Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 24 lipca 2023, 19:06

Spędziłem weekend z Krzyżakami, ta gra to zabawny średniak dla nikogo

Gra na podstawie Krzyżaków Henryka Sienkiewicza – to nie brzmi jak przepis na hit. Fakt, że została stworzona przez niewielkie chińskie studio może jednak zaciekawić. Jagienka i Zbyszko w iście azjatyckiej estetyce? Co mogłoby pójść nie tak?

Jest sobotni wieczór. Ostatnie trzy dni spędziłem u boku Zbyszka, Maćka i Jagienki (jak dotąd 21 godzin), a w niedzielę w planach mam jeszcze kilka wspólnych przygód. Jestem więc pełnoetatowym rycerzem, co żadnej pracy się nie boi. I to dosłownie, bo poza ratowaniem Danusi czy szukaniem niedźwiedziego sadła zajmowałem się też freskami w lokalnym kościele czy nieproszonym bykiem na weselu. Pomagałem także zaprzyjaźnionemu sukkubowi pojąć, czym jest moc przyjaźni.

Krzyżacy – The Knights of the Cross to karciane RPG, w którym wcielamy się w Zbyszka z Bogdańca i przeżywamy wydarzenia z powieści Henryka Sienkiewicza. Gdy na drodze stają nam przeciwnicy, pokonujemy ich w turowych starciach z wykorzystaniem kart. Pomagać może nam dodatkowo trzech towarzyszy broni. Jeżeli znacie Slay the Spire czy Across the Obelisk, albo właściwie dowolną inną karciankę (choćby Pirate Outlaws), odnajdziecie się tu bez trudu.

Tytuł ten stworzyło Olive Panda, „wewnętrzne studio gier” w ramach Chengdu Longyou Tianxia Technology Co. Mamy zatem do czynienia z chińską produkcją autorstwa niewielkiego zespołu na podstawie polskiej powieści. Połączenie dość egzotyczne i raczej niespodziewana promocja polskiej historii i kultury.

W grze do wyboru jest chiński tradycyjny, chiński uproszczony i angielski, choć nie ma wątpliwości, że ten ostatni to jedynie dodatek. Zdarzają się drobne literówki, a po uruchomieniu całe menu jest po chińsku. Pierwszym wyzwaniem okazuje się zatem odnalezienie przycisku „Opcje” i zmiana języka. Szkoda, że pozycja, która właściwie ma szansę zaistnieć przede wszystkim w naszym kraju, nie dostała polskiej wersji językowej.

Tyle słowem wstępu. Teraz przejdźmy do najważniejszego – jak to wypada w praktyce?

Uwaga, tekst najeżony jest spoilerami z Krzyżaków. Nie zdradzę, kto wygrał pod Grunwaldem, ale znajdziecie tu kilka szczegółów dotyczących relacji Zbyszka z Danusią i Jagienką.

Mechanicznie jest nieźle, choć wszystkiego mało

Pod względem mechaniki gra wydaje się całkiem przyjemna. Cztery główne typy kart, zbieranie „kolorków” do aktywacji dodatkowych ataków w danej turze, różnego rodzaju wzmocnienia i osłabienia postaci – wszystko okazuje się dość czytelne i wprowadzane na tyle powoli, że nie powinno przytłoczyć.

Spędziłem weekend z Krzyżakami, ta gra to zabawny średniak dla nikogo - ilustracja #1

Asassin’s Creed: Bogdaniec.

Problem w tym, że właściwie po pierwszych rozdziałach niewiele się zmienia. Kolejne odblokowywane relikty czy karty albo niespecjalnie się różnią, albo są kompletnie nieprzydatne. W efekcie w drugiej połowie gry dość często pomijałem nagrody za misje, bo były mi do niczego niepotrzebne.

Również karty wydają się mało urozmaicone. Większość dotyczy prostych obrażeń lub nałożenia trucizny czy wrażliwości. Wygląda to jak taki pakiet startowy, do którego aż prosiłoby się dodać ciekawsze opcje w kolejnych rozdziałach.

