Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 8 grudnia 2022, 17:20

Koniec z podziałami na PC, debiut Valhalli na Steam to dobry znak

Assassin’s Creed: Valhalla debiutuje na Steamie. Czas najwyższy, można by rzec, choć mam wrażenie, że jest to nieco spóźniona decyzja. Niemniej ja się z niej cieszę.

Źródło fot. Ubisoft / Valve
i

Kiedy czytacie te słowa, Assassin’s Creed: Valhalla jest już dostępne na Steamie. Używanie słowa „już” w kontekście tej gry i platformy firmy Valve określiłbym jako nieco zabawne, gdyż produkcja ta trafia na nią dwa lata i prawie cztery tygodnie po swojej właściwej premierze. Fakt, jest to pełna wersja tego tytułu – ze wszystkimi dodatkami i z wreszcie dokończonym wątkiem głównym Eivor(a) – ale czy naprawdę użytkownicy Steama musieli na nią czekać aż tyle czasu?

Ubi, why? For money?

Chciałoby się powiedzieć, że Ubisoft wreszcie poszedł po rozum do głowy. Choć wypadałoby raczej stwierdzić, iż francuska firma najwyraźniej nie jest zadowolona ze sprzedaży pecetowych wersji swoich gier jedynie we własnym sklepie i w Epic Games Storze. A może po prostu umowa o ekskluzywności zawarta z koncernem Tima Sweeneya dobiegła końca i Francuzi nie widzieli żadnych przeciwwskazań, by ich gry powróciły na Steama? Zwiększenie sprzedaży – nawet po uwzględnieniu 30-procentowego „haraczu”, jaki pobiera Valve – zdecydowanie powinno być tego warte.

Koniec z podziałami na PC, debiut Valhalli na Steam to dobry znak - ilustracja #1
Umowa czy nie – teraz nic nie stoi Valhalli na przeszkodzie (fot. Assassin’s Creed: Valhalla, Ubisoft, 2020).

Przekonało się już o tym Electronic Arts – a przynajmniej wszystko na to wskazuje. Bo jak inaczej wytłumaczyć niedawny powrót gier EA na Steama? Miłośnicy wirtualnej rozrywki chcą mieć wszystkie swoje ulubione produkcje w jednym miejscu, a korporacje muszą to zaakceptować – nawet jeśli marzą im się własne, w pełni niezależne platformy dystrybucji cyfrowej. Fakty zaś są takie, że osoby grające na PC preferują Steama ponad wszystko inne. Ruch Ubisoftu sprawi, iż tylko nieliczne produkcje na „blaszaki” pozostaną niedostępne na platformie firmy Valve.

Mądra decyzja...

Niezależnie od tego, jakie są rzeczywiste powody stojące za decyzją Ubisoftu – być może kiedyś je poznamy – cieszę się, że Assassin’s Creed: Valhalla (a w dalszej perspektywie zapewne również Far Cry 6, Immortals: Fenyx Rising etc.) trafia wreszcie na Steama. Nie żebym zamierzał kupić ten tytuł po raz drugi. Jedną kopię już posiadam, a nabywanie kolejnej, by tylko móc w nią zagrać za pośrednictwem platformy Valve, niezbyt mi się uśmiecha (no chyba że kiedyś, jak będzie do kupienia za „grosze” – o ile do tego czasu nie będę miał tej gry serdecznie dość, tak jak AC: Odyssey).

Czemu w takim razie się cieszę? Bo wiem, że dla wielu osób granie na PC oznacza granie na Steamie. Dobrze to czy źle – nie oceniam, kwestia indywidualna. Sam wszystkie „Asasyny” uruchamiam poprzez aplikację Ubisoftu, która była niezbędna, by zagrać w kultową „dwójkę” i kolejne pozycje z tej serii – aż do AC: Valhalli. Niezbyt ją lubię; gdybym mógł wybierać, zdecydowałbym się na wersję dostępną na Steamie, ale... tak naprawdę wybór nie istniał. Nabywając pudełkową wersję AC II niedługo po premierze, było się skazanym na aplikację Ubisoftu. Ba, nawet kupując grę w sklepie Valve, trzeba było połączyć swój steamowy profil z ubisoftowym kontem.

Koniec z podziałami na PC, debiut Valhalli na Steam to dobry znak - ilustracja #2
Valhalla trafia na nowy ląd... to znaczy na Steama (fot. Assassin’s Creed: Valhalla, Ubisoft, 2020).

Mimo to wiele osób kolekcjonuje „Asasyny” właśnie na Steamie. Cieszę się więc, że będą one mogły uzupełnić swoją bibliotekę gier, bo brak Valhalli musiał być dla nich bardzo irytujący. Niemniej moja radość ma również inne powody.

