Tom Clancy's The Division - apokalipsa w sieciowym RPG
Ubisoft powoli odsłania karty na temat swojej flagowej produkcji przyszłego roku. Choć o najważniejszych aspektach rozgrywki Tom Clancy's The Division wiemy wciąż bardzo niewiele, to powoli zaczyna się wyłaniać obraz dość intrygującej pozycji.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Tom Clancy's The Division - jest nieźle, ale co dalej?
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Gra Tom Clancy’s The Division powoli wyrasta na czarnego konia w portfolio Ubisoftu. Z produktem studia Massive Entertainment już rok temu na targach E3 wiązano wielkie nadzieje, głównie ze względu na świetną oprawę graficzną, przygnębiającą atmosferę oraz otwartą strukturę rozgrywki, premiującą działanie w zespole. Od tamtego czasu kurz jednak nieco opadł i francuski wydawca musiał na nowo rozniecić ogień w sercach fanów nowej marki. Czy to się udało, sprawdziliśmy wczoraj podczas prezentacji gry w Los Angeles.
Zamknięty pokaz The Division na targach E3 został podzielony na dwie części. W pierwszej z nich jeszcze raz obejrzeliśmy przygotowany wcześniej zapis rozgrywki, który stanowił część poniedziałkowej konferencji Microsoftu. W drugiej natomiast Szwedzi uruchomili wreszcie swoje dzieło, by pozwolić nam poobserwować swobodną eksplorację skażonego chorobą Nowego Jorku. Takie prezentacje lubimy najbardziej, bo wiele mówią nie tylko o ogólnej kondycji produktu, ale omawiają również kwestie na ogół pomijane w nastawionych na efektowną akcję zwiastunach. W przypadku The Division należały do nich przede wszystkim elementy typowe dla tytułów z gatunku RPG.
Zacznijmy od samego miasta, bo budzi ono bardzo pozytywne wrażenie. Szybki wgląd w mapę daje do zrozumienia, że dostępny obszar jest bardzo duży, ale my zwiedzamy zaledwie niewielki jego wycinek. Ubisoft przyzwyczaił nas w serii Assassin’s Creed, że w przypadku prawdziwych miejscówek stara się maksymalnie wiernie odtworzyć istniejące w rzeczywistości budowle. Studio Massive Entertainment podąża dokładnie tym samym torem. W wirtualnym Wielkim Jabłku nie brakuje charakterystycznych dla tej metropolii obiektów, choć trzeba pamiętać, że znajdują się w różnym stanie fizycznego rozkładu. Nowym Jorkiem targa wszak wojna domowa, ślady zniszczeń widoczne są praktycznie na każdym kroku.
Wykonane z dużą dbałością o detale budynki nie stanowią jedynie dekoracji, ale pełnią też funkcję baz wypadowych dla drużyn SHD, czyli tytułowych dywizji. Opanowanie terenu w danym sektorze zwiększa poziom bezpieczeństwa w całej dzielnicy. W wyzwolonych częściach miasta można przez chwilę odetchnąć, zregenerować zapasy i przygotować się do dalszej wędrówki. W The Division eksploracja wymaga zachowania ostrożności, bo na ulicy wręcz roi się od różnej maści bandytów, wykorzystujących panujący w mieście zamęt do siania jeszcze większego chaosu. Mimo że choroba rujnuje Nowy Jork dopiero od kilku dni, już zdążyły wytworzyć się tam rozmaite frakcje, jak np. grupa Czyścieli, która uważa, że jedynym skutecznym sposobem na przywrócenie ładu jest strawienie wszystkiego i wszystkich ogniem.
The Division to gra stawiająca na działanie w zespole, ale oczywistym jest, że priorytetem każdego z uczestników zabawy będzie myślenie przede wszystkim o sobie. W drużynie mogą znajdować się maksymalnie cztery osoby – dodatkowa, piąta, może dołączyć pod postacią drona, jeżeli uruchomi specjalnie zaprojektowaną aplikację na tablecie. Produkt firmy Massive Entertainment nie zmusza nas jednak do gorączkowego poszukiwania kompanów. Grać z powodzeniem można nawet we dwójkę, chociaż trzeba liczyć się z tym, że pokonanie choćby niewielkiej grupy bandytów stanowić będzie duże wyzwanie.