Kolejne amerykańskie miasta sprzeciwiają się budowie centrów danych w ich okolicach. Pojawiają się obawy o zatrucie wody, powietrza i nadmierny hałas. Jedna z firm postanowiła pozwać miasto.
Szał na sztuczną inteligencję i pompowana bańka AI coraz bardziej wpływają na mniejsze społeczności rozsiane w krajach, które mają ambicje rozbudowy sieci centrów danych. W Stanach Zjednoczonych firmy spotykają się z rosnącym oporem, gdy mieszkańcy dowiadują się o kolejnych planowanych budowach. Doszło nawet do pozwów, gdy w jednej miejscowości zagłosowano przeciwko budowie centrum danych.
W pierwszej połowie października The Washington Post opublikował raport przybliżający sytuacje, które coraz częściej zdarzają się w różnych częściach Stanów Zjednoczonych. Gdy pojawia się firma chcąca zbudować centrum danych, spotyka się z oporem mieszkańców, co może skończyć się pozwem, jak w przypadku Saline w stanie Michigan.
Kiedy rada miasta zagłosowała przeciwko budowie, deweloper Related Digital pozwał Saline. Po stronie korporacji stanęła część mieszkańców, która planowała sprzedać swoje działki, a powodem pozwu miał być wykluczający podział strefowy miasta. Ostatecznie doszło do porozumienia, z którego władze Saline nie są zadowolone, ale udało się zapisać w nim ograniczenie zużycia wody oraz dotacje na lokalną straż pożarną i inne budynki publiczne.
Są jednak miasta podejmujące bardziej drastyczne decyzje. W Saint Charles w stanie Missouri przyjęto moratorium zakazujące na rok budowy jakichkolwiek centrów danych. Była to reakcja na inwestycję dewelopera CRG, chcącego zbudować centrum danych blisko źródeł wody pitnej miasta. Firma nie chciała ujawnić możliwego zużycia wody ani poziomu generowanego hałasu.
Natomiast w Lordstown w stanie Ohio całkowicie zakazano budowy centrów danych. Powstanie tam jedynie mniejsza konstrukcja, będąca elementem projektu Stargate, a zamknięta w 2019 roku fabryka samochodów zostanie przekształcona na miejsce do produkcji podzespołów dla takich obiektów.
Ben Green z Uniwersytetu Michigan uważa, że opór pojawił się, ponieważ rośnie świadomość mieszkańców co do tego, czym są centra danych i jak funkcjonują. Problemem jest między innymi duże zużycie wody, ponieważ przeciętne centrum danych potrzebuje dziennie od 11 do 19 milionów litrów wody, co według doktora Venkatesha Uddameriego cytowanego przez BBC, pokrywa się z zapotrzebowaniem miasta liczącego od 30 do 50 tysięcy mieszkańców.
Do tego dochodzi zapotrzebowanie na energię elektryczną, które może wzrosnąć, jeśli w pobliżu zostanie wybudowane centrum danych. Wpływa to na rosnące ceny prądu, które dotykają zwykłych mieszkańców z okolicznych miejscowości. O tym The Washington Post informował w listopadzie 2024 roku, ale sprawa wydaje się wciąż aktualna, zwłaszcza gdy ogłaszane są nowe projekty dotyczące rozwoju sieci AI.
Niechęć powodują także doniesienia z różnych części kraju o rosnącym hałasie, który przeszkadza mieszkańcom, a odpowiedzialne mają być za niego centra danych. Prawdopodobnie te aspekty byłyby mniej dotkliwe, gdyby nie fakt, że centra danych nie oznaczają wielu miejsc pracy dla mieszkańców. Zatrudnienie przy budowach jest tymczasowe, a gotowy obiekt nie potrzebuje licznej obsługi do funkcjonowania, co przekazano w raporcie.
Więcej:AMD Ryzen 7 9850X3D na benchmarkach. Nowy procesor zaoferuje wydajniejszy tryb boost
1

Autor: Zbigniew Woźnicki
Przygodę z publicystyką i pisaniem zaczął w serwisie Allegro, gdzie publikował newsy związane z grami, technologią oraz mediami społecznościowymi. Wkrótce zawitał na GRYOnline.pl i Filmomaniaka, pisząc o nowościach związanych z branżą filmową. Mimo związku z serialami, jego serce należy do gier wszelakiego typu. Żaden gatunek mu nie straszny, a przygoda z Tibią nauczyła go, że niebo i muzyka w grach są całkowicie zbędne. Przed laty dzielił się swoimi doświadczeniami, moderując forum mmorpg.org.pl. Uwielbia ponarzekać, ale oczywiście konstruktywnie i z umiarem. Na forum pisze pod ksywką Canaton.