Cztery lata po premierze na konsolach, gra Viking: Battle for Asgard zadebiutowała na komputerach osobistych. Czy twórcy spożytkowali ten czas pożytecznie?
Kamil Ostrowski
Gra Viking: The Battle for Asgard, stworzona przez studio Creative Assembly (producenta odpowiedzialnego za serię Total War), zadebiutowała wczoraj na komputerach osobistych. Biorąc pod uwagę, że tytuł ten pierwotnie ukazał się na konsolach Xbox 360 i PlayStation 3 w marcu 2008 roku, wydawca, czyli firma Sega, obniżył rozsądnie jego cenę.
Opis gry obiecuje nam „prawdziwie wstrząsające doznanie graficzne na komputerach osobistych”, skalowanie rozdzielczości, anty-aliasing i inne efekty graficzne. Niestety nie wspomniano o tym, że animacja w grze jest ustalona sztywno na poziomie 30 klatek na sekundę. Nie poprawiono też w żaden sposób jakości tekstur.
Viking: Battle of Asgard przybliża nam historię Skarina, nordyckiego wojownika, który musi powtrzymać boginię Hel przed zniszczeniem pozostałych bogów wyjętych żywcem z mitologii skandynawskiej. W tym telu przemierza otwarty świat, przebijając się przez zastępy wrogich armii.
Czy są na sali osoby, którym fakt ukazania się Viking: Battle for Asgard na PC przyspieszył tętno? Podejrzewam, że grupa ta byłaby niewielka nawet po roku od premiery na konsolach, a co dopiero po czterech latach.
GRYOnline
Gracze
Steam