyce oznacza, że znacząca większość wszystkich wydanych współcześnie gier nie nadaje się dla przeciętnego odbiorcy tej listy. Kuriozalne, wiemy. Większość społeczności graczy także o tym wie i nie szczędzi zjadliwych, szyderczych komentarzy pod adresem samozwańczych kuratorów.
Nigdy nie zagram w woke gry. NIGDY!
Nigdy nie zagram w Prince of Persia: The Lost Crown – czarnoskóry książę? Nie dla mnie, dzięki!
Nigdy nie zagram w Palworld – dużo wokistów gra w tę grę. Lepiej ją omijać szerokim łukiem!
Nigdy nie zagram w Tekken 8 – dlaczego nie mogę ubrać Lee w bikini?
Nigdy nie zagram w Like a Dragon: Infinite Wealth – wokalizatorzy zepsuli tę grę.
Nigdy nie zagram w Granblue Fantasy: Relink – wszystkie waifu w szortach zamiast w majtkach? Obrzydliwe.
Nigdy nie zagram w Helldivers 2 – ugięli kolana przed SBI. Brak jaj!
Nigdy nie zagram w Persona 3 Reload – wokalizatorzy zrujnowali komedię.
Nigdy nie zagram w Suicide Squad: Kill the Justice League – moja Harley Quinn nie powinna tak wyglądać!
Nigdy nie zagram w Final Fantasy 7 Rebirth – propaganda ekologiczna.
Nigdy nie zagram w Princess Peach: Showtime – zmniejszyli jej usta. Już nie są takie jędrne.
Nigdy nie zagram w Dragon's Dogma 2 – męska harpia? Dla kogo to niby jest???
Nigdy nie zagram w Hades 2 – cała męska obsada. NIE!
Nigdy nie zagram w Flintlock: The Siege of Dawn – znów czarnoskóra kobieta? Nie jestem rasistą, ale…
Nigdy nie zagram w Dustborn – gra o DEI.
Nigdy nie zagram w WoW: The War Within – Girl Boss: The Expansion. PASUJĘ!
Nigdy nie zagram w Star Wars Outlaws– brzydka samotna bohaterka to smutny widok.
- tadurma
Wygląda na to, że jeśli wszystko pójdzie dalej w tę stronę, pozostanie im tylko przeglądanie własnych list. Bo przecież granie w coś, co nie jest wystarczająco nie-woke, to już nie wypada. Szkoda tylko, że do tej kategorii można zakwalifikować właściwie wszystko. Miejmy nadzieję, że to się nie przerodzi w kolejny epizod z gatunku listy McCarthy’ego.
Chociaż jeśli moja miłość do Baldur’s Gate 3 miałaby być traktowana jak przestępstwo, to niech mnie zamkną do końca życia. Odsiedzę to z uśmiechem na ustach, myśląc o wszystkich „zbrodniach” popełnionych w imię dobrej zabawy.
4

Autor: Danuta Repelowicz
Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.