Kart jest łącznie 72, z czego 14 to ekskluzywne, związane z konkretnymi towarzyszami broni. Podobnie jest z reliktami – do 52 „normalnych” dołożono 22 ekskluzywne, otrzymywane za konkretne zadania czy rozwój postaci. Nie wszystkie będą możliwe do zdobycia przy pierwszym podejściu, część zależna jest od podejmowanych decyzji i wybierając daną ścieżkę, zamykamy sobie do nich drogę.

Ile czasu zajmą Krzyżacy?

Przejście całej fabuły ze wszystkimi zadaniami pobocznymi w niespiesznym tempie pozwoliło mi dotrzeć pod Grunwald w około 24 godziny, choć większość graczy pewnie uwinęłaby się w niecałe 20. Ostatnia bitwa może być jednak czasochłonna, warto więc doliczyć na nią z godzinę czy dwie.

Pojedyncze ukończenie gry nie wystarczy jednak, żeby odblokować wszystkie karty czy bohaterów, dlatego jeżeli chcecie zdobyć wszystko – trochę to zajmie. Z kolei pomijając wszystkie zadania poboczne i nie wczytując się zbytnio w dialogi pewnie będziemy w stanie zejść w okolice 10 godzin.

Towarzyszy mamy z kolei 38, choć w pojedynczej rozgrywce raczej nie będziemy mogli zagrać więcej niż kilkunastoma, bo zwyczajnie zabraknie nam pieniędzy na ich rekrutację. Różnice w atakach pomiędzy niektórymi z nich nie są znaczące, jednak sporo namieszać mogą punkty umiejętności, czyli wspomniane wcześniej „kolorki”. Niektórzy bohaterowie do efektywnego działania potrzebują dość jednolitej talii w danym kolorze (np. najmocniejszy atak uruchomimy po użyciu pięciu jednakowych kart), inni wymagają bardziej finezyjnej rozgrywki i mieszanki kilku kolorów kart jednocześnie. Jeżeli zależy nam na korzystaniu z jednej konkretnej postaci, możemy dostosować do niej talię i dobrać takich towarzyszy, którzy również będą w stanie z niej skorzystać.

Talenty (czyli drzewko umiejętności) są podzielone na trzy główne ścieżki – rozwoju, przetrwania i walki. Największym wyzwaniem okazuje się jednak odnalezienie owego drzewka. Samouczek o nim nie wspomina, a przycisk umieszczony jest w takim miejscu, że dopiero po kilku ładnych godzinach zorientowałem się, że moja drużyna ma kilkanaście punktów umiejętności do rozdania.

Muzyka? Przyjemna, ale tak – jej też jest mało

Oprawa muzyczna wydaje się całkiem udana i dobrze pasuje do klimatu gry. Usłyszymy między innymi kultowe Greensleeves (tytuł może niewiele mówić, ale warto wyguglować – pewnie spotkaliście się z dziesiątkami różnych wariacji w grach i filmach), a także kilka niezbyt długich kawałków. Po ponad 25 godzinach w grze niektóre zaczęły mnie już trochę denerwować, jednak odczucia reszty graczy nie muszą być podobne.

Spędziłem weekend z Krzyżakami, ta gra to zabawny średniak dla nikogo - ilustracja #2

Zadania poboczne są często absurdalne, jednak mogą nam pomóc w budowaniu idealnej drużyny.

Na marginesie – Greensleeves to takie muzyczne średniowiecze pełną gębą. Niestety, utwór ten powstał prawdopodobnie ponad sto lat po wydarzeniach z powieści Sienkiewicza. To jedna z wielu nieścisłości historycznych w grze i już po kilkunastu minutach jedno wydało mi się pewne – zwolennicy wierności dawnym realiom powinni trzymać się od Krzyżaków z daleka. Właściwie pasjonaci geografii również, bo Wisła wpływa do znacznie większej rzeki gdzieś w połowie kraju. A pod Wilnem w lasach hasają półnagie elfickie łuczniczki. I jak już przy tej kwestii jesteśmy, to...

Tej gry raczej nie zobaczysz na lekcji języka polskiego

Dość jednak o mechanice, porozmawiajmy o walorach estetycznych Krzyżaków. Całość utrzymana jest w pikselowym, raczej przyjemnym dla oka stylu z żywymi kolorami. Osobiście wolałbym, żeby postacie były bardziej szczegółowe, jednak w sumie nie wygląda to źle.

