Nie mogę już tak oglądać Netflixa, czas na zmianę

Mówi się o tym, że Netflix zamierza zrezygnować z publikacji pełnych sezonów nowych seriali w dzień premiery, stosując się do systemu zakładającego wypuszczanie jednego epizodu tygodniowo. Jeśli to prawda, radujmy się. Bo binge-watching to zło.

filmomaniak.pl

Karol Laska

Nie mogę już tak oglądać Netflixa, czas na zmianę.
Nie mogę już tak oglądać Netflixa, czas na zmianę.

Netflix ostatnio nie cieszy się zbyt pochlebną opinią wśród aktualnych i byłych subskrybentów. Stosunek ceny do jakości jest mocno krytykowany, gdzieś za rogiem czai się nowy, tańszy próg zakładający implementację reklam, a niedawno założoną sekcję grową można nazwać porażką, gdyż korzystał z niej do niedawna niecały jeden procent abonentów. Dodajcie do tego ponad milion użytkowników, których platforma utraciła na przestrzeni dwóch pierwszych kwartałów 2022 roku. Bez wątpienia mamy tu do czynienia z czymś na kształt kryzysu. „Na kształt”, bo – wedle skrupulatnych wyliczeń portalu Business of Apps – jest to nadal najpopularniejsze VOD na świecie. Mimo wszystko jednak „kryzysu”, więc nie dziwi mnie fakt, że Netflix działa zapobiegawczo już teraz.

Jeżeli wierzyć przeciekom płynącym z najróżniejszych czeluści Internetu od mitycznych, ale jednak wiarygodnych insiderów, to bardzo intensywnie rozważane jest aktualnie odejście od wiodącego systemu wydawniczego seriali. Te mogliśmy dotychczas oglądać (poza paroma wyjątkami pokroju Riverdale czy Better Call Saul) w całości, kiedy tylko dany sezon miał swoją premierę. Kilka bądź kilkanaście odcinków jednym ciurkiem, jeśli mieliśmy ochotę. Binge-watching pełną parą. Binge-watching, który nie tylko jest domeną Netflixa, ale i jego wynalazkiem. Nawet jeśli istniał wcześniej, to Netflix – niczym Thomas Edison – postanowił go opatentować i na dobre zmienił kulturę chłonięcia treści.

Kiedyś to (nie) było

Bo jak było kiedyś? Jeśli cofniemy się do czasów prymu TV i odbiorników satelitarnych (czyli czasów dość już zamierzchłych, choć pewne ich tradycje są przez starsze pokolenia nadal kultywowane), to wymusiły one na nas – odbiorcach – całkowite podporządkowanie się tzw. strumieniowi telewizyjnemu. Krótko mówiąc, co transmitowano, to oglądaliśmy, a „bogactwo” wyboru ograniczało się tak naprawdę do przełączenia się na inny kanał przy pomocy pilota, zakładając, że dzięki posiadaniu dekodera posiadaliśmy takich kanałów więcej niż kilka. Nieważne jednak, czy mowa o telewizji publicznej, czy komercyjnej – binge-watching nigdy nie istniał w tej formie co dziś. Szczytem szaleństwa były trzy odcinki Świata według Kiepskich na jednym z podkanałów Polsatu czy poranne maratony odcinkowe Eda, Edda i Eddy’ego na Cartoon Network. Swoboda w selekcji istniała tylko pozornie.

Nie mogę już tak oglądać Netflixa, czas na zmianę - ilustracja #1

Ed, Edd i Eddy, reż. Danny Antonucci (Cartoon Network), 1999

Niegdyś kasety VHS, a później nieco bardziej zaawansowane technologicznie telewizory i dekodery zapewniały co prawda takie funkcje jak pauzowanie, nagrywanie czy przewijanie do tyłu wybranych treści, ale była to dopiero zapowiedź prawdziwych udogodnień, które przyniosła era VOD, czyli w nie najbardziej precyzyjnym tłumaczeniu – era treści na żądanie. Era początkowo przespana przez królujące w telewizji komercyjnej HBO. A to, tuż obok AMC, słynęło właśnie ze swoich wysokojakościowych i wysokobudżetowych produkcji oryginalnych publikowanych w klasycznym i sprawdzonym systemie wydawniczym, zakładającym cotygodniową emisję nowego odcinka – zawsze o ściśle określonej godzinie, głośno regularnie sygnalizowanej w blokach reklamowych.

