Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 17 maja 2014, 12:00

autor: Luc

Testujemy grę WildStar – czy tak wygląda pogromca World of Warcraft? - Strona 2

Choć zasłużonemu MMO od Blizzarda od dawna wieszczy się rychłą śmierć, to do dziś nikt nie jest w stanie mu poważnie zagrozić. Sprawdzamy czy WildStar, tworzony przez Carbine Studios, ma jakiekolwiek szanse w starciu z królem gatunku.

Nie spać, biegać!

WildStar swoje prawdziwe, pionierskie oblicze ukazuje dopiero po tym, gdy uda się nam przedrzeć przez dość standardowy kreator postaci. Na pierwsze symptomy tego, że mamy do czynienia z czymś więcej niż kolejnym klonem World of Warcraft, natrafiamy już przy pierwszej stoczonej walce. Od razu rzuca się w oczy fakt, iż przy oddawaniu strzałów, wymierzaniu ciosów oraz używaniu umiejętności, przed naszym herosem pojawia się charakterystyczne pole, którym musimy wymierzyć w przeciwnika, aby w ogóle w niego trafić. W identyczny sposób działa to i w drugą stronę – nasi rywale nieustannie do nas celują, a jednym skutecznym sposobem unikania obrażeń jest w tym przypadku wykonywanie uników.

Nawet w starciach z podrzędnymi przeciwnikami sporo się nabiegamy.

Poszczególne umiejętności oraz ataki różnią się od siebie nie tylko siłą, ale i zasięgiem oraz częstotliwością, co skutecznie wymusza na graczach nieustanny ruch. Bez względu na to, czy naszą rolą jest przyjmowanie obrażeń czy leczenie towarzyszy, stojąc jak kołek w miejscu absolutnie niczego nie wskóramy. Z drugiej strony, pokonanie przeciwnika przy którym musimy się zdrowo wygimnastykować daje nadspodziewanie dużą satysfakcję i sprawia, że nawet do najmniejszego starcia podchodzi się z przyjemnością. Wprowadzony element zręcznościowy jest szczególnie widoczny w walkach z bossami i bardziej wymagającymi kreaturami – przebywanie w polu ich ataku z reguły kończy się błyskawiczną śmiercią.

Tylko dla najwytrwalszych

Testujemy grę WildStar – czy tak wygląda pogromca World of Warcraft? - ilustracja #3

Oprócz wymienionych w tekście trybów rozgrywki skupionych na PvE, w WildStar znalazło się także kilka wariacji PvP. Oprócz zwykłych i rankingowych batalii toczonych w dziesięcioosobowych drużynach, zagramy również w tzw. Warplots, gdzie zmierzy się ze sobą jednocześnie nawet 80 graczy. W tym trybie tworzymy własną twierdzę, którą mamy następnie za zadanie obronić przed przeciwną drużyną.

Umierać podczas walki będziemy wbrew pozorom stosunkowo często. Co silniejsi przeciwnicy w WildStar potrafią być bowiem niezwykle bezlitośni i rzadko kiedy wybaczają choćby najmniejsze błędy. Doskonale uwydatnia się to podczas tzw. Przygód oraz Instancji. Pierwsze składają się z serii wykonywanych w grupie misji, podczas, których natrafimy na kilku mocniejszych rywali. Choć stanowią niekiedy spore wyzwanie, nijak mogą się mierzyć z bestiami, które napotkamy w Instancji. Odblokowywane już na poziomie 20, na pierwszy rzut oka wyglądają jak każda inna rozgrywka tego typu w jakimkolwiek MMO, jednak już pierwsze starcie z minibossem błyskawicznie nauczy nas pokory. Dysponując szeroką gamą zróżnicowanych ataków nie tylko potrafią oni bowiem zabić pojedynczym ciosem, ale do tego nieustannie zmieniają taktykę. Pojedyncze przejście danego poziomu nie oznacza więc końca niespodzianek! Przy kolejnym podejściu walka z pewnością będzie wyglądała odrobinę inaczej i wszystko wskazuje na to, że tradycyjne „rozpisywanie” bossów w przypadku WildStar po prostu przestanie być możliwe.

Nawet na niższych poziomach bossowie potrafią dać nieźle w kość.

Sama otwarta beta nie pozwalała niestety na wypróbowanie interesująco zapowiadających się 20- i 40-osobowych rajdów. Carbine Studios dosyć szczegółowo zapowiedziało jednak, czego możemy się spodziewać. O ile wspomniane Przygody i Instancje zapewniają zabawę na około 30-45 minut, o tyle w tym przypadku do ukończenia poziomu w całości będziemy potrzebować nawet do sześciu godzin! Wszyscy przeciwnicy mają być także o wiele bardziej wymagający, a finalni bossowie zasypią nas gradem ciosów, których uniknięcie wymagać będzie nie tylko doskonałej taktyki, ale i nie lada zręczności. Starcia mają być więc szalenie trudne, ale jednocześnie za każdym razem będziemy jasno wiedzieli, w którym momencie podwinęła się nam noga. Twórcy wyraźnie przyznają, iż ogólne rozpracowanie stosowanej przez bossa taktyki będzie możliwe stosunkowo szybko, jednak dojście do wymaganej perfekcji nawet najbardziej zgranym grupom zajmie przynajmniej kilka tygodni.

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.