Bohaterowie mają także swoje portrety, które wyświetlają się w menu obozu, jak również w trakcie dialogów. I to ten element wzbudzi zapewne największe emocje. Twórcy zdecydowali się na dość odważny styl, w którym zbroja jest tym lepsza, im mniej zasłania, a wszyscy (poza Maćkiem) są szczupli i umięśnieni. Elementem, któremu najprawdopodobniej poświęcono najwięcej uwagi, jest fizyka piersi. Jeżeli widok odsłoniętej łydki wywołuje w Was zgorszenie, lepiej nie sięgajcie po Krzyżaków, bo nie tylko łydkę tu zobaczycie.

Spędziłem weekend z Krzyżakami, ta gra to zabawny średniak dla nikogo - ilustracja #3

To jest Bałtyk. Znajdź niepasujący element.

O ile bohaterowie fabularni mają większy lub mniejszy sens w kontekście prezentowanych wydarzeń, o tyle towarzysze rekrutowani w obozie to już całkowity chaos historyczno-kulturowy. Mamy do wyboru rzymskiego centuriona, sukkuba, elfią łuczniczkę, maga lodu, barbarzynkę z toporem większym od niej samej czy artystkę, która ubranie zostawiła w szafie. Wspominałem o kobiecie z muszkietem przypominającej Ashę z Overwatcha? Nie bardzo wiadomo, co oni robią w XV-wiecznej Polsce, jednak nie ma co narzekać, każda pomoc się przyda. Prawda?

Sienkiewicz? Grał widocznie tylko raz, bo możliwe są też inne ścieżki

Czy Danusię musi spotkać smutny los, a dzieje Spychowa być naznaczone żałobą i cierpieniem? Cóż, w powieści Sienkiewicza tak, ale w grze już niekoniecznie. Choć Krzyżacy zdają się dość wiernie odtwarzać kluczowe wydarzenia, szybko przekonujemy się, że mamy możliwość podejmowania innych niż w książce decyzji.

Najważniejsza sprawa – Danusia czy Jagienka? Wybór dla wielu oczywisty, w końcu obie prezentują skrajnie odmienne poglądy oraz charaktery i dość łatwo jedna lub druga staje się naszą faworytką. W książce Danusia niepodzielnie władała sercem Zbyszka, jednak w grze kolejne wydarzenia i zadania pozwalają obrać zupełnie inną ścieżkę. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Spędziłem weekend z Krzyżakami, ta gra to zabawny średniak dla nikogo - ilustracja #4

Jagienka łapiąca bobry w jeziorze to tylko jedna z licznych atrakcji, jakie czekają nas w czasie wypraw do lasu.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by pod Grunwald wraz ze zbrojnymi udała się Danusia władająca Spychowem, a Zbyszko stracił cały majątek, próbując uwolnić się od złożonych jej ślubów. I to właśnie ta możliwość dokonywania innych wyborów, niż chciał Sienkiewicz, sprawiła mi w grze największą frajdę.

Ugrzeczniona wersja dla Zachodu? Podziękuję

Twórcy podjęli dość dziwną decyzję o wypuszczeniu darmowego DLC wprowadzającego „ugrzecznioną” oprawę graficzną, która podobno ma być łatwiejsza w odbiorcze dla graczy z Zachodu. Dodatek Character Pack (Western Style) zmienia rysunki postaci, które pojawiają się w menu rekrutacji i w dialogach.

Ma on jednak kilka poważnych wad. Przede wszystkim zmiany te dotyczą tylko dużych portretów postaci. O ile podczas rozmowy na ekranie będzie wyświetlać się skromnie odziana niewiasta, o tyle na polu bitwy wciąż zobaczymy roznegliżowaną elfkę czy sukkuba, co stwarza wrażenie sztucznego doklejenia „zachodnich” rysunków do spójnej całości.

Spędziłem weekend z Krzyżakami, ta gra to zabawny średniak dla nikogo - ilustracja #5Spędziłem weekend z Krzyżakami, ta gra to zabawny średniak dla nikogo - ilustracja #6

Wersja oryginalna (po lewej) i „zachodnia” znacznie się od siebie różnią. Niestety tej drugiej brakuje życia.

