Dostęp do streamingu staje się za drogi? Piractwo osiąga „skalę przemysłową”
Złota era streamingu, oparta na obietnicy taniego dostępu do bogatych bibliotek, ustępuje miejsca nowej rzeczywistości. Rosnące ceny subskrypcji i fragmentacja treści zmuszają konsumentów do żonglowania wieloma płatnymi usługami, co bezpośrednio napędza rozwój piractwa cyfrowego.

Spis treści:
Złota era streamingu, obiecująca nieograniczony dostęp do treści za niewielką opłatą, zdaje się dobiegać końca. Konsumenci na całym świecie, w tym niestety również w Polsce, stają przed dylematem: płacić coraz więcej za subskrypcje lub szukać alternatyw. Rosnący nacisk finansowy napędza zjawisko, które eksperci określają już mianem piractwa na „skalę przemysłową” – zorganizowanego, zaawansowanego technologicznie i stanowiącego systemowe zagrożenie dla całej branży rozrywkowej.
Portfel konsumenta pod presją
Lata 2024-2025 przyniosły falę podwyżek, która dotknęła niemal wszystkich głównych platform. Serwis Max w Polsce znacząco podniósł ceny swoich pakietów na początku 2025 roku, podobnie jak Disney+, który dostosował cennik już jesienią 2024 roku. Inni giganci, jak Netflix, również kontynuują strategię stopniowego zwiększania opłat.
Problem potęguje jednak fragmentacja rynku.
- Aby obejrzeć wszystkie interesujące nas filmy i seriale, często musimy posiadać kilka subskrypcji jednocześnie – Netflixa, Max, Disney+, Amazon Prime Video czy Apple TV+. Wspólny koszt takiej rozrywki staje się sporym obciążeniem.
- Do tego często dochodzi również dynamicznie rozwijający się rynek gier, gdzie subskrypcje również stały się standardem. Usługi takie jak Xbox Game Pass oferują dostęp do obszernej biblioteki tytułów, a PlayStation Plus jest często niezbędny, by w ogóle móc grać online ze znajomymi.
I tak właśnie niepozornie, łączny rachunek za pełen dostęp do cyfrowej rozrywki rośnie, daleko wykraczając poza pierwotne obietnice taniego i prostego dostępu. Platformy, próbując ratować tę sytuację, wprowadzają tańsze plany z reklamami. Jednak dla wielu użytkowników jest to degradacja usługi, za którą jeszcze niedawno płacili, by reklam uniknąć. Krajobraz medialny zaczyna niebezpiecznie przypominać model drogiej i rozdrobnionej telewizji kablowej, od którego streaming miał być ucieczką.
Narodziny piractwa na „skalę przemysłową”
Wysokie koszty i frustracja konsumentów tworzą idealne warunki dla rozwoju nielegalnych alternatyw. Jednak dzisiejsze piractwo to nie to samo, co dawne pobieranie plików z sieci. Nowoczesne serwisy pirackie oferują interfejsy łudząco podobne do legalnych platform, treści w jakości HD, ogromne biblioteki bez ograniczeń geograficznych i, co kluczowe, brak opłat i reklam.
Szczególnie alarmujący jest rozwój nielegalnych usług IPTV, które naśladują tradycyjną telewizję i legalny streaming, stając się ich bezpośrednią, choć nielegalną, konkurencją. Zjawisko to osiągnęło taką skalę, że raport firmy Enders Analysis mówi o „kradzieży na skalę przemysłową”, oskarżając przy tym największe firmy technologiczne o bierność.
Według raportu EUIPO 2017 - 2023, przeciętny użytkownik internetu w Unii Europejskiej sięga po nielegalne treści około 10 razy w miesiącu. Do tego, firma analityczna Parks Associates prognozuje, że straty dla globalnej branży wideo online wynoszą dziesiątki miliardów dolarów rocznie, a prognozy przewidują dalszy wzrost (via PR Newswire).
Błędne koło i gra w oskarżenia
Eksperci wskazują, że to właśnie urządzenia i technologie dostarczane przez gigantów Big Tech ułatwiają dostęp do pirackich treści. W raporcie Enders Analysis popularne urządzenie Amazon Fire Stick nazwano wprost „narzędziem umożliwiającym piractwo”.
Nick Herm, dyrektor operacyjny Sky Group, komentując ustalenia, podkreślił powagę sytuacji (via BBC).
To poważny problem dla każdego, kto inwestuje w tworzenie i dostarczanie światowej klasy treści. Chcielibyśmy zobaczyć szybsze, bardziej skoordynowane działania ze strony głównych platform technologicznych i rządu, aby rozwiązać ten problem i pomóc chronić brytyjskie branże kreatywne.
Amazon w odpowiedzi zapewnił, że pozostaje „czujny w swoich wysiłkach na rzecz zwalczania piractwa” i aktywnie pracuje nad ochroną klientów. Krytyka spada również na Google i Microsoft za „deprecjację” ich systemów zarządzania prawami cyfrowymi (DRM), które po latach stały się podatne na złamanie, co umożliwia kradzież treści w najwyższej jakości.
Chociaż trwają prawne i technologiczne wysiłki, by ukrócić cały ten proceder, klucz do rozwiązania problemu leży gdzie indziej. Ostatecznie przyszłość rynku zależy od tego, czy legalne platformy zdołają na nowo przekonać do siebie konsumentów – nie tylko nowymi treściami, ale przede wszystkim modelem, który będzie postrzegany jako uczciwy i wart swojej ceny. W przeciwnym razie piractwo na „skalę przemysłową” stanie się trwałym i nieodłącznym elementem cyfrowego krajobrazu.
Komentarze czytelników
Vie Pretorianin
Mało tego, bywa że poszczególne sezony danego serialu znajdują się na różnych platformach. Albo platforma chwali się, że w ofercie ma dany tytuł, a tutaj z ~20 sezonów po kilkanaście odcinków każdy, dostępny jest tylko 1 odcinek. Z kilkuset. Ale produkcja już może figurować na liście, że niby mają.
Absurd.
Herr Pietrus Legend

No i wspomniany już brak FHD lub 4k w przeglądarce jest jakimś totalnym nieporozumieniem. Płacisz normalnie, a dostajesz jakość rodem z kamerki w kinie. No to lepiej zacumować w zatoce...
Felipe Konsul

Pozostaje używać stron w internetach, gdzie można oglądać za darmo, tyle, że takie polskie to chyba nie istnieją i trzeba bawić się w te z USA, a tutaj potrzeba VPNa. Ale często nawet tam mimo pierdyIiona filmów potem może się okazać, że cię interesuje ułamek. Ja jestem wybredny i obejrzałem tam tylko pojedyncze, a jak się te darmowe filmy "skończyły", bo obejrzałem to co chciałem to mnie nic innego nie interesowało xD.
W TV nie ma nic ciągle powtórki jedyne co jeszcze ma często fajne nowości i nawet w miarę szybko po ich premierze to HBO, ale znowu jak już jakieś nowości tam wyjdą to jedno i to samo jest puszczane przez cały miesiąc codziennie dosłownie, a może i dłużej :D.
Rumcykcyk Legend

UE tak kombinowała, że nałożyła banicję na serwisy które streamowały mecze piłki nożnej w szczególności liga angielska i liga mistrzów. Teraz serwisy z takim nielegalnym streamingiem znikają ale za chwile pojawiają się ale z inną nazwą końcową i można dalej oglądać.