„Myślę, że jestem do tego przyzwyczajona”. Angelina Jolie z klasą odpowiedziała producentowi, który nazwał ją „minimalnie utalentowanym rozpuszczonym bachorem”
Hollywoodzki producent nie szczędził ostrych słów pod adresem Angeliny Jolie, na co ona zareagowała neutralnie, przyznając, że podobne ataki nie są dla niej nowością.

W 2011 roku Angelina Jolie była zaangażowana w później anulowany projekt Briana Helgelanda, film o Kleopatrze, który miał wyreżyserować David Fincher. I jego zaangażowanie okazało się problematyczną kwestią, co wynika z e-maili, które wymienili między sobą Amy Pascal, byłą swspółprzewodnicząca Sony Pictures, i producent Scott Rudin.
Wiadomości wyciekły w 2014 roku i za ich sprawą świat dowiedział się o tym, że Rudin nie był zadowolony z tego, iż Jolie chciała Finchera w Kleopatrze, ponieważ on chciał, aby reżyser stanął za kamerą filmu o Stevenie Jobsie. Podczas rozmowy na ten temat Rudin nazwał Angelinę Jolie „minimalnie utalentowanym rozpuszczonym bachorem”.
Podczas wywiadu dla The New York Times aktorkę zapytano o słowa producenta, na co ona zareagowała z klasą, zapewniając, że w ogóle jej to nie dotknęło. Jolie przyznała, że jest przyzwyczajona do personalnych ataków, dlatego nie przejęła się słowami Rudina, w które nie zagłębiała się. Jak wyznała, nawet nie czytała tych e-maili, ktoś jedynie wspomniał jej o ich treści.
Są pewne rzeczy, które mi przeszkadzają i pewne rzeczy, które mi nie przeszkadzają. Osobiste ataki na mnie? Myślę, że jestem do tego przyzwyczajona.
Aktorka szerzej nie skomentowała tej sprawy. Jeśli zaś chodzi o Kleopatrę, projekt finalnie nie został zrealizowany. Fincher też nie stanął za kamerą filmu o Stevenie Jobsie, który został wyreżyserowany przez Danny’ego Boyle’a.
Problemy na planach nie są taką rzadkością, podobnie jak konflikty aktorów z producentami. W jeden z nich była wplątana także Julia Roberts, a dotyczył on Zakochanego Szekspira, którego udało się zrealizować dopiero kilka lat później z inną ekipą.
Więcej:Nowy film Dwayne’a Johnsona ustanawia negatywny rekord: teraz jest tylko jedna szansa na ratunek