Zaloguj się
Utwórz konto
Przełącz tryb wyświetlania strony:
Standardowy / Kompaktowy
GRYOnline.pl:
tvgry.pl:
Przełącz tryb wyświetlania strony:
Standardowy / Kompaktowy
GRYOnline.pl:
tvgry.pl:
Każdemu zdarzają się pomyłki, ale społeczność graczy bywa bezlitosna – zwłaszcza, jeśli jest się Randym Pitchfordem.
Randy Pitchford to kontrowersyjna postać. Skandale, nieetyczne praktyki i wątpliwe zdolności kreowania wizerunku – to już starczy, by wzbudzić do siebie niechęć graczy. Jakby tego było mało, wprowadził fanów w błąd (niewybaczalne!). Chociaż jest dyrektorem generalnym studia Gearbox odpowiedzialnego za lubianą przez graczy serię Borderlands, to nie można powiedzieć, że w życiu wyszło mu cokolwiek innego. 5 lat temu Pitchford prorokował, że Steam nie przetrwa próby czasu. Czas ten upłynął, a jego prognozy nie sprawdziły się, o czym gracze nie zapomnieli – i nie omieszkali wetrzeć w ranę przysłowiowej soli.
Ten koleś to skończony drań i oszust. Przez lata działał nieuczciwie i uchodziło mu to na sucho. Nie mogę się doczekać, aż spotka go zasłużona kara.
- iJet
Randy Pitchford krytykował Steam głównie z powodu polityki platformy dotyczącej podziału zysków oraz ich sposobu zarządzania zawartością i jakością gier. Steam, który był wtedy najpopularniejszą platformą dystrybucji cyfrowej gier, pobierał 30% prowizji od sprzedaży, co Pitchford uznał za zbyt wysokie. W związku z tym, kiedy Epic Games Store weszło na rynek i zaoferowało bardziej korzystny podział zysków dla deweloperów, Pitchford stał się zwolennikiem Epic Games Store. Najprawdopodobniej właśnie to doprowadziło też do jego decyzji o wydaniu Borderlands 3 jako tytułu ekskluzywnego dla tej platformy.
Z perspektywy czasu, diagnoza Randy'ego Pitchforda dotycząca przyszłości Steam okazała się zupełnie nietrafiona. Steam nadal dominuje na rynku dystrybucji cyfrowej gier na PC, a jego pozycja nie tylko nie osłabła, ale wręcz umocniła się w ciągu ostatnich kilku lat. Mimo konkurencji ze strony Epic Games Store, Steam zachował ogromną bazę użytkowników i wprowadził nowe funkcje, dzięki czemu zwiększył swoją popularność.
Tego nie można powiedzieć o Gearbox i o samym Pitchfordzie: studio nadal jest rozpoznawalne, ale jego pozycja na rynku gier nie jest tak silna, jak mogłoby się wydawać po sukcesie Borderlands. Gearbox w dużym stopniu polega właśnie na tej na serii jako swojej najważniejszej marce, a w dodatku w 2021 roku zostało przejęte przez Embracer Group (czyżby kłopoty z utrzymaniem niezależności?).
Dzisiaj Borderlands 4 jest już w produkcji, a premiera została zapowiedziana na przyszły rok. Zgadnijcie, jaka platforma jest wskazana wśród dystrybutorów kolejnej części serii? Tak, dobrze myślicie - chodzi o Steam.
Gracze doskonale zdają sobie sprawę z tego, że na rynku gier nie ma jednej, właściwej opcji. Każdy dystrybutor dba o swoje zyski, często kosztem satysfakcji użytkowników. Steam nie jest wyjątkiem, ale jakoś udaje mu się nie przekroczyć pewnej granicy dobrego smaku – i gracze są tego świadomi:
To się nazywa „bycie firmą prywatną”.
Konkurencja jest zmuszona strzelać sobie w stopę, bo akcjonariusze chcą więcej pieniędzy, a najłatwiejszy sposób na ich zarobienie to stosowanie praktyk antykonsumenckich.
Ostatecznie firma jest postrzegana przez ludzi na tak chciwą i krótkowzroczną, jak jej właściciele. Jeśli wykazuje ona oznaki sukcesu to szybko zostanie przejęta przez najbardziej chciwych ludzi na świecie, którzy chętnie poświęcą długoterminowe dobro firmy dla krótkoterminowych zysków. Wycisną z firmy co się da, a potem uciekną, zanim nastąpi katastrofa.
Valve jest dalekie od ideału, ale ostatecznie są tylko tak chciwi i krótkowzroczni, jak ich zarząd.
Ech, Steam faktycznie stopniowo ulepsza swoje usługi i funkcje. Nie jest to może najszybsza platforma na świecie, ale z pewnością wypada o wiele lepiej niż konkurencja. Na przykład ostatnie ulepszenia w walce z bezsensownymi, żartobliwymi recenzjami, aktualizacje wspierające lepsze wersje demo, funkcja nagrywania gier – i to tylko ostatnie trzy miesiące.
Co za ironia losu. Dziś to Pitchford musi polegać na platformie, którą kiedyś otwarcie krytykował. To doskonały przykład na to, że w branży gier próby prognozowania przyszłości mogą być bardzo ryzykowne, a zbytnia pewność siebie często prowadzi do nieprzyjemnych rozczarowań. Mimo wszystko nie możemy się doczekać premiery Borderlands 4.
0
Autor: Danuta Repelowicz
Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.
GRYOnline.pl:
tvgry.pl:
