Elon Musk wkurzył klientów dwiema decyzjami naraz
Starlink wprowadził ograniczenia w oferowaniu maksymalnej prędkości łącza internetowego. Natomiast uwierzytelnienie konta w ramach usługi Twitter Blue okazało się wadliwe.

Wokół właściciela Tesli ciągle dochodzi do kontrowersji. Użytkownicy korzystający ze Starlinka otrzymali nieoczekiwaną wiadomość, a system weryfikacji kont na Twitterze okazał się wadliwy.
Musk nakłada limity na Internet
Starlink od piątku wysyła powiadomienia do swoich użytkowników z Ameryki Północnej (Kanady i Stanów Zjednoczonych) o nałożonych ograniczeniach. Już od grudnia tego roku przekroczenie zużycia 1 terabajta danych poskutkuje zmniejszeniem przepustowości łącza w godzinach szczytu funkcjonowania usługi, czyli 7.00-23.00. Odzyskanie pełnego transferu będzie możliwe po uiszczeniu opłaty w wysokości ok. 1 zł za gigabajt. Natomiast korzystanie z sieci poza okresem najwyższego obciążenia łącza internetowego nie będzie podstawą do obarczenia ograniczeniami.

Według komunikatu ma to przeciwdziałać negatywnemu wpływowi na połączenie z międzysiecią przez osoby o znacznie wyższym zapotrzebowaniu na Internet i skłonić je do pobierania dużych danych w innych godzinach. Szacunki Starlinka wskazują, że ta grupa wynosi mniej niż 10% ogółu. Zostanie ona przełączona z „Dostępu priorytetowego" na „Dostęp podstawowy”. W liczbach oznacza to prędkość mierzoną w zakresie 40-100 Mbps zamiast maksymalnej wynoszącej 350 Mbps.
Warto przy tym nadmienić, że w drugim kwartale 2022 roku średnia szybkość Starlinka w Stanach Zjednoczonych spadła z 90,6 do 62,53 Mbps (via Ookla). Według niepotwierdzonych doniesień przez tego dostawcę Internetu ma to związek z coraz liczniejszą bazą klientów. Ponadto przedsiębiorstwo sukcesywnie zwiększa liczbę satelitów obsługujących funkcjonowanie własnej sieci.
Wadliwa weryfikacja kont
Redaktor Zac Hall z portalu 9to5Mac postanowił sprawdzić, jak działa płatne uwierzytelnianie tożsamości na platformie Elona Muska w połączeniu z usługą Twitter Blue za 8 dolarów miesięcznie. W tym celu „przebrał się” za samego twórcę Tesli, pożyczając jego aktualny awatar i tożsamość w postaci imienia i nazwiska. Przy publikacji zuchwałego postu zdradzała go głównie stara nazwa konta – apollozac. Użytkownik został zbanowany, aczkolwiek przez moment w wynikach wyszukiwania figurował wyżej niż sam kontrowersyjny miliarder.

W ten sposób Zac Hall chciał wskazać, że w obecnym kształcie nowa funkcjonalność nie sprawdza się i nadal umożliwia wprowadzanie w błąd innych twitterowiczów. Autor „żartu” twierdzi, że przy weryfikacji powinna być brana pod uwagę m.in. aktywność właściciela konta. Stan na dzień dzisiejszy został podsumowany przez komentujących w taki sposób:
Zapłacił 8 dolarów. Może być Elonem, jeśli zechce – LoLcat.
Zgaduję, że to była demonstracja w czasie rzeczywistym, w jaki sposób ktokolwiek z niebieskim znaczkiem może wiarygodnie podszyć się pod każdego – np. Elona Muska […] – Sarah Cook.

Komentarze czytelników
Meno1986 Senator

"Weryfikacja powina byc taka jak na Tinderze. Ze trzeba zrobic selfie z roznymi pozami zeby AI wiedzalo ze ty to ty."
Najlepiej nago... ;P O ile w przypadku znanych ludzi AI wyszuka obrazy w sieci i porówna je z rzeczywistością, o tyle w przypadku Jana Kowalskiego, nie zda to egzaminu. I kto powiedział, że Elon może być tylko jeden lub, że ma monopol na ten awatar. Jest osobą publiczną.
Ange Ushiromiya Konsul

Ludzie wierzą tylko w to w co chcą żeby było prawdą. To nie pierwszy i nie ostatni przypadek
wojtek750 Pretorianin
Elon Musk is anyone who identifies as Elon Musk.
Bociek69 Senator

Weryfikacja powina byc taka jak na Tinderze. Ze trzeba zrobic selfie z roznymi pozami zeby AI wiedzalo ze ty to ty.
DanielXVII Legionista

Skoro go zbanowali to niech jeszcze zgłosi się o zwrot 8$ to nie jego wina, że serwis Muska źle zweryfikował go