Mission Impossible 7 to akcyjniak bez niespodzianek, ale o takim właśnie marzyłem
Tom Cruise ponownie stawia się w roli zbawiciela kin. Na nowe Mission Impossible, podobnie jak na Top Guna 2, pójdą miliony – i bardzo słusznie, bo tak widowiskowy film akcji zasługuje na obejrzenie na dużym ekranie, mimo że nie daje niespodzianek.

Mission: Impossible Dead Reckoning Part One to perfekcyjne kino akcji. W swojej konwencji sprawdza się wyśmienicie, a gdy tylko nadepnie na gaz, zachwyca do samego końca. Fabułę należy jednak traktować z dystansem – stanowi ona realizację standardowych motywów z kategorii „kto kogo przechytrzy”, nie ma tu zatem miejsca na innowację. Ale w zasadzie – czy jest ona komuś potrzebna?
Wysoka forma mimo wielu lat na karku
Pierwsze Mission Impossible wyszło w 1996 roku. Po ponad 30 latach dostajemy już siódmą odsłonę serii i w żaden sposób nie wygląda ona jak przywołany zza grobu staruszek, którego zadaniem jest nastukać kolejną mamonę dla żądnej zysków wytwórni. Nie otrzymujemy słabego powrotu, nieudolnej próby zagrania kartą nostalgii albo wrzucenia legendy w tryby współczesnego świata po to tylko, by zobaczyć, że ten zmienił się nie do poznania i kultowa ikona za bardzo odstaje od dzisiejszych realiów. Nie ma nawet zmieniania franczyzy w coraz absurdalniej wyglądającą dojną krowę.
Nic z tych rzeczy – siódma część trzyma klasę i zawstydza niejeden film z gatunku akcji. Spokojnie może też być oglądana przez nowych widzów, którzy do tej pory nie mieli styczności z serią o Ethanie Huncie. Oczywiście powracają znajome postacie, lecz intryga dotyczy innej sprawy – niebezpiecznej technologii zdolnej poważnie naruszyć porządek świata. Różne stronnictwa angażują w rywalizację o jej zdobycie. Główny bohater, wspierany przez swoich przyjaciół, chce zniszczyć broń, nim ta w niepowołanych rękach doprowadzi do jakiejś katastrofy.

