autor: Szymon Liebert
Graliśmy w This War of Mine - jak przeżyć wojnę? - Strona 2
This War of Mine to nowa propozycja twórców Anomaly, która opowiada o cywilach, próbujących przetrwać oblężenie miasta. Graliśmy w wersję testową gry i musimy przyznać, że jest ona ciekawa. Czy to kolejny polski hit?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry This War of Mine - survival na wojnie z perspektywy cywila
Dzień drugi: symulator przetrwania
This War of Mine jest nieporównywalnie bardziej złożoną produkcją niż wspomniany Deadlight, który w temacie survivalu rozczarował. Tam na pierwszym miejscu była fabuła, tutaj – walka o życie, przedstawiona na kilku płaszczyznach. Gra została podzielona na dwa zasadnicze etapy: dzień i noc. Podczas dnia spędzamy czas w kryjówce grupy, gdzie możemy budować różne obiekty, wytwarzać przedmioty i dbać o zdrowie naszych podwładnych. Początkowo da się skonstruować na przykład warsztat do produkcji narzędzi, zbiornik na deszczówkę czy chociażby prosty piecyk do gotowania. Później warto pomyśleć o piecu grzewczym, radiu przynoszącym wieści lub ukojenie, a także ogródku z leczniczymi ziołami. Upływ czasu determinuje, ile czynności możemy wykonać. To nie jest wielkim problemem w pierwszych dniach, gdy w kryjówce nie mamy zbyt wiele do roboty. Później oczywiście sprawy się komplikują.
Kiedy zapada zmrok, przechodzimy do mapy okolicy. W tym momencie musimy określić, co mają robić poszczególni członkowie grupy – mogą odpocząć, pilnować kryjówki lub wybrać się na łowy. Każdej nocy mamy możliwość przeczesania jednego z okolicznych domostw w poszukiwaniu zasobów lub innych ocalałych. Podoba mi się to, że każde z tych miejsc zostało opisane w mniej lub bardziej konkretny sposób. Najczęściej wiemy, jakie kategorie przedmiotów znajdziemy w danej lokacji i czy należy spodziewać się w niej innych ludzi. Czasem są to opisy niejasne, głoszące na przykład, że zagrożenie może, ale nie musi występować. Innym razem otrzymujemy uspokajające komunikaty – w tym punkcie znajdziesz ludzi, z którymi można handlować. Dodam tylko, że każde z miejsc da się odwiedzać wielokrotnie. Jeśli mamy pod ręką pusty budynek pełen surowców, najlepiej ogołocić go całkowicie, co wymaga paru wizyt. Bohaterowie mogą bowiem nosić ograniczoną liczbę przedmiotów przy sobie. Jeszcze jedną barierą jest to, że do bazy powinniśmy wrócić przed wschodem słońca.
Kiedy już podejmiemy decyzję, przed rozpoczęciem nocy, ruszamy w poszukiwaniu przedmiotów niezbędnych do życia. I tu robi się naprawdę ciekawie, bo niemal każda wyprawa jest małym przeżyciem.
Dzień trzeci: rozprawka o naturze ludzkiej
This War of Mine potrafi budzić emocje już od pierwszych dni naszej walki o życie. Podam dwa proste przykłady. Pewnego razu wybrałem się do supermarketu, gdzie według opisu istniało ryzyko natknięcia się na innych szabrowników. Od razu po pojawieniu się przed budynkiem zauważyłem uzbrojonych mężczyzn. Zaryzykowałem i podszedłem. Przywódca grupy zapewnił mnie, że „towaru” starczy dla wszystkich i nie mam się czego obwiać. Spokojnie zacząłem szukać jedzenia i materiałów. Kiedy już miałem opuścić teren, „koledzy” po prostu mnie zastrzelili. „Człowiek człowiekowi wilkiem” – pomyślałem, nawet nie mając pojęcia, że szybko sytuacja się odwróci. Istotne jest to, że po śmierci postaci gra toczy się dalej, o ile oczywiście ktoś pozostał w naszej grupie. Liczebność społeczności jest zresztą kwestią zmienną, bo czasami ktoś do nas dołącza. Ja na przykład zwerbowałem starszego mężczyznę, który po prostu przyszedł za dnia i poprosił o schronienie.
Parę nocy po śmierci jednego z moich ludzi wybrałem się do domu starszego małżeństwa. Senior trochę mnie postraszył, ale oporu nie stawiał – widząc, że zaczynam rozkradać jego dobytek, uciekł z żoną do sypialni na piętrze. Desperacko potrzebowałem żywności, więc napełniłem plecak po brzegi. Po powrocie do kryjówki kierowana przeze mnie postać próbowała wytłumaczyć sobie to, co zaszło w mniej więcej tych słowach: „Oni pewnie umrą z głodu, ale przecież nie mieliśmy wyboru”. Nie mieliśmy? Może i mieliśmy, ale ta droga – ograbienie bezbronnego starszego małżeństwa – była łatwiejsza. This War of Mine składa się więc z wielu wyborów. Naszą sytuację determinuje to, na co poświęcimy surowce i jak pokierujemy ludźmi. Na ich samopoczucie wpływają też decyzje moralne, które prawdopodobnie mają też realne konsekwencje – przyznam, że nie widziałem wielu z nich, ale domyślam się, że są. Gra polskiego studia jest więc swoistą rozprawką na temat natury ludzkiej, wzorem takich opowieści jak The Walking Dead.
A co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że każda rozgrywka przynosi pewne niespodzianki. Najczęściej nieprzyjemne.