U Jana Śpiewaka na YT niedawno był materiał o jakiejś inwestycji chyba pod Poznaniem, gdzie "inwestor" od szkoleń fliperowych budował 200 "apartamentów" po 15 m2. Na planie wyglądało jak więzienie z celami. Jak to w ogóle w urzędzie przeszło? Przecież wszyscy wiedzą, że "lokale usługowe" to fikcja.
W 2025 r. liczba ludności w Unii Europejskiej wzrosła czwarty rok z rzędu. Tymczasem populacja Polski kurczy się. W ostatnim roku Polska zanotowała czwarty największy spadek wśród państw Wspólnoty.
Populacja Polski nieustannie kurczy się od 2018 roku, gdy po raz ostatni odnotowano wzrost liczby mieszkańców. Mimo to Polska jest piątym najliczniejszym narodem w UE. W 2025 r. w Polsce mieszkało 36,5 mln osób, co stanowi 8,1 proc. populacji całej Wspólnoty. W porównaniu do poprzedniego roku oznacza to spadek o 123 tys. osób.
Zaraz się pewnie dowiesz że to dlatego że inżynierowie się mnożą jak króliki...
nie mnożą się, tylko napływają - średnia w UE współczynnika dzietności to 1,38 - KATASTROFA.
Wszystko rozchodzi się o ceny mieszkań których ceny są drakońskie... mieszkam w Łodzi typowe Łódzkie ponure osiedle, obok budują nowe bloki za kurnik 29m2 cena 340tys pln za 45m2 560 tys pln, aby kupić takie mieszkanie 45m2, oczywiście też jest rynek wtórny ale też jest drogo i biorąc kredyt musisz oddać ponad 1mln pln.... do tego dochodzą najdroższe złodziejskie kredyty w Europie... Banki gnoją nas niemiłosiernie, ponad 40% ludzi 30+ ciągle mieszka z rodzicami, dlatego jest jak jest. A będzie jeszcze gorzej. Większość ludzi w Łodzi zarabia ok 4500 pln i ma problem utrzymać sie samemu.
Jak wynika z badań, niska demografia wynika głównie z obawy o pogorszenie własnego dobrostanu wskutek narodzin dziecka. Nie da się tego problemu rozwiązać, naprawiając wyłącznie jeden element układanki, choć dostęp do mieszkań w "normalnych" cenach jest jednym z najważniejszych elementów w demograficznych puzzlach.
Warto więc zadać sobie kilka pytań... ;) Kto walczy o tańsze mieszkania? I kto walczy o inne elementy układanki? Np. o zmianę systemu podatkowego w taki sposób, żeby wielkie korporacje i banki dokładały więcej do wspólnej kasy... Np. o prawa pracownicze... Np. o lepszy dostęp do opieki zdrowotnej (także dla dzieci)... Np. o "tanią" (a nadal dobrą) edukację państwową (a nie prywatną)... Dobrostan w Polsce w znacznej mierze zależy od jakości usług publicznych.
Oczywiście, pewna część polityków będzie dowodzić, że niskie wskaźniki demograficzne to konsekwencja lewackiej propagandy (dzieci jako obciążenie w robieniu kariery, wolność w wyrażaniu feministycznej natury ponad wszystko itp.) i lobby "aborcyjnego". Jest w tym jakaś część prawdy. Niemniej jednak prywatyzacja usług publicznych i "deregulacja" rynku pracy oraz "wolny rynek mieszkaniowy" to rozwiązania, które IMHO w znacznie większym stopniu mogą negatywnie wpłynąć na wskaźniki demograficzne.
Tymczasem populacja Polski kurczy się.
Ale to przewidywano i było to oczywiste już 20-25 lat temu. Tylko wtedy politycy mieli to w D, i mają teraz. Dziś widzimy efekty kiepskiej demografii sprzed 2-3 dekad i polityki emigracyjnej Polski (tak emigracyjnej, czyli wypchnąć z kraju jak najwięcej ludzi). Wtedy uciekło z 1-1.5 mln Polek za granicę, a te które zostały rodziły 30-50% liczby dzieci z wcześniejszego pokolenia. Efektem jest to, że dziś jest mniej kobiet w wieku rozrodczym.
Drugim elementem jest problem rozjazdu wymagań i oczekiwań obu płci. Nie wnikam czyja to "wina", ale fakt jest taki, że o wiele mniej związków to o wiele mniej dzieci. Nawet jeśli już para jest w związku, często odkładają lub w ogóle rezygnują z decyzji o pierwszym dziecku.
Wszystko rozchodzi się o ceny mieszkań których ceny są drakońskie...
I tak i nie. Ja się zgadzam z Bukarym, że to tylko jeden element układanki. Powoduje on odwlekanie decyzji o posiadaniu pierwszego dziecka i unikaniu decyzji o posiadaniu drugiego. Tym bardziej, że oczekiwania ludzi rzeczywiście rosną i dla rodziny 2+1 dziś rozsądnym minimum jest trzypokojowe 60m2. W Warszawie to jakieś 1.5 mln zł z ratą kredytu rzędu 7.5 tyś zł miesięcznie, a to oznacza, że para musi mieć na rękę min. 15 tyś zł miesięcznie, czyli pewnie po min. 12 tyś zł brutto aby zapewnić sobie minimalny standard do posiadania rodziny. Ile osób tyle zarabia i na jakim etapie życia?
Wpływa to też na decyzję o kolejnych dzieciach. Te 60 m2 wystarczy co prawda na parę lat nawet dla rodziny 2+2, ale jeśli będzie chłopiec i dziewczynka to trzeba myśleć o czymś większym.
Teoretycznie rozwiązaniem byłaby praca zdalna i wyprowadzka do mniejszej miejscowości, może zakup domu. Tylko dziś firmy zwalczają pracę zdalną, a państwo nic nie robi w obronie pracowników w tym zakresie, bo w interesie polityków (wszystkich opcji, zobaczymy, może Razemki byłyby wyjątkiem) jest lizanie D zagranicznym korporacjom.
obawy o pogorszenie własnego dobrostanu wskutek narodzin dziecka
Tak, ale elementem tego nie jest tylko "wygodnictwo", co może sugerować Twoja wypowiedź, a problem zapewnienia opieki nad dzieckiem. Nawet jeśli matka dziecka przebywa na urlopie macierzyńskim, praktycznie ogarnięcie dziecka i domu przez jedną osobę jest bardzo trudne, potrzeba wsparcia. Nawet w Warszawie w zasadzie nie ma żłobków do których można wysłać dziecko poniżej 12 miesiąca życia, często dopiero starsze, bo trzeba się wstrzelić w harmonogram rekrutacji albo po prostu nie ma miejsc. Nie znam pary, która zdecydowałaby się na więcej niż 1 dziecko, gdy nie mają pod ręką dziadków lub kogoś innego do pomocy.
Tak, ale elementem tego nie jest tylko "wygodnictwo", co może sugerować Twoja wypowiedź, a problem zapewnienia opieki nad dzieckiem.
Dlatego właśnie pisałem o różnych elementach układanki i o konieczności poprawy jakości usług publicznych (co dotyczy także opieki nad dzieckiem).
Praca zdalna to rozwiązanie głównie dla ułamka bogatych pracowników korpo - finanse, IT itp. Im i tak najłatwiej sprostać wymaganiom dla 60 m2 w Warszawie. Cała reszta, która chciałaby pójść na swoje, w tym większość gniazdowników, nigdy się na pracę zdalną nie załapie, dlatego to nie jest żadne wyjście z sytuacji, podobnie jak inne utopijne wizje powrotu do małych ośrodków.
Ale przeznaczamy prawie 5% PKB na zbrojenia. ;) To oczywiście sarkazm.
Mierność klasy politycznej pogrąży w przyszłości ten kraj.
Ale mierność polityków to nie przyczyna - to skutek. To skutek całego procesu zmian po 1990 r. W tej chwili Polska znalazła się w błędnym kole populizmu i neoliberalizmu który nie ma szans z nowoczesnym interwencjonizmem. Wyśmiano idee socjalizmu. Może teraz i mamy wzrost gospodarczy ale jest to chwilowe. Nie potrafimy myśleć w strategiach długoterminowych. Polacy są dobrzy w zrywach, krzywo, prosto byle ostro.
Praca zdalna to rozwiązanie głównie dla ułamka bogatych pracowników korpo - finanse, IT itp. Im i tak najłatwiej sprostać wymaganiom dla 60 m2 w Warszawie. Cała reszta, która chciałaby pójść na swoje, w tym większość gniazdowników, nigdy się na pracę zdalną nie załapie, dlatego to nie jest żadne wyjście z sytuacji, podobnie jak inne utopijne wizje powrotu do małych ośrodków.
Mieszasz dwa pojęcia, pracy zdalnej i własnej działalności. Był okres, że nawet szeregowi pracownicy korpo mogli pracować zdalnie. Znam kilka osób, które dzięki temu mogły pracować w korpo z siedzibą w Warszawie czy Krakowie zostając w swojej mniejszej miejscowości oddalonej 50-100 km. Potem korposom się odwidziało i przyszedł przymus pracy z biura, w najlepszym przypadku hybrydowej. I to nawet w przypadku ludzi z centrów outsourcingowych wsparcia zagranicznych biur, gdzie w zasadzie przychodzi się do biura i siedzi 8h "na słuchawce". Różnica jest tylko taka, że kiedyś mogłeś to robić z pokoju we własnym domu 100 km od biura, dziś musisz tracić 2h w jedną stronę za dojazd, płacić kilka tysięcy miesięcznie za wynajem mieszkania, albo zamienić 120m2 dom w małej miejscowości na 45m2 dwupokojową klitkę w mieście.
Kolejne ciekawe badanie Sadury i Sierakowskiego. Można tu również znaleźć kilka wniosków, które w tym wątku prezentowali wcześniej dwaj reprezentanci skrajnych obozów, czyli pewien wyborca Konfederacji i pewien wyborca Razem. ;)
https://archive.ph/p1jQg#selection-7613.0-7613.194
Tylko wyborcy Zandberga nie są autorytarni. 11 wniosków po wyborach prezydenckich.
1. Zwycięstwo Nawrockiego było rezultatem masowej konsolidacji prawicy wokół wspólnego kandydata.
2. Radykalizm polityczny stał się normą w społeczeństwie.
Na skali radykalizmu wyborcy wszystkich kandydatów prawicy osiągnęli bardzo wysokie wartości (powyżej 4 na skali 1-5), ale nawet elektoraty Trzaskowskiego i lewicy uzyskały wysokie wyniki. Powszechna stała się akceptacja dla "polityków radykalnych" oraz frustracja brakiem "autentycznych" polityków. Prawica zdołała jednak skanalizować te nastroje znacznie skuteczniej niż centrum i lewica.
3. Wzrosła akceptacja dla autorytaryzmu we wszystkich elektoratach.
Wszystkie grupy wyborców wykazują poparcie dla "silnego lidera, który może naginać zasady" - nawet wyborcy Trzaskowskiego. Jedynie lewica, zwłaszcza elektorat Zandberga, pozostaje poniżej progu akceptacji dla rozwiązań autorytarnych.
4. Postawy antysystemowe są już niemal powszechne.
Niezależnie od orientacji politycznej większość wyborców zgadza się, że "obecny system polityczny jest tak niesprawny, że nie da się go naprawić". Odsetek zgadzających się z tym stwierdzeniem waha się od 56 procent wśród wyborców Biejat do 68 w elektoracie Brauna. Różnica polega nie na intensywności krytyki systemu, ale na poszukiwanych rozwiązaniach.
5. Kampania negatywna przyniosła efekt odwrotny do zamierzonego.
Ujawnianie kolejnych afer Nawrockiego wzmocniło jego pozycję jako kandydata antysystemowego. Wśród młodych wyborców zadziałał efekt bumerangu - zbyt agresywna krytyka wywołała reakcję obronną.
Ujawnianie kompromitujących faktów z przeszłości kandydata PiS wywołało efekt zawstydzenia wyborców, zamiast ich zniechęcić.
Nawrocki stał się symbolem ludowego sprzeciw wobec elit, a afery tylko potwierdzały jego "autentyczność" jako człowieka spoza establishmentu.
6. Wyższościowe narracje jako czynnik mobilizujący prawicę.
Komentatorzy i zwolennicy Trzaskowskiego odwoływali się do wyższościowych narracji i pogardy dla kandydata PiS i jego elektoratu. Świadomość tej klasistowskiej kliszy mobilizowała wszystkich, którzy nie identyfikowali się z "Polską salonową". Jedni dzielili naród na Polaków i debili, drudzy na patriotów i zdrajców - ci wygrali.
7. Polaryzacja społeczna miasto - wieś pozostaje fundamentalnym podziałem.
Prawdziwym źródłem polaryzacji politycznej jest niezasypany podział postziemiański między miastem a wsią, elitami a ludem. Dopóki liberalne rządy nie znajdą sposobu na zbudowanie zaufania ludu do elit przez program głębokich reform społecznych, każdy taki rząd prędzej czy później upadnie.
8. Nowa prawica to przede wszystkim młodzi, wykształceni mężczyźni z miast.
To nie jest młodzież z peryferii czy wykluczona ekonomicznie - to grupa, która teoretycznie powinna stanowić trzon liberalno-demokratycznego centrum, ale wybrała radykalny prawicowy populizm.
9. Wyłania się nowy duopol: Konfederacja vs. Razem.
Nową prawicę i nową lewicę łączy krytyka systemu, poszukiwanie "autentycznych" polityków i frustracja obecnym porządkiem. Różnią się tym, jak identyfikują autentyczność i jakie widzą rozwiązania problemów systemowych, ale obie formacje reprezentują pokoleniową zmianę. Tradycyjny podział PO - PiS może zostać zastąpiony przez nową oś konfliktu między radykalną prawicą a radykalną lewicą.
10. Elektorat Konfederacji jest podzielony na trzy frakcje.
Libertarianie (45 procent) są motywowani wizją radykalnej transformacji gospodarczej, nacjonaliści (35 procent) kładą nacisk na kwestie tożsamościowe i suwerenność, a kontestatorzy (20 procent) to radykalni antysystemowcy. Każda grupa ma inne motywacje, ale łączy ich frustracja establishmentem. Ta heterogeniczność może być nie tylko siłą, ale i słabością formacji.
11. Większość elektoratów jest gotowa na nietypowe koalicje.
81 procent sympatyków PiS popiera koalicję z Konfederacją. Wśród zwolenników KO 63 procent jest gotowych poprzeć sojusz z Konfederacją, byle tylko nie dopuścić PiS do władzy.
Wśród wyborców Konfy 35 procent popiera koalicję z PiS, 17 z KO, a 48 woli wywrócić stolik i wymusić przedterminowe wybory.
Te preferencje wskazują na możliwą rekonfigurację polskiej sceny politycznej. Prawica ma zdecydowaną przewagę w potencjalnych układach koalicyjnych, co może oznaczać dominację na kolejne dekady.
Czytałem. I szczerze mówiąc też chciałbym żeby już partie Jaro i Donka umarły śmiercią naturalną. I choć nie jestem wyborcą Razem a tym bardziej konfy to mam nadzieję że pojawi się przestrzeń na normalną partię chadecka na którą będę mógł głosować bez zaciskania zębów. Ale... no właśnie jest ale... jestem pesymistą jeśli chodzi o kolejne wybory po 2027, bo widzę podobne mechanizmy jak na Węgrzech lata temu gdy do władzy doszedł Fidesz razem z Jobbikiem. Może się na nieszczęście okazać że po 2027 wybory będą tak "wolne" jak na Węgrzech.
Bukary nudny się już robisz, tylko Zandberg i Razem są zbawcami Polski. Mądry, inteligentny facet , a nie dociera, że dopóki istnieje silny PiS nie ma szans na normalność. Razem jest słabe i nie zrobi w 2 lata 30 % choćby się dwoił i troił. Koalicja 4 partii się nie sprawdza i możesz zaklinać rzeczywistość, 1 góra 2 partie powinny mieć stabilną większość, żeby posprzątać ten syf i zdelegalizować PiS. I dopiero wtedy jest szansa na dowolne swobodne wybory bez ryzyka dojścia do władzy partii łamiącej prawo.
Oczywiście zaraz walniesz jakiś swój wywód jak to tylko Zandberg rozumie obywateli, a wredny Tusk jest większym nieszczęściem niż Kaczyński.
Patrz jak kończy chwalony nie tak jeszcze dawno przez ciebie Hołownia
Tak cię zaślepia nienawiść do Tuska, że jesteś gotów poświęcić Polskę tak jak to zrobił właśnie Hołownia w imię swojego ego, twój kolejny guru zachowuje się podobnie.
Możesz nie odpisywać. Nie chce mi się z tobą gadać. To jest moje zdanie i nie interesuje już mnie twoje. Jakby co, Ziemia jest piękniejsza z kosmosu niż z tego syfu na dole.
5. Kampania negatywna przyniosła efekt odwrotny do zamierzonego.
Ujawnianie kolejnych afer Nawrockiego wzmocniło jego pozycję jako kandydata antysystemowego. Wśród młodych wyborców zadziałał efekt bumerangu - zbyt agresywna krytyka wywołała reakcję obronną.
Ujawnianie kompromitujących faktów z przeszłości kandydata PiS wywołało efekt zawstydzenia wyborców, zamiast ich zniechęcić.
Nawrocki stał się symbolem ludowego sprzeciw wobec elit, a afery tylko potwierdzały jego "autentyczność" jako człowieka spoza establishmentu.
Chwila, ale tego nie rozumiem. Albo ja jestem zbyt głupi, albo wyborcy. Mamy kandydata, którego wystawiła największa partia z największym poparciem w ostatnich wyborach. Mająca kilka wielkich mediów, tv, gazety - w zasadzie są to media partyjne. Kandydat otrzymywał poparcie od polityków, którzy są ciągle obecni w TV, radio, gazetach.
Jakim cudem ktoś mógł w ogóle zakwalifikować nawrockiego jako kandydata SPOZA mainstreamu? Wyborcom wystarczy że wypłyną afery na kandydata i już połowa uzna, że kandydat jest antysystemowy, mimo że wystawiła go partia która wprowadzała systemowy zamordyzm i jest w zasadzie definicją "systemowości"?
na normalną partię chadecka
Wiele osób, głosowało na TD, właśnie z tego powodu. Jak zwykle jednak okazało się, że za tą "normalnością" kryje się dobrze znany konserwatyzm
Patrz jak kończy chwalony nie tak jeszcze dawno przez ciebie Hołownia
Myślę, że marszałek dostał od Bukarego i wielu innych, pewien kredyt zaufania, gdyż przed wyborami były niejakie widoki na poprawę, choćby w sektorze w edukacji - z propozycji programowych nic nie zostało, a zamiast tego, wjechała stara i zgniła polityka, której wielu ma serdecznie dość.
Skoro robienie tego samego i oczekiwanie innych rezultatów to definicja szaleństwa, to nie dziwię się, że Bukary i inni szukają partii, w której istnieje choćby cień szansy na rzeczywistą, dobrą zmianę. Teraz takim kredytem zaufania wolą obdarzyć Zoidberga, który jeśli zacznie grać tak jak reszta ekipy, będzie publicznie chłostany tak jak TD dziś, a wyborcy albo nie pójdą więcej na wybory, albo skierują swój wzrok ku nowej inicjatywie politycznej, jeśli taka się na polskiej scenie, pojawi.
Dokładnie mam to samo zdanie co Ryokosha - chciałbym normalnej sensownej partii, bliżej środka. Takiej niestety nie będzie. Wybory w 2027 będą jeszcze wolne, ale po nich PiS będzie wiedział, że bez zabetonowania się na z góry wybranych pozycjach nie będzie miał szans się utrzymać przy władzy, więc zaczną orbanizację Polski. W wariancie pesymistycznym, neo-oligarchia, złożona w dużej mierze z obecnych resortowych dzieci i nomenklatury partyjnej, przejmie władzę na dobre, jak w Rosji. W wariancie optymistycznym, ustrój na wzór węgierski przejmie władzę na 10-15 lat zanim ludzie się nie wkurzą złodziejstwem i brakiem rozwoju, który w takim systemie prędzej czy później nastąpi.
Bukary nudny się już robisz, tylko Zandberg i Razem są zbawcami Polski.
Wrzucam artykuł na temat Tuska, ten rusza z Zandbergiem i z oceną mojej osobowości. Wrzucam badanie Sadury i Sierakowskiego, a ten znowu wyjeżdża z Zandbergiem. I jeszcze jakaś analizę pseudopsychologiczną na temat mojego ego robi.
Ja jestem nudny? Chłopie, monomania to choroba. ;)
Patrz jak kończy chwalony nie tak jeszcze dawno przez ciebie Hołownia. [...] twój kolejny guru zachowuje się podobnie.
Po pierwsze, Hołownię chwaliłem za dobry program reformy edukacji. Programu Hołownia w żaden sposób nie realizuje, a jego wtyka w ministerstwie edukacji złożyła rezygnację, bo ludzie z KO mieli w nosie to, co chciała zrobić.
Po drugie, z pewnością Zandberg będzie po nocach knuł w mieszkaniu Bielana. To jest kolejna bajka, którą zamierzasz opowiadać wnukom? Bo pierwsza dotyczy tego, że Kaczyński steruje rządem Tuska za pomocą podsłuchów z Pegasusa.
Po trzecie, nie mam żadnego "guru" wśród polityków. Ograniczam się do antropologów i poetów.
Nie chce mi się z tobą gadać.
No to po co gadasz?
Robercie, czas najwyższy odstawić :)
No to po co gadasz?
Bo mam dość twojego ględzenia o wspaniałym Zandbergu i wrednym Tusku.
Wyś
Wolałbym jechać do domu mercedesem, ale dostępna jest tylko syrenka, więc nie wybrzydzam, bo wolę dojechać. W obecnej sytuacji nie ma innej alternatywy i możecie klękać i się modlić do wielkiego Duńczyka i zaklinać rzeczywistość i g. to da.
Tak, wiem że wolisz obszczy Kaczora i snusiarza, o gustach się nie dyskutuje.
Na szczecie coraz więcej Polaków myśli trzeźwo i nie głosuje na partie Kaczyńskiego ani Tuska. Nie da się leczyć dżumy cholerą. Wiadomo,że jest ciągle twardy beton, który dalej będzie głosował na PO lub PiS nieważne co by się działo. Wierzę jednak,że w 2027 jakaś inna partia zyska na znaczniu i nie da się wchłonąć jednym lub drugim. Takim też człowiekiem wydaje mi się Potężny Duńczyk i warto dać mu kredyt zaufania niż bezsensownie zmarnować głos na rudego...
Bezsensownie to właśnie oddano głosy na rozbicie dzielnicowe w prezydenckich i dlatego mamy kolejne bagno, bo pokolenie tik toka żąda cudu po 1,5 roku. Oczekujesz kolejnego cudu w 2 lata , że powstanie nowa silna partia bądź Razem urośnie, ha ha ha .
Tak, wiem że wolisz obszczy Kaczora i snusiarza, o gustach się nie dyskutuje.
Naprawdę jesteś taki ograniczony?
Ktoś, kto jest rozczarowany polityką Tuska od razu jest kaczystą, snusiarzem?
Czyli nie mam prawa wymagać od KOlesi niczego, jedynie za 2 lata oddać na nich głos, bo... PiS!!!!!111one
Litości Robercie.
Jesteś rozczarowany po 1,5 roku zmiany, a nie pamiętasz 8 lat nierządu? Zrobić syf jest łatwo, wrzucasz granat i jest bajzel. Oni to robili 8 lat, ty chcesz żeby już było czysto. Zły dobór ludzi i mamy co mamy. Cudowny sprawiedliwy Bodnar wciśnięty przez Czarzastego okazał się najgorszym , co można było wybrać. Korneluk pięknie opowiadający po wyborze na krajowego, jak to mają wszystkie sprawy skatalogowane i przygotowane do rozliczeń, okazał się kolejnym hamulcowym. Najwierniejszy Siemoniak prawdopodobnie umoczony przez żonę, która robiła u Kurskiego, okazuje się kolejnym zdrajcą, trzymającym nierozliczone CBA.
Możesz się złościć i mnie wyzywać, ale to nie zmieni rzeczywistości. Nie ma na chwilę obecną żadnej alternatywy do Tuska. Nie będzie Tuska, będzie PiS i konfa. No i 5 % Zandberga w przystawce do nich.
Zły dobór ludzi i mamy co mamy.
Ciekawe, kto odpowiada za dobór ludzi, którzy objęli najważniejsze stanowiska w rządzie. Co więcej, skupiasz się wyłącznie na rozliczeniach, które są istotne, ale - jak widać - wcale nie najważniejsze dla większości wyborców. Bodnar czy Korneluk to nie jest przyczyna spadających notowań Tuska. Ludzie czekają na zmiany, które poprawią ich codzienne życie (np. mieszkania, służba zdrowia, usługi publiczne, transport, prawo pracy, edukacja, emerytury, bezpieczeństwo w okolicy itd.), a nie zwracają uwagi na dywagacje związane z praworządnością. Mało kogo (poza medialną kliką) interesuje kolejny wyrok TSUE albo wskaźnik PKB niemający przełożenia na indywidualny poziom dobrostanu. Skoro Tusk się chwali, że jesteśmy już potęgą gospodarczą, to trudno się dziwić ludziom, że mają pewne wymagania wobec państwa. :P
Odpadam
Poczekam sobie na sprawczość Zandberga w koalicji z PiS i konfa i na twoje wtedy komentarze o doborze ludzi i spełnionych obietnicach.
Poczekam sobie na sprawczość Zandberga
A ten znowu ad Zandbergum... Dzizas.
Pozostaje zatem pomodlić się i czekać.
Ja zacznę.
Ufam Tobie Tusku żywy, w Koalicji jedyny prawdziwy.
Tusku, synu Kaszub, prowadź nas panie.
Tusku, miłośniku piłki nożnej, prowadź nas panie.
Tusku, sterniku Platformy, prowadź nas panie.
Tusku, oratorze sejmowy, prowadź nas panie.
Tusku, przyjacielu Europy, prowadź nas panie.
Tusku, znawco brukselskich korytarzy, prowadź nas panie.
Tusku, co w debatach nie ustępujesz, prowadź nas panie.
Tusku, co w Gdańsku spacerujesz, prowadź nas panie.
Tusku, co uśmiech masz szczery, prowadź nas panie.
Tusku, co Polskę w sercu nosisz, prowadź nas panie.
Zmiłuj się nad nami, Tusku drogi,
Poprowadź nas w przyszłość bez trwogi.
Jesteś rozczarowany po 1,5 roku zmiany
Czekaj czekaj, a czy Donald ze swoją partią już kiedyś przypadkiem nie rządził? Dlaczego uważasz, że można go oceniać wyłącznie na podstawie ostatniego 1,5 roku? Chyba tylko ktoś kto nie wie w jaki sposób Polska była rządzona w latach 2007-2014 mógłby być na tyle naiwny aby naprawdę wierzyć, że PO będzie jakimś skutecznym lekarstwem na PiS. :)
Już ludzie czują krew PO i moim zdaniem to dopiero początek pączkowania nowych inicjatyw politycznych po tej stronie sceny.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Tyszkiewicz-Wraz-z-samorzadowcami-tworzymy-nowa-partie-8978018.html
Senator Wadim Tyszkiewicz poinformował PAP, że trwają prace nad utworzeniem nowej partii politycznej, która ma być alternatywą dla ugrupowań znajdujących się obecnie w parlamencie. Mamy sztab, nazwę i gotowy program - przekazał PAP senator. Do 28 lipca złożymy dokumenty niezbędne do rejestracji - dodał.
to nie krew, to metoda pisu, rozdrobnić partię która de facto będzie jedną partią ale każda potwora znajdzie swojego amatora
Bzdura... Jak PO zawsze się sypało to trzeba było się przekształcać, Tusk doskonale zdaje sobie sprawę że wszystko się sypie wybory prezydenckie to pierwsza ogromna porażka Tuska i KO ... polecam sięgnąć do historii następne wybory Pis ma wygrane w kieszeni taka jest brutalna rzeczywistość, ponieważ ten rząd jest po prostu nieudolny, nie konkretny, bez inicjatywy, bez planu na lata... najpierw było Unia Wolności potem Platforma potem Koalicja Obywatelska a teraz Unia Prawilnych Panów! :P
A_wildwolf_A zapomniałeś o Braunie, Mentzenie, Jakubiaku i Korwinie, jeżeli polityka migracyjna będzie prowadzona tak jak do tej pory, będą tylko zyskiwać, jeżeli do następnych wyborów do sejmu nic się nie zmieni Braun ma na luzie poparcie na poziomie 10% i będzie bardzo mocną siłą, to samo Mentzen, nacjonalizm rośnie strasznie w tym kraju, a jakby się połączyli wszyscy ( co prawda mało prawd) mają ponad 20% Jestem, z Łodzi i nie wiedziałem że kiedykolwiek dożyje sytuacji gdzie kibole ŁKS-u I Widzewa ( najbardziej nienawidzące się kluby w Polsce tam zawsze była kosa na śmierć i życie :P) ramie w ramię w ogromnej ilości będą strajkować przeciw Tuskowi i jego polityce, Konfederaci tez to wyczuli i kilkoro było.
https://x.com/donaldtusk/status/1943953585961939380?t=q6W9zKK0r4T-KREvkG3tDQ&s=19
Tacy Polacy jesteśmy.
czy Tusk właśnie próbuje się porównywać do igi świątek?
ile to razy trzeba uwierzyć w kłamstwo żeby wyjść na durnia?
No tacy jesteśmy: jednego dnia plujemy na kogoś, a drugiego - wynosimy pod niebiosa. Jednego dnia obiecujemy wyborcom złote góry, a drugiego - zlewamy ich z góry na dół.
I tak najlepsze są narodowe wzmożenia. Małyszomania, Igunia. Za chwile cały naród będzie oglądał picipolo.
Bo tacy jesteśmy, skoro sam pan premier już na starcie skreślił i zlekceważył kandydata na prezydenta swojego głównego przeciwnika, przez co przewalił praktycznie wygrany mecz, to i zwykli kibice mogli się pomylić co do Igi.
W Łodzi znowu to bosakowate dziadostwo darło mordy, bo niczego więcej nie potrafi !!!
Dla zainteresowanych rodziców: komentarz Dealerów Wiedzy do "deregulacji" edukacyjnej:
Coś mi się nie zgadza w temacie “uwolnienia” zawodu nauczyciela przedszkola, o którym zrobiło się tak głośno ostatnio. W skrócie:
- w pakiecie deregulacyjnym pojawiła się poprawka ustawy Prawo oświatowe, pozwalająca na zatrudnienie osoby niebędącej nauczycielem, ale mającej przygotowanie uznane za odpowiednie do prowadzenia danych zajęć w przedszkolu - UWAGA! już nie tylko “rozwijających” zainteresowania, ale też np. tych podstawowych, z zakresu wychowania przedszkolnego.
Protest przeciwko takiemu rozwiązaniu rozlał się szerokim strumieniem - ze strony związków zawodowych, w pełni wykwalifikowanych nauczycieli, a także rodziców maluszków.
Protestujący wskazują na groźbę obniżenia standardu pracy przedszkola, bo “odpowiednie przygotowanie”, to pojęcie bardzo nieprecyzyjne. Tymczasem jest to pierwszy, absolutnie fundamentalny etap wychowania i edukacji dziecka. Błędy, popełnione na tym etapie, będą nie do naprawienia później. Widzą również zagrożenie dla miejsc pracy wykwalifikowanych nauczycieli, wobec krocząco-gryzącego niżu demograficznego. To posunięcie władzy jest też powszechnie odbierane jako policzek i wyraz lekceważenia dla wykształcenia i kompetencji nauczycielek z pełnymi kwalifikacjami.
__________________________________________
No ale ktoś taki pomysł musiał wnieść, skoro jest procedowany. Oficjalnie - jest on częścią projektów deregulacyjnych i pochodzi z zespołu SprawdzaMY Rafała Brzoski. Nawet numeracja projektu to potwierdza - jest on na stronie Rządowego Centrum Legislacyjnego pod numerem UDER60.
Ale… takiego pomysłu próżno szukać wśród projektów deregulacyjnych zespołu Brzoski! Czujnością wykazał się w tej kwestii Jarosław Pytlak, który porównał projekt ze wszystkimi dostępnymi propozycjami zespołu ds. deregulacji (sami podsuwaliśmy kilka różnych pomysłów na poprawki z prawie oświatowym, ale takiego czegoś NIE wymyśliliśmy!). Jedyne, co znalazł, to propozycja owszem, dotycząca art. 15 ust. 1 Prawa Oświatowego, ale chodziło w niej o objęcie tym przepisem również przedszkoli niepublicznych. I przepis nadal miał dotyczyć tylko zajęć rozwijających zainteresowania. Nikt nie proponował rozszerzenia tego na wszystkie zajęcia przedszkolne!
Czyj to zatem był pomysł, żeby aż tak bardzo do przodu wyskoczyć z tą zmianą? Kto wymyślił, raptem kilka lat po radykalnym zaostrzeniu przepisów w sprawie kwalifikacji nauczycieli przedszkoli (przypomnę - prawo pracy w edukacji przedszkolnej dają tylko pełne 5-letnie studia jednolite, żadnych półśrodków nie ma już), żeby pójść w drugie ekstremum i w ogóle nie wymagać żadnego wykształcenia? I dlaczego próbuje się to przepchnąć pod etykietą pakietu deregulacyjnego?
I po co to w ogóle jest? Równolegle do tej zmiany, w rozporządzeniu o kwalifikacjach ma nastąpić zmiana pozwalająca na pracę z dziećmi 3-5-letnimi osobom po innych pedagogikach (opiekuńczo-wychowawcza lub specjalna). Pomysł również krytykowany, ale tu przynajmniej wymóg wykształcenia pozostaje. To już pomoże w załataniu braków.
Przypomnę też, że sam wielokrotnie wspominałem o innej propozycji: dopuszczenia do pracy konkretnie studentów po 3 roku pedagogiki wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Mieliby świetny wstęp praktyczny w ramach przygotowania pedagogicznego i nikt by im nie zarzucił braku wykształcenia, bo za chwilę i tak je zdobędą. To byłoby uczciwsze i łatwiejsze do zaakceptowania rozwiązanie. Ale nikt nie był nim zainteresowany. Tymczasem zdecydowano otworzyć drzwi szerzej dla ludzi kompletnie niezwiązanych z pedagogiką. Pozostaję więc z pytaniem: kto i po co to zrobił?
https://www.facebook.com/share/p/19U9aUkqR1/
To jest Polska. Kiedyś poleciał cały rząd za próbę dodania "i czasopisma" w ustawie, a dziś robienie różnych lobbyingowych wrzutek bez realnego uzasadnienia to jest standard. Sam w swojej branży śledzę legislację i widzę co się działo zarówno za PiSu, jak i obecnie. Przy okazji każdej zmiany w ustawach lub rozporządzeniach ktoś, prawdopodobnie z dobrymi powiązaniami z ministerstwem, próbuje przepchnąć jakieś dodatkowe wrzutki, często będące w kręgu zainteresowań jakichś grup interesów.
Ja nadal nie rozumiem czemu oni w to idą? Naprawdę chodzi tylko o braki kadrowe? No to niech zrobią tak żeby były atrakcyjne dla chętnych którzy są na odpowiednich studiach lub po nich.
Tak dla przypomnienia od trzydziestu lat wskaźnik odchodzenia młodych nauczycieli z zawodu w pierwszym roku pracy wynosi około 75 procent. Ciekawe czemu? Brak dobrego wsparcia, płacy i prestiżu (żyjemy w kraju w którym uważa się że każdy idiota może zostać nauczycielem a potem te same osoby skarżą się że nauczyciele są kiepscy). Efekt selekcja negatywna.