Dodatkowe grafiki są dużo bardziej stonowane, także kolorystycznie, i mają zupełnie inną „kreskę” niż oryginalne, przez co nie pasują do estetyki całości i wyglądają jak projekt, który został wprowadzony na szybko i na ostatnią chwilę, jak gdyby wydawca wystraszył się odbioru gry w Europie. Tracimy też animacje postaci, które skupiały się co prawda przede wszystkim na biuście, jednak i tak wprowadzały odrobinę dynamizmu do scen.

Henry from Hoof Village

Krzyżacy mogą być wyzwaniem dla obcokrajowców ze względu na imiona bohaterów i nazwy miast. Twórcy przygotowali więc system „simple names”, który wprowadza anglojęzyczne zamienniki.

Efekt wyszedł dość komicznie – Warszawa stała się Love City, a Zbyszko z Bogdańca to Henry from Hoof Village.

Podobnie jak przy wielu innych elementach zadaję sobie pytanie: Po co? Także i w tym przypadku nie znam odpowiedzi.

Jak do tego w ogóle doszło? Spytałem twórców o powstanie Krzyżaków

Poprosiłem twórców o krótki komentarz, dlaczego właściwie zdecydowali się na adaptację Krzyżaków i czy sprawiło im to trudność. Poniżej znajdziecie odpowiedzi udzielone przez wydawcę – Neverland Entertainment.

Co sprawiło, że wybraliście Krzyżaków? Znaliście wcześniej jakieś książki polskich autorów?

Henryk Sienkiewicz, jako laureat literackiej Nagrody Nobla, ma na koncie wiele znanych w naszym kraju dzieł, takich jak Ogniem i mieczem czy Potop.

Zdecydowaliśmy się na adaptację tej klasycznej powieści głównie dlatego, że podąża ona za bardzo tradycyjną fabułą przygód rycerskich.

Co sądzicie o Krzyżakach? Jak świat i wydarzenia przedstawione w książce wyglądają z chińskiej perspektywy? Czy są interesujące? Czy są jakieś punkty wspólne?

Naszym zdaniem powieść jest bardzo intrygująca, a nawet można powiedzieć, że istnieją pewne podobieństwa między jej fabułą a naszymi chińskimi powieściami o sztukach walki. Duch rycerskości, pomaganie słabszym i bronienie sprawiedliwości to wspólna płaszczyzna z duchem rycerskim w kulturze chińskiej.

Dążenie bohatera do sprawiedliwości i jego walka ze złem rezonują z naszymi własnymi wartościami stojącymi na straży prawości, co podkreśla ostateczny triumf sprawiedliwości nad złem w powieści.

Spędziłem weekend z Krzyżakami, ta gra to zabawny średniak dla nikogo - ilustracja #7

Z Jungingenem nie ma żartów. Bitwa pod Grunwaldem jest znacznie trudniejsza niż jakiekolwiek starcie na wcześniejszych etapach.

Czy trudno było przeprowadzić badania nad historycznymi wydarzeniami i postaciami?

Tak, prowadzenie badań nad wydarzeniami i postaciami historycznymi było dla nas wyzwaniem. Ze względu na różnice kulturowe niektóre treści były dla nas trudniejsze do zrozumienia. Na przykład w naszym zespole produkcyjnym toczyła się debata na temat tego, czy św. Jadwiga powinna być nazywana królową czy królem. Ostatecznie zdecydowaliśmy się użyć bardziej powszechnie akceptowanego tytułu „królowa”.

Ponadto musieliśmy intensywnie poszukiwać informacji na temat sojuszu polsko-litewskiego, aby zapewnić dokładność w naszym obrazie.

Czy trudno było połączyć stuletnią europejską książkę napisaną przez laureata Nagrody Nobla z Waszym stylem graficznym?

Tak, było to trudne, styl pixel art gry ma być bardziej lekki i żywy, unikając nadmiernej ciężkości. Dlatego udostępniliśmy graczom dwa zestawy portretów postaci w różnych stylach do wyboru. Jeden z tych zestawów został przetworzony tak, aby był bardziej żywy i charakterystyczny.

