Dr Disrespect otworzył własne studio Midnight Society. Na jego pokładzie znaleźli się weterani pracujący wcześniej przy seriach Call of Duty oraz Halo. Ich pierwszym projektem ma być sieciowa strzelanka AAA z nastawieniem na wkład społeczności.
Michał Zegar
Guy Beahm, szerzej znany jako Dr. Disrespect, właśnie otworzył własne studio specjalizujące się w produkcjach AAA, ochrzczone mianem Midnight Society – czym pochwalił się na Twitterze. Nie powinno być to dużym zaskoczeniem, gdyż streamer ogłosił swoje plany już kilka miesięcy temu. Na stronie firmy widnieje wypowiedź Beahma o jego głównych celach:
Jako wieloletni gracz, streamer oraz były deweloper [pracował przy Call of Duty: Modern Warfare 3 oraz Advanced Warfare – dop. red.] od zawsze marzyłem o stworzeniu niesamowitych tytułów, w które od „pierwszego dnia” zaangażowana jest społeczność. Moją wizją jest opracowywanie gier sprzeciwiających się modelowi wydawniczemu „zrób swoje i odejdź” i nagradzających wszystkich fanów i influencerów, dzięki którym odniosły sukces. Jestem bardzo podekscytowany, mogąc w końcu ujawnić wam, co planowaliśmy.
Na pokładzie studia znaleźli się m.in. Robert Bowling (były strateg kreatywny serii Call of Duty, przyjaźniący się z Beahmem od czasów produkcji MW3) oraz Quinn DelHoyo (projektant trybu wieloosobowego do Halo 5: Guardians oraz poziomów do serii Gears of War).
Kiedy masz na koncie wkład w tworzenie wielu gier, tak jak ja – oraz ograłeś tyle gier co ja – wiesz, że społeczność jest wszystkim. Dołączenie do Midnight Society jest początkiem nowego i ekscytującego rozdziału zarówno dla mnie, jak i samej branży. Moja wyobraźnia już teraz przegrzewa się od tych wszystkich możliwości – mówi Quinn DelHoyo.
Studio obecnie ma w planach stworzenie „najbardziej skupionego na społeczności” kompetytywnego multiplayerowego doświadczenia PvP, „jakie świat kiedykolwiek widział”. Tytuł ma powstawać w oparciu o silnik Unreal Engine 5, którego możliwości zostały ostatnio zaprezentowane w Matrix Awakens oraz gameplayu z Hellblade 2. Deweloperzy pragną, by zarówno gracze, jak i internetowi twórcy treści mieli wpływ na rozwój ich projektu na każdym etapie jego powstawania – co najpewniej oznacza swego rodzaju wczesny dostęp.
Gracze są energią życiową gier, a te często są tworzone niczym bańki, które nie przepuszczają uwag i opinii fanów, starających się odpowiednio ukształtować bądź sprostować finalny produkt, nim jest za późno. Nasze podejście do tego tematu jest w zupełności otwarte i skupione na tworzeniu doświadczeń, które ewoluują wraz z naszymi graczami – powiedział Robert Bowling o Midnight Society.
Tym samym to społeczność ma mieć finalny głos w sprawie ważnych decyzji projektowych, jak i sama wybierać, które elementy mają być priorytetyzowane w produkcji. Sama gra będzie strzelanką – najpewniej z kamerą pierwszoosobową, zważywszy na dominację FPS-ów na kanale Disrespecta.
Studio obecnie znajduje się na etapie zatrudniania pracowników. Większość posad wymaga przynajmniej pięciu lat doświadczenia w branży. Opis jednego ze stanowisk (inżynier ds. rozgrywki) zawiera stwierdzenie: „[poszukujemy osoby, która – dop. red.] posiada zdolności wyodrębniania mocnych stron zarówno arena shooterów, jak i gier battle royale”. Wygląda zatem na to, że powstający projekt będzie miksem obu gatunków. Dodatkowo w opisie posady projektanta poziomów możemy natrafić na rozpalające wyobraźnię zdanie:
Umiejętność myślenia o tworzeniu poziomów jako o spójnym i ciągłym projekcie, a nie jako o samodzielnym poziomie: „Jak to środowisko jest odczuwane jako rozszerzenie obszarów wokół niego?”.
Co o tym sądzicie? Na szczegóły najpewniej przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Projekt zapowiada się jednak naprawdę obiecująco – choć przywodzi skojarzenia z niegdyś całkiem popularnym The Culling, którego twórcom stałe słuchanie opinii fanów wręcz zaszkodziło. Ciągłe aktualizacje, by zaimplementować jak największą liczbę sugestii społeczności, doprowadziły do destabilizacji balansu rozgrywki, a tym samym exodusu graczy. Miejmy nadzieję, że projekt Midnight Society nie podzieli tego samego losu.
17