Jednym z nich jest fakt, że obecność na Steamie daje w przypadku każdej produkcji wgląd w multum ciekawych informacji, znajdujących się w bazie danych tej platformy. Ile osób gra w ten czy tamten tytuł? Jaka była największa obniżka jego ceny? Jaki procent graczy zdobył poszczególne osiągnięcia (well, that’s kinda awkard)? To tylko kilka przykładowych informacji, które mogą powiedzieć graczom wiele dobrego lub złego o poszczególnych pozycjach.

Co więcej, dane te wskazują, że ostatnie dwie odsłony serii Assassin’s Creed cały czas przyciągają sporo osób na Steamie. Gdy piszę te słowa, przy czteroletnim AC: Odyssey bawi się nieco ponad 9,5 tysiąca graczy. Przy pięcioletnim AC: Origins – z górą 4,5 tysiąca. Nie są to może zawrotne liczby, ale trudno też określić je małymi. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że w pierwszych dniach obecności na platformie firmy Valve AC: Valhalla będzie cieszyć się znacznie większą popularnością.

...ale czy nie spóźniona?

Pytanie brzmi, czy okaże się ona tylko duża, czy wystrzeli w steamowy kosmos. Znamy wprawdzie przypadki, gdy jakiś tytuł trafiał na Steama kilka bądź kilkanaście miesięcy po swojej właściwej premierze i z marszu stawał się hitem sprzedażowym. Dobrym przykładem jest tu Hades. Wspomniane dzieło studia Supergiant Games przeżyło swoisty renesans, gdy opuściło Epic Games Store’a i wypłynęło na pełne wody Steama. Nie jest to jednak tak duża, droga ani popularna produkcja jak Assassin’s Creed: Valhalla. Co za tym idzie, większe powinno być nie tylko zainteresowanie tym ostatnim tytułem, ale również oczekiwania finansowe Ubisoftu względem niego.

W tym miejscu trzeba się jednak zastanowić, na co tak naprawdę może liczyć francuska firma. Mówimy w końcu o grze, od premiery której minęły przeszło dwa lata. Wydaje się, że jest to dobry moment, by udostępnić ją w ramach abonamentu pokroju Xbox Game Passa, a nie próbować sprzedać (potencjalnie) nowym odbiorcom za pełną cenę. Tymczasem AC: Valhalla ma niebawem opuścić konkurencyjną dla subskrypcji Microsoftu usługę PS Plus Extra.

Koniec z podziałami na PC, debiut Valhalli na Steam to dobry znak - ilustracja #3
Czy AC: Valhalla okaże się równie interesująca dla graczy na Steamie jak przedwczorajszy śnieg? Zobaczymy (fot. Assassin’s Creed: Valhalla, Ubisoft, 2020).

Wyznam, że zaskoczyła mnie ta informacja. Oczywiście niewykluczone, iż umowa zawarta pomiędzy Sony i Ubisoftem dotyczyła wyłącznie półrocznej dostępności. Mam jednak wrażenie, że nie jest to dobre wyjście dla żadnej ze stron. Usługa Japończyków straci jeden ze swoich najmocniejszych atutów, a Francuzi pozbędą się swoistego „okna wystawowego” w niezwykle gorącym, bożonarodzeniowym okresie, gdy wiele osób mogłoby zagrać w AC: Valhallę i przekonać się do jej zakupu. No chyba że pogłoski, jakoby ów tytuł miał wkrótce trafić do Xbox Game Passa – którym, co warto dodać, zaprzeczono – okażą się prawdziwe i Ubisoft po prostu zmieni „wystawcę”.

Niezależnie od tego, czy tak się stanie, można odnieść wrażenie, że francuska firma doszła do wniosku, iż rozbrzmiał ostatni dzwon, by porządnie zarobić na Assassin’s Creed: Valhalli. Nie wiem, jak inaczej da się wytłumaczyć pokrywające się w czasie zakończenie wsparcia tej gry, jej nie do końca spodziewaną obecność na Steamie oraz fakt, że opuści ona wkrótce PS Plusa Extra.

Assassin’s Creed: Mirage dla wszystkich

Niemniej sam fakt, że tytuł ten wreszcie trafił na platformę firmy Valve, uznaję za pozytywny. Społeczność będzie mogła pokazać Ubisoftowi, gdzie woli grać – na Steamie czy na Epicu. Wierzę, że wnioski, jakie francuska firma wyciągnie z decyzji zakupowych fanów, sprawią, iż kolejna separacja tych dwóch branżowych gigantów prędko się nie wydarzy.

W konsekwencji każdy gracz będzie mógł już w dniu premiery zdecydować, w którym pecetowym sklepie woli nabyć nadchodzące Assassin’s Creed: Mirage. Nie ukrywajmy – dla Ubisoftu powinien przecież liczyć się fakt, że gra będzie tłumnie kupowana, a nie to, gdzie ludzie ją nabędą. No i może jakość produkcji, ale sami wiecie, jak to bywa – AC: Valhalli wciąż w pełni nie „połatano”, choć jest na rynku od przeszło dwóch lat.

Hubert Śledziewski

Hubert Śledziewski

Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.

więcej