Po seansie usłyszałem komentarz, że w zasadzie fabuła jest mocno typowa. Rzeczywiście stanowi przykład szpiegowskiego akcyjniaka, w którym nie ma miejsca na górnolotne przemyślenia czy subtelne knowania. Postacie toczą walkę, próbując wzajemnie się przechytrzyć. Ktoś robi minę wszechwiedzącego i wygląda niczym anioł śmierci, kontrolujący całą rozgrywkę i utrzymujący stały dystans przed peletonem. Tajniacy ganiają, nie znając do końca stawki, wierni przełożonym i nieskorzy do samodzielnego myślenia, dodatkowo kiwani przez Hunta jak dzieci. Partnerująca protagoniście Grace (Hayley Atwell) to z kolei złodziejka, której nie należy ufać – można ją przekonać do sprawy, ale wiadomo, że wcześniej pobawi się z nami w kotka i myszkę.
Jednym słowem – standard, tylko że dostarczający kupę rozrywki. Przyznaję, że na początku byłem troszkę znudzony. Prolog z Marcinem Dorocińskim niestety niczego nie urywa, a polski aktor brzmi w roli rosyjskiego dowódcy nazbyt sztucznie. Może też przez chwilę trzeba było ruszyć jednym pionkiem do przodu, by gra zaczęła nabierać wyrazu. Jednak gdy już fabuła się rozkręci, to oferuje lekki, nienarzucający się humor, przyjemną szpiegowską intrygę i szereg charakterystycznych bohaterów, których poczynania owocują kolejnymi spektakularnymi scenami akcji.
Widowiskowa uczta
Tom Cruise to kozak – przynajmniej jeśli mowa o scenach akcji, kiedy aktor rezygnuje z kaskaderów i sam podejmuje się wykonania następnej ryzykownej sekwencji. Tego typu poświęcenie zwiększa autentyczność dynamicznych momentów. Widać, że wiarygodność była jednym z celów reżysera i scenarzysty, Christophera McQuarriego, i już w tym aspekcie wykonano wyśmienitą robotę. Film sensacyjny, który potrafi przekonać widza, że wydarzenia na ekranie mogłyby zaistnieć w prawdziwym świecie, jest na wagę złota. Co nie znaczy, że tu i ówdzie nie wdziera się konwencja, wymuszającą przymknięcie oka na świadomą naiwność. No bo wiecie, tym dobrym trzeba czasem sprzyjać.
Podziw budzi również praca kamery i pomysły na intensyfikowanie doznań. Żyjemy w świecie, w którym coraz trudniej nas zaskoczyć, więc doceniam każdy przejaw soczystej akcji, mającej stempel swojego twórcy. Nowe Mission Impossible właśnie to posiada – raz pozwala docenić imponujący bieg Toma Cruisie’a na dłuższym ujęciu, zaś w innym momencie pokazuje fizyczne starcie w ciasnej, zamkniętej uliczce, czyniąc z ograniczonej przestrzeni istotny element (czujemy klaustrofobiczność miejsca, znalezienie się w pułapce). Długi, pełen zwrotów akcji pościg z humorystycznym walorem też wywołuje zachwyt.
Mission Impossible Dead Reckoning Part One cechuje się elegancją i wyważeniem – zawsze we właściwych proporcjach dozuje składniki, takie jak żart czy dramatyzm. To wyraźnie spektakl pod dyktando szpiegowskiej, pełnej akcji konwencji, którą wystarczy lubić, by się znakomicie bawić, audiowizualne widowisko z nieśmiertelnym motywem muzycznym, film wart obejrzenia na dużym ekranie. Niech Tom Cruise ratuje świat i kina – jeśli będzie robił to w podobnych produkcjach jak ta, ma moje błogosławieństwo.
Film:Mission: Impossible 7(Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One)
premiera: 2023premiera PL: 2023akcjaprzygodowythrillerdramat
Siódma odsłona kultowej serii filmów akcji z Tomem Cruisem w roli głównej. Ethan Hunt powraca, by raz jeszcze stawić czoła złoczyńcom i własnym demonom. W tej części u boku Cruise’a zobaczymy Hayley Atwell, Simona Pegga, Vinga Rhamesa, Rebeckę Ferguson czy Vanessę Kirby. Obraz wyreżyserował Christopher McQuarrie (Podejrzani, Na skraju jutra).
Komentarze czytelników
zanonimizowany1218483 Generał
Mnie się bardzo podobał, najlepszy film na przestrzeni kilku ostatnich lat. Wychodząc z kina zastanawiałem się dlaczego ta cześć jest taka krótka a tu się okazało ze film trwa prawie 3h. Ciekawa jest tez fabuła - akurat adekwatna do wszystkich obecnych ohów i ahów w temacie AI. Oczywiście jeśli się wymaga od filmu akcji pełnego realizmu to lepiej przerzucić się na przyrodnicze filmy dokumentalne.
monikaj2 Junior
Albo napisałeś ten artykulik pochwalny dla kasy bo chcą za wszelką cenę ściągnąć do kin ludzi w lato albo naprawdę masz umysł 5 latka. Film jest tak denny że brak słów. A niektóre idiotyczne sceny są chyba dla idiotów jak choy kiedy na spadochronie wskakuje przez okno do wybranego wagonu i w odpowiednie okno pędzącego pociągu w górach.
Dorocinski dostał ile 3 minuty? Myślę że zdarzył po pracy na wieczorny samolot.
Halabarda Geralta Pretorianin
za dużo gadania? byliśmy chyba na 2 różnych filmach. akcja nonstop przez prawie 3godziny.
ODIN85 Senator

Chyba najnudniejsza część. Za dużo gadania za mało akcji. Czasem fajna praca kamery,do tego finał to kopia Uncharted 2. Nie polecam.