Netflix co prawda nie był pierwszy na rynku streamingowym, przy czym nie chodzi mi nawet o dość odległe i egzotyczne historie hongkońskiego ITV sięgające jeszcze lat 90. Został przecież uprzedzony przez YouTube, ale ten skupił się na zupełnie innym modelu biznesowym, zarówno pod względem rodzaju treści, sposobu ich publikacji, jak i dostępie do nich. Trzeba jednak pamiętać, że Netflix po wyjściu na rynek w 2007 roku nie od razu rządził i dzielił, a swoją politykę działania musiał nie raz rewidować. Zaczynał przecież od filmów, to na nich chciał budować siłę, przegrał jednak z kinami i zbyt długim oczekiwaniem na zdobycie praw do świeżo kręconych dzieł – zwrot w stronę, nazwijmy to, alternatywnej telewizji, wykonał nieco później.

Pierwsze 5–6 lat było tak naprawdę ciągłym badaniem potrzeb rynkowych, a ważną rolę w budowaniu pozycji Netflixa w świecie streamingu odegrał serial Mad Men, który na mocy tymczasowego porozumienia z Lionsgate wszedł w 2011 roku do oferty platformy i pokazał siłę przyciągania głośnych marek do firmy. Rok 2012 przyniósł z kolei pierwsze autorskie produkcje Netflixa, a więc i pełną wolność, jeżeli chodzi o formę ich dystrybucji. Mowa o norwesko-amerykańskiej koprodukcji kryminalnej pod tytułem Lilyhammer, która co prawda ujrzała światło dzienne również na skandynawskim kanale NRK 1, ale 6 lutego 2012 roku osiem odcinków pierwszego sezonu pojawiło się na omawianej platformie streamingowej, będąc tak naprawdę pierwszym dużym krokiem do zrewolucjonizowania całej branży telewizyjnej.

Do rewolucji doszło, co ciekawe, tylko na Netfliksie, ale to pewnie dlatego, że Netflix sam w sobie był wiatrem wielu zmian. Jeżeli spojrzymy na HBO GO (teraz Max), Amazon Prime Video, Apple+ TV czy Disneya+, to zobaczymy, że konkurenci nie podążyli śladem hegemona i zostali przy klasycznym modelu publikacji treści, uciekając od kultury binge-watchingu. A teraz, po takim czasie, firma, która wywaliła szachownicę do góry nogami i zmieniła zasady gry, postanawia posprzątać i dostosować się do tych niegdyś funkcjonujących reguł? Zastanawiające, ale… niebywale mnie to cieszy. Dlatego też koniec z historią – może pora na parę wniosków i odczuć.

Nie mogę już tak oglądać Netflixa, czas na zmianę - ilustracja #2

Lilyhammer, reż. Anne Bjornstad, Eilif Skodvin, 2012

Nie mamy czasu na…

Taki ruch Neftlixa sugeruje bowiem jedno – system wydawniczy, który przez parę ostatnich lat sprawdzał się, choć wielu uważało, że sprawdzać się nie powinien, w końcu trochę się przeterminował i przestał opłacać. Zresztą, nigdy dla Netflixa nie liczyło się obejrzenie wszystkich odcinków danego serialu przez każdego subskrybenta, i to w jak najszybszym czasie. Wszelkie zestawienia i statystyki, którymi chwalił się koncern, opierały się w zasadzie na tym, czy ktoś odpalił, chociaż na chwilę, jakikolwiek epizod danego programu – czytaj: czy w ogóle się nim zainteresował. Binge-watching stał się stylem życia wielu konsumentów, ale nigdy nie był kluczowy dla zarządu patrzącego na cyferki.

Bo wiecie, odnoszę wrażenie, że takie seriale jak House of the Dragon czy Rings of Power pokazują dziś, że cyferki można osiągać minimum takie same, a potencjalnie jeszcze większe, kiedy odbiorca otrzymuje jeden (czasem dwa) odcinek serialu tygodniowo. Zarówno HBO, jak i Amazon chwaliły się przecież głośno rekordami bitymi przez pilotażowe epizody obu dzieł (a chodzi przecież o liczbę widzów i wykupionych nowych subskrypcji). Jeżeli dany serial się spodoba, to widz będzie tak czy siak zmuszony zostać na parę miesięcy dłużej, aby wszystkie epizody zdążyły się ukazać. Jeśli wręcz przeciwnie, to nadal będzie traktowany jako abonent, który wykupił dostęp na przynajmniej jeden miesiąc.

Poza tym, niezależnie od jakości prezentowanego serialu, jeżeli tylko osiągnie on wystarczający pułap popularności, to będzie powszechnie omawiany. Dyskusje prowadzone są na blogach, portalach informacyjnych, kanałach youtube’owych, twitchowych streamach i… ulicach. A jeśli założymy, że serial ten będzie omawiany w częstotliwości jednego odcinka na tydzień, to z automatu zainteresowanie wokół niego potrwa dłużej, gdyż co siedem dni ponawiane zostaną dyskusje na temat nowego epizodu. Wymiana opinii nie znika, a cykl życia serialu dalej się kręci. Nie bez powodu, w mojej opinii, czwarty sezon Stranger Things podzielono na dwie części – główną i finałową. Już przy nim Netflix wiedział, że taka przerwa pomiędzy dwoma segmentami sezonu przyczyni się do jego pozostania w obiegu publicznym i fanowskim na nieco dłużej. W przeciwnym wypadku po dwóch tygodniach od premiery ostatniego epizodu zapomnielibyśmy o wszystkich poprzednich, a temat by ucichł.

Nie mogę już tak oglądać Netflixa, czas na zmianę - ilustracja #3

Ród smoka, reż. Miguel Sapochnik, Ryan J. Condal, 2022

Binge-watching daje widzowi pełną swobodę, ale działa ona na niekorzyść odbiorcy. Ten etap XXI wieku przyzwyczaił nas do masowego pochłaniania treści w szybkim tempie, a następnie zapominania o nich na rzecz kolejnego odpalanego w konsumenckim ciągu seansu. Pomijam fakt, że niekontrolowany binge-watching szkodzi zdrowiu i często sprawia, że przestajemy się skupiać, analizować, przetwarzać. Ludzie, którzy szukają w kinie i telewizji jedynie odmóżdżającej rozrywki puszczonej gdzieś w tle, skupiać się, analizować i przetwarzać nie muszą. Nie zdajemy jednak sobie sprawy z tego, jak binge-watching hamuje nasze odbiorcze potrzeby – często schowane i nieodkryte przez fakt bycia zalanym ciągłym strumieniem treści.

Dlatego powiem szczerze – jeśli Netflix rzeczywiście zmieni częstotliwość publikacji odcinków seriali z powodów biznesowych, ja będę szczęśliwy. Bo wyjdzie to wszystkim na dobre, nawet jeśli owi wszyscy tym faktem początkowo będą podirytowani. Miłośnicy pochłaniania całych sezonów naraz będą musieli po prostu nieco poczekać, ci mniej cierpliwi staną się wartościową częścią cyklicznego narastania hype’u, budowania oczekiwań z tygodnia na tydzień, brania udziału w nieco dynamiczniejszych, dłuższych i bardziej zniuansowanych dyskusjach w sieci, kolektywnego jarania się bądź rozczarowywania. I fajnie, bo to w mojej opinii sól seriali, coś, co różni je od filmów i co pozytywnie nakręca widza, jednocześnie nie wpływając na niego negatywnie. A binge-watching taki wpływ ma. Nie na każdego taki sam, ale ma. Jeśli więc częściowo umiera, to ja tej śmierci będę przyglądał się ze spokojem i ulgą. Krzyżyk na drogę.

OD AUTORA

Święty nie jestem, binge-watcing zdarzył mi się nie raz, wszystko wina tego znakomitego Better Call Saul i starszych sezonów Gry o tron, które musiałem nadrobić. Zawsze wolałem model HBO czy Amazona – może dlatego też rzadziej oglądam nowości na Netfliksie. Teraz ma szansę się to zmienić.

Zachęcam do dyskusji ze mną na moim profilu twitterowym.

Serial:Stranger Things

premiera: 2016tajemnicadramatsci-fiprzygodowyhorrorakcja

Nowy sezon Sezonów: 5 Epizodów: 42

Stranger Things to inspirowany estetyką lat 80. serial science-fiction. Na skutek tajemniczego zniknięcia małego chłopca poszukujący go ludzie odkrywają spiski rządowe i nadnaturalne zjawiska zagrażające całemu światu. Stranger Things to Netflixowski serial science-fiction z elementami horroru autorstwa braci Duffer. Inspirowany jest dziełami lat 80. takimi jak E. T. lub The Goonies, i w tych właśnie czasach ma miejsce akcja. W małym miasteczku Hawkins tajemniczo znika nastoletni Will Byers. W tym samym czasie jeden z przyjaciół Willa spotyka dziewczynę z psionicznymi mocami, zbiegłą z położonego nieopodal laboratorium. Placówka okazuje się być powiązana także ze zniknięciem Willa, natomiast przeprowadzający śledztwo w sprawie jego zniknięcia ludzie odkrywają różnorodne spiski rządowe oraz istnienie bestii z innego wymiaru zagrażających światu. W serialu wystąpili m.in. Winona Ryder (Joyce Byers), David Harbour (Jim Hopper), Finn Wolfhard (Mike Wheeler) i Millie Bobby Brown (Jedenastka).

Serial Stranger Things

Serial:Ed, Edd i Eddy(Ed, Edd n Eddy)

premiera: 1999animacjakomediafamilijnydla dzieci

Zakończony Sezonów: 6 Epizodów: 126

Ed, Edd i Eddy opowiada o perypetiach tytułowej trójki bohaterów żyjących w sąsiedztwie niezwykle barwnych postaci. Produkcja należy do gatunku animacji dla dzieci. Ed, Edd i Eddy jest przeznaczonym głównie dla młodszych odbior4ców serialem animowanym wyprodukowanym dla stacji Cartoon Network, którego twórcą jest Danny Antonucci. Tytułowa trójka bohaterów to dość niesforne chłopaki, którą każdą wolną chwilę spędzają razem. Eddy jest przywódcą grupy i zawsze ma niekonwencjonalne pomysły, Edd wspomaga go swoją wiedzą, a Ed, choć nie należy do najbystrzejszych, niejednokrotnie popisuje się swoją niezwykłą siłą. Głównym celem trójki jest zdobycie pieniędzy na słodycze, a zwłaszcza ogromne Łamiszczęki. Celem ich knowań jest barwna grupa ich sąsiadów. W oryginalnej wersji językowej głosów bohaterom użyczyli m.in. Matt Hill (Ed), Sam Vincent (Edd), Tony Sampson (Eddy), Peter Kelamis (Rolf) i Tabitha St. Germain (Nazz).

Serial Ed, Edd n Eddy

Serial:Ród Smoka(House of the Dragon)

premiera: 2022dramatfantasyprzygodowyakcjatajemnica

Nowy sezon Sezonów: 4 Epizodów: 19

Ród Smoka to spin-off Gry o tron. Jego akcja toczy się 200 lat przed wydarzeniami znanymi ze wspomnianego serialu i książki, skupiając się na królewskiej dynastii Targaryenów - od szczytu jej potęgi aż do upadku. Ród smoka został stworzony przez Ryana J. Condala (Hercules), Miguela Sapochnika (Dr House, Modyfikowany Węgiel) oraz George'a R.R. Martina na podstawie prozy tego ostatniego. Produkcja stanowi prequel Gry o tron. Mamy okazję poznać historię królewskiego rodu Targaryenów u szczytu jego potęgi i dowiedzieć się, co ostatecznie przesądziło o ich upadku, znanym później jako "taniec smoków". W serialu wystąpili m.in. Paddy Considine (Viserys Targaryen), Olivia Cooke (Alicent Hightower), Matt Smith (Daemon Targaryen), Rhys Ifans (Otto Hightower), Steve Toussaint (Lord Corlys Velaryon) i Sonoya Mizuno (Mysaria). Zdjęcia kręcono w Monsanto, Cáceres, La Calahorra, Watford, Castleton, Holywell, Aldershot i na wyspie St Michael's Mount.

Serial House of the Dragon
Podobało się?

14

Karol Laska

Autor: Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

Kalendarz Wiadomości

Nie
Pon
Wto
Śro
Czw
Pią
Sob
3
11
17
24

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum inne
2022-09-25
09:23

Crod4312 Legend

Crod4312

Ja GoT nadrobiłem w miesiąc w 2019. Wcześniej nie wiedziałem o jego istnieniu (to znaczy coś tam słyszałem ale miałem to gdzieś)

Komentarz: Crod4312
2022-09-25
09:18

Crod4312 Legend

Crod4312

Nie wiem jak można narzekać na to, że wychodzi od razu cały sezon zamiast wychodzenia co tydzień. Ja czekam aż "Ród Smoka" i "Pierścienie Władzy" wyjdą w całości i wtedy obejrzę bo nie mam zamiaru jak kretyn czekać na odcinek tygodniowo zamiast obejrzeć to sobie w jeden weekend. Rozumiem takie wydawanie z biznesowego punktu widzenia bo utrzymuje widownie na mniej więcej stałym poziomie przez dwa miesiące, a nie przez tydzień ale dla mnie to jest dramat i nie będę tak oglądał. Poczekam, aż wyjdzie całość.

Komentarz: Crod4312
2022-09-25
06:45

Emkill Centurion

mary - Chociaż ty dostrzegasz jak niebezpieczne dla ludzkości jest lewactwo

"Jak najdalej od ludzi którzy wiedzą co dla mnie jest "najlepsze" i co "wyjdzie na dobre"

Słusznie. Nawet bardzo słusznie.

Komentarz: Emkill
2022-09-25
06:42

Emkill Centurion

Torquadon piękne podsumowanie dzisiejszej postawy ludzkiej. Złoto, nic dodać nic ująć.

Up - Posrane czasy mamy nie?;(

W ogóle ktoś może opisać co z horrorów\thrillerów jest spoko na netflixie?
Katowałem już hbo max, amazon prime, disney+, cda premium, teraz z nudów jade na polsatbox z ŚWK xd także z grubo ponad rok nie mam kontaktu z netflixem.

Komentarz: Emkill
2022-09-24
00:16

Ratanok Konsul

Ostatnią rzeczą jaką brałbym pod uwagę przy wyborze platformy pomiędzy Netflixem, HBO czy innymi było by to w jakim modelu ukazują się kolejne odcinki dostępnych seriali. Kluczowym elementem jest to czy interesuje mnie oferta filmów i seriali oraz jak jest rozwijana. Najdłużej do tej pory korzystałem z właśnie tego nieopłacalnego modelu Netflixa bo po prostu najbardziej interesowało mnie to co mogę tam obejrzeć. Autor lubi oglądać po jednym odcinku tygodniowo? Fajnie, a ja wolę nawet na takim HBO poczekać aż wyjdzie cały sezon i obejrzeć sobie wszystko w wolny wekeend. Może się mylę ale podejrzewam, że sporo jest ludzi, którzy mając dostępny cały sezon rozkładają go sobie na kilka tygodni bo nie mają lub nie chcą poświęcać tyle czasu na oglądanie jednego dnia.

Komentarz: Ratanok

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl