W World of Warcraft czasem to wiedza i próba pomocy innym mogą sprawić, że wylecisz z grupy z debuffem dezertera na dokładkę. Przekonał się o tym gracz, który miał czelność przypomnieć drużynie, jak działa loch Stratholme.
Każdy, kto w ostatnich latach odwiedzał lochy w World of Warcraft, wie, że cierpliwość społeczności bywa towarem deficytowym. Wystarczy zaledwie chwila nieuwagi – na przykład zgubienie tanka z oczu – by zostać okrzykniętym „niewydolnym”. Próby edukowania innych często kończą się zaś jeszcze gorzej (via Mein-MMO).
Przekonał się o tym gracz posługujący się pseudonimem Nerdy_Valkyrie, który opisał swoją historię na subreddicie WoW-a. Przemierzając lochy Stratholme, zauważył, że jego drużyna ignoruje mechanikę instancji i zamiast oczyszczać zigguraty, rzuca się wyłącznie na bossów. W pewnym momencie Nerdy_Valkyrie nie wytrzymał i napisał na czacie:
Wiecie, że musicie zabić wrogów w zigguratach, prawda? Ponieważ ostatnie dwa musiałem zrobić solo.

Reakcja jednego z członków drużyny była krótka i dosadna: polecił mu, aby ten „przestał gadać” – po czym Nerdy_Valkyrie został wyrzucony z grupy i obarczony debuffem dezertera, uniemożliwiającym dołączanie przez pewien czas do kolejnych lochów.
Warto przypomnieć, że Stratholme to jeden z nielicznych lochów w grze, w którym nie wystarczy pokonać samych bossów. Aby otworzyć drogę do końcowego etapu, należy również wejść do zigguratów i oczyścić je z mobów – zignorowanie tego wymogu skutkuje zablokowaniem dalszego progresu.
Pod postem Nerdy_Valkyrie pojawiła się masa komentarzy – pełnych tak rozbawienia, jak i współczucia. Wielu graczy zaczęło dzielić się własnymi doświadczeniami, a z ich opowieści wyłania się jeden wspólny wniosek: w World of Warcraft często lepiej po prostu milczeć i ślepo podążać za grupą, nawet jeśli ta kompletnie nie wie, co robi.
GRYOnline
Gracze
2

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.