Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 16 października 2020, 16:24

Koty i psy znienawidziły najnowszą grę Nintendo

Premiera Mario Kart Live: Home Circuit przełożyła się na pojawienie wielu materiałów z gry. Większość z nich uwzględnia reakcje kotów i psów, które raczej nie polubiły nowego pomysłu Nintendo.

Gdyby chcieć wskazać najpopularniejsze wirtualne wyścigi gokartów, seria Mario Kart bez wątpienia zajęłaby pierwsze miejsce. Jednak ostatnia odsłona cyklu ma swoich wrogów. Mario Kart Live: Home Circuit zadebiutowało dziś na Switchu, ku zgrozie… kotów i psów. Nabywcy nowej gry, korzystającej z technologii rzeczywistości rozszerzonej, dzielą się swoimi wrażeniami z zabawy, co nader często obejmuje doświadczenia ich zwierzaków.

Mario Kart Live: Home Circuit składa się zabawkowego samochodu oraz garści akcesoriów do wytaczania trasy. Pojazdem kierujemy za pośrednictwem konsoli Nintendo Switch, przy czym urządzenie uzupełnia widok z kamery zamontowanej na gokarcie o elementy wirtualne: nie tylko tła dostępnych tras (zarówno pochodzących ze starych odsłon, jak i opracowanych z myślą o tej produkcji), ale też przeszkody, power-upy etc. Zabawka reaguje w odpowiedni sposób na to, co dzieje się na ekranie, na przykład hamując po zderzeniu z obiektami w grze. Tytuł uwzględnia trzy tryby rozgrywki: Grand Prix, próby czasowe oraz własny wyścig.

Recenzje Mario Kart Live: Home Circuit:

  • Press Start – 8,5/10
  • Game Informer – 7,5/10
  • GameSpot – 7/10
  • Digital Trends – 3/5

Psy i koty niedoceniające gry to ciekawa „atrakcja”, ale czy poza tym Mario Kart Live: Home Circuit jest warte zakupu? Jeśli sądzić po nielicznych ocenach – owszem. Nie jest to tytuł na miarę pełnoprawnych odsłon uwielbianego cyklu, a część recenzentów również wspomniała o konflikcie gry z ich pupilami. Rzeczywisty gokart nie jedzie też zbyt szybko, ale na ekranie sprawia to o wiele bardziej dynamiczne wrażenie. Co najważniejsze, ściganie się po własnym domu sprawia sporo frajdy, podobnie jak budowanie nowych tras. Nie było też większych problemów z zabawą na różnych nawierzchniach, choć – rzecz jasna – zbyt gęsty dywan może nieco utrudnić jazdę.

Oczywiście są pewne ograniczenia i żaden z dziennikarzy nie wierzy, że ktokolwiek będzie przez tygodnie zagrywał się w Mario Kart Live: Home Circuit bez przerwy. Nikt też nie mógł przetestować trybu wieloosobowego (wymagającego zakupu drugiego samochodu). Niemniej tytuł to udany eksperyment Nintendo, do którego nabywcy będą chcieli powrócić od czasu do czasu. Część recenzentów ma nadzieję, że podobne rozwiązania znajdą się w kolejnej, dziewiątej części cyklu. Na tę zresztą przyszła już najwyższa pora – to jedna z nielicznych ekskluzywnych marek Nintendo (obok Metroida i Donkey Konga), która nie doczekała zupełnie nowej gry na Switcha. Ósemka ma już ponad 7 lat (3, jeśli liczyć od debiutu wersji Deluxe) i chciałoby się w końcu zobaczyć jej następcę.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej