W przyszłym roku na rynek trafi RPG akcji Dragonkin: The Banished. Tytuł studia Eko Software może być ciekawą alternatywą dla Diablo 4.
Wczoraj odbył się Nacon Connect, czyli specjalny pokaz gier francuskiego wydawcy. Oprócz znanych pozycji, takich jak Test Drive Unlimited: Solar Crown i Terminator: Survivors, znalazło się tam miejsce dla zupełnie nowych tytułów. Jednym z nich jest izometryczne RPG akcji Dragonkin: The Banished.
Z karty gry na Steamie dowiadujemy się, że gra zabierze nas do „pełnego nikczemnych potworów świata spustoszonego przez smoki”.
Wybieraj spośród dostępnych zdolności i wypróbuj różne kombinacje, aby optymalnie zbudować swoją postać. Na podstawie postępów w rozgrywce i preferencji możesz również zmienić model postaci i przystosować ją do nowych przeciwników. Każdy bohater posiada własny Plan Przodków i szeroki zakres kombinacji. Żadna z postaci nie będzie wyglądać tak samo jak w poprzedniej rozgrywce.
Ulepszaj budynki i znajduj nowych mieszkańców, wyposażenie oraz dodatkowe usługi. Przygoda w trybie współpracy to coś więcej niż tylko wykonywanie misji. Wszyscy gracze w twojej sesji mogą rozwijać miasto i odblokowywać nową zawartość.
Dragonkin: The Banished pozwoli też bawić się w lokalnym, dwuosobowym trybie współpracy albo w sieciowej kooperacji z udziałem maksymalnie czterech osób.
Premiera Dragonkin: The Banished odbędzie się w lutym 2025 roku. Gra trafi na PC (Steam) oraz konsole PlayStation 5 i Xbox Series X/S. Będzie dostępna w polskiej kinowej wersji językowej (napisy).
O ile sam projekt wygląda naprawdę interesująco, to dorobek stojącego za nim studia Eko Software może budzić pewne wątpliwości. W ostatnich latach zespół stworzył średnio oceniane RPG akcji Warhammer: Chaosbane (średnia not 69/100 według Metacritic), a poza tym rozwijał głównie sportowych serie Rugby i Handball.
Data wydania: 6 marca 2025 Wczesny dostęp
3

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.