autor: Szymon Liebert
Test gry Space Engineers - czy fani Minecrafta odkryją w sobie kosmicznych inżynierów? - Strona 4
Space Engineers to gra, w której możesz zbudować własny statek kosmiczny w dwie minuty. Kto był tak śmiały, że wziął się za kosmicznego Minecrafta? I jak mu to wyszło?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Rozwój technologiczny
Padło zdanie, że obecnie Space Engineers to nie gra, tylko „piaskownica”, w której można się trochę pobawić. Jest tak dlatego, że autorzy skoncentrowali się na stworzeniu systemu budowania i innych elementarnych części tej produkcji. W dalszej perspektywie mają jednak nadanie temu wszystkiemu celu. A będzie nim, wzorem wielu popularnych dzisiaj gier, walka o przetrwanie. W tym trybie mamy zbierać surowce, budować stacje i obcować z innymi kosmicznymi inżynierami – gra otrzyma multiplayer, na który zresztą wszyscy czekają. Nie po to tworzy się przecież dziesiątki prototypowych myśliwców i fregat, żeby stały one w hangarach. Dokładnie tak myślą twórcy, którzy chcą, by gracze budowali machiny wojenne oraz fortyfikacje i za ich pomocą toczyli boje. Pod uwagę brane są takie elementy jak kosmiczne bitwy czy tryb kooperacji – autorzy nie mają jednak w planie wprowadzenia do gry postaci (np. wrogów) prowadzonych przez sztuczną inteligencję.
Space Engineers nie jest jedynym dostępnym „Minecraftem w kosmosie”. Na uwagę zasługuje chociażby konkurencyjny projekt StarMade, w którym wcielamy się w astronautę przemierzającego świat wygenerowany z wokseli. Produkcja, udostępniona w wersji alfa w lutym tego roku, oferuje sporo podobnych funkcji: budowanie, zbieranie surowców, wytwarzanie przedmiotów oraz tryb multiplayer. Jedyną różnicę stanowi odrobinę mniej spektakularna grafika.
Tryb przetrwania planowany przez Keen Software będzie tak naprawdę sprawdzianem dla tego studia. Ekipa udowodniła, że od strony technologicznej i koncepcyjnej wie, co robi. Wręcz trafiła w dziesiątkę, bo Space Engineers zaliczyło fenomenalny start – 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy w parę tygodni. Niepewne jest jednak to, czy ekipie uda się zrealizować sensowny, dobrze wyważony model zabawy z innymi. Wiele wskazuje na to, że przynajmniej nie będzie on pozbawiony humoru. Już teraz na filmach można zobaczyć działanie paru elementów nieobecnych w wersji alfa, chociażby „manualnego” trybu budowania, w którym klocki składają się z komponentów – spawamy lub rozkładamy je za pomocą specjalnego urządzenia. W grze są też dostępne takie zabawki, jak urządzenie wydobywcze, rafineria, karabinki, działka itd. Niestety, nie można ich przetestować, ale z czasem się to zmieni. Pewne jest jedno – autorzy wiedzą, co chcą osiągnąć, chociaż są otwarci na propozycje graczy. Marek Rosa zapewnił, że Keen Software ma zaprojektowaną całą grę i podąża wcześniej nakreśloną ścieżką, lecz cały czas prowadzi dialog z fanami. Przykładem jest wspomniany tryb budowy symetrycznej, zasugerowany przez społeczność.

Dostawa klocków
Podobno początkowa wersja Space Engineers została stworzona przez zaledwie pięć osób w 5 miesięcy. Teraz, kiedy gra zdobyła już sporą popularność, pewnie pracuje nad nią większa ekipa. Tak przynajmniej powinno być, bo projekt ten ma olbrzymią szansę na sukces i mam nadzieję, że Keen Software tego nie przegapi.
Poprosiliśmy Marka Rosę, szefa studia Keen Software, o opisanie tego, jak będzie wyglądała rozgrywka w finalnej grze. Wyobraźmy sobie, że włączamy Space Engineers. I co dalej? Wiercisz w asteroidzie (ręcznie lub przy pomocy statku), zbierasz skały (rudę), przetwarzasz je w rafinerii, a później transportujesz do urządzenia montażowego, w którym tworzysz poszczególne komponenty. Przy ich pomocy budujesz właściwe instalacje – wyjaśnił Rosa. Brzmi jak ciężka praca!
Tak naprawdę nie chodzi o moją empatyczną obawę o losy studia. Po prostu potrzebuję aktualizacji, żeby zrealizować swoje śmiałe projekty. Bo ja inżynierem kosmicznym jestem już teraz – gra ma mnie w kieszeni. Dlatego nie odpuszczę i będę wymagać, żeby centrala dostarczyła nam nowe klocki do zabawy. Kiedy następna dostawa?