Turtle Beach Stealth 700 Gen3 to masywne, ale wygodne słuchawki, które zachwycają jakością dźwięku, basem i 80-godzinną baterią. Dzięki dwóm nadajnikom USB świetnie sprawdzą się na wielu platformach. Dobre wrażenie psuje jednak fatalna aplikacja.
Kolejny produkt z portfolio Turtle Beach trafia do testów. Po udanym zapoznaniu się z Victrix Pro BFG Reloaded oraz myszką Burst II Pro pora na słuchawki Stealth 700 Gen3. Muszę przyznać, że jest to sprzęt, który skradł mi serce za sprawą swojej masywnej budowy, jakości dźwięku i mikrofonu oraz dzięki wytrzymałej baterii.
Wciąż nie mogę jednak przeżyć aplikacji mobilnej, która powinna trafić do kosza i zostać diametralnie przebudowana. Obawiam się także o kwestię wytrzymałości, bo plastikowe mocowania nauszników czy obudowa mikrofonu aż proszą się o przypadkową awarię. Te wady bledną jednak w morzu zalet tego modelu słuchawek.
Po otwarciu pudełka pierwszy szok – jakie te słuchawki są duże! Po wzięciu ich do ręki okazało się, że ważą także swoje. To spora różnica w porównaniu do lekkich modeli, które testowałem w ostatnich miesiącach. Osobiście uważam to za wielką zaletę – lubię zabudowane słuchawki, pozwalające odcinać się od świata rzeczywistego. Niestety zwykle bywa tak, że po jakimś czasie uciskają one głowę, zwłaszcza u użytkowników okularów. W tym wypadku hybrydowe poduszki wykonano z pianki zapamiętującej kształt, a do tego owinięto je tkaniną sportową. Przygotowano je także z myślą o okularnikach, takich jak ja, więc po kilku godzinach nie mogłem narzekać na dyskomfort.
Do zalet konstrukcji na pewno zaliczam mikrofon – w końcu dostaję słuchawki porzucające ideę odłączania tego elementu; zamiast tego jest on ukryty wzdłuż obudowy. Teoretycznie sprawia to, że jest on bardziej podatny na uszkodzenia mechaniczne (w całości jest z plastiku) i nie posiada „futrzaka” (gąbki). Całość jest wzmocniona stalowymi elementami, a sam pałąk wygina się w dużym zakresie, co pozwala na dopasowanie do każdej głowy. System kontroli jest rozbudowany, ale aby w pełni skorzystać ze wszystkich opcji, niestety musimy użyć dedykowanej aplikacji.
Na słuchawkach znalazły się aż trzy pokrętła (od głośności na Bluetooth, głośności gry i jedno z możliwością customizacji), przycisk do aktywacji słuchawek, zmiany trybu dźwiękowego oraz do przełączania poszczególnych sposobów komunikacji. Nie mam większych uwag co do jakości wykonania – jedynie uchwyty słuchawek oraz niektóre elementy plastikowe wyglądają na potencjalnie podatne na uszkodzenia mechaniczne (są umieszczone tylko w tylnej części nauszników), więc ich wyłamanie prawdopodobnie zakończy żywot tego sprzętu.
Szkoda, że zabrakło jakichkolwiek diod – i nie mówię tutaj o RGB, tak modnym w gamingowych sprzętach, ale raczej o wizualnym komunikowaniu użytkownikowi pewnych informacji. Brak jakiegokolwiek podświetlenia (nie licząc pierścienia wokół przycisku do ich włączenia) powoduje, że czasem nie mam bladego pojęcia, jaki tryb mam włączony. Dopiero aplikacja (z którą się nie polubiłem) dostarcza mi te kluczowe informacje.
Poniżej przedstawiaj najważniejsze informacje techniczne tych słuchawek. Pełną specyfikację na stronie producenta.
Cecha | Szczegóły |
Przetworniki (Głośniki) | 60 mm Eclipse™ Dual Drivers (opatentowane, podwójne membrany) |
Pasmo przenoszenia | 20 Hz – 20 000 Hz |
Łączność | Bezprzewodowa 2.4 GHz (niskie opóźnienia) + Bluetooth 5.2 |
Bateria | Do 80 godzin pracy na jednym ładowaniu |
Szybkie ładowanie | Tak (15 minut ładowania = ok. 3 godziny gry) |
Mikrofon | Flip-to-Mute (podnoszony do wyciszenia), jednokierunkowy z redukcją szumów opartą na A.I. |
Dźwięk przestrzenny | Obsługuje: Windows Sonic, Dolby Atmos, DTS Headphone:X, Sony 3D Audio (PS5) |
Waga | ok. 400-410 g |
W momencie pisania recenzji słuchawki na stronie producenta zostały wycenione na 199,99 euro (w przecenie za 149,99), czyli ok. 843 zł. W polskich sklepach można je kupić za 750 złotych.