Jednocześnie musimy przyznać, że bohaterowie z klasycznych filmów dostarczyli nam inspiracji przy projektowaniu postaci. Na przykład dobroduszny wujek Mack [Maćko – przyp. red.] i zakapturzony Jacek stali się źródłem inspiracji dla naszych własnych projektów postaci.

Podsumowanie i ocena

I jak to wszystko podsumować? Do kogo właściwie są skierowani Krzyżacy? Do fanów twórczości Sienkiewicza, karcianek i półnagich wojowniczek. Zbiór raczej umiarkowanie liczny. Polacy będą pewnie narzekać na styl graficzny, brak rodzimej wersji językowej i szalone nieścisłości historyczne. Dla pozostałych nawiązanie do Krzyżaków będzie zdecydowanie zbyt małą atrakcją, by po ten tytuł sięgnąć, bo poza fabułą nie ma on za wiele do zaoferowania.

Z mojej perspektywy gra posiada całkiem zabawne momenty, potrafi wciągnąć, a towarzysze i wrogowie wywołać silne emocje. Bywa miejscami nieporadna i cały czas mam wrażenie, że gdyby część wysiłku włożonego w opracowanie modelu fizyki piersi poświęcono interfejsowi czy tłumaczeniu na inne języki (w tym przede wszystkim polski), gra sporo by zyskała. Krzyżacy to taki typowy średniak, który zapewni trochę radości, ale świata raczej nie zmieni. Jest jednak uczciwie wyceniony (niecałe 60 zł) i nawet nie czekając na duże przeceny, moim zdaniem – warto.

PLUSY:

  1. wciąga;
  2. przyjemna mechanika;
  3. 20 godzin całkiem niezłej zabawy;
  4. niewygórowana i adekwatna do zawartości cena.

MINUSY:

  1. bardzo uproszczony interfejs;
  2. mała różnorodność kart, bohaterów i reliktów;
  3. muzyka to kilka zapętlonych prostych motywów;
  4. DLC z „zachodnimi” grafikami nie pasuje stylem do gry.

OCENA: 6/10

OD AUTORA

Nie znoszę twórczości Sienkiewicza. No co poradzę, nie mój klimat. Dlatego z dużą ciekawością czekałem na Krzyżaków, żeby zobaczyć, jak wyjdzie zderzenie tej dość drętwej historycznej powieści z szalonym stylem graficznym i odważną konwencją zaproponowaną przez twórców. O dziwo, wyszło dobrze! Gdy podejdziemy do gry z otwartą głową i przymkniemy oko na palmy nad Bałtykiem czy muszkieterów w krzyżackich szeregach, bawić będziemy się nieźle. A rywalizacja Jagienki z Danusią potrafi wywołać spore emocje.

Z Krzyżakami spędziłem 26 godzin rozłożonych na cztery dni. To był szalony maraton i ciekawe doświadczenie, a obraz Jagienki z bobrami w jeziorze zostanie ze mną na długo. Jeżeli nie boicie się gier indie, możecie podobne przygody w przyszłości przeżywać razem ze mną na Twitchu.

Konrad Sarzyński

Konrad Sarzyński

Od dziecka lubił pisać i zawsze marzył o własnej książce. Nie spodziewał się tylko, że będzie to naukowa monografia. Niedawno zrobił doktorat z rozwoju miast, pracuje też w wydawnictwie naukowym, w którym prowadzi kilka czasopism i dba o jakość publikowanych tam artykułów. Z GOL-em przygodę zaczął pod koniec 2020 roku w dziale Tech. Mocno związał się z newsroomem technologicznym, a przez krótki moment nawet go prowadził. Obecnie pełni wieczorną i weekendową wartę w dziale Tech, a za dnia składa teksty publicystyczne. Jeżeli w recenzji jakiś obrazek ma zły podpis, to pewnie jego wina. Gra od zawsze, lubi też dużo mówić. W 2019 roku postanowił połączyć obie te pasje i zaczął streamować na Twitchu. Wokół kanału powstała niewielka, ale niezwykła społeczność, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Ma też kota i żonę.

więcej