

Najciekawsze materiały do: Elex

Elex - Graphic UP v.1.1
modrozmiar pliku: 930,9 KB
Graphic UP to modyfikacja do gry Elex, której autorem jest A100N.

Elex - poradnik do gry
poradnik do gry11 marca 2022
Kompletny, rozbudowany poradnik do Elex nie tylko wytłumaczy ci krok po kroku każde zadanie, ale również objaśni rozwój postaci, walkę, umiejętności, odkryje wszystkie sekrety gry i pomoże wybrać frakcję. Nie zapomnieliśmy o craftingu.

Recenzja gry Elex – Gothic odrodził się w nowych szatach
recenzja gry13 października 2017
Światowa premiera 17 października 2017. Nowy Gothic nie powstał i raczej prędko nie powstanie – ale wcale nie jest Wam tak bardzo potrzebny, jak sądzicie. Duch Górniczej Doliny odżył w grze Elex – z prawie wszystkimi jego przymiotami i wadami. Fani Bezimiennego, to dla Was pozycja obowiązkowa!

Elex zmierza na Nintendo Switch?
wiadomość29 stycznia 2018
Informacje pochodzące od brazylijskiej komisji przyznającej grom kategorie wiekowe sugerują, że Elex, najnowsze RPG studia Piranha Bytes, zmierza na hybrydową konsolę Nintendo Switch.

Wieści ze świata (Elex, Hangar 13, Dragon Ball FighterZ) 21/12/2017
wiadomość21 grudnia 2017
Dziś piszemy o sporej łatce do gry Elex, napływie nowych pracowników do studia odpowiedzialnego za Mafię III (Hangar 13) i zapowiedzi otwartej bety bijatyki Dragon Ball FighterZ. Witajcie w wieściach ze świata – codziennej porcji krótkich wiadomości.

Elex bierze wszystko na PC, Assassin's Creed Origins dominuje konsole. Top Empik - Tydzień 42 i 43
wiadomość31 października 2017
Elex przed Assassin's Creed Origins, to może być zaskoczenie. Ale raczej tylko w takich krajach, jak Polska, która fanami studia Piranha Bytes stoi. Zapraszamy do zapoznania się z listą najchętniej kupowanych gier w salonach sieci Empik.
- Elex u 100 tysięcy użytkowników Steama 2017.10.24
- Tutaj Elexem mało kto się przejmuje. Top 10 UK (15 - 21 października) 2017.10.23
- South Park i Elex rozpoczęły elektroniczny żywot w pierwszej dziesiątce. Top 10 Steam (15 - 21 października) 2017.10.23
- Elex - jak przeżyć 2017.10.19
- Elex - porównanie graficzne na wszystkich platformach sprzętowych 2017.10.19
- Elex – dzisiaj premiera nowej gry twórców Gothica 2017.10.17
- Elex 2 potwierdzony przez zakończenie pierwszego Elexa [SPOILERY] 2017.10.16

"Chcemy opowiadać mroczne historie z dużą dozą wolności" - rozmawiamy z twórcami Gothica i Elexa, Björnem i Jennifer Pankratz
artykuł11 listopada 2024
"Gothic stał się częścią naszego życia" - powiedział Björn Pankratz, gdy spotkałem się z nim i jego żoną Jennifer. Rozmawialiśmy o tym, dlaczego Polacy i Niemcy pokochali tę kultową serię oraz jakie gry będzie tworzyć nowe Pithead Studio - i nie tylko.
- Steam Summer Sale 2021 - tanie gry RPG
- W co grają Polacy? Te gry na PS4 lubimy bardziej niż inni
- Gry ze Steam, które Polacy pokochali bardziej niż reszta świata
- Ile Gothica jest w Elexie – 9 rzeczy, dzięki którym na Magalanie poczujesz się jak w domu
- Ile Gothica jest w Elexie – 9 rzeczy, dzięki którym na Magalanie poczujesz się jak w domu
3h za mną, i jak na razie jedna myśl "Kurde, gram w końcu w Gothica". Klimat niezły, muzyka wg mnie średnia, no ale świat przeciekawy, tak samo questy, no i poziom trudności, jak w stareńkim G2, nie ma co się pchać w cholerę na początku bo szybko zostaniesz nauczony moresu. Walka oczywiście na minus, przez pierwsze 45 minut myślałem że wejdę na dach domu i skończę na główkę trzymając w ręku tę grę, żeby każdy widział co mnie do tego doprowadziło, ale da się tego cholerstwa wyuczyć. No ale tak jak pisałem, klimat dobry, a świat piękny i ciekawy, dawno w żadnej grze tak nie explorowałem, chyba nawet w W3 którego przeszedłem z 5 razy, nie zaglądałem tak w każdy kąt, a największy banan na pysku mi sprawiło jak znalazłem worek z pieniędzmi skryty gdzies między skałami i od razu pomyślałem "Przyzwyczajenia z Gothica o szperaniu w każdej norze się przydały" Polecam! Ale głównie fanom G1, 2 i NK.
Póki co jestem po 9 godzinach gry, i stwierdzam że gra jest dobra, na poczatku trzeba przebić się przez pierwsze 5 godzin gry aby się z nią zaznajomić, zadania są ciekawe-różne i mają swoje konsekwencje, pozim trudności jest bardzo wysoki, na początku rogrywki ustawiłem sobie poziom trudny, lecz szybko zmieniłem na zwykły gdyż na początku nie szło nic zabić, gra jest naprawdę trudna, coś ala gothic 2 NK + returning, jeżeli ktoś licz na grę typu W3 że mieczem szatkujemy 8 przeciwników na raz, to się rozczaruję i gra nie jest dla niego, będzki na początku zbieramy od każdego, grafika (modele postaci są ładne) lecz najbardziej co kuleje to sama walka, która jest drewniana, a konkretnie uniki z którymi jest coś nie tak i reagują z opóźnieniem po wciśnięciu klawisza, w Wiedzmine 3 jest to bardzo płynnie zrobione zaś w Elex jest bardzo topornie. kolejna żecz która denerwuje to brak zaznaczenia - aktualizacji questa, gdy go dostajemy ( gdy przechodzimy przez teleport też odznacza się) Na ten moment moja ocena to solidne 8.0
Uwaga, wyjdzie zapewne dość długi post (monstrualnie długi). Żeby nie było chaotycznie (bo że nie będzie topornie, to nie mogę obiecać) podzielę na kilka części tematycznych. Będą drobne spojlery – bo opinii/recenzji bez takowych i tak jest dostatecznie dużo, a nie ma nic lepszego na poparcie słów niż bezpośrednie przykłady.
Mechanika (wrzucę do tego worka kilka rzeczy, od systemu rozwoju postaci i systemu walki aż po ogólny feeling gry):
Jestem typem gracza, który przy pierwszym podejściu zawsze szarżuje w najwyższy możliwy poziom trudności. Istnieje pewna perwersyjna przyjemność w takim podejściu do gier, zwłaszcza w przypadku erpegów, gdzie każda tajemnica gry – od nowego świata/uniwersum poprzez nowe mechaniki i ścieżki jakimi możemy poprowadzić postać – stanowi swoiste wyzwanie spotęgowane niezaznajomieniem z samą grą.
W przypadku Elexa skończyło się na tym, że w około 3 / 4 gry skoczyłem jedno oczko trudności niżej, z ultra na difficult (grałem na angielskiej wersji językowej – jest delikatnie lepiej wykonana technicznie, chociaż w ostatecznym rachunku nie miało to znaczenia, bo... o tym później). Nie, gra nie była za trudna. Wyższy poziom trudności z wyzwaniem nie ma zbyt wiele wspólnego. Jedyne co się zmienia to ilość czasu jaki musisz poświęcić na tłuczenie każdego moba, bo przeciwnicy zamieniają się w chodzące gąbki. Przeskok między przedostatnim a ostatnim poziomem jest olbrzymi.
Przyjemność z gry na ultra spadała tym bardziej, im bardziej człowiek dostrzegał, że rozwój postaci nie ma w jej przypadku żadnego znaczenia. Ta realizacja w końcowych epizodach gry, gdzie wciąż zwykłego szczura nie jesteś w stanie ściągnąć na hita (nawet na niższym poziomie), pomimo nieludzko dopakowanej postaci wskazuje skalę problemu. Tu nie poziom trudności jest problemem (że gra nie daje satysfakcji na tej płaszczyźnie) a zupełnie skopany progres oraz brak zachęty do walki z trudniejszymi przeciwnikami. Bo sama idea przyjemności z walki w tym tytule nie wystarczy. Mechanika jest zbyt skopana na zbyt wielu poziomach:
- walka wręcz to rzecz potwornie zabugowana i nieresponsywna. Pomijając to, że obecny system zupełnie nie nadaje się do walki z grupami przeciwników (a tymi gra w pewnym momencie rzuca w nas jak śmieciami do kosza, w kolejnej próbie „pokazania jak to jest trudno” – sztuczne do bólu) – wystarczy, że przeciwnik znajduje się kilka centymetrów pod nami (nierówny teren, a tego jest przecież sporo) i nasze ciosy, niezależnie od animacji, potrafią w niego nie trafiać. Przenikanie przez obiekty – czy wreszcie miejscami zepsute animacje (nie mówię o ich brzydocie, a o nagłych przyspieszeniach, które z całą pewnością nie były zamierzeniem twórców). Stworki lubią się zabugować na jakimś górzystym terenie, a wtedy (nie wiem jak na niższych poziomach trudności) odpalają swoje ataki dystansowe, które są kilkukrotnie bardziej bolesne od tych wręcz (co jest absurdem totalnym, że walka wręcz jest mniej dynamiczna niż ta na dystans) i z reguły oznaczają szybką śmierć. Ten sam problem wyklucza z walki używanie jetpacka, bo moment, w którym wzniesiesz się w powietrze, to moment, w którym zostaniesz zbombardowany naziemną artylerią (nawet na piechotę ciężko ominąć te pociski, a co dopiero przy jetpacku z opcją „tylko góra-dół”).
- stwory mają może z 6 schematów walki (i animacji) jakimi się posługują. Tak więc radość z odkrycia nowego rodzaju przeciwnika kończy się w momencie gdy zauważysz, że stanowi identyczne wyzwanie co pierwszy napotkany szczur, tylko musisz dłużej namachać się mieczem. Tak więc wyuczenie się schematów przeciwników również nie daje satysfakcji bo jest ich zwyczajnie za mało by mówić o różnorodnej rozgrywce. Ba! Ze względu na naturę animacji, w pewnym momencie, kiedy widzisz jakiegoś stworka z nową skórką, już wiesz jak będzie walczył, bo nawet wyglądem przypomina poprzedniego. No ale hej. Ma więcej życia. Wyzwanie!
- prędzej czy później uświadamiasz sobie, że będziesz musiał sięgnąć po broń dystansową, a ta może i dawałaby większą przyjemność z gry niż starcia klata w klatę, gdyby nie skopane hitboxy oraz animacja, w przypadku mojej postaci, naciągania łuku, która robi sobie co chce – nie ma jednolitego timingu przez co miejscami zdaje się losowe czy strzała zrobi volley czy poleci po bardziej prostej trajektorii. Było to wyjątkowo frustrujące. Nie wiem czyim pomysłem było, by trajektoria reagowała na to, czy celujemy w ziemię czy w powietrze, ale jest to tragedia w najczystszej postaci.
- jako, że przeciwnik to gąbka z kupą życia, a do tego później pojawia się w olbrzymich chmarach – należy zapomnieć o sensowności walki wręcz (ze względu na jej mechanikę) i prędzej (niż później) należy zainwestować w coś obszarowego, chyba że nie szanujesz własnego czasu. W sposób tragiczny ogranicza to liczbę możliwych buildów, do czego dokłada się jeszcze fakt, że...
- ponad połowa umiejętności jest bezużyteczna. W związku z tym, jak rozplanowany został rozwój postaci – jedynym kryterium jakim można się posługiwać to – jak szybko koszt wydanego na szkolenie elexu się zwróci (i czy wogóle – przez co takie umiejętności jak górnictwo odpadają zupełnie). Brak hackowania w przeciągu całej gry odciął mnie tylko od dwóch zamków, których nawet nie żałuję, bo patrząc na system lootu, o którym za chwilę, nie straciłem zapewne nic. Żadna z nich nie daje żadnego poczucia progresu, za wyjątkiem zbierania trofeów.
Ładowanie w „zwiększone zdobywanie doświadczenia” jest bezużyteczne bo system opiera się na tym, jak dużo napojów z naturalnego elexu jesteś w stanie wytworzyć (a jego nieograniczona ilość u kupców sprawia, że całość ogranicza się do kupowania punktów atrybutów i skilli do tego, jak dużo waluty jesteś w stanie zebrać). 1pkt umiejętności i 10pkt atrybutów na level daje zbyt mało, a przedłuża początkowy okres gry, gdzie nie jesteś w stanie zabić praktycznie nic.
Najgorsze jest to, że nie mogę wymieniać wad bez połączenia kolejnych płaszczyzn gry, bo to co jest skopane, jest z reguły skopane dlatego, że zawodzi w różnych przestrzeniach gameplayu. I tak wszelkie „checki” umiejętności w dialogach dają zabawnie małe ilości expa często nie nagradzając niczym więcej, jak kolejną wersją tego samego dialogu prowadzącą do identycznego rozwiązania. I gdyby dialogi nie były tak beznadziejne, przełknąłbym rzecz i inwestował w to tylko po to, żeby usłyszeć co barwniejsze odpowiedzi. Niestety, nie było na co liczyć.
- na koniec – punkty atrybutów nie zmieniają praktycznie nic. Jedyne do czego są potrzebne to odblokowanie umiejętności, które już w „jakimkolwiek” stopniu na grę wpływają. Różnica między 70 a 100 siły (potężna inwestycja) nie istnieje. A, no i jeszcze wymagania broni. Tak. To chyba jedyny przeskok. Co jest zabawne, bo rodzajów oręża jest w sposób przykry mało, co prowadzi do -
System lootu:
- kolejna, w tym wypadku być może nawet zamierzona, porażka. W pewnym momencie gry pojawia się jeszcze jeden (zaraz po „progresie postaci”) moment realizacji. Te wszystkie trudno dostępne ruiny obłożone chmarami ciężkich do ubicia przeciwników nie zawierają NIC ciekawego do zebrania. Ten sam śmieć w całej rozciągłości gry. Będziesz zbierał pojedyncze elexity i papier toaletowy dopóki nie zrozumiesz, że podnoszenie czegokolwiek z ziemi to strata czasu na kliknięcia. Nic wartościowego, nic co zmieni podejście do gry, dopakuje postać, czy nawet pozwoli na zakup większej ilości naturalnego elexitu (patrz – rozwój postaci), bo jedyne sensowne źródło pieniędzy to trofea.
Odejmuje to jedną z najważniejszych motywacji do gry i kompletnie niszczy jakikolwiek sens we wracaniu do wcześniej pominiętych lokacji. Gdyby chociaż były jakoś ciekawsze wizualnie, albo różniły się czymś od wysprzątanych wcześniej miejscówek... no cóż, niedoczekanie. Stwory broniły papieru toaletowego.
I tak. W obszary promieniowania/zamarzania/podpalania/trujące też wchodzisz po papier toaletowy. Zachowanie czystej dupy jeszcze nigdy nie było tak upokarzająco wymagające.
- bardzo ubogi arsenał broni do wyboru. Praktycznie całą grę przeleciałem na tym samym orężu (zdobytym gdzieś na początku) ulepszonym po prostu na maxa, bo nic ciekawszego się nie pojawiło. A nie, moment. Raz zmieniłem łuk, jak się okazało że bronie legendarne (których również jest jak na lekarstwo) są dużo gorsze od zwykłych, upgradowanych wersji.
- przyznam, że miałem moment niezwykłej radości w grze, kiedy po ulepszeniu broni do wersji „lodowej” moje obrażenia podskoczyły niesamowicie. Jakże się ucieszyłem pomyślawszy, że przynajmniej został zaimplementowany jakiś znaczący system odporności. Że jedne stworki jakiś element boli bardziej niż inny. Otóż nie. Okazało się, że w niezrozumiały sposób poziom trudności przeskoczył mi na normalny. Tadam. Bańka prysła po powrocie na ultra.
Dialogi i towarzysze:
Jeśli jest ktoś, kto bez cienia wstydu może przyznać, że mu się podobały, to muszę pogratulować szczęśliwego życia. Taka osoba nie nudzi się zapewne nawet czytając ulotki reklamowe czy skład dezodorantu. Słowa są ostre, ale nie widzę innej możliwości zobrazowania istoty problemu. Nie jest to żaden atak personalny, a mój brak zrozumienia względem otaczających ludzi. Być może to ja jestem ignorantem. I tak wymieniając po kolei:
- patos jakiego nie zaznałem nawet w Inkwizycji. Rzeczy banalne wygłaszane są takimi zdaniami, że człowiek gotów w pewnym momencie uwierzyć, że nawet ten cały papier toaletowy, który zbierał, stanowi jakiś większy cel. A kiedy wielka przemowa bitewna kończy się wymarszem pięciu ludzi (włącznie z tobą) na starcie z kilkoma przeciwnikami, zaczynasz doceniać starania innych gier. Wszystkich gier.
- bzdurne powtarzanie informacji i dosłownie opary absurdu. Dzieje się to na zasadzie (uproszczone przykłady z samej gry):
*Nie ufam ci.
*Nie masz nic do stracenia. W najgorszym przypadku zginę. W najlepszym, uratuję wszystkich.
*Nie ufam ci, zastanów się, jak możesz mnie przekonać.
Znaczy, występuje totalny brak interakcji między postaciami. Brak wymiany argumentów, większość słów bohatera nie ma znaczenia (pomijając wybory gracza), bo rozmówcy TOCZĄ swoje monologi. To nie są rozmowy, to jest przerzucanie się zdaniami niekoniecznie wzajemnie powiązanymi. Ktoś może cię zarzucić potężnym monologiem wyjaśniającym motywy jego postępowania, a ty będziesz kontynuował swoją wersję rzeczywistości jakby słowa, które przed chwilą padły nie miały żadnego znaczenia. W tym aspekcie nawet Andromeda była lepsza, a jak wiemy, jest to jeden z gorszych przykładów w branży (w skali przedsięwzięcie -> efekt).
[główny zły] Od teraz moim przeznaczeniem jest ci służyć. Poprowadzisz nas do nowej przyszłości.
[bohater] „pada na kolana w służalczym geście przed dopiero co pokonanym przeciwnikiem, którego dwie sekundy temu przekonał, że mamy nowego kapitana na statku. A wtedy pada hasło:” Niech się dzieje wola twoja.
Jeśli jeden z najważniejszych dialogów całej gry nie pokazuje jak głęboko w rzyci gra ma własne postanowienia i spójność (jak bardzo są chaotyczne i bez sensu), to ja już nie wiem jak bardzo twórca musi gracza szturchać kijem żeby ten zrozumiał, ile rzeczy jest bez sensu.
- towarzysze to zlepki osobowości powstałe na zasadzie: potrzebujemy cwaniaczka, potrzebujemy twardziela, potrzebujemy przyjacielskiego zioma i zimnej jak lód kobiety. Są płascy nawet na własnych płaszczyznach – przerysowani. Jeden plus dla Durasa, który swoim questem starał się przełamać własny schemat. Co w ostateczności nie wychodzi bo twórcy chyba wystraszyli się, że postać mogłaby wypaść z roli „przyjacielskiego zioma”.
- sceny wspomnień to już osobna liga partactwa. Statycznie nudne, pompatyczne, niechronologiczne (by w sposób sztuczny nadać całości znamion głębi), silące się na klimat. W poprzednich gothicach pewne rzeczy działały, bo były ograniczone technologicznie.
Kiedy w elexie bariery technologiczne opadły (większe możliwości narracyjne) wyszło na jaw jak słabe pod względem budowania scen i stopniowania napięcia są piranie. Tutaj potrzebne są zmiany w kadrze pisarskiej/scenarzystów. Momenty, w których jest odległy rzut na potężną fortecę pośrodku której bez najmniejszego powodu stoją dwie rozmawiające ze sobą postacie, to jest cios w policzek. Nawet banalnie proste zabiegi mogłyby to odmienić (od wklejenia armii albów w tle, maszerującej jak imperialne zastępy, po zwyczajne nadanie całości otoczki nieco onirycznej, z bardziej rozmazanym tłem i lepszym centrowaniem na rozmówców).
- beznadziejna praca kamery, nic dodać, nic ująć.
- widoczne cięcia. Czasami w trakcie rozmowy pojawiają się rozbłyski, zwykle zwiastujące wystartowanie jakiejś cutscenki, przy czym nic się nie dzieje. Znaczy – kontenkt którego nie zdążyli wprowadzić.
- pierwszy raz w życiu przeklikiwałem zbyt rozwlekłe dialogi. A jestem fanem chociażby Tormenta, co może sugerować, że nie o samą ich długość chodzi.
Questy i świat:
- duży plus za stronę projektu świata. Miszmasz mi nie przeszkadzał, a pozwalał na fajne połączenia. Wciąż, w mojej opinii twórcom zabrakło jaj żeby pójść dalej z wyobraźnią, ale to jest rak całej branży, gdzie wszyscy boją się, że gracz czegoś nie zrozumie/będzie wyobcowany. Dlatego lubię podejście Kojimy.
- równie duży minus za wyzierające z niego pustki. Wrzucanie do losowych lokacji grup stworów to nie jest sposób na wypełnianie świata interesującym kontentem.
- zadania miały swoje mocne strony – jak kilka możliwości rozwiązań, ale i słabe – jak to do czego się sprowadzały. Przynieś 20 sztuk tego, zanieś ten list tam, zabij trzy takie stwory. Szczęśliwie stosunek questów śmieciowych do tych ciekawszych, gdzie rzeczywiście trzeba z kimś porozmawiać (nawet jeśli są to mało ciekawe dialogi, albo jeszcze mniej satysfakcjonujące rozwiązania) był cokolwiek zadowalający. Konstrukcja nie ma startu do czołówki fabularnych perełek (wiedźmin, pillarsy, ogólnie izometryczne zabawki), ale widać jakiś włożony w to wysiłek.
- potężna niespójność wizji. Pewne rzeczy były wrzucane od tak, na zasadzie – ej to będzie fajne, bez przemyślenia tego, jak wpływa to na spójność świata. I nie mówię tutaj o tym, że wymieszano technologię z mieczem. Mówię o sytuacjach quest Reya, w którym okazuje się, że jego brat został zamieniony w szakala. Tak, ni z gruchy ni z pietruchy w uniwersum pojawia się umiejętność przemiany w zwierzęta, niepowiązana z budowaną wokół otoczką, niepoparta żadnymi skillami czy innymi podobnymi przypadkami. Od tak, ktoś powiedział:
*Ej, a co jak jego brat był cały czas obok, tylko że zamieniony w szakala?
*Helmut, zajebisty pomysł. Robimy.
Jest takich kwiatków multum. Nie myślano, po prostu robiono.
Interfejs:
- kwestia wizualna to rzecz gustu, ale jeżeli chcąc zapłacić kupcowi za kilka sztuk surowca, muszę przeklikać myszką z dwustu jego jednostek do tych dwudziestu, poje-kuffa-dyńczo, to cos jest nie tak. Ogólnie handel to jest wyższa liga toporności. Jakiś geniusz uznał, że zamiast dać kupcowi z miejsca 1k strzał z odnawianiem, lepiej było mu dać 50 z odnawianiem po ponownym odpaleniem okienka handlu. To jest partactwo i nieprzemyślenie podstawowych aspektów gry. Tego nie da rady usprawiedliwić.
- inwentarz standardowo jak w erpegach, chaos chaos i jeszcze raz chaos. Osobne okienka dla każdego rodzaju broni i zbroi, czyli rzeczy, których w przeciągu całej gry zbierzemy pojedyncze sztuki (serio, na każdą zdobytą giwerę przypada milion zebranych rolek papieru toaletowego), tak do ostatniej zakładki wrzucono tyle rzeczy, że człowieka krew zalewa, że ktoś musiał nad tym usiąść i powidzieć – jest ok.
Generalnie można by wymieniać długo (walki z bosami – ło matko polko, średnia muzyka, równie średnie udźwiękowienie, grafika na odstajacym współcześnie poziomie – tutaj znowu rzecz gustu. Mnie nie odstraszyła), ale i tak już odleciałem z ilością znaków. Pisałem dla rozprostowania palców (pisać też, jak widać, lubię) i być może ostrzeżenia dla kogoś kto na ten komentarz wpadnie. W ostatecznym rozrachunku nie dałbym grze więcej jak 5/10 i to z tego tylko powodu, że gra ma rozmach (nawet jeśli pompowany sztucznie) oraz pierwsze godziny gry były całkiem przyjemne (zanim wpadły momenty realizacji, o których wspomniałem wcześniej). Nie będę się jednak podejmował żadnej właściwej oceny, bo później ludzie patrzą przez pryzmat liczb zamiast słów, a nie o to w takich sytuacjach chodzi.
Wyszła mi litania grzechów Elexa, ale to rzecz oczywista, że o sprawach nieprzyjemnych pisze się dużo łatwiej. Niestety, w tym wypadku chodzi również o to, że stosunek dobrych do złych rozwiązań jest po prostu sam z siebie bardzo niekorzystny. Nie wiem dla kogo ta gra w rzeczywistości jest. Fani erpegów zawiodą się na podstawowych aspektach – rozwoju postaci, odgrywaniu roli (bohater bardzo często robi jedno, mówi drugie i odwrotnie), fabule czy dialogach. Fani akcji – na słabym systemie walki i małej dynamice. Ci, którzy szukają wyzwań – wkurzą się, kiedy zrozumieją, że jedynym wyzwaniem jest ilość czasu jaki musisz poświęcić na bicie danego przeciwnika. Fani piranii? Tutaj musiałbym zastanowić się czego oni tak naprawdę oczekują. Sam przecież uwielbiam gothiki (nawet trójkę przełknąłem po community patchach), a nie poleciłbym gry takiej osobie. Więc, pewnie trzeba by sprawdzić samemu, bo być może gra trafia w pojedyncze gusta. Druga sprawa jest taka, czy masz czas by przekonywać się czy trafia do ciebie gra, która ma dużo większe prawdopodobieństwo odpowiedzi „NIE” niż „TAK” na pytanie „czy mi się spodoba?”.
Miłego dnia wszystkim.
Zarombista gra, polecam wszystkim fanom gier RPG. Mi osobiście się bardzo podobało, ale wiem że nie wszyscy są tego zdania. Wiadomo, można by tu dodać kilka rzeczy oraz jest tu pole do popisu i poprawy. Ale mimo wszystko gorąco polecam! :)

Gra skierowana raczej do zagorzałych fanów Pirani, i nie bojących się topornych i drewnianych jak pieron jasny gier, ale jak już się przymknie oko na tego typu bolączki wyłania się dość dobra produkcja, z wysokim poziomem trudności, z masą zadań głównych i pobocznych, choć raczej nie porywających swoją fabułą. Ogólnie gra jest przyjemna, ale osoby niezaznane w tego typu produkcjach raczej nie dadzą tej grze szansy się rozkręci.

Piranha Bytes dostarcza kolejną, siódmą już odsłonę serii Gothic, tym razem przenosząc nas daleko w postapokaliptyczną przyszłość... Ok, żarty na bok. Elex rozpoczyna następną (prawdopodobnie) trylogię autorstwa uwielbianego w naszym kraju studia i powiem szczerze, że przy grze bawiłem się na tyle świetnie, że udało mi się ją wymaksować nawet nie sięgając po poradnik (pozostały jednak kolejne przejścia innymi frakcjami). Eksploracja tego pokręconego świata tak bardzo mnie wciągnęła, że aż żal było kończyć rozgrywkę.
Nowościami w stosunku do poprzednich dokonań Piranii są m.in. bronie palne w postaci karabinów, wyrzutni rakiet, czy strzelb, ale strzelanie z nich jest takie sobie i w późniejszym etapie gry trochę za bardzo ułatwia rozgrywkę. Dodano również plecak odrzutowy, który jednak brzmi lepiej niż faktycznie działa, bo jego rola ogranicza się głównie do potężnych ciosów z powietrza przy pomocy broni białej (broń dystansowa nie sprawdza się), bezpiecznego lądowania po skoku z wysokości i dostawania się na niezbyt odległe wzniesienia czy wyższe budynki. Kolejnym ważnym elementem tytułu są towarzysze, którzy na wysokim poziomie trudności są mocno przydatni, przede wszystkim przy starciach z wieloma przeciwnikami, ale także na początku rozgrywki, gdy dosłownie wszystko co się porusza może nas zabić (zero zaskoczenia), biorąc pod uwagę zdecydowanie zbyt szybkie ciosy niektórych napotkanych wrogów.
Elex stawia większy nacisk na wybory fabularne, które mocno łączą się z oziębłością, czyli cechą, która określa emocjonalność bohatera. Cecha ta ma główny wpływ na to, które z trzech zakończeń głównej historii zobaczymy na końcu. Ogólnie jeśli chodzi o fabułę to jest niezła, ale Piranie wciąż mają problemy z wskoczeniem na wyższy poziom pod tym względem. Zbyt duże różnice między częścią frakcji wypadają dziwnie, zwłaszcza gdy odwiedzimy ich siedziby główne. Zamysł był dobry, ale moim zdaniem Berserkerzy odrzucający >wszelką< technologię, nawet najmniej zaawansowaną nie najlepiej działają na wiarygodność świata. Może gdyby byli bardziej pokojowym (i inaczej nazwanym ;)), nieuczestniczącym w bitwach o panowanie nad światem, ugrupowaniem to byłoby lepiej. Ponadto część dialogów jest wymuszona i niepotrzebna albo źle napisana, a znajdowanych notatek za bardzo nie chce się czytać. Brakuje zapadających w pamięć postaci i emocji związanych z poznawaniem historii. Warto przy okazji wspomnieć o polskiej wersji gry, która niestety nie jest zbyt dobra i ma sporo błędów. Aktorzy często brzmią sztucznie i czasami nie wiedzą co właściwie odgrywają.
Elex jest grą skierowaną przede wszystkim dla fanów studia, choć wydaje mi się, że dla nowych graczy nadaje się nieco bardziej niż poprzednie gry Piranha Bytes. Mój licznik wskazuje ponad sto godzin rozgrywki, a z chęcią zagrałbym nawet dłużej, ale wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Polecam. (8/10)
Do jakiej frakcji, polecacie sie przylaczyc ?? Mysle o Banitach, bo są najwiekszymi realistami bez moralnych bzdur, tylko po kiego tam w ich rozwoju tych dopalaczy, nie mam zamiaru lykac takich bzdur, tylko walczyc bronią chodzi mi o nieskrepowaną rzeznie raczej.
Fantastyczny otwarty świat i ta swoboda eksploracji dzięki plecakowi - to są kapitalne pomysły. Na głowę bije to chociażby świat z Greedfalla. No ale system walki to już w Gothiu 3 był o niebo lepszy. Czuję się trochę jakbym jakiegoś buga wykorzystywał, gdy do uników używam plecaka.
Dalej te potwory są absurdalnie silne. To że ja ich nie mogę nawet zranić to jeszcze rozumiem, ale jak raptor wykańcza strażnika, a dwa buraki z pałkami zabijają doświadczonego myśliwego, który miał mnie uczyć, no to nie jest dobrze.
Ale ogólnie największy problem na początku to idiotycznie zaprojektowany ten hub, to miasto berserkerów. Nie ma sensu ze względu na świat gry, eksploracja go to istna udręka, ciągłe latanie w te i we wte bez ładu i składu, domy podobne, pełno debili dookoła co krzyczą na ciebie za używanie technologii. Początek w tej grze jest bardzo ciężki, ale jakoś z czasem to idzie. Gra bardziej dla tych, co lubią polatać po świecie bez ładu i składu i nie przejmują się za bardzo historią.
Odpaliłem i poczułem się w klimacie. Fajna grafika, dobra muzyka, dialogi jak to z Gothica i NPC jak to z Gothica. No i długo mi zejdzie zanim połapię się w tym wielkim świecie, ale jak to w G3 było, trzeba było trochę połazić ot tak by świat poznać a potem jeszcze raz na poważnie zabrać się do roboty.
Pod prawie każdym względem ta gra jest gorsza od Gothica 1-2, ale ma to coś co te gry, czyli niesamowicie wciąga.
To jest piękne w takich grach, że po kilku latach wybieramy inne frakcje itp... Kiedyś brałem Banitów zdecydowanie. Teraz jak dla mnie tylko Klerycy. Co prawda z wiarą u mnie kiepsko, ale rozwój technologiczny musi być. Banici to żule, penery, alkoholicy, narkomani i bandyci, a Berserkowie zawiesili się na średniowieczu.

Szwendając się po Magalanie znalazłem takie miejsce, na północ od teleportera "Góry Tawaru", chata bersrków, wszyscy martwi, kilka wiadomości, jedna mówiąca facecie imieniem Bor, jedna wiadomość zatytułowana "Zawrotne wzgórza" mówi coś o spadku, na szczycie słupa wysokiego napięcia stojącego nieopodal czterocyfrowy kod 5491 do jakiegoś sejfu. I tu pojawia jest problem: gdzie jest ten sejf?
Mam pytanie idąc brzegiem morza doszłem do końca mapy tam jast jaskinia ale promieniowanie jest niesamowite niepomaga nic tylko kod na nieśmietelność . Było tam kilka rzeczy natomiast grając teraz i dołączając do frakcji wlazłem tam bez problemu zero promieniowania.Takich miejsc jest kilka niewiem czy to jakiś błąd gry czy planeta się leczy podobnie jak w ME Andromeda

Wreszcie zacząłem grać w Elex i wszystko byłoby OK, bo czuć tu filozofię i ducha gier Piranhii, które bardzo lubię, ale - parafrazując klasyka - co za debil wymyślił taki system walki?! Jakieś dziwne pseudokombosy, jakieś trójkąty i wykrzykniki na postaci w czasie walki, podczas których nie można atakować - co to w ogóle jest?!
Jako fan filozofii stojącej za grami Piranhii i przyzwyczajony do tego, że gry tego studia są w pewnych kwestiach sztywne i toporne, jestem w stanie Elexowi wybaczyć wiele, ale jeżeli przez coś znienawidzę tę grę i jej nie ukończę, to będzie właśnie ten powalony system walki. Po co na siłę zmieniać coś, co dobrze funkcjonowało przez kilkanaście lat, od pierwszego Gothika do ostatniego Risena, zwłaszcza jeśli tej zmiany nie potrafi się dobrze przeprowadzić?
Najbardziej toporna gra od Piranha Bytes jaka powstała, seria Gothic to przy niej masło, a walka i poziom trudności są po prostu beznadziejnie rozpisane, dużo gorsze od poprzednich ich gier, a na początku walka to istna katorga gdyż zabija nas absolutnie wszystko, ja rozumiem że gra miała być w domyśle twórców trudna, ale ona jest po prostu upierdliwa i niczym gracza nie nagradza za poświęcony wysiłek. Przykładowo mamy jakiś domek/gospodarstwo chronione przez 5 potężnych potworów i nawet gdy uda na się te stwory zabić to w nagrodę w tym domku znajdziemy w skrzyni co najwyżej papier toaletowy.... i tak jest praktycznie wszędzie. Kolejną wadą jest rozwój postaci, biegasz starasz się, wykonujesz zadania, tłuczesz potwory, zdobywasz expo, rozwijasz postać, by w pewnym momencie trafić do jakiegoś doktora/lekarza/sprzedawce na pustyni( nie pamiętam jego imienia dawno temu grałem itp) i można za zebrane chyba kryształy wykupić/stworzyć mikstury zwiększające statystyki gdzie strasznie spamujemy te mikstury i z postaci przeciętnej stajesz się nagle mega koksem, co strasznie psuje progres względem świata, Oprawa audiowizualna to taki plus/ minus, grafika świata jest ładna, grafika potworów/mimika postaci już nie, wykonanie to coś ala 2007rok. jedynie w czym gra daję radę/jest dobra to różnorodność gildii i zadnia poboczne które są różne, oraz przyzwoity wątek główny+ dialogi i kilka dobrze napisanych postaci/ towarzysze, wszystko inne w tej grze leży. Muzyka bez szału takie ochy/echy itp, klimatycznie między serią Gothic to przepaść.

Cos okropnego, daleko jej do Gothic czy Wiedzmina, strasznie nudna fabula, sterowanie nie wiem kto stworzyl.. w gorsza nie gralem chyba ???+????+????+?

Ogółem gra nie porywa, ale nie jest to też jakaś klapa. Ot tak przyjemny tytuł, żeby pograć sobie w wolnej chwili.
Pierwsze co mi się dało we znaki to strasznie toporna walka wręcz - był to jeden z powodów dla których wybrałem broń dystansową.
Ogromny minus to system lootu - moim zdaniem w grach tego typu gracz powinien być nagradzany za to, że zwiedza całą mapę i najgłębsze czeluście, do których ciężko się dostać. Dlatego przeważnie w nietypowych miejscach znajduje się genialne bronie. Tutaj praktycznie zawsze dostajemy gówno w stylu papieru toaletowego i miernych miksturek.
Fabuła dla mnie była średnia - nie czekałem z zaciekawieniem jak potoczy się przygoda.
Biżuteryjne dodatki w stylu pierścieni i amuletów strasznie nijakie, nie wnosiły praktycznie nic do rozgrywki.
Nie podobało mi się też skalowanie zadawanych obrażeń. Żeby móc używać blastera odkupiciel musiałem wbić powiedzmy 65 zręczności. Po trafieniu jakiegoś tam ścierwojada zabierałem mu dajmy na to 90% hp. Dobiłem zręczność do 75, odblokowałem umiejętność samotnego wilka, która miała zwiększać obrażenia dystansowe i podniosłem walkę dystansową z 1poziomu na trzeci. Po tylu ulepszeniach ścierwojadowi zabierałem może 95% hp.
Ogółem gra jest ok, ale dużo łatwiej dostrzegłem w niej wady niż zalety.
Gra zbiera bardzo pozytywne opinie jak na swoją faktyczną jakość.
W porównaniu z ostatnim dziełem PB jakim był Gothic 3, Elex może faktycznie jest czymś WOW.
Szczerze myślę, że to po prostu syndrom braku porządnej, grywalnej gry od czasów g2nk - ludzie wręcz czekali na cokolwiek od PB i tutaj nagle pyk ELEX chociaż wiele osób bardzo by chciało Gothic 3 remake lub g4 - spokojnie nawet piranha zdaje sobie sprawę, że jej kolejna część gothica byłaby zestawiania z kultowymi poprzedniczkami i wie że temu nie podoła więc po prostu w mojej opinii szanse na kolejną część gothica są bliskie zeru. Chyba że ktoś ich wykupi, sypnie kasą, narzuci że ma powstać i będzie szansa na lepszego g3.
Gra ma całkiem ładny świat(chociaż średnio skonstruowany), sporo frakcji i sprawia wrażenie całkiem złożonej fabularnie(towarzysze, kilka dróg itd) czasami tak jak to ludzie wspominają czuć tego ducha gothica ale pewnie dlatego, że mamy kilka frakcji i znów trzeba się im "przypodobać" żeby dołączyć - to jest taki główny aspekt który przypomina ich starsze gry, toporne sterowanie pewnie też(ale to raczej już plusem nie jest) Najważniejsze jest to, że gra działała OK w premierę bez "community patcha" i innych cudów.
Natomiast postacie są słabe, płytkie bez głębi a większość questów nie wciąga. Gra chociaż o mechach jest znacznie mniej przyjazna dla oka i taka nienaturalnie sztuczna w stosunku do takiego HZD. Elex jest bardzo sterylny zwłaszcza w lokacjach tych takich metalowych ludzików. Totalnie nikt nie wzbudził we mnie żadnych emocji wszystko jest bardzo sztampowe i nudne. Główny bohater całkowicie neutralny nie pozwalający się wczuć w produkcję. Gra to istny atak klonów, babka w wiosce berserkerów wyglądała tak samo jak jedna z dłuższej pobocznej misji.
Nie jest za dobrze skoro z całej fabuły najbardziej w głowę zapadły mi w pamięć cutscenki które dosłownie co jakiś czas się powtarzały. Jest tam trochę fabuły i nagle flashback do jakiejś tam rozmowy przy statku/bazie i tak w kółko za każdym razem tylko z innym dialogiem i ta muzyczka xD haha nie no to mnie zawsze bawi :D
Gra była momentami przyjemna ale to jest tak samo średniak podpiąłbym to zdecydowanie pod typ gry AA może miejscami AA+. Wrzuciłbym to gdzieś w folder z grami typu Mad MAX chociaż elex na pewno jest sporo lepszy głównie przez skalę gry.
Przeszedłem ale w połowie już zacząłem speedrunować.
Na koniec powiem gorzkie słowa ale prawdziwe. Piranha Bytes czasy świetności ma za sobą nie poszła z duchem czasu i w momencie kiedy błyszczała sama zgasiła sobie światło a widocznie do ich lampki żarówek już nie produkują.
Tak czy siak fajnie, że "dali" nam 2 kultowe gry i świetny dodatek.

Wreszcie przeszedłem tę grę. Po początkowej mordędze związanej z walką (a raczej jej bezsensownymi domyślnymi ustawieniami w menu), grało mi się w Elexa dobrze. Od czasu pierwszego Risena to wreszcie pierwsza gra Piranhii, o której można powiedzieć, że czuć w niej ducha Gothików.
Największe wady to:
- fatalny interfejs - jak to możliwe, żeby mając na koncie kilka gier, w 2017 r. zrobić coś tak topornego i nieintuicyjnego, nie mam pojęcia (jeżeli ktoś sądzi, że pierwsze dwa Gothiki miały zły interfejs, to nie grał w Elexa),
- respawn przeciwników i ich subtelny level-scalling, które zmniejszają przyjemność z eksplorowania, jaką czerpałem w Gothikach i pierwszym Risenie (na szczęście nie jest to tak źle zrobione jak np. w Oblivionie) - tych rzeczy nie było w poprzednich grach Piranhii i m.in. właśnie za to, tak bardzo lubiłem wcześniejsze gry Piranhii,
- mam mieszane uczucia co do świata gry, czasami wydaje się ciekawy, a czasami grubymi nićmi szyty; jednocześnie nie jest zbyt wiarygodnie zrobiony (np. przejście między krainą lesistą, a krainą pustynną jest drastyczne i w zasadzie nagłe - w starszym o 11 lat Gothiku 3 Piranha lepiej wykonała tego typu rzeczy),
- nie wiem jak inni, ale ja trafiłem na dość irytującego buga (bo to chyba był bug), że nie wszyscy towarzysze zjawiali się w osadzie wolnych ludzi czy jak tam się oni nazywali, mimo że wykonałem dla nich wszystkie zadania poboczne (tak miałem z dronem, i tak miałem z Ray'em), więc za każdym razem, gdy chciałem z nimi porozmawiać czy wziąć na eksploring, musiałem udawać się w różne miejsca w świecie gry. Dopiero po zakończeniu wątku głównego wszyscy towarzysze zjawili się w osadzie.
Według mnie Elex to niezła gra, jednakże jest jednocześnie gorsza od każdego Gothika (zwłaszcza pierwszej i drugiej części, a Gothikowi 3 ustępuje pod względem klimatu i muzyki), a także od pierwszego Risena; natomiast jest lepsza od Risena 2 (moim zdaniem dotychczas najgorszej gry Piranhii) oraz Risena 3.

Do pewnego momentu bawiłem się dobrze ale potem zacząłem się nudzić. Niestety moment ten nastąpił gdzieś miej więcej w połowie gry. Fanów piranii nie trzeba namawiać a tych którzy nie są wielkimi miłośnikami tego studia ostrzegam, że Elex niewiele się różni od takich gothików czy risenów i trzeba mieć w sobie dużo wyrozumiałości.
Zalety:
1. Poziom trudności. Świat jest otwarty wiec podróżując często będziemy spotykać przeciwników z którymi na początku nie mamy żadnych szans. Poza tym zaczynamy jako bardzo słaba postać, większość ludzi potworów jest od nas silniejsza więc nie możemy szarżować, zarówno w trakcie eksploracji jak i w rozmowach i przy rozwiązywaniu zadań. Kiedy miejski strażnik poprosi nas o piwo a gdy mu je damy nie będzie chciał za nie zapłacić to musimy podkulić ogon bo jeśli będziemy się stawiać to nam wklepie. Za to później możemy mu się odpłacić. Dodaje to realizmu i niezmienne podoba mi się we wszystkich grach piranii.
2. Wspomniany już otwarty świat i eksploracja. Nie brakuje różnych ruin, budynków, notatek czy nagrań. Przyjemnie zwiedza się i poznaje lepiej świat gry.
3. Wiele różnych frakcji oraz wzajemnie przenikające się powiązania między nimi i napotkanymi postaciami. Cały czas decydujemy po jakiej stronie staniemy, zarówno w małych jak i większych zadaniach. Można w dość zadawalający sposób odgrywać postać jaką się chce.
4. Dużo rodzajów potworów różniących się znacznie w zależności od obszaru który badamy. Nawet nie wiedziałem, że to potrafi być ważne dopóki nie zagrałem w The Outher Worlds i nie zobaczyłem jak bardzo można pójść na łatwiznę. W Elexie jest ich dużo i znacznie różnią się od siebie wyglądem.
5. Niektóre zadania.
Wady:
1. Prawdopodobnie najgorsze dialogi z jakimi spotkałem przez ostatnie ponad dwadzieścia lat grania w cRPGi. Są tragicznie słabe, ale tak naprawdę naprawdę tragicznie. Potwornie rozwleczone, postaci w trakcie jednej rozmowy powtarzają cały czas to samo używając lekko zmienionych słów, snują nudne niekończące się opowieści, reagują jakby nasz bohater powiedział coś zupełnie innego niż powiedział, on zresztą robi to samo. Mało kto ma coś ciekawego do powiedzenia. Do tego zbyt wiele powtarzających się głosów a jak spotkamy nauczyciela i poprosi o trening to prawdopodobnie odezwie się on innym głosem niż dotychczas. Zdarzają się też całkiem błyskotliwe i dowcipne wymiany zdań ale to ledwie kropelka w morzu tej żałosnej prowizorki jaką jest cała reszta.
2. Drewniane animacje, długo doczytujące się tekstury, taka sobie grafika. A przerywników filmowych mogło by nie być. Po co je robić jak nie ma się niczego ciekawego do przekazania? Choć i tak jest lepiej niż w Risen 3.
3. Wątek główny. Podobało mi się wplecenie w niego wielu postaci, w tych również naszych towarzyszy, ale i tak to go nie ratuje. Nie jest też jednak tragicznie, ot lekko poniżej przeciętnej.
4. Walka i balans. Do pewnego momentu bardzo trudna, potem za łatwa. Poza tym przeciwnicy bardzo agresywnie skracają dystans co w połączeniu z średnimi animacjami ataków potrafi być frustrujące.

Jestem mega fanem Gothic'a, stąd pytanko. Kupując grę poczuję tą samą moc, i klimat, czy to taka bardziej kopia i zanudzi??? Od razu mówię że żadne drewno mi nie przeszkadza bo kocham nowe i stare gry tak samo.
Ugrzązłem w misji Cierpliwość i Strażnik bramy-W tajemnicy.
Nie dzieje się nic żebym mógł ruszyć do przodu z fabułą, żadnych znaczników, kompletnie cisza.
Jakieś sugestie?
Ktoś, coś?
Zarombista gra, polecam wszystkim fanom gier RPG. Mi osobiście się bardzo podobało, ale wiem że nie wszyscy są tego zdania. Wiadomo, można by tu dodać kilka rzeczy oraz jest tu pole do popisu i poprawy. Ale mimo wszystko gorąco polecam! :)
Giereczka zla nie jest , ale najbardziej wkurzaly potwory ktore na poczatku byly mega mocne , a z czasem staly sie latwiutkie. Mowie tu gdzies o 20 lvl albo nawet i wczesniej. Chodzi o to ze mozna dodac sobie umiejetnosci zwiazane z łukiem i sumie gra od tego momentu staje sie latwa. W dodatku mozna wytwarzac eliksiry z elexu gdzie podnosza nam atrybuty i dodaja punkty umiejetnosci. Mysle ze to bylo najbardziej "OP" zjawisko w tej grze. Dzieki temu w latwy i szybki sposob mozna dorobic potezna postac. Osobiscie mysle ze dobrze i milo sie bawilem , przegralem jakies 40 godzin i zwiedzilem gdzies 3/4 swiata i chyba natknalem sie choc raz na potwora z kazdego gatunku po cyklopy,jakies mutanty, pajaki i jakies dinozaury xD No i jetpack daje taki fun z tej giereczki , czlowiek sobie wszedzie wleci , wszystko poeksploruje , ucieknie i git. Wielki minus za kwadratowy styl walki zarowno u przeciwnikow. Czasem mialem tak ze ucieklem spod hita , a jednak dostawalem itp itd.

To jest najgorsza gra, w jaką kiedykolwiek grałem w moim życiu. Jeszcze nigdy tak nie żałowałem wydanych pieniędzy.
Zacznę od tego, że jestem ogromnym fanem gier z serii Gothic (1-3). Mimo całej ich toporności uważam je za majstersztyki, a Gothic 2 z dodatkiem Noc Kruka to wisienka na torcie. Dlatego nie rozumiem, co się stało z PB, że tworzą od jakiegoś czasu takie... potwory.
Po ukończeniu Risen 2 myślałem, że gorzej już nie będzie, że twórcy czegoś się nauczyli. (I tu wlatuje Tadeusz Sznuk, BZZZ otóż nie.)
Długo zwlekałem z kupnem Elexa, bo wśród znajomych dominowała ocena, że ta gra to kicz. Ale jako fan Gothica myślałem, że zaryzykować warto, a w Internecie masa pozytywnych opinii. Pierwszy błąd. Nie wierzyć w opinie w necie. Ostatecznie kupiłem w promocji za ~30 zł. I to były najgorzej wydane pieniądze w moim życiu. Lepszym dealem byłoby kupno za nie 15 harnasi. Ciepłych.
Gra od samego początku trąci kiczem. Pierwsza cutscenka wygląda, jakby pochodziła z jakiejś taniej gry z kosza sprzedawanej w kiosku ruchu po 19,99 zł. Grafika (max ustawienia) bardzo średnia, postaci nieprzekonujące, główny bohater przejął się nieudaną próbą zamordowania go, jakby chodziło o zerwaną sznurówkę w bucie. Tak, wiem, że jest albem, średnio u nich z uczuciami, ale jako gracz widziałem budowanie emocji na poziomie wpisu z wikipedii.
Potem poznajemy pierwszego towarzysza. No Diego to to nie jest. W zasadzie tak, jak każdy inny NPC w tej grze (KAŻDY) ma jakąś historię, charakter... ale w zasadzie mógłby się bez nich obyć i stanowić tylko kod zero-jedynkowy.
Wybór któregoś z obozów (serio, PB nie ma lepszego pomysłu na start po tylu latach) w zasadzie nie ma znaczenia. Wchodząc do każdego z nich jakieś NPC rzucają nam w twarz garść suchych, nudnych informacji. Jesteśmy A, robimy to i to, wierzymy w to i to, dlatego że to i to. Tyle. Graczu, zapamiętaj to, bo nie mamy czasu! Poza tym, przy końcu gry wyboru obozu także się nie odczuwa w żaden sposób. Na to, jakiej broni będziemy używać, także ma to zerowy wpływ. Słowem: wybierz, bo tak.
Podnoszenie poziomu jest niesłychanie nudne i niedające satysfakcji. Nie czuć tej różnicy po zwiększeniu siły. Strzały przez 99% czasu gry odbijają się od wrogów jak logiczne argumenty od lewaka. Miecz trochę szybciej (po jakichś 15 godzinach) staje się użyteczny. Broni palnej nie ocenię, nie używałem.
Dialogi od połowy gry pomijałem. Tłumaczenie wygląda w ten sposób, że najwyraźniej ktoś całość przepuścił przez Google Tłumacz. Przykład: -Jakie masz towary? - Rozumiem. :| Poza tym są nieangażujące, bezsensowne, wewnętrznie sprzeczne, pisane na siłę (jak chyba cała fabuła i gra).
Fabuła rozwija się podobnie, jak dialogi. Jest w tle i irytuje. W ogóle nie angażuje. W poprzednich grach PB, nawet w tragicznym Risenie 2, w jakimś stopniu (malejącym wraz z kolejnymi produkcjami) ciekawił mnie rozwój wypadków. W Elexie w ogóle. Może dlatego, że sam bohater nie potrafi nawet głosu podnieść, to czego można wymagać od gracza.
Walka jest najsłabszą, najgorszą, wręcz PASKUDNĄ częścią tego crapa. Pomijam już kwestię, że przez 2/3 gry nie rozdupcymy nawet pseudożaby bez utraty 90% hp. O matko. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na masę bolączek...
1. Nie czuć w ogóle ciosów. Co to oznacza? Tniemy wroga, ten inicjuje i tak sekwencję ciosów, nasze go nie powstrzymują. Możemy używać super ciężkiego młota, a ciało wroga ma to w d... Gdzie jakaś fizyka?
2. Związane z powyższym: jak zaczniemy (lub wróg) wyprowadzać cios, to nie możemy już odskoczyć aż się "finezyjnie" skończy (o ile kloc drewna może być finezyjny).
3. Hitboxy na pół ekranu. Unikamy ciosu wroga? Próbować możemy. W 9 przypadkach na 10 broń wroga ciachająca powietrze obok nas i tak zada obrażenia. Najśmieszniej to wygląda, gdy uciekamy od wroga po wyprowadzeniu ciosu. Uderza nas od tyłu - odpycha nas lekko, więc jesteśmy dalej od niego, ale I TAK następne ciosy nas trafiają w magiczny sposób pokonując barierę powietrza...
4. Auto-Aim wrogów. Czy to są dzidy laserowe, czy kamyczki trolla. Przy dzidach laserowych nie jest to tak widoczne, po prostu prawie zawsze nas trafiają nie ważne, gdzie odskoczymy. Przy kamyczkach jest to wręcz komiczne. Amerykańscy baseballiści mogliby się uczyć od PB. Głazy zakręcają w powietrzu lecąc do nas odskakujących!
5. Pseudobalans, czyt. zwierzakom nie uciekniesz. Żeby nie było za prosto, nie możemy tak po prostu uciec od potworka naszym plecakiem rakietowym. Bo prawie każdy zwierzak czymś w nas napluje!
6. Blokowanie się na teksturach i "zeskakiwanie" z nich (pozornie płaskich) może pokrzyżować nasze plany ucieczki. Dosłownie każda płytka, kamyczek, wyższa kępa trawki jest istnym Matterhornem dla naszego protagonisty!
7. Ale wrogowie też się blokują. Gdyby nie to, że chciałem ukończyć grę, by móc ją ocenić, to przy kilku walkach miałem ochotę usunąć ją ze steam. Wrogowie wyposażeni w broń ciężką (np. bazooki) potrafią zablokować się w rogu jakiejś szopy. My mamy ich zabić, ale NIE MOŻEMY podejść, bo każdy strzał nas odrzuca w tył i zabiera 1/3 HP. A wróg nie wyjdzie za Chiny!
8. Friendly fire. Nasi towarzysze mają ciężkie pukawki, ale korzystają z nich z taką gracją, jak smerf Ciamajda. Innymi słowy my sobie wesoło ciachamy wroga, a nasz przyjaciel, opiekun i towarzysz strzela w niego granatnikiem... odrzucając nas do tyłu i zabierając pół życia :) RIP - quickload - repeat
9. Liczba punktów doświadczenia za zabitych wrogów jest słabym żartem. Na początku mamy problem z zabiciem pseudożaby, co daje nam... 5 xp. Jakiś struś ciężki do zabicia? 10 xp. Później są "szakale", potwornie ciężkie przez te pierwsze kilkanaście godzin. 120 xp. Więcej doświadczenia dostajemy za przyniesienie spleśniałego chleba wieśniakowi.
Przechodząc dalej, choć o walce można by jeszcze dużo (ale nic dobrego) napisać, tekstury są tragicznie niedopracowane. Jak wyżej, blokujemy się na nich, a w niektórych miejscach po prostu prześwitują - wgląd poza mapę...
Tekstury postaci są pracą domową pospiesznie spisaną na przerwie. Każda kobieta ma IDENTYCZNĄ twarz. Ok, różnią się brwiami, zabrudzeniami, włosami. Ale nawet dziecko pozna, że to identyczna, skopiowana po chamsku twarz. Panowie podobnie, choć tutaj cwany zabieg - niektórzy mają na stałe chamski grymas Clinta Eastwooda, inni minę cielaka.
O tej grze można jeszcze sporo złego napisać, ale to najważniejsze mankamenty. Chyba że celem PB było stworzenie legendarnego crapa, to w takim razie są to poważne osiągnięcia!
Jeśli ktoś dotrwał do tego momentu i zastanawia się, czy kupić Elex, szczególnie przed premierą Elex 2 - NIE! Lepiej oszczędzić te pieniądze i kupić COKOLWIEK innego. To już nie jest to samo studio, które stworzyło gry z serii Gothic. To jest arcycrap.
Dopóki twórcy gier będą zbijali pieniądze na takich niedopracowanych potworach, rynek się nie poprawi. Ciekawostka na koniec, jeśli ktoś oglądał zwiastun Elex 2 (ten z walką) i miał, jak ja, przykre zetknięcie z walką w Elex 1, to zauważy, że PB tak naprawdę pod kamuflażem bocznych i przyspieszonych ujęć NICZEGO się nie nauczyło.
Ktoś napisał na jednej stronie, że Elex, to pod względem wykonania taki trochę indyk. No nie do końca. Lepiej zainwestować w indyka niż w Elex, bo zazwyczaj będzie z sercem dopracowany. A PB spoczęło chyba na laurach i ciśnie na sentymencie do Gothica.

Piranha Bytes dostarcza kolejną, siódmą już odsłonę serii Gothic, tym razem przenosząc nas daleko w postapokaliptyczną przyszłość... Ok, żarty na bok. Elex rozpoczyna następną (prawdopodobnie) trylogię autorstwa uwielbianego w naszym kraju studia i powiem szczerze, że przy grze bawiłem się na tyle świetnie, że udało mi się ją wymaksować nawet nie sięgając po poradnik (pozostały jednak kolejne przejścia innymi frakcjami). Eksploracja tego pokręconego świata tak bardzo mnie wciągnęła, że aż żal było kończyć rozgrywkę.
Nowościami w stosunku do poprzednich dokonań Piranii są m.in. bronie palne w postaci karabinów, wyrzutni rakiet, czy strzelb, ale strzelanie z nich jest takie sobie i w późniejszym etapie gry trochę za bardzo ułatwia rozgrywkę. Dodano również plecak odrzutowy, który jednak brzmi lepiej niż faktycznie działa, bo jego rola ogranicza się głównie do potężnych ciosów z powietrza przy pomocy broni białej (broń dystansowa nie sprawdza się), bezpiecznego lądowania po skoku z wysokości i dostawania się na niezbyt odległe wzniesienia czy wyższe budynki. Kolejnym ważnym elementem tytułu są towarzysze, którzy na wysokim poziomie trudności są mocno przydatni, przede wszystkim przy starciach z wieloma przeciwnikami, ale także na początku rozgrywki, gdy dosłownie wszystko co się porusza może nas zabić (zero zaskoczenia), biorąc pod uwagę zdecydowanie zbyt szybkie ciosy niektórych napotkanych wrogów.
Elex stawia większy nacisk na wybory fabularne, które mocno łączą się z oziębłością, czyli cechą, która określa emocjonalność bohatera. Cecha ta ma główny wpływ na to, które z trzech zakończeń głównej historii zobaczymy na końcu. Ogólnie jeśli chodzi o fabułę to jest niezła, ale Piranie wciąż mają problemy z wskoczeniem na wyższy poziom pod tym względem. Zbyt duże różnice między częścią frakcji wypadają dziwnie, zwłaszcza gdy odwiedzimy ich siedziby główne. Zamysł był dobry, ale moim zdaniem Berserkerzy odrzucający >wszelką< technologię, nawet najmniej zaawansowaną nie najlepiej działają na wiarygodność świata. Może gdyby byli bardziej pokojowym (i inaczej nazwanym ;)), nieuczestniczącym w bitwach o panowanie nad światem, ugrupowaniem to byłoby lepiej. Ponadto część dialogów jest wymuszona i niepotrzebna albo źle napisana, a znajdowanych notatek za bardzo nie chce się czytać. Brakuje zapadających w pamięć postaci i emocji związanych z poznawaniem historii. Warto przy okazji wspomnieć o polskiej wersji gry, która niestety nie jest zbyt dobra i ma sporo błędów. Aktorzy często brzmią sztucznie i czasami nie wiedzą co właściwie odgrywają.
Elex jest grą skierowaną przede wszystkim dla fanów studia, choć wydaje mi się, że dla nowych graczy nadaje się nieco bardziej niż poprzednie gry Piranha Bytes. Mój licznik wskazuje ponad sto godzin rozgrywki, a z chęcią zagrałbym nawet dłużej, ale wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Polecam. (8/10)
mam wrazenie ze jakies uposledzone debile robiły tą gre. pogralem kilka godz i prawie kazdy quest jaki mam wykracza poza moj lvl. nie wiadomo co tu teraz robić, gdzie isc. nie moge pokonac jakiegos karczmarza na trudnym bo mu bije 5 % hp. dostaje quest zabij jakiegos kleryka i co z tego jak on ma mnie na hita a jego na 100 .
Mam się za fana Piranha Bytes, chociaż w sumie chyba jestem bardziej fanem serii Gothic, bo o ile Risen 1 naprawdę dawał radę, o tyle od Risen 2 każda kolejna gra od Niemców co raz bardziej mnie odpychała. Niemniej przeszedłem wszystkie dotychczasowe produkcje, więc i Elex musiał znaleźć się na mojej liście. Zwlekałem długo, bo ta dziwaczna nomen omen Hybryda sf, postapo i klasycznego fantasy wyglądała na klejoną na ślinę i łapaną na trytytki... i w sumie trochę tak jest. Zacznijmy więc właśnie od wad tej gry:
- średnio przemyślana mieszanka gatunkowa. Rozwalanie mechów z łuku rozpieprza immersję dokumentnie, a całe to tłumaczenie, że Berserkowie korzystają z magii i z tego bierze się ich siła zupełnie do mnie nie przemawia. Jeszcze gdyby frakcje były od siebie bardziej oddalone i przez większość gry nie wiedziały o sobie nawzajem, to by się to jakoś broniło. Ale w przedstawionej formie jest po prostu dziwaczne i śmieszne.
- Rozpieprzenie immersji sprawia, że fabuła jakoś nieszczególnie angażuje. Do tego dialogi są koszmarnie długie, a postacie w większości nie wzbudzają większych emocji.
- Bohater, który przez większość czasu nie ma zdolności odczuwania emocji? Brzmi jak pomysł na nudnego protagonistę, którego ciężko polubić. Jax jest stereotypowym twardzielem, ma pokieraszowaną mordę, swoją zemstę i za grosz charakteru czy chociażby odrobinę poczucia humoru. Wydawałoby się, że nietypowy dla Piranhy bohater, z imieniem i przeszłością, powinien być bardziej interesujący, tymczasem do charyzmy Bezimiennego z Gothica nie ma podjazdu.
- Świat nie bardzo zachęca do eksploracji - jest dość duży, ciekawy wizualnie, ale trafienie na interesujący, cenny przedmiot to rzadkość... a jednak...
Zalety:
- właśnie ten nieco pusty, ale piękny świat jest chyba główną zaletą tej gry. Pozostałości po dawnej cywilizacji, ruiny zwykłych domów, porzucone wraki samochodów, wojskowe bazy i fabryki - wszystko to wygląda świetnie i mimo, że wiesz, że raczej nie znajdziesz tam nic ciekawego, to jednak masz ochotę połazić po ruinach. Tym bardziej, że grind na mutantach to najlepszy sposób na elexit (kasę), na którym przez większość gry przynajmniej mi nie zbywało.
- pewna surwiwalowość, szczególnie na początku gry. Wysoki próg wejścia, wyższy nawet niż w Gothicach. Początkowo unikanie walki, to jedyna dostępna strategia. Przemykanie z dala od mutantów i wrogów, a gdy walka jest konieczna, kombinatorstwo. To sprawia, że klasycznie nieco drewniana mechanika walki, sprawia jednak sporo frajdy.
- fakt, że przez długi czas zbierasz po mordzie od wszystkich sprawia, że gdy wreszcie jesteś w stanie jak równy stanąć na przeciw trolla czy chimery, to mimo wspomnianego drewniactwa, dalej masz ochotę angażować się w starcia. Walka z mutantami czy bitwy z oddziałami albów pod końcówką gry dają masę radości.
Klasyczne dla Niemców zestawienie trzech frakcji nastawione jest na regrywalność, ja jednak do Elexa raczej nie wrócę. Niemniej bawiłem się dobrze i szczególnie w końcówce moja ocena wzrosła z 6 do 7 z małym minusem. Elexa 2 sprawdzę, ale też pewnie nie prędko.


Elex 2017 7,5/10
Witam wszystkich, grę ukończyłem w około 40h na najłatwiejszym poziomie trudności, robiłem też misje poboczne 10h, ukończyłem grę we frakcji Kleryków w Ignadonie jako paladyn i ukończyłem grę mając 42 LVL. Odnośnie grafiki to można rzec że wygląda trochę lepiej od Risena 3, animacje są również na podobnym poziomie, odnośnie tekstur to są one na dobrym poziomie, cały Magalan został ładnie odwzorowany, piękne pozostałości po starym świecie, gdzieniegdzie śnieg, pustkowia, piaski, stare rozwalone budynki, samochody, ulice, itd. Gra oferuje również bardzo duży teren eksploracji, najlepiej szukać w okolicy teleportu bądź nauczyć się umiejętności która wskazuje teleporty na mapie. Poziom trudności w tej grze jest ciężki nawet na najłatwiejszym, wymaga od gracza skupienia, uników, może nam się wyczerpać pasek wytrzymałości, więc nie możemy atakować i wtedy najlepiej uciekać aby się naładować lub odsunąć się kawałek dalej, w między czasie wróg bądź bestia może nas nieźle obić. HP nie zależnie jaki mamy pancerz schodzi szybko, więc trzeba uważać, kilku wrogów to już problem. Początki są trudne w tej grze, każde punkty nauki, itd należy wydawać z rozwagą, co mi się podoba i to bardzo. Ciesze się, że ta gra wymaga czegoś więcej od graczy niż klikać prawy przycisk myszy i zabijać tyle wrogów ile się nawinie. Odnośnie broni najlepiej walczyło mi się Mieczami/Toporami oraz fajnie zasłaniało się tarczą. Plusem jest tutaj również broń laserowa, wyrzutnia granatów, itd, dość przyjemnie się strzelało. Wybór broni jest duży w tej grze, każdą zbroje, broń, ect można ulepszyć jak się wyuczymy umiejętności, dobry system craftingu oraz ciekawy wybór frakcji, do dyspozycji mamy Berserkerów, Kleryków i Banitów. Świetnym pomysłem również jest to, że możemy tworzyć mikstury elexowe dające nam np: Więcej EXP bądź atrybutów. Dobrym pomysłem jest również to, że możemy w grze brać towarzyszów na wyprawę i mieć własny obóz jakim jest Matecznik, w którym po czasie przejmujemy władzę i mamy własne lokum. Gra oferuje bardzo dużo możliwości rozwoju postaci oraz fabularnych, kogoś możemy oszczędzić bądź zabić, również możemy wybierać np: Czy zabić hybrydę czy ocalić czy mu służyć, czy zabić swego brata, itd. Muzyka w grze również na plus. Fabularnie wcielamy się tutaj w Jaxa dowódcę Albów, zostajemy wysłani na misję, ktoś zdejmuje nasz statek powietrzny, rozbijamy się, na miejscu odrazu do nas strzelają za niepowodzenie misji, okazuje się że przeżyliśmy, skradziono nasz ekwipunek i straciliśmy przytomność. Za zadanie mamy dowiedzieć się kto i dlaczego zdjął nasz statek powietrzny i komu zależało na niepowodzeniu naszej misji, przyłączamy się do którejś z frakcji i działamy. Odnośnie fabuły to tylko tyle się rozpisze, gdyż całe 40h gry ciężko byłoby rozpisać. :D Zagrajcie a przekonacie się sami, że naprawdę warto. Fabuła, wciągająca, nieprzewidywalna i trzymająca w napięciu. Gra dobrze zoptymalizowana, grałem na GT1030 w FHD na średnich ustawieniach graficznych i to w dodatku na Windows 7, gra lekko przycinała lecz tragedii nie było. Elex na pewno raz w roku będzie ograny, gra warta polecenia i warta każdych pieniędzy. To tyle ode mnie, trzymajcie się. Miłego dnia.

Gra zdecydowanie dla specyficznego odbiorcy, jeżeli lubicie stare Gothiki to zdecydowanie łatwiej jest polubić Elex, największa siła gry to zdecydowanie różnorodność gildii i questy poboczne oraz rozwój postaci, mnie osobiście grało się świetnie i w grze w sumie spędziłem ( 2 przejścia) 100h i tak gra pod względem sterownia i walki jest trochę : "drewniana" jak z resztą wszystkie gry od PB i gra jest bardzo trudna, na początku dostajemy łomot od każdego. Z minusów świat choć jest ogromny to trochę słabo nagradza za eksploracje, ponieważ unikalnych znajdziek/ przedmiotow jest jak na lekarstwo, oraz zdarzają się glicze że wpadniemy nie raz w tekstury.
Dla tych co mają problem z walką - wystaczy zostać Beserkiem i dostajemy wtedy czar kuli ognia która zadaje spore obrażenia. Najłatwiejszy sojusznik do uzyskania to chyba Kaja która znajduje się w mieście pod okrągłą kopułą.
Czary kleryka też są dość mocne, jak już się dołączy do gildi i ma się przyzwoitą broń to nie jest tak trudno

Akurat Elex 1 też mi się bardzo podobał, Elex 2 niestety jak dla mnie już mocno upadł i nie dorównał pierwszej części, dużo rozwiązań z poprzedniej cześci tu było gorsze, ale połączenie fantasy z robotami nie wyszło tak źle jako odbiór całości.

Robię drugie podejście do tej gry (pierwsze było kilka lat temu), ale chyba sobie daruję dalsze granie. Kompletne zero frajdy z grania przez debilnie wyważony do granic poziom trudności. Zwykłe questy typu idź tam, przyjdź tu, przynieś to i tamto kończą się co chwila zgonem. Można zapomnieć o eksploracji świata. Walka na padzie jest chyba jeszcze bardziej drętwa niż na klawiaturze. Ciężko trafić zwykłego potworka kręcącego się przy samej bramie berserków. Ten ma mnie na 2 hity i po zawodach. Najlepsze jest to że walczę z biegającym gównem tuż pod nosem samego strażnika bramy. On tylko patrzy XD. W takim Gothicu było to inaczej rozwiązane tam walka przy bramie skutkowała tym, że w sekundę zleciało się pół straży. Gra chyba dla hardcorowców, których nie boli zginąć 50 razy żeby w końcu ubić jednego potworka za który dostanie się 25 XP. Wszystko przez beznadziejny system walki i niesamowity poziom trudności na start. Dodam, że kupiłem pancerz myśliwego a i tak nie zauważyłem nawet minimum obrony przed obrażeniami zadawanych przez przeciwnika. Ktoś wyżej o tym pisał w bardzo długiej opinii. Gra ma w dupie to czy masz pancerz czy nie. Pewnie tylko dla wyglądu się go nosi XD
Ja mam tylko jedno małe pytanie :
Czy w ELEX-ie I lub w ELEX-ie II jest tam coś takiego jak Nowa Gra Plus?
Wie ktoś?