Korzystanie z Turtle Beach Stealth 700 Gen3 jest bardzo przyjemne i nie mam tutaj żadnych uwag. Obawy o zbyt dużą zabudowę okazały się bezpodstawne, ponieważ materiał wyściełający wnętrze nauszników jest bardzo przyjazny dla skóry i użytkowników okularów. Spędziłem w nich kilka godzin w trakcie pracy oraz grania i nie odczuwałem żadnego dyskomfortu. Z kolei bardzo cieszy mnie projekt mikrofonu, bo szczerze mówiąc, irytują mnie rozwiązania z odpinaniem tego elementu. Zwykle pląta się on po biurku, a czasem nawet gubi akurat w momencie, w którym jest mi potrzebny.
Jakościowo dźwięk jest idealny – 60-milimetrowe przetworniki sprawdzają się w każdym gatunku gier, a dodatkowe tryby pozwalają na lepszą personalizację doznań dźwiękowych. Obsługa poszczególnych guzików początkowo bywa problematyczna (przez te trzy pokrętła), ale jest to raczej kwestia przyzwyczajenia się. Pałąk nie uciska głowy, a zarazem jest na tyle wyprofilowany, że słuchawki nie spadają. Warto jednak pamiętać, że nie mamy tutaj funkcji ANC, co oznacza, że hałas otoczenia może przebijać przy cichszych scenach lub w głośnym środowisku.
Pozytywnie wyróżniam także bas, bo „czuć” go w słuchawkach. Jest to element, który zwykle kuleje w sprzęcie gamingowym, ale w przypadku Stealth 700 mamy przyjemne poczucie brzmienia, które jest wyraźnie wyczuwalne, ale nie na tyle przesadzone, aby powodować dyskomfort.
Ogromną zaletą są dwa nadajniki USB w zestawie, pozwalające na podłączenie do dwóch konsol/PC jednocześnie i przełączanie się przyciskiem. Dodatkowo słuchawki obsługują Bluetooth, więc można je swobodnie podłączyć do handhelda bądź telefonu. Model PC jest przeznaczony także do PlayStation 5 za pośrednictwem wspomnianego USB. Działa to dobrze, bezproblemowo przełączałem się pomiędzy konsolą oraz blaszakiem.
Jak dla mnie to nie tylko wielka uniwersalność, ale przede wszystkim wygoda. Niestety aplikacja Swarm II wciąż jest pełna błędów językowych (tzn. mieszania się angielskiego z azjatyckimi komunikatami, bo polskiej wersji brak) i orientacja w niej bywa po prostu trudna. Działa do tego topornie, a jej interfejs jest bardzo nieprzyjemny. Pozwala jednak na konfigurację poszczególnych przycisków na obudowie oraz na obsługę słuchawek za pośrednictwem smartfonu (w przypadku wersji mobilnej).
Miałem z nią także nieprzyjemności przy okazji aktualizacji sprzętu. Ciężko mi tutaj określić, czy winny był hardware, czy software – w każdym razie nie mogłem pobrać aktualizacji ani na słuchawki, ani na odbiorniki. Jest to o tyle irytujące, że brak aktualnej wersji uniemożliwia korzystanie ze Swarm. A dodatkowo, aby jeszcze mocniej zirytować użytkownika, w czasie aktualizacji oba odbiorniki muszą być podpięte do komputera. Całe szczęście, że mam w obudowie dwa wejścia USB z przodu, bo jeśli miałbym sięgać do tylnych wejść, to zapewne całkowicie darowałbym sobie aktualizację.
Turtle Beach Stealth 700 Gen3 to słuchawki z mocnym zestawem zalet: świetny dźwięk, wydajna bateria, elastyczna łączność i komfortowe nauszniki. To świetny wybór dla osób szukających uniwersalnych słuchawek gamingowych, zwłaszcza jeśli grają na kilku platformach jednocześnie.
Z drugiej strony potencjalne problemy z oprogramowaniem i trwałością mogą odstraszyć bardziej wymagających użytkowników. Zwłaszcza jeśli preferujesz coś lżejszego, z ANC albo z mikrofonem klasy studyjnej. Jeśli jednak szukasz dobrze zabudowanych i gamingowych słuchawek, Stealth 700 Gen3 może być świetnym wyborem.
Sprzęt do testów dostarczył producent.
Więcej:RAM droższy od PS5 z napędem. 64 GB DDR5 kosztuje ponad 2000 zł, a ceny mają jeszcze wzrosnąć

Autor: Mateusz Zelek
Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. W tematyce gier i elektroniki siedzi, odkąd nauczył się czytać. Ogrywa większość gatunków, ale najbardziej docenia strategie ekonomiczne. Spędził także setki godzin w wielu cRPG-ach od Gothica po Skyrima. Nie przekonał się do japońskich jrpg-ów. W recenzowaniu sprzętów kształci się od studiów, ale jego głównym zainteresowaniem są peryferia komputerowe oraz gogle VR. Swoje szlify dziennikarskie nabywał w Ostatniej Tawernie, gdzie odpowiadał za sekcję technologiczną. Współtworzył także takie portale jak Popbookownik, Gra Pod Pada czy ISBtech, gdzie zajmował się relacjami z wydarzeń technologicznych. W końcu trafił do Webedia Poland, gdzie zasilił szeregi redakcji Futurebeat.pl. Prywatnie wielki fanatyk dinozaurów, o których może debatować godzinami. Poważnie, zagadanie Mateusza o tematy mezozoiczne powoduje, że dyskusja będzie się dłużyć niczym 